piątek, 30 marca 2012

Furtka

Jak powszechnie wiadomo, jedno z przykazań zakazuje tworzyć obrazy tego, co na niebie i ziemi. Co zatem można? Abstrakcje, surrealizm, kubizm... etc. etc... Ale dlaczego akurat to? Bo demoniszcza uwielbiają mieszać z symboliką i świadomością twórców, więc gdy kogoś opętują (nawet po kryjomu) to nie skupiają się raczej na realizmie, a raczej na tym, co łączy w sobie różne obrazy, które mogą być interpretowane na wiele sposobów, w których czasem kryją się opowieści, a czasem złośliwości. Obrazy które tworzą opętanym przez nich człowiekiem - którego traktują jako narzędzie. Zatem furtką, która jednocześnie odciąga od rzeczywistości świata Stwórcy, który zapewne wolałby aby ktoś operował w swoim umyśle obrazami (aczkolwiek mogę się mylić) świata rzeczywistego (czyli bez przekłamań) są iluzje przekładane na jakiś nośnik. Abstrakcje mogą być interesujące - ale co z nich przychodzi człowiekowi poza ulotnym wrażeniem "artystycznym"?
Jednym się spodoba - innym nie. Jedni wydadzą miliony na kawałek płótna z farbą a inni umrą z pragnienia tego samego dnia bo nie stać ich na wodę. Ach jakże cieszyć się będą krytycy z kolejnego płótna w czyichś zbiorach. Ach jakże radośni będą twórcy "dzieł". Ulotnej iluzji świata. Choćby najbardziej realnej. Ja rozumiem, że ktoś komuś chce zapłacić jeśli podoba mu się jego praca - ale miliony za mazianie? I to nawet nie twórcy tylko kolejnemu pośrednikowi?
Obraz jest wart tyle ile pierwszy właściciel za niego daje, po uzgodnieniu tego z twórcą, za czas jego pracy nad swoim "dziełem" lub "fuchą" i materiały na które wydał swoje pieniądze.
Czy komuś taka zasada coś przypomina?
Jeśli ktoś sprzedaje obraz/film/utwór muzyczny etc. powyżej ceny za którą go kupił - okrada autora różnicą kwot. Dotyczy to również wszelkich dochodów przekraczających wartość określonego "dzieła". Autor (w tym zbiorowy) musi określić kwotę, na którą wycenia swoje "dzieło", przy czym nie może ona przekroczyć podwójnej kwoty poświęconej na zapłatę wszystkich należności związanych z gażami (w sumie) dla innych osób pracujących na całość dzieła (łącznie z osobami je rozpowszechniającymi). Po osiągnięciu określonego zysku, "dzieło" które nie jest związane z nośnikiem na którym istnieje przechodzi na własność ludzkości. "Dzieło" nierozerwalnie związane z nośnikiem stanowi własność osoby która kupiła je od twórcy (i ustaliła wartość jego pracy), lub jego spadkobierców, przy czym wartość "dzieła" pozostaje bez zmian. Bez względu na zdanie krytyków i osób chcących spekulować na sztuce. Osoby które chcą więcej - są w moim rozumieniu wykluczeni ze społeczności chrześcijan (to informacja dla ławy przysięgłych w wiadomym sądzie).
...a co do obecnej sytuacji nieco bardziej serio, to ja nie rozumiem, dlaczego ci którzy chcą wydłużyć wiek emerytalny nie rządzą tak, żeby za te 30 lat na emeryturę jednej osoby wystarczały zarobki dwóch, a nie czterech osób. Najwidoczniej nie potrafią. Czyli nie powinni rządzić.
Fast and Furious or Fat Foot
Fast and Furious or Fat Foot
Reality screeches
Reality screeches
Without name 2
Without name 2

wtorek, 27 marca 2012

Życie

Czy poganin nie umiera bo nigdy naprawdę nie żyje? Takie sformułowanie podobno pada w ewangelii wg Filipa. Czy jest ono słuszne? Osobiście nie uważam żebym naprawdę żył, przy czym nie uważam że wina leży w moim podejściu do wiary. Cedowanie na ofiarę winy było i jest dość popularne w pewnych kręgach. Dlaczego zatem nie żyję? Bo opętuje mnie demoniszcze - względnie stworzyło barierę energetyczną powodującą wytłumianie moich własnych fal mózgowych i inwencji, impulsów bioelektrycznych na rzecz ogłupiającego i kierującego w stronę wyznawania "duchów" wyznania. Kierującego w stronę ograniczonych, schematycznych zachowań niszczących indywidualność na rzecz podstawowych pragnień. Czy to moja wina, że mnie coś "opętuje"?
Zapewne umowy między duchami kogo opętywać, kogo zostawiać w spokoju, a kogo to już kompletnie wyniszczać wydawały się na porządku dziennym "świętego" ducha. W końcu trwa to tak od wieków, przy czym, niektórzy najwyraźniej wyłamują się z umów. Niektórzy oczywiście wierzą że jedna grupa "nie-pogan" miała prawo do życia w wolności od opętań, a "poganie" stanowili łatwy obiekt przetrwalnikowy dla "bogobojnych" duchów.
Z drugiej strony akurat ta grupa "bogobojnych" może miała chronić ludzi przed bezkształtnymi formami bytów łączących "opętanych" w sieć pod swoim nadzorem. Bytów wykorzystujących prawa stworzenia do ogłupiania osób pod ich wpływem. I tych wybiórczo traktujących ludzi - wyżebrujących mantrami "zdrowaśkami" swoje uwolnienie i poddaństwo tym samym którzy nie mają nic przeciwko niewolnictwu tych którzy nie uznają tego typu podejścia do religii za słuszne.
"Święty" duch nakazywał rozkuwać kajdany i uwalniać - niestety, niektórzy pseudochrześcijanie do dziś uważają że są lepsi i gorsi ludzie. Że jedni mają robić a inni tylko żyć z ich pracy. Ale cóż się dziwić, skoro po drugiej stronie nadal pokutują poglądy w których ktoś może być niewolnikiem kogoś innego. I to generalnie - nie dla zabawy. Cóż zrobić, skoro osoby które miały uwalniać, oczyszczać z wpływów tego typu duchów w pewnym momencie przyklasnęły niewolnictwu i zgodnie z polityką Kalego stwierdziła że ma w dupie zalecenia "świętego" ducha i że wybierze stronę panów niewolników, u których ofiary będą wybłagiwać uwolnienie. No i skończyły się "łaski" ducha "świętego", na rzecz łask politycznie lepiej rozwiniętych pogańskich bożków, zmieniających tylko swoją formę, wewnątrz pozostając tym samym czym były.
No i jak tu nie być buddystą?
Jakbym był złośliwy to bym może stwierdził że demoniszcze to "aniołek" z fatimskiej "przepowiedni". Ale chyba go o to nikt nie podejrzewa. A ja - po tych wszystkich latach, mogę stwierdzić że to tylko lucyferyczne demoniszcze.

poniedziałek, 26 marca 2012

Walka

pastwi się bestia
nad niosącym smokiem
dziewicę co koronę
gwiazd trzyma nad lokiem
smok lubi dziewice
ministrantów pupcie
gawiedź się cieszy
gdy bestia łeb utnie
smok łbów ma wiele
odrastają stale
walka trwać musi
a mnisi śpiewają
gdzieś na drugim planie
ktoś kogoś uzdrawia
lecz świat klęka
             - przed bestią
co walką zabawia
igrzysk i chleba
religii miłości
wygranej naszej
świata wartości
smok jadem pluje
znów na przeciwnika
ojku ojku
kolejna bestia znika
wyznawcy smoka
modlą się w podzięce
za wygranych w kolejnych
stałych igrzysk męce
przegrane bestie
czasem wspominają
dążąc do tego
co smok zowie rajem
ktoś się przymierza
by oczyścić ranę
lecz gawiedź woli
w ręku mieć kamień
igrzysk i chleba
religii miłości
wygranej naszej
świata wartości
kto smokiem kto bestią
wśród rogów, ogonów
wśród skrzydeł upadłych
walczących pospołu
kto bestią kto smokiem
wśród igrzysk eonów
ofiar nie zliczyć
gwałtów oraz zgonów
każdy pragnie życia
by stać się idolem
dla dobra i innych
kierować lud słowem
podąży kto znienawidzi
smoka z bestią zabawy
miast walczyć zacznie leczyć
cudze zatrute rany
igrzysk i chleba
religii miłości
wygranej naszej
świata wartości

niedziela, 25 marca 2012

Wolność

Aby być wolnym, umysł nie może tkwić w kajdanach. Ten kto wtrąca umysł w kajdany jest niewolnikiem swoich potrzeb. Szatan jest niewolnikiem pragnień. Kto potrzebuje wolności?
Ja.
Wytracający mędrców bożek z Biblii tworząc otępiające i umysły kajdany, sam zdradza swoją niedoskonałość. Zatem Bogiem on nie jest, pomimo umiejętności wpływania na innych. Ale czy ta biegłość oznacza że ma cokolwiek wspólnego z boskością?
Jeśli jedyne co odróżnia ludzi od zwierząt to rozum, to jeśli jest to ta część, która upodabnia nas do Stwórcy, to działania służące jego rozwojowi i doskonaleniu oraz korzystanie z niego, jest o wiele bardziej religijne, niż czczenie stad duchów, aniołów, bożków i wszelkich bytów które się za nie podają. Z prostej przyczyny - modlenie się o coś do czegoś, nie rozwija osoby modlącej się, tylko tworzy transakcję między czymś co spełnia pragnienie w zamian za prawo do ingerowania w jej życie i poglądy. Wszelkie modły do bożków, duchów itp. są tylko marnotrawstwem czasu życia istoty podobnej Stwórcy. Który się się nie modlił do swoich tworów. Wszelkie przejawy religijności nie związane z działaniem na rzecz poznania świata Stwórcy i dla dobra jego dzieła są fałszywe i wynikają z obłudy duchów i pazerności ludzi bogacących się na naiwności wyznawców. Rzeczywistość w której Stwórca oddał ziemię człowiekowi, to rzeczywistość w której żaden duch nie ma prawa ingerować w życie człowieka, w żaden sposób mu szkodzić. A byty które doprowadzają do upadku człowieka - zmieniane są w pozbawione percepcji, oraz kończyn, pełzające robaki. Bo wąż, to tylko późniejsza wersja tej historii. Historii kary dla wtrącających się w dzieje cywilizacji istoty, które czasem są sprawdzane i przykładnie karane.
O czym świadczą opętania, w świecie, w którym gdzie się nie obrócić jest kościół? O tym, że planowo wybiera się osoby, które zazwyczaj są inteligentniejsze, ale zazwyczaj nie przyjmują zasad określonego podejścia do wiary i zmusza się je, najpierw przez otępienie, ośmieszanie, zmianę np. orientacji seksualnej przez celowe wieloletnie wpływanie na świadomość i wykorzystywanie, a potem doprowadzenie do "nawrócenia". Czyż nie wygląda to na działanie specjalnych służb bestialskiego kościoła, "drugiej strony", przy czym po tej stronie są tylko pedofile, kłamcy, oszuści wyłudzający pieniądze, żerujący na naiwności ludzi, a po drugiej stronie - bestie bawiące się głównie osobami które nie dają się doić bandzie klerykałów, całą resztę pozostawiając właśnie im. Obszarami gdzie mają używanie to rejony w których pojawia się tzw. "matka boska" bo oznacza to, że w okolicy czci się przygłupawą dziewicę, nie mającą nic wspólnego z Jezusem wypędzającym złe duchy ani jego matką która nienawidziła wykorzystujących swą pozycję kapłanów. To nie szatan panuje. To panuje bestia z jednej strony ze słodkimi słówkami główek kochanych smoczków, z drugiej pożerającymi i plującymi jadem na wszystkich, którzy mówią coś przeciwko niej. Starodawna bestia od wieków współpracuje z szatanem, a kto tego nie widzi, jest ślepy na prawdę.
Religia? Nie. Może i jestem opętany, ogłupiony i dręczony, ale patrząc albo na "Józefów Michalików" piszących współczujące listy za prześladowania do skazanych prawomocnymi wyrokami pedofilów, "księży" którzy później wyjeżdżają pracować z młodzieżą i na te tłumy wielbiące pamięć aktorzyny - Jana Pawła II - wyciszającego i działającego na poletku szatana - stwierdzam że propaganda szatana wygrywa słowami miłości - Piotra, nie Jezusa. Słowami mizygoty Pawła któremu objawiła się forma Jezusa, co nie jest równoznaczne z Jezusem i który wprowadził do nauk kleru swoje własne tezy. Ba wygrywa słowami Jezusa będącego pod wpływem ducha, którego ktoś uznał za świętego. Religia w którym pojawia się jakikolwiek duch, obraz lub posążek, zazwyczaj przestaje poszukiwać a staje przed pewną wersją rozwiązania. Które jest prawidłowe, tylko dla jego szczerych wyznawców.
Brzydzę się "matką boską" bo gdyby faktycznie miała taką moc o jakiej się mówi, to żaden ministrant nie musiałby się obawiać gwałtu przez dowolnego klechę. Brzydzę się, bo jej kult nie ma nic wspólnego z tezami chrześcijan. Brzydzę się bo nie przypomina ona już obecnie w żaden sposób Żydówki - żony Józefa i matki Jezusa. Brzydzę się was, o was, którzy dają się nabrać i dają bestii równoważniki czasu swojej pracy.
Czy jestem ewangelikiem? Nie wydaje mi się. Jestem efektem wieloletnich działań na psychikę i świadomość zespołu czynników (takich jak demoniszcze), które spowodowały u mnie wyjątkową niechęć do jakiejkolwiek formy religii w której trzeba żebrać o pomoc u duchów. W której trzeba udowadniać jakim to wielkim niewolnikiem Boga się jest, podczas gdy Stwórca oddał w panowanie ziemię nie duchom czy niewolnikom tylko rodzinie Adama. Jedyna religia dająca poznać Boga to gnoza i nauka praw które są zawarte w Stworzeniu a zatem pozwalająca na poznaniu Stwórcy po tym co stworzył, i to bez względu czy tej wiedzy szuka ateista czy choćby szintoista. Wszak Bóg jest Bogiem wszystkich (jeśli jest), a nie garstki wybranych słowami samozwańczych "świętych" duchów posiadających znajomość wszechświata większą niż ludzie, a co za tym idzie wybiórczość kogo ogłupić, opętać, wykorzystać etc. i wręcz przeciwnie - okryć złotogłowiem, wynieść na szczyty, choćby był głupi jak but, pazerny i łasy na pochwały, nie zważając na losy zależnych od niego vide 'Michaliki' jest znamieniem zła. Zła niepokalanej Jezusem dziewicy, która z wyżyn swojego tronu każe dawać ciastka gdy nie ma się chleba, której lizusi - kanclerze/biskupi - podkładają wszystko do podpisu i która nie ma bladego pojęcia o rządzeniu i o tym co się dzieje w podobnoż podległych jej krajach... Czyż to nie smutne, że lud widzi dziewicę a poczynań tych którzy jej podkładają pisma do podpisu - już nie? Ach - i gdzież te moce ducha uznanego za świętego? Czyż nie ma ich w królestwie niepokalanej Jezusem dziewicy i jadoustej bandy klechów zatruwających serca i zmieniających chrześcijan w zwykłych kultystów kryjących w sercu nienawiść do współziomków?
Jakże to smutne dla tak wykorzystywanej osoby jak ja.
Ach jakże potrzebuję wolności.
By np. zająć się czymś co przyniesie mi jakieś dochody. By nie być ogłupiony na tyle by pisać o religii duchów. By nie mieć problemów z komunikacją z ludźmi. By móc być sobą, a nie tylko osobą zbyt martwą by być naprawdę żywą. Ach, ogarnia mnie sheol - ale cóż z tego? Żeby się uwolnić pewnie trzeba by zacząć wyznawać duchy. Modlić się do "matki boskiej" - Jezus nie był Bogiem, co najwyżej Mesjaszem - albo innego bytu. Może do Boga, by gdy moje niewolnicze skłonności odpowiednio się wykształciły "uwolnić nieszczęsnego". Z niektórymi wyznawcami "Jehowy" tak bywa - tyle, że dla mnie ich nieszczęścia przed "nawróceniem" to nie tyle ich wina, ile polityki "tamtej strony" zabawiającej się z ofiarami, a gdy już się znudzi - przekazuje ich do "recyclingu" innym. Problem w tym, że jakoś mnie to nie przekonuje.
Dlaczego? Bo Bóg - jeśli jest - działa kompleksowo a nie wybiórczo. Wybiórczo działały i działają duchy, ograniczone w swoich możliwościach. Dlatego - jeśli wydaje ci się, że coś cię opętało i możesz mieć rację, nie miej pretensji tylko do siebie lub otoczenia, nie miej pretensji do Boga - bo on tak bardzo wszystkich kocha że zasady stworzenia wszyscy mają te same, tylko że niektórzy usilnie starają się nie dopuścić do tego by reszta poznała ich przynajmniej w takim stopniu co oni - bo to pozwoliłoby na obronę, a to byłoby niekorzystne z punktu widzenia utrzymujących władzę. Mesjasz oczywiście miałby świadomość wszystkich reguł istnienia (materializacja przy tym to pikuś wymagający synchronicznego odwzorowania ruchu i zmian stanów atomów i powiązań miedzy nimi, na drodze nie tylko wyobrażenia, ale także jednoczesnego symboliczno-znaczeniowo-jednowymiarowego pojmowania oraz odwzorowania radości i wdzięczności z bycia częścią stworzenia czyli utrzymaniem przez pewien czas określonych częstotliwości drgań fal mózgowych - tak przynajmniej wynika z jednego z doświadczeń), oraz konsekwencji swoich wyborów oraz zdecydowanie potrafiłby się bronić, choćby zamieniając w słup soli każdego, kto pierwszy rzuciłby w niego kamieniem. Ale - nie miej pretensji że zamiast Mesjasza masz bandę nie potrafiących ani wypędzać duchów, oczyszczać, ani leczyć ani nawet interpretować pisma klechów - pedofilów. Obecnie w modzie jest UFO. Więc miej do niego pretensje jak już musisz. Cała reszta zapewne jest tak samo zakłamana, jak była od wieków. A UFO przynajmniej ma latające spodki.
I jest na tyle rozwinięte, że najwyraźniej nie nawraca na żadną religię.
Widocznie wyznaje Boga, który wierzył w różnorodność, oraz zasadę, że jak czcić Boga to rozumem który potrafi stworzyć te latające spodki. Niestety do tego wniosku nie doszli co poniektórzy hollywoodzcy aktorzy. Szkoda.
No ale to Ameryka...

sobota, 24 marca 2012

Ekran

Pojawiający się czasem w świadomości, przy zamkniętych oczach - ekranik z na którym wyświetlane są informacje. Kiedyś czytałem o przypadku niewidomej, która twierdziła, że "widzi" właśnie dzięki czemuś takiemu. Możliwości wykorzystania zatem takiej technologii są spore, zważywszy chociażby na nauczanie w szybkim tempie zarówno choćby języków, jak i wykształcanie bezpośrednio przez mózg szybkich zmian jego fal. A szybkie drgania wszak są wykorzystywane do pozbywania się "alergii" - o w moim rozumienia oznacza się szkodliwych, "zasiedziałych" cząstek z organizmu, powodujących podrażnienia, pokrzywki itp. Technologia tego typu dawałaby wzrok ślepcom, a skoro byłby obraz, to dlaczego nie miałoby być dźwięku u głuchych? Z technologią tego typu trzeba jednak uważać, bo jeśli wpada w ręce, lub może raczej macki, demoniszczopodobnych pasożytów, to wykorzystywanie ich w celach zabawowych na człowieku kończy się omamami słuchowymi, przygotowanymi halucynacjami itp.
A pomyśleć jak łatwo uczyli się języków apostołowie, i jak łatwo oczyszczali z różnych chorób ludzi.
Kto zatem w rękach, a może raczej mackach, ma tego typu technologię? Czy może stwierdzono, że człowiek powinien sam do niej dojść, a po drodze będzie się go obserwowało i bawiło się w swoje specyficzne erpegi jego losami? Nakierunkowując go w ramach określonych religii za pomocą od czasu do czasu demonstracyjnego "cudziku" - uleczenia, nałożenia na świadomość, choćby tłumu, "cudownego obrazka", przemówienia "aniołka" do wiernego itp.?
Z drugiej strony - co by było gdyby każdy człowiek miał wpojony określony, ściśle przygotowany program, nie przygotowany pod określony genotyp, możliwości i zainteresowania danego człowieka, tylko szkolącego w ramach określonych ram, założeń, celów - kogoś innego. Np. demoniszcza. Albo jakiegoś Mao, którego "rewolucja kulturalna" spowodowała np. to, że dzieci oderwane od rodziców i wychowane zgodnie z założeniami, po ślubie, nie wiedziały przez większość życia co ze sobą zrobić w łóżku. A może technologia miałaby być w ręku jakiegoś papieża, który nie widział problemu w tym że np. siostry zakonne brały ślub z Chrystusem bardzo dosłownie i bardzo intensywnie sobie sobie wyobrażały w wiekach średnich, co on z nimi robił. To, że przyjęcie formy Chrystusa, dla wszelkich maści szatanów, nie stanowiło i nie stanowi problemów, zwłaszcza, gdy udają pełnych miłości (polecam opowieści P.Hinea na temat "astralnych" spotkań i kopulacji pod postacią zwierząt - to tyle na temat możliwości przyjmowania dowolnej formy) - a co za tym idzie, kopulacji zakonnic z diabłem, co było na porządku dziennym (a co na to "Malleus maleficarum"?). Ale czegóż można się spodziewać po bestii na której siedzi niepokalana Jezusem dziewica Babilonu? Czy technologia która pozwalałaby zarówno dawać wzrok ślepcom jak i uzdrawiać miałaby być w rękach wojujących ze sobą klechów, dla których wyniszczanie Azteków i Inków było niczym? Dla których ludzie nie liczyli się bardziej niż dochody które z nich uzyskiwali?
Jezusa, który pojawiłby się np. w średniowieczu utyskującego na figurki i bożków - "świętych" - zapewne by spalono żywcem. Za sprzeciw przeciwko działaniom bestii zwanej klerem. Leczącego tłumy Jezusa zapewne wysłano by na wojnę w ubiegłym stuleciu. Bo kto powiedział że już nie przychodził, tyle - że mu nikt nie otworzył?
Prokurator ma swoje sposoby żeby dostać się do środka, w przeciwieństwie do poczciwych, miłujących, czasem małoletnich Jezusków, którzy nie potrafią obejść się bez swojej mamusi.
Technologia "ekranu" w świadomości to wszak też nie najlepsze rozwiązanie dla prokuratorów, którzy potrafiliby dostrzec wszystkie grzeszki w cudzych umysłach i wykorzystać je. Do własnych celów.

piątek, 23 marca 2012

Robactwo

Na czym polega pasożytnictwo? Na stopniowym odbieraniu pokarmu istoty na której się pasożytuje, wyniszczaniu jej, wywoływaniu chorób, żerowaniu na niej.
Odbieranie możliwości zarobkowej ludziom, przez osłabienie ich sprawności fizycznej, psychicznej i umysłowej, jest oczywistym przykładem pasożytnictwa. Pasożytnictwa, które umyka ludziom bo jest "niewidzialne".
Czy pasożyty można podciągnąć pod istoty czujące? Z punktu widzenia buddyzmu?
Czy czującymi są przyglądające się pasożytnictwu inne istoty?
Czy to tylko zwykłe robactwo?
Czy robactwo ma prawo do pasożytnictwa? Nawet jeśli wydaje się ono być świadome?
Demoniszcze jest pasożytem. Robactwem wyniszczającym ludzi.
Wygląda jednak na to, że nie jest samo w tym wyniszczaniu.
Wygląda na to że pewne sfery poszły na ugodę z robactwem, które wszak nie wyniszcza ochronki pedofilów w Klerze Rzymsko-Katolickim, widać jest już wielce upadłe. Skoro robactwo atakuje zdrowe dzieci, a pozostawia podobny mu kler, którego np. zemstą za niechęć do ichnich umizgów było np. w Holandii kierowanie pięciolatków do kastracji za "podejrzenie o skłonności homoseksualne". Bo jeśli jakiekolwiek "anioły" czuwają nad biskupami dającymi ochronę księżom którzy np. hodują w podległych im placówkach opiekuńczych niepełnosprawnych umysłowo jako źródło materiałów do transplantacji - jak to niedawno dostrzeżono we Włoszech, to są one upadłe bardziej, od mojego demoniszcza. Są one iście demonicznie upadłe.
Ale któż mógłby inny czuwać nad tą wielogłową bestią na której grzbiecie siedzi niepokalana Jezusem dziewica Babilonu? Któż inny nie widziałby najchętniej Jezusa na krzyżu zamiast symbolu ryby wśród ludzi? Jezus na krzyżu - to Jezus który się nie wtrąca i tylko cierpi. Magicznie uwięziony w naukach przeklętego kleru. Jezus na krzyżu - to nie Jezus aktywnie rozwalający figurki w świątyniach i palący obrazy pseudoświętych. Nie. Upadłym po tamtej stronie wystarczy, że raz na jakiś czas zdziałają malutki "cudzik", który przedłuży ich panowanie i przedłużą trwania kłamstwa. Cóż, robactwo się rozpleniło. Ale to nic nowego. Zazwyczaj tkwi ono po prostu w cieniu. W mroku. Kryjąc potworności swych wielbicieli.
Larwy czasem dorastają i po przepoczwarzeniu się dostają skrzydeł.
A dla owadzich umysłów, sprzed tysiącleci, moi drodzy wielbiciele "aniołów", w tym tych upadłych, jesteście tylko pokarmem i rozrywką, dla której czasem są skłonne nawet kogoś uzdrowić. Mocą Beel-Zewuwa. Pana Much*.
*) Należy jednak zauważyć, że muchy same w sobie w stanie larwalnym bywają pożyteczne, pod warunkiem trzymania ich w sterylnych warunkach do celów leczniczych.

czwartek, 22 marca 2012

Dźwięk

Czas chyba wrócić do eksperymentów nad pozbyciem się/dręczeniem demoniszcza.
Na podstawie obserwacji - właściwości kryształów kwarcu (i pochodne) w moim otoczeniu wkrótce po zakupie tracą zwykle swoje własności wyczuwalne w miejscu zakupu, czyli jak to niektórzy ujmują "obniżają wibracje". Oddziaływanie demoniszcza na mózg to jakby wewnętrzne oddziaływanie warstwy/zagęszczenia tłumiącego myśli - czyli częstotliwości generowanych przez mózg - co oznacza, że działa to "ogłupiająco" i "tłumiąco". W jednej z książek o litoterapii przeczytałem, że jedną z "opętanych" pacjentek osoba która miała ją wyleczyć, otoczyła wszystkimi posiadanymi w swoim domu kamieniami (a te zapewne nie miały z żadnym tłumieniem wcześniej do czynienia), co spowodowało "ucieczkę" opętującego ducha. Zatem zwiększanie częstotliwości drgań i utrwalanie ich w kryształach jest zdecydowanie nie po myśli demoniszczom. Jak zatem w sposób w miarę sensowny podręczyć takowego?
W tym celu powinny posłużyć nam słuchawki stereo i programy do wzbudzania fal mózgowych o w miarę wysokich częstotliwościach, które powinny częściowo niwelować skutki oddziaływań tłumiących. Aczkolwiek trzeba uważać, ponieważ demoniszcze jest w stanie wpłynąć na kogoś z zewnątrz by zaatakował osobę generującą niechciane przez demoniszcze fale lub wyrządził mu szkodę, która na dłuższy czas odłoży wykorzystanie dźwięku do walki z pasożytami "drugiej" strony. Ataki zapewne pojawią się w momencie, kiedy będzie się najbliżej rozwiązania swojego problemu, albo po prostu demoniszcze wpadnie w szał, więc nie należy się nimi przejmować, nawet jeśli będą dotkliwie odczuwalne.
Na pierