środa, 27 lutego 2013

7 dzień

odpoczynek
bez planów to czas
siódmego dnia
bez żadnych planów

bez domen bestii
planujących zmiany
cudzej woli
do własnych celów

odpoczynek
nikt niczego nie planuje
siódmego dnia
każdy leniuchuje
nie sądzi
nie słucha żali

nie planuje
zmian cudzych
losów

ma swoje
własne
odpoczywanie
od cudzych
sądów
i żali

odpoczynek
kiedy nie trzeba słuchać
kiedy mówić do nikogo nie trzeba
siódmego dnia

i tak stwórca trwa
w siódmym dniu
od wielu lat

a wszystkie plany
przewidywania
nakazy
przykazywania
są od tych co od 
ziemskiego adama panowania
wolą niewidzialnych
wyzyskiwania

a stwórca sobie odpoczywa
ma gdzieś modlitwy
gdzieś zmiany woli
wszak ziemię oddał
pod panowanie
nie duchom
lecz człowiekowi

boskie plany?
to szatan rzecze
kto torę pojmuje
nie walczy mieczem

przewidywania i dywinacje
w pobliżu bytów to marna sprawa
dla nich to wszak odwieczna zabawa
tak zmieniać losy
i cudzą wolę
by komuś zawsze
wyszło na szkodę

plany?
bóg odpoczywa
od wieków wszak ta treść
prawdziwa
mieści się zaraz
z początku
księgi

a tylko duch jakiś
ciągle coś kręci
zsyła wizje
czasem
przesłania
by ktoś
znów
cierpiał
i wciąż trwał dramat

modły do boga?
coś was posłucha
czasem
choć dobrych posucha
i starych prukw
wszędzie od groma
i demoniszczy
[bo ktoś kondoma nie użył w porę
i teraz szatan za każdym rogiem
planuje mieniąc się jedynym bogiem
ludzkie losy 
rzepkę skrobiąc sobie]

modły do boga?
on już zrobił swoje
oddając ziemię
człowiekowi
by miał swoje
włości
bagoszna
lesisy
zamoria
groliny
i inne takie
jabłkowite bździny

a sam miał swój
dzień odwieczny
na nic nierobienie
na nie słuchanie
wiecznych żali
tych co nie pojęli
choć wszak przeczytali
dar jabłuszka
pismo

lecz tylko gryza
stykło
by bogu się
rykło

bo jakby nie czytali
to wciąż byliby nadzy
czytelnicy moi
wszak nikt by im
nie mówił że tak napisano
że człowiek ma być
ubrany
a nie chodzić
nago
co kler lubi
uświadamiać
swoim
wiernym
fanom
by zaraz potem
hołd oddawali
panom
których nigdy by nie było
gdyby nie pismo
jabłka

a może to tylko
kolejna zagadka

wtorek, 26 lutego 2013

Wieża

nim z egiptu
ktoś wyszedł

istniała
wieża 

wszech języków

pierwej wodór na górze
spirala schodów
atomów
poziomów
wartościowania
wszech cywilizacji

dzieło
budowla

język nauki
wspólny

rozbity

po rozbiciu
chęci dotarcia
do mocy
szczytu

paf

i znowu nie wyszło

set zakłada swą maskę
jak baron

wieczne skażenie

władza tworząca głupców
głupieje z upadkiem genomów

ci co myślą
więc
rada
potrzebne
rozproszenie

zróżnicowanie
gatunku

baza
danych

strzegący program

służbiści
bez pełnej wiedzy
co zniszczyć
w stanie być mogła i wyspę

pokolenia ciekawych

tworzących piekielne schody

cegiełki budowli

zawsze starej i nowej

Iluzja

wśród uśmiechniętego
kleru
giną ludzie

rozmarzonym wzrokiem
kłamcy
patrzą na poddanych

modlą się
o cud
zrozumienia

modlą się
o cud
wiary

modlą się
o cud
wygranej

mają rozum a nie rozumieją
mają oczy lecz nie widzą
mają pracę lecz zdają się na innych

proszące o łaski
nieroby
chroniące zdrajców

mitomani epok kłamstwa
wyznawcy klękania
przed sobą i innymi

kler...
władza...

a ja niknę
niepotrzebny
wśród kultów złudzeń
wśród osądów co jest prawdą
w ciągnącym się dniu dowodów
co jest czym
dowodów win
dowodów niewinności
dowodów przeszłości

a miało być tak pięknie

raj w którym każda przewinę się wybacza
wśród swoich
raj w którym nie ma sądów bo nie ma za co winić
wśród braci
raj w którym nie wiadomo co będzie i nie ma przepowiedni
bo nie ma już proroków
programów przyszłych zdarzeń
ustalanych z góry przez tych co pełzają za młodu
ustalanych przez naiwnych programistów dywinacji
raj bez klękania przed innymi ludźmi
braćmi
siostrami

ideał
bez apokaliptycznych wizji
siódmego dnia sądu
w którym można odpocząć
od osądów innych
i zdać się
na cudze wybaczanie
zrozumienie
pojmowanie
zajęcie się
własnymi literami

ideał
bez niewolników
bez poddaństwa
bez hołdów
bez kapłaństwa

ideał
rodzinne stadło

w sześcianie
dwie piramidy
klepsydra
ulotnej chwili

dwa trójkąty
ze sobą tworzą
zestawień sporo
zgodnie
i niezgodnie

szóstego dnia
sześciokąt z dwóch
trójkątów utworzon

hanael?
a kogóż to obchodzi...

iluzje
złudzenia
imaginacje

przeszłych
uznanych
za świętych
kościelnych
ojców

ceniących
pentagramy
heksagramy
heptagramy

wąż pożerający ogon
zmieniający znaczenia
swoich własnych myśli

dualności interpretowanych
prostych znaków
dualności interpretacji
nie znaków

w prostocie szukaj
prawd
nie tylko tao
buddyzmu

wizje są wizjami
nie prawdą

ktoś kto wierzy temu kto mówił że "nie wiadomo co będzie"
zdradza go wierząc w jakąkolwiek wizję i przepowiednię

wizja formy jest wizją formy
interpretacja staje się złudzeniem wiary
przez którą giną wierzący inaczej

sfery stają się płaskie
widziane z bardzo bliska
sfery stają się punktem
widziane z bardzo daleka

sfery które nigdy nie są
sferami
a tylko interpretacją
formy

wszystko jest iluzją
interpretacją percepcji

interpretacją formy
przekazanej informacji

kłamstwo jest formą informacji
mającą wprowadzić błąd
interpretacji percepcji
odbiorcy mikroskali

atom rtęci niszczy
neuronalne połączenie pamięci
tworząc błąd percepcji
organizmu mikroskali

wiele niewielkich tworzy szum
niszczący odwieczne struktury
jak ziarnka piasku gładzące góry
jak krople wody drążące skały

jak atom wchodzący do tkanki
niezgodny lecz podobny w rozmiarze
zmienia organizm od środka
tak kłamstwo zmienia wszech nauki

jak w dole tak i na górze
świat czyta się jak wielką księgę
kto niszczy strukturę jej zasad
dostaje zniszczenie i mękę

truciznę w powietrzu i w ziemi
w falach przesłanych treści
atomy toksycznych kazań
radioaktywnej nienawiści

interpretacja przekazów
cudzych wierzeń zamiarów
obca ma być przyjmowaniu
formy uroków i czarów

świadomy odbiera wpierw formę
świadomy rozumie cele przekazów
świadomy zna statystykę ich treści 
świadomy nie włącza szlifów wyrazów

co żłobią i rzeźbią polityków główki
w ciałach lwów przedwiecznych
co niewolne owce i barany czynią
z odbiorców płytkich wieści

o me
   beznose sfinksy
   o ciała poorane
   cząstkami
   kłamliwych nauk
  masa nas
     masa nas
        masa nas
o me
   główki faraonów
   z lwim
   zasiedziałym
   pooranym bruzdami
   dupskiem
  masa nas
     masa nas
        masa nas
o me
   bezpotomne owce
   rządzące się
   starych lwów ciałami
  masa nas
     masa nas
        masa nas
o me
   barany amoniczne
   jak szakale
   szczekające
  masa nas
     masa nas
        masa nas

   fala 
 za falą
treść złudnych wyrazów
w formie
  razu

poniedziałek, 25 lutego 2013

Bug

...i giną geny
talenty nieznane
przez stare prukwy
pasożytnicze byty
zabrane

w mikrouszkodzeń masie
celowych zatruć
myśli zmienianych
przez pełzające larwy
skrzydlatych widziadeł

gdy spłoną pary
skrzydeł w śpiewie
świętego światła
latarni stworzonych

jakaż radość
ogarnie
ofiary
za życia
martwe

żadna
w martwocie puli
pozostałej głupoty
pustki iluzji
utartych schematów

pełzają choć wyprostowani
pełzają choć zdają się dumni
pełzają choć niewidoczni
pełzają choć w cieniu skryci

larwy pasożytniczych bytów
żywiących się ciałem
swoich panów
swych tarcz
szaleńczej obrony
ucieczki
od zagrożeń

nieświadomie ginących
panów much
wyżerających
tkankę myśli

nieświadomie ginących
panów żuków
myślożernych
świadomości

nieświadomie ginących
panów pustki
zakłamanych
o swej wyjątkowości

w zniszczonych
strukturach
telentów
genomu

środa, 20 lutego 2013

Judasz

[roboczy]

Szukając wroga, zawsze jakiegoś znajdziesz.

Co powiedział Judasz Rzymianom? Co mógł powiedzieć rzymskim urzędnikom przeciwko Jezusowi, którego miejsce pobytu wszak było znane, zważywszy na wszelkie tłumy towarzyszące jego obecności? Raczej nie chodziło tu o doktrynę religijną różniącą się nieco od tej którą preferowali Żydzi. To że dla kapłanów Jezus był solą w oku wszak nie było tajemnicą. Wszak ktoś, kto psuł im interesy i jeszcze darmowo leczył i wypędzał złe duchy, nie wymagał ofiar itd. był zaiste indywiduum godnym potępienia, wszak odbierał ciężko wymodlony chleb i zyski za wynajmowanie terenów świątyń kupcom. Rzymianie mieli w tym czasie mnóstwo kultów, więc w zasadzie nie robiło im to specjalnie różnicy czy kolejny domniemany cudotwórca pojawił się i tworzy nową religię, a w zasadzie - nie przejmowali się nimi bardziej niż innymi. Co zatem tak bardzo mogło im się nie spodobać i na co nie mieli dowodów. Czegóż to Jezus uczył swoich uczniów, a czego efekty są tylko śladowe w ewangeliach?

Czy jest gdzieś opis nauk Jezusa wyjaśniających tego dlaczego Ananiasz miał sprzedać i oddać cały swój majątek na rzecz wspólnoty chrześcijan?

Czy jest gdzieś opis nauk Jezusa wyjaśniających dlaczego "nie ma już Żydów i Greków"?

Nauk Jezusa, zdradzonych przez Judasza urzędnikom rzymskim, nauk, względem których nie było dowodów, bo uczył tylko swoich najbardziej zaufanych uczniów.

Nauk które godziły w państwowość Rzymu, jego podstawy - niewolnictwo, poddaństwo, różnice klasowe, zależności religijne, ekonomiczne i inne. Coś, co było niebezpieczne dla każdego zależnego od cesarskiej łaski. Nauki które pozbawiały władzy panów, władców i zrównywały wszystkich wobec siebie, przy uwzględnieniu że każdy ma swoje własne talenty do różnych rzeczy.

Cesarzowi co cesarskie, bogu co boskie? Oficjalnie? A co można było uzyskać za podważenie władzy cesarza? Królestwo? Za twierdzenie że jest się królem? Za coś takiego czekał krzyż na buntowników, na tyle niemądrych by tego typu hasła publicznie wypowiadać do tłumów. O ile się twierdziło że jest się królem. A nie, że tłum czy uczeń, tak rozumiał słowa, nie znając i nie mając porównania względem innych systemów politycznych. czy królestwo - a właściwie państwo (czy w aramejskim istniało określenie państwa inne niż królestwo?) bez króla może być królestwem nie ze świata Jezusa? Świata cesarskiego Rzymu, podbitych królestw, państw władanych przez tzw. szlachtę za swoją własność uważającą innych ludzi?

Jakie nauki mogły wywołać ostrą reakcję Rzymu? Czyżby te o miłosierdziu? O przestrzeganiu "nie morduj"? A może złośliwe uwagi względem kleru który zamiast przestrzegać Tory robił co mu się podobało? Ekonomia wspólnoty tworzonej przez Piotra daje sporo do myślenia w tym względzie jak również brak tekstów za które można było zginąć męczeńską śmiercią. I które spalono. Jak nie przed, to po Konstantynie, tworząc coś co nigdy nie było chrześcijaństwem. W imię przywilejów. W imię panowania. W imię niewolnictwa i upokarzania. W imię kłamstwa które miało utrzymywać ludzi w ryzach systemów królestw tego samego świata do którego należał Jezus. W tych samych zależnościach co wtedy - z innymi dekoracjami i twarzami ludzi wokół. Ktoś, kto uczył że wszyscy mają te same prawa, że wszyscy ludzie są braćmi i niewolnictwo nie jest wolą boską wszak dla Rzymu był godny umieszczenia na krzyżu. I męki. Przez setki lat.

Co zdradził Judasz? Czyżby coś więcej niż to, co słyszał tłum, a co stanowiło podstawę pierwszych gmin-wspólnot-komun chrześcijańskich? Bo jeśli nie, to skąd trup Ananiasza i jego żony za okłamanie wspólnoty?

niedziela, 17 lutego 2013

Na celowniku

Zgodnie z pewną przepowiedni (konkretnie chodzi o tą Malachiasza), po jednym z papieży coś zniszczy Rzym i jego okolice.
Czy należy traktować to dosłownie jako upadek - dajmy na to - większego kamienia rzuconego przez kogoś bez winy w środek pewnego placu, choć wiadomo że uderzeniem pioruna (szlagiem) łatwiej trafiać, zwłaszcza życzeniowo?
Nie żebym czymkolwiek straszył. Żyjemy wszakże w czasach wychowania bezstresowego i gdzie gołąbek pokoju może być nawet angry birdem.
Czy też należałoby to traktować jako likwidację pewnego podejścia do religii która wzięła początek w mitach chrześcijańskich, a z biegiem lat zamieniła się zupełnie w coś innego z powielaniem przez wszystkich odstępców tych samych błędów?
Oglądając tych wszystkich graczy rpg w Watykanie, grających od wieków chrześcijan, naprawdę trudno nie zgodzić się z takim np. Natankiem. Przecież żaden z nich nie pracuje na rzecz wspólnoty, a tylko na rzecz swojej mitomańskiej gry i własnego punktu siedzenia. Różnica między nimi a zwykłymi graczami jest taka, że oni nie płacą podatków na rzecz wspólnoty. Zwykli gracze wszak widzą różnicę między swoją grą a rzeczywistością w której żyją (poza przypadkami skrajnymi, ale ten wyjątek odnosi się również do Watykanu). Kler wyciąga natomiast wypracowane dobra od ludzi, którym mieli służyć - nie panować nad nimi. Ba wyjątkowo symbolicznie podchodzi do wszystkich nakazów których mieli strzec - żaden z nich raczej nie podciera tyłków chorych czy nie myje im na co dzień nóg. Szaty zaś ich zabarwione czernią. Jakże nie zgodzić się zatem z takim Natankiem gdy mówi "wiedzcie, że coś się dzieje" względem osób ubranych na czarno i zamiast ludzi broniących swoich wydumanych symboli religijnych jak cudownych amuletów i magicznych narzędzi kontroli tłumów? Oraz iluzorycznych, tradycyjnych przywilejów.
A jakiej muzyki słuchają? Strach powiedzieć - nowoczesnych brzdąkań i innych takich Mozartów i Bachów - nowoczesnych w swoich czasach. No strach co z takich mogło wyrosnąć, w czasach gdy jedni namaszczeni chrześcijanie napadali kraje pod władzą innych namaszczonych. Czy to wpływy muzyki?
Wiedzcie, że coś się dzieje gdy słyszycie jakąkolwiek muzykę - każda kiedyś była zbyt nowoczesna dla kogoś.
Wszystko jest prawdą jak już ktoś kiedyś powiedział - tylko interpretacja tego, co jest czym, nie wszystkim zazwyczaj wychodzi. A ewangeliczna księga mistrza gry podaje proste zasady względem graczy. Którzy zawsze chcą je jakoś ominąć, a tu podrzucą kosteczką, a tu będą twierdzić że ten współczynnik mówi coś innego niż mówi, albo że mają magiczne przedmioty dające +50 do testów charyzmy i +35 do inteligencji. Względnie są w obrębie świątyni z aurą dającą +90 do obrony przed czarną magią. A czasem zamkną mistrza gry w komórce i zaczną swoje własne popisy, tworząc swoją księgę zasad mistrza gry, wybieranego spośród nich. Oczywiście większy sens miałoby zgodnie ze starymi zasadami wybieranie spośród wszystkich graczy - nazwijmy to chrześcijan - konkretnego mistrza który potrafi prowadzić rozgrywkę. No ale w taki sposób można by dojść np. do wybranego czarnego mistrza graczy zza oceanu, mającym przy swym imieniu liczbę 44 w kolejności wyboru. Może trzeba poczekać do np. 112. W końcu nie wiadomo jak to będzie. Hi hi hi.

piątek, 15 lutego 2013

Akumulator

Kain zabił Abla. Pierworodny syn zabił za co został wygnany. Grzech pierworodnego syna Adama.
Jezus nie zabił matki przychodząc na świat. Można powiedzieć zatem, że był pozbawiony grzechu pierworodnego syna Adama u narodzin. Nie zabijał także później, a przynajmniej ja nic o tym nie wiem. Co zatem z klerem nakłaniającym do mordowania przez wieki ludzi, nakłaniania do zabijania "w imię Chrystusa" a zatem nakłaniania do popełnienia grzechu pierworodnego - za który został wygnany? Kler Bestii posługujący się imieniem Jezusa? Czy politycy nakłaniający do wojen mają cokolwiek wspólnego z chrześcijaństwem? Czy talibowie są wierni słowom proroków - nie tylko Mahometa?
Bezmiar win i kary surowość...
Czy Jezus był nieomylny? Skoro nic nie może mi zaszkodzić z zewnątrz według jego słów, to skąd moje zatrucie, choroby etc.? Jezus miał swoją własną pomoc - byt, który albo go leczył, albo nie dopuszczał do niego toksyn. Co znaczyło że Jezus interpretował to w ten sposób - bo wierzył że tak jest.
Mahomet też wierzył w prawdziwość wszystkich swoich słów, choć również zdarzały mu się pomyłki (naprawdę nie warto zakażać okolic studni, no chyba że w okolicy są byty które w ramach systemu rpg potwierdzą największe głupoty, byle uwierzono choć jednemu człowiekowi pod ich wpływem). Czy ja jestem nieomylny? Gdzieżbym śmiał. Nieomylny może być tylko Bóg. Może, ale nie musi.
Wiara że coś jest prawdą na podstawie niewielkiej liczby doświadczeń, czasem jednostkowych, nie może świadczyć z całą pewnością o prawdzie. Może dawać przesłanki. Ale tylko powtarzalność w świecie Stwórcy pewnych zjawisk może pokazywać jak ten świat działa. Niezależnie od tego w co kto wierzy.
Imaginacje na temat wizji też nie są podstawą do decydowania o cudzym życiu, a tak było w przypadku paru tzw. "ojców kościoła" przez których wizje i imaginacje życie straciło zbyt wielu ludzi. Tworzenie wielbicieli, wyznawców "nieomylnych" w jakiejkolwiek dziedzinie mija się z celem. Nie ma nieomylnych. Wszyscy są uczniami. Czasem mogą wiedzieć więcej, ale nie są w stanie określić każdej możliwości - no chyba że od początku do końca będą kontrolować środowisko eksperymentu i nie zdarzy się nic niespodziewanego w tym czasie. Bez względu na to kogo lub czego dotyczy eksperyment i kto eksperymentuje.
Akumulator orgonowy jakiego opis można znaleźć sieci to polimerowa, pseudoorganiczna masa (zazwyczaj oparta o żywice epoksydowe) z zatopionymi drobinkami metalu oraz kryształami kwarcu. Ma na celu skupianie i ściąganie tzw. energii orgonalnej do zbudowanego akumulatora. No to teraz pytanie - jak człowiek, zatruty człowiek, w którego organizmie znajdują się drobiny metali oddziałuje na otoczenie i czego doświadcza, zwłaszcza, gdy bierze do ręki kryształki kwarcu lub tworzy świadomie w swym umyśle struktury pseudokrystaliczne? Trucizna w rodzaju rtęci wszak będzie powodować ospałość, podatność na kontrolę ze ściąganiem strumienia informacji na bazie orgonu? Fajne są te planetki w księdze Wojnicza no nie?

czwartek, 14 lutego 2013

Webinarium

Choroby wywołują pasożyty. Nie tylko, ale też. Przez analogię wszystko co wydaje się być żywe a wywołuje chorobę mozna by nazwać pasożytami. Jak na dole tak na górze. Jeśli jakiś duch wywołuje chorobę to czymże jest jak nie pasożytem? Czym jest nakłaniający chorych na HIV do rezygnacji z prezerwatyw i jednocześnie nakłaniający do rozmnażania kler żyjący nie z 6 dni pracy ale z łaski względnie jawnego okradania ludzi, którzy sobie nie życzą finansowania go z ich podatków? Pasożytami.
Zwolennikami piekielnego jeźdźca - zarazy.
Żaden duch który wywołuje choroby nie jest niczym innym, bez względu na to za co się podaje. Bo tak wynika z obserwacji świata Stwórcy. Nie ze słów bytów, mijających się często z prawdą.
Czy Ananiasz z żoną nie mogli wyznać swej winy Piotrowi i musieli paść trupem w wyniku jakiś działań ducha? Jezus nakazywał wybaczać tym którzy przychodzili i wyznawali swą winę współbraciom. Czy zatem duch działający przy Piotrze był święty? Nie. Jedynym świętym zawsze był i pozostanie - Bóg. Ludzie są zbyt omylni, zbyt mało wiedzą i zbyt łatwo dają się oszukiwać temu czego nie rozumieją lub czego nie poznali w wystarczającym stopniu.
Rezygnacja z nauczania znaczenia opowieści o oddaniu w posiadanie człowiekowi Ziemi spowodowała to, że byle demoniszcze śmie się nazywać Elohimem, wpływać na ludzi i wywoływać pośrednio lub bezpośrednio choroby wykorzystując zatrucie organizmu. Spowodowała że byle demoniszcze udające niepokalaną Jezusem dziewicę jest w stanie oszukać dzieci by je opętać i zmienić ich całe życie - w piekło. To nie duchy miały panować nad Ziemią. Tylko ludzie. Kto zaś tego nie rozumie podcina gałąź na której sam siedzi. Jezus nie modlił się do duchów - tylko do Boga.
A tak z innej beczki - jaki wpływ na rzeczywistość miałby Paraklet opowiadający bajki, imaginujący sobie coś, czego nie ma i działając choćby tylko cztero-wymiarowo?
Kler o ezoteryce w większości ma obecnie takie pojęcie jakie ktoś mu wyłoży na uniwersytecie, w takim zakresie jak niejaka Umbridge w zakresie obrony przed czarną magią w książce o niejakim Potterze. Wyłoży wśród różu i miłości do nowych członków społeczności - u Umbridge również kotów - bardzo kochanych na talerzykach w jej pokoju, w przeciwieństwie np. do takiego Pottera względem którego zaczęła stosować - czarną magię. Poza bycia oczywistym konserwatywnym przydupasem pap... ministra magii, łżącym oszczercą uśmiechającym się czule na radzie kar.. do swoich ofiar.
Wziąłem wczoraj udział w webinarium dotyczącego tematu "wpływu na ludzi". A konkretnie jak im wcisnąć to, co chcemy im sprzedać, niekoniecznie dlatego że tego chcą czy potrzebują ale dlatego że my potrafimy wykorzystać wiedzę jak zrobić by oni tego chcieli. Nie było mowy o tym jak się przed tym obronić. Przed handlarzami tandetą, bezwartościowymi i zbyt drogimi polisami, kredytami które są zbyt drogie dla tych którzy przymuszani są do ich zaciągnięcia. Według prowadzącego, posługującego się autopromocją i wprowadzaniem modulacją głosu przekonania o swojej dobrej woli metodami hipnotycznymi względem uczestników spotkania (około 90 osób) wywieranie wpływu nie ma w sobie nic złego i jest czymś naturalnym. Nic złego nie widział w kontrolowaniu swojego profesora na wykładzie chwaląc się innym studentom "o mam czarodziejską różdżkę i mogę sterować profesorem". Różdżką była wiedza jednakowoż zarówno usypianie przypadkowych osób przez grupę jego znajomych jakoś nie widzi mi się jako zabawna i godna autopromocji. Jednakowoż wiedza która się posługiwał stwarza w takich przypadkach grono wielbicieli - wyznawców, fanów, chętnych zawsze oddać przysług swemu mistrzowi za ochłapy wiedzy którą się dzieli w sposób, mający własnie stworzyć to grono. Czy wiecie już czego nie mówił Budda swoim uczniom?
Nigdy nie wiadomo czy wśród tych 90 osób nie było kogoś wciskającego tandetę staruszkom, czy obwoźnych handlarzy encyklopediami. Czy naprawdę nie ma nic złego w skutecznych metodach sprzedaży i nauczaniu ich kogo popadnie? To że najpierw uczy się ich tych, którzy mają pieniądze by mieli ich jeszcze więcej to przecież też nic nie znaczy względem klasy nauczyciela, pozbywającego się telewizora z domu ale uczącego jak wpływać na odbiorców reklam.
Hipokryzja bywa wielka. Zaprogramowanie się na to że jest się wielkim i wspaniałym nie jest trudne. Przynajmniej dla niektórych. Zrozumienie że nie ma się pełnej wiedzy o skutkach swoich działań wydaje się przy tym dość proste. Zwłaszcza że nawet doskonała umiejętność gry na instrumencie i opanowanie techniki (tu akurat można mówić o zaawansowanym początkującym), nie oznacza jeszcze że jest się doskonałym kompozytorem i rozumie się dlaczego przekazywany utwór poddawany swej interpretacji nie brzmi wyjątkowo fałszywie, albo że kilka dźwięków było zupełnie źle zagranych skoro się ich nie słyszy, ba jest się przekonanym i zaprogramowanym na to że są idealne.
Typowa wada kleru uczonego błędów przez tych którzy sami ich nie widzieli i tworzyli nowe. Kleru zdradzającego tajemnice w wyniku tortur lub dla korzyści, a czasem okłamywanego - lub z prozaicznej naiwności lub głupoty.
Czy morderca, oszust, oskarżany polityk wykorzystujący wiedzę na temat wpływu na inne osoby jest w stanie wpływać na wyroki skazujące lub uniewinniające? O jakie to niewinne takie wpływanie na innych bez ich wiedzy i zgody, prawdaż? O cudowny trenerze, wychowawco kolonijny?
Budda miał zatem powody by wszystkiego nie uczyć, czy też nie był wystarczająco oświecony by powtarzać jak papuga wszystko czego się dowiedział przypadkowym tłumom?
Czy Drukpa Kunley znał cudowną metodę wpływu i uwodzenia? Ileż to wielbicielek miał za sobą? Czy jeśli któryś z tłumu fanów uwiedzie czyjegoś męża czy żonę korzystając z przekazanej wiedzy to powiększy dobro czy powiększy zło i kto będzie za to odpowiedzialny? Niewinny wpływ? Póki nie nauczy się tłumów tego jak się bronić przed tego typu wpływami i rozpoznawać działania niekoniecznie "złego" ale czasem zwyczajnie podnieconego głupka, uczenie wpływania na nieświadomych ludzi jest nie tylko nieetyczne. Jest perfidnie cyniczne zwłaszcza że liczy się tylko na zysk. Niekoniecznie finansowy, czasem wystarczą przecież przysługi. Na tym wszak ta metoda polega, darmowego przekazywania wiedzy bez zrozumienia wszystkich aspektów i konsekwencji wiążących się z tym faktem.
Budda nie uczył wszystkiego. Ale nie każdy jest Buddą. Co najwyżej nieoświeconym aspirującym do tytułu buddy. Jednakowoż zrozumienie że niekoniecznie musi być coś-za-coś też coś daje. Względnie zawsze można komuś przekazać własną krytyczną opinię.
Opinia to taka, że pasożyty również wywierają wpływ. Z tym że jest on korzystny tylko dla pasożyta. Ofiara tego wpływu może być nieświadoma tego, że manipuluje nią pseudodowcipniś korzystający z pewnej wiedzy w celu skłonienia ofiary np. do kopulacji ze zwierzątkami, wejścia na ruchliwą szosę czy po prostu skłonienia do zakupu na coś, czego ofiarę nie stać bo jest zwyczajnie zbyt biedna. Tak jak uboga jest wyobraźnia [kouczów] - trenerów - uważających się za cudowne dzieci, podobnie jak metody którymi handlują trenując wymienionych w trakcie webinarium klientów. Np. pracowników banku PKO. Nie ma to jak pełny profesjonalizm szkoleń, prawdaż? Wpływ, zwłaszcza bez zgody ofiary na jej podświadomość by uzyskać określone rezultaty jest tylko wpływem pasożyta na ofiarę.
Moi drodzy czytelnicy powinni zatem uważać na to gdzie i z kim zawierają umowy i najlepiej czytać je w domu razem z kilkoma ofertami, wybierając te, które naprawdę są najbardziej korzystne, unikając wszystkich osób które dopasowaniem do odbiorcy usiłują wywołać podświadomy wpływ. Interesującą opcją jest także zakrywanie twarzy i ciała by ukryć przed chytrymi oczkami liczącymi tylko na swój zysk swoją mimikę, gesty i ruchy. Ot taki gest w kierunku zrozumienia niektórych zasad religijnych, przynajmniej w miejscach gdzie załatwia się interesy.

środa, 13 lutego 2013

Abdykacja

Niejaki Piotr nazywany apostołem podobnoż został pierwszym papieżem. Czy obwołał się nim sam czy ktoś zdecydował o tym za niego? Czy mógłbym obwołać się w dzisiejszych czasach papieżem i np. przyjąć imię Piotra na pamiątkę gościa który wyparł się Jezusa? To takie hmm dyskordiańskie. I jakże sprzeczne z naukami Jezusa związanymi z równością społeczną wierzących w Jego nauki. Jakże sprzeczne ze zrzekaniem się władzy nad królestwami i panowaniem, decydowaniem kto jest a kto nie jest pomazańcem bożym. Czy Piotr życzył sobie by go tytułować papieżem i decydował o tym kto może nosić koronę?
A może tego typu podejście wymaga piorunów walących z nieba?
Cóż, swego czasu uznałem się za dyskordiańskiego papieża.
Ale ileż można.
Niniejszym abdykuję.
Doskonale radzicie sobie sami bez jabłuszek Eris - moje drogie żmijki i wężyki. Doskonale obgadujecie za plecami, robicie małe i większe świństewka swoim znajomym czy kolegom z pracy. Dwulicowe zołzy i stare wypacykowane raszple pokazujące swe fałszywe podmalowane uśmiechy to godne was tytuły o moje drogie żmijki sączące swój jad w serduszka naiwnych żonatych facetów wierzących w swój spryt. Rok węża to zapewne niezły okres dla parchatych gadów zajmujących się cudzą pościelą niczym stare baby zamiast swoimi własnymi poczynaniami. Ale - to nic nowego. Jak ktoś ma kompleksy na temat swoich, to zajmuje się cudzymi interesami, donosząc, zdradzając, podlizując się a czasem sabotując cudzą pracę - o moje drogie wężyki i żmijki.
Jako że w swoim życiu widziałem i materializację z zagęszczającego się dymu łączących się cząstek w ciągu ok. 3 sekund zakładam że dematerializacja większych obiektów - w tym opartych o żywe tkanki - może przebiegać równie sprawnie, jako że zetknąłem się z osobami potrafiącymi zabijać swoimi klątwami, nie wdając się w techniczne szczegóły, mogę zrozumieć niektóre z problemów natury ezoterycznej tegoż świata lepiej niż wy. Uważające się za sprytne i pełne woli gadziny gryzące po kostkach i powodujące drobne, jątrzące się ranki w psychice swoich ofiar.
Niniejszym abdykuję, bo mi się nie chce. Po prostu. Czuję się za stary na prawienie złośliwości swojemu otoczeniu. Za stary na podkładanie świni każdemu by tylko zyskać uznanie w oczach Szefa. Za stary, zbyt chory i zbyt zmęczony. Tak wygląda moje samopoczucie.
Logo IngressA poza tym zacząłem grać w Ingress i nie mam obecnie zbyt dużo czasu na inne gierki.
Oczywiście - po stronie Oświeconych z okiem przypominającym Horusowe w godle kontra niebieski kluczyk z innego symbolu :P

wtorek, 12 lutego 2013

Kryzys

Skoro bestia chce by przed nią klękać należałoby zlikwidować wszystkie opcje systemowe wymagające klękania i uznać je wszystkie jako antychrześcijańskie. Bez względu na to czy bestie mają na palcach pierścienie z kluczami, wiosłami, brylantami itp. czy też nie mają ich wcale.
Polityka ma na celu utrzymanie się polityka u władzy - tak wynika z działań polityków, co nie znaczy że tak być powinno. Problem w tym że polityk podający się za chrześcijańskiego i natychmiast nie zakazujący tortur czy eksperymentów na ludziach w swoim kraju i do tego nie pociągający do odpowiedzialności karnej wszystkich biorących w czymś takim udział zgodnie z biblijnymi zasadami zdrady wspólnoty powinien natychmiast paść trupem przy duchowym wsparciu tych samych bytów które nie miały nic przeciwko wykończeniu Ananiasza czy zniszczeniu Sodomy i Gomory, w których to bynajmniej homoseksualizm nie był głównym powodem zniszczeń wbrew naukom co poniektórych wielbicieli pisma zmieniających imiona własne bytów przynoszących głos boga na imiona bożków wielbiących kopulacje.
Tu nie ma kompromisów. Nie ma negocjacji. Wyroki zapadają, a skoro ostrzeżenia nie były wyraźnie zrozumiane to najwyraźniej należy zacząć działać.
Wyznawca proroka Mahometa, lekceważący słowa proroka Jezusa sprawia że lekceważy cały sens istnienia słów proroków a zatem lekceważy proroka Mahometa stając się zwykłym niewiernym. Każdy imam lekceważący słowa proroka Jezusa i nawołujący do wojny jest zatem niewiernym zdrajcą. Zasługującym na śmierć tak samo jak Ananiasz z żoną.
Czy moi drodzy czytelnicy naprawdę wierzą że Jezus był/będzie cielęciookim małolatem za które całe życie będzie odpowiadać kobieta-dziewica decydująca za niego we wszystkich sprawach? Że był miłym, ugrzecznionym chłoptasiem robiącym słodkie minki do wielbiących tłumów - a nie, że był złośliwym Żydem potrafiącym dopiec i faryzejskiemu lokalnemu klerowi i politykom czy innym wyznawcom tegoż kleru w sposób wybitnie obrażający ich uczucia religijne, wymyślić przypowiastkę mającą czegoś nauczyć swoich uczniów o maluczkich rozumkach, czy niezależnie od tego zrozumieć że bez względu w co wierzyli chorzy to i tak trzeba ich leczyć bo choroba może im tylko bardziej pomieszać rozum? Czy komuś się wydaje że Jezus sądzący "żywych i umarłych" będzie się certolił z biskupem gwałcącym dzieci czy molestującym kleryków skoro niech sobie przypomnę mówił coś o tym że lepiej by sobie ucieli to czym się grzeszy.. względnie co "jemu uczynisz, mnie uczynisz"? Nie. Wy - moi drodzy czytelnicy w żadnym wypadku nie jesteście chrześcijanami, bez względu na to co twierdzą wasi kapłani Izys-Marii-dziewicy z eunuszymi zachowaniami i modulacją głosu, specyficzną i zrozumiałą dla każdego bytu który kiedykolwiek miał do czynienia z egipskimi kapłanami. Względnie ich zbuntowani, wywodzący się z odłamu tej samej zdrady, pasterze.
W chrześcijaństwie nigdy nie było kapłanów, a każdy członek wspólnoty był uczniem. To czy sobie będziecie zgrzytać zębami i drzeć szaty raczej mało mnie osobiście obchodzi (raczej wątpliwe by ktoś się posłuchał w tym względzie). To czy coś tam będzie spadać z nieba a pioruny walić w dachy bazylik (choćby po użyciu specyficznej technologii) to przecież są tylko ciekawostki w dobie kryzysu. Kryzysu rozumienia i rozumowania. Kryzysu pojmowania.
Kryzysu człowieczeństwa.
Czy wiecie ilu ludzi zamęczył eks-kat Paweł? Nazywany apostołem i świętym? Zamordował i torturował? Zanim go coś nie oświeciło? Zanim? Czy ktoś sobie przypomina dzieje apostolskie pod względem oślepiania czy innych przypadków Ananiaszy? Nie ma świętych. Nigdy nie było. Wszyscy są co najwyżej uczniami. Jeśli chcą. I potrafią nimi być.
Czy ofiary Pawła mu wybaczyły? Czy jakikolwiek duch miał prawo wybaczać w ich imieniu? Nie. Czy grzechy istnieją póki ktoś o nich pamięta? Jezus uczący o społecznościach i królestwach "nie z tego świata" w których każdy ich członek miał równe prawa - nie do pomyślenia dla władyków sprzed 2 tysięcy lat - w których nie było niewolnictwa czy różnic społecznych i który zrezygnował z oferowanych przez szatana królestw i tym samym zrzekający się władzy i bycia ponad innymi miałby decydować za innych o wybaczaniu? Czy może to już była domena Jezusa bliższego duchowi roszczącemu sobie prawa do ofiarowywania człowiekowi ziemskich królestw który jednak jakieś królestwo przyjmował? Cóż podobno tylko krowa nie zmienia zdania a długotrwałe otwarcie na demoniszcza często robią źle na rozum - czego efektem nie tylko są niektóre działania Jezusa ale też innych - np. Mahometa.
Cóż. Prorocy mają czasem swoją kwitnącą jemiołę. A inni mają swoje demoniszcza podające się za Elohim.
Czy zdrada Judasza była gorsza od zdrady pozostałych, wypierających się swego mistrza? Czy może był to efekt tego samego bytu na słabe umysły uczniów? Morderczego bytu który zapewne przyklaskuje tezie "a na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści". A - Jezus, a potem Piotr nauczał komunizmu. Nie marksistowskiego, ale jednak - komunizmu. Takie hasełka to iście godne są szatańskiego pomiotu wielbiącego symbole religijne, flagi, godła, tradycje etc. etc. i nie mającego nic wspólnego z chrześcijaństwem w którym narodowość nie miała znaczenia, a tradycje trzeba było znienawidzić żeby się uwolnić od starych przyzwyczajeń i myślenia o hierarchicznej społeczności opartej o m.in. różnice stanowe. Król? Szlachta? Iluzja bestii przyjęta na klęczkach przez urzędasów niewierzącego Konstantyna, którego - no popatrzcie - za przywileje nadane antychrześcijańskiej biskupiej hołocie obwołali świętym. Hołocie która nawoływała do wojen, zdzierała od swojej własności - ludzi w swoich wioseczkach i miastach podatki i która traktowała się jako coś lepszego od innych.
Ja wam nie wybaczam.
Wybaczyć mogą wam tylko wasze ofiary i to po tym jak zrozumieją jak bardzo je oszukiwaliście.
Moje drogie uśmiechnięte żmijki i węże.

poniedziałek, 11 lutego 2013

Miłość

Klękanie przed bestią... System który wymaga klękania i uniżoności, uznawania wyższości kogoś nad kimś to system bestii. Bez względu jak się go nazywa i za co uważają go inni. System hierarchicznych uwarunkowań w których wymaga się poddaństwa i uznania wyższości. Upokarzające dla Chrystusa jest niewątpliwe to, że chrześcijaństwa nauczają ludzie którzy uważają hierarchię za normę. Upokarzające tym bardziej że większość z nich nawet nie ma pojęcia o tym jak bardzo obcy są chrześcijaństwu, za to jak bardzo wielbią, o tak - wielbią - swoje wierzenia na temat nauk Piotra. Nie Jezusa. Na temat miłości.
Miłość zaś jest trudna. I wymaga obrzezania serca z zauroczeń.
Miłość to nie bezrozumne wielbienie i dawanie komuś wszystkiego czego pragnie. To domena zauroczeń. Zaślepienia nie pozwalającego dostrzec faryzeuszy i szubrawców powołujących się na miłość. Oferujących szatańskie łańcuchy uwiązania dla posłusznych zwierząt kochających swoich panów i spełniających każdą ich zachciankę. Fałszywych kapłanów miłości.
Miłość to nie przyjmowanie hołdów i bezwarunkowego posłuszeństwa. Wynikające z braku podstawowego zrozumienia pewnych zależności i związków. Miłość matki to nie miłość dziewicy wyobrażającej sobie macierzyństwo. Miłość ojca to nie miłość starego bezdzietnego dziada nakazującego nazywać siebie ojcem czy bezproduktywnego religijnego eunucha czczącego dziewicę i uczącego miłości.
Żeby kochać najpierw trzeba znienawidzić. Wszystko. Pozbyć się zauroczeń. Spojrzenia iluzji nauk rodziców, przyjaciół, kultury, narodu, państwowości. Znienawidzić codzienne rytuały i to co uważa się za prawdę bez znajomości tej prawdy. Trzeba znienawidzić żeby obrzezać swe serce z zauroczeń. Z fałszywych nauk kapłanów. Z fałszywych nauk ludzi. Z poglądów i naleciałości które przysparza otoczenie przez lata dorastania i życia wśród złudzeń wiary. Trzeba znienawidzić wszystko by podążyć drogą za Jezusem dostrzegania faryzeuszy wśród kleru, wśród polityków, wśród ludzi. I zrozumieć że popełniają błędy. Wszyscy.
Za które żadne duchy nie powinny karać swoimi zasadami i prawami.
Za które żaden z nich nie powinien rzucać kamieniami.
Za które żadna bestia nie powinna upokarzać każąc klękać przed sobą.
Za które nikt nie powinien wieszać tego który nienawidził klękania przed sobą, jako obiektu kultu, zobrazowania i figurki z którymi walczył przed wiekami - upokarzając wszystko co mówił w ten szatański sposób.
Trzeba znienawidzić by zrozumieć miłość.
Żaden człowiek nie jest święty. Bezgrzeszność nie jest równoznaczna ze świętością.
Jak długo ktoś pamięta o grzechu i go nie wybacza tak długo istnieje grzech.
Jeśli wszyscy zapomnieli lub wybaczyli winy Jezusa - to znaczy że stał się bezgrzeszny?
Miłość cynika.

wtorek, 5 lutego 2013

Jemioła

Od dłuższego czasu słyszę iż jemioła była świętą rośliną w religii druidycznej. Ba, ludzie uważający się za chrześcijan często wykorzystują ją w ramach wszelkich świąt i nadają jej specjalne znaczenie.
Roślinnemu pasożytowi.
O ile można zrozumieć druidów że w ramach rytualnego leczenia drzewa ścinali dręczącego drzewo pasożyta, co można by nawet podciągnąć pod świętość uzdrawiania, o tyle uznawanie przez to jemioły - pasożyta, pomimo właściwości obniżających ciśnienie za świętą roślinę wydaje się być po myśli tylko opcji wyznającej pasożytnictwo za świętość. Lucyferyczno-kapłańskiej.
Pasożytnictwu kapłanów i hierarchicznej władzy sprzeciwiał się Jezus głosząc nauki które później powtarzał Piotr tworzący wspólnoty, w których równoprawni członkowie pracowali wspólnie na jej dobro. Oszustów w rodzaju Ananiasza z żoną - spotykała tam śmierć - bo raz że nie przyjmowali poleceń Jezusa względem stanu posiadania, dwa usiłowali uzyskać od wspólnoty więcej niż dawali - celowo zamierzając pasożytować na wspólnocie. Jak obecny kler katolicki.
Pasożytnictwo duchów to stara opcja, polegająca na wyzysku większości za pośrednictwem osób pod ich bezpośrednim wpływem, w różnych konfiguracjach religijnych. Zaczynających się od osoby rozumiejącej to pasożytnictwo - jak np. Buddy który ignorował kuszenia duchów w czasie medytacji pod drzewem Bodhi - w późniejszym okresie, wraz z kolejnym przyjmowanie fałszywych poglądów tworząc religie w których duchy zajmowały pierwszorzędną pozycję wśród swoich "wybranych" kapłanów. Wykorzystujących wspólnoty głownie dla swojego dobra i zmieniających nauki pierwowzoru na takie, jakie im najbardziej odpowiadają. Wykorzystujących hierarchie, by wpływać na tych, którzy "trzymają władzę" by ogłupiać i pozbawiać lub ograniczać prawa członków wspólnot. W których - jak w realnych chrześcijańskich gminach wszyscy mieli równe prawa, nie było niewolnictwa ani różnic narodowościowych czy rasowych i których wszyscy pracowali na jej rzecz - zgodnie z przykazaniem w którym ma się święcić siódmy dzień - sobotę.
Jezus wyganiał duchy i leczył ludzi. Symbolicznie wycinał dręczącego ich pasożyta - jemiołę, która choć ma swoje właściwości lecznicze, to jednak podstawą jej egzystencji jest pasożytnictwo. Świętość zatem - w tym ujęciu - nie polega na pasożytnictwie tylko na pozbywaniu się pasożytów i wspólnej pracy na rzecz wspólnego dobra.
Jemioła - może i nadaje się do wazonika, a może i do szklanego słoja z osobliwościami, podobnie jak preparaty z tasiemcem. Czy jak moje demoniszcze do miedzianego, zapieczętowanego dzbana z uciesznymi napisami na ściankach i kluczem gumisiowej piosenki. Jednak o świętości jemioły nie ma co dyskutować.