piątek, 9 sierpnia 2013

Inicjacje

Co pewien czas któryś z moich znajomych lub jakiś obcy atakuje mnie "cudownymi środkami na wszystko" - a to na bazie aloesu, a to na bazie jakichś borówek, porzeczek czy innego czegoś, co zgodnie z opisem jest jedynie słusznym i synergicznie oddziałującym na się zestawem naturalnych składników.
Dziś w pracy, dopadła mnie właśnie taka jedna przygodna ofiara - właściciel salonu opon, który szukał tego, czego nie znalazł. Czyli poprzedniego obszaru działalności przed lekkim przebudowaniem budynku w którym obecnie mam biuro.
Z tajemniczym wyrazem twarzy właściciela salonu opon, spojrzał znacząco na mnie i ściszonym głosem spytał czy chciałbym zarobić. Pasywne dochody miało się przez to rozumieć, ale trzeba by pół godziny na ten temat mówić. Po moim delikatnym wzruszeniu ramion i zajęciu się czymś innym, przygodna ofiara wyszła szukać szefa, jednakowoż nie zapominając o wciśnięciu mi ulotki i pokazaniem dowodu na cudowne właściwości odchudzające czyli zdjęcia na komórce wpierw gościa roztytego, a potem niby tego samego z sześciopakowym kaloryferkiem na brzuchu po chyba 6 czy 8 miesiącach i to bez fotomontażu. Osobiście wielkiego podobieństwa nie zauważyłem, choć nawet jeśli istniało to kolejność prezentoanych zdjęć na moje oko mogłaby być inna. Jednakowoż wiara rozentuzjowanego właściciela salonu opon w cudowne właściwości piramidy finansowej opartej o cudowny specyfik i jego przeciwbólowe i zdrowotne właściwości, dały mi temat do dzisiejszego posta.
Mechanizmy ezoteryczne - czyli takie "dla wtajemniczonych" - działają na wszystkich, tyle że nie wszyscy są ich świadomi. Piramida finansowa oparta o ładne opakowania owocowego soku musi mieć przecież kilka elementów które nie będą oparte tylko o efekt placebo. Musi zaistnieć wiara i wtajemniczenie.
Członków najbliższego kręgu sprzedawców, którzy wierzą z całych sił w cudowne właściwości swego towaru. Ba potrafią oni ten entuzjazm przekazać innym i podtrzymać zyskiem który uzyskują od swoich owych wtajemniczonych w cudowne właściwości specyfiku, nowych klientów i sprzedawców. Cudownej Pożywki.
I tu dochodzimy do inicjacji. Inicjacji opracowanych nie przez wierzących w cudowność prezentowanych metod, ale opracowanych przez tych, którzy stoją na szczycie piramidy i mają głęboko gdzieś czy sprzedawany w ekskluzywnym opakowaniu specyfik - roślinny kompot - działa. Energetycznych inicjacji opartych o pola informacyjne opracowanymi metodami w pewnym sensie "magii chaosu", a konkretnie programami które wciągają w tryby wiary w finansową piramidę, jednakowoż spychają ją w tło, wzmacniając jedynie przekonania wywołujące efekt placebo. W ten sposób niby wszyscy są szczęśliwi, zaprogramowany, szukający nowych ofiar swej inicjacji sprzedawca opon też, zmieniający się wszak w pasywnie zarabiający element piramidy, do tego święcie wierzący w cudowność swego specyfiku.
Identyczne elementy wiary można zauważyć u wszystkich poszukiwaczy "energetycznych inicjacji" nad którymi czuwają rozmaite demoniszcza, korzystające z tej formy piramidy i to tak skutecznie, że nawet specom od NLP potrafią wcisnąć cudowność kolejnej pseudobuddyjskiej inicjacji jakiegoś kolejnego bóstwa, które wprogramowuje określone założenia kolejnej ofierze "inicjacji". Budda wszak nie odwoływał się ani do "wielkich matek", kuszony przez "córki króla demonów" po prostu je olewał i delikatnie mówiąc nie było mu po drodze do kultu formy zapoczątkowanej przez Drukpę Kunleya w pewnych rejonach świata (bazującej na skupieniu na sobie uwagi przez określone charakterystyczne zachowania, zapamiętanie i wkodowanie w podświadomość oraz umiejętności koncentracji i oddzielenia od dochodzących z zewnątrz sygnałów pozwalające wykorzystać wszystkie wzajemne powiązania - ot, nawiązując do poprzedniego eksperymentu - zmuszenie tłumu do zapamiętania podświadomie formy - obrazu - po skierowaniu jego uwagi na tło "pornograficzne").
Oczywiście, ofiary są przekonane że bliżej im znów do swego szczęścia, oświecenia, cudownego ozdrowieńczego sposobu na życie, leku na wszelkie choroby. Placebo. Z piramidą finansową w tle, o której nie myślą nieoświecone umysły, bo wszak w takiej piramidzie zazwyczaj jest jakiś wierzchołek.
Specyfika osób pod wpływem zainicjowanego programu magii chaosu nastawionej na cele marketingowe jest dosyć charakterystyczna - niby są zdrowi, ale szukają klientów, w każdym ich widzą, wierzą bezwarunkowo w swój produkt, a przy podatności i braku odpowiedniego podejścia innych ludzi są w stanie zarazić programem pola informacyjnego inne osoby. Odnosi się to też do wszelkich religii (w tym ateistycznych i politycznych) bazujących na obrazach czy symbolach które stają się ważniejsze od żywych wyznawców - wszak w ostateczności piramida okazuje się ważniejsza od jej elementów.
Jednakowoż wygląda na to, że jedynie Budda rozumiał przykazanie o zakazie czczenia obrazów i innych form. I to możliwe że zanim Mojżesz je dostał, bo chyba nie za bardzo zrozumiał o co w nim chodziło... No i Jezus. Ale jego tak samo jak Buddę po ich śmierci wrobili w kulty, które praktycznie nic wspólnego nie miały z początkami ich wiary i właściwymi przekonaniami. Za to wiele z piramidami demoniszczy w których formą są obrazy, przedmioty, symbole, rytuały czy cudowne specyfiki - panacea w których nadaje się fałszywą treść przy wykorzystaniu określonej formy w którą zaczyna wierzyć ofiara.
Rzeczy są tym czym są.
Kapłan który podaje się za takowego i który wykorzystuje np. symboliczne obmywanie nóg wykazuje symboliczne kapłaństwo. Nie prawdziwe posłannictwo Jezusa. I jako taki jest fałszywy w samej swej istocie - iście diabelsko, tworząc nowe elementy kolejnej demoniszczowej piramidy w której miast rzeczywistych działań wykorzystywane są symbole zmieniające wiarę kolejnych ofiar w przekonania co do znaczenia formy martwych przedmiotów, wizerunków czy czynności, kosztem nowych elementów tworzonych finansowych piramid - wiernych kolejnym kłamstwom. W którym ofiary są w podstępny sposób nakłaniane do łamania przykazania co do czczenia obrazów - w tym takich w rodzaju krzyża w który to nie wierzył ani Jezus, ani jego prawdziwi uczniowie.
Inicjacje wiary w piramidy pseudochrześcijańskie jednak można zawdzięczać Konstantynowi i tym którzy uklękli przed jego zaleceniami, wypierając nakazy Jezusa - dla którego elementy piramid - ludzie - byli ważniejsi od przedmiotów a na pewno od finansowych piramid kapłanów Żydowskich, sprzedających odpusty w ramach symbolicznych rytuałów.
Forma która służy treści to zapis słów, głosek, prawdziwego przekazu. Treść która poddaje się formie to wymyślone znaczenie symbolu w tym łączone z astrologią, wróżbami, magią, flagami czy godłami państw już za czasów Jezusa. Jezusa który przekazał swą wiedzę tak swym uczniom że twierdzili oni że "teraz nie ma już Żydów i Greków" - wśród chrześcijan dla których narodowość była niczym, iluzją, kłamstwem dla uważających że istnieją tylko bliźni - tu nie było miejsca na iluzje treści nadawanych formom - obrazom, wizerunkom etc. dla złudzenia którego elementy cudzych finansowych piramid są w stanie nieświadomie umierać, gdyż są od dzieciństwa inicjowani w kolejne fałszywe przekonania co do form.
Rzeczy są tym czym są.
Jaką formę ma duch?
Odrzucenie kultu form to wypełnienie nakazów ducha.
Oraz nauk Buddy
No ale... Kto by się tam demoniszczy słuchał, a jak pokazuje przykład Buddy i Jezusa prędzej czy później i tak zostają tylko popłuczyny bo podstawowych założeniach, a finansowe piramidy władzy religiantów biorą górę nad nakazami pechowców sprzed wieków i proste kwestie oświeceniowe zamieniają się w inicjacje religijnych (i nie tylko) wtajemniczeń.
BTW Merkury (Hermes) zdaje się deptał sandałami skrzydełka takich różnych, dzięki czemu się wznosił w te różne "boskie wyżyny" ];>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz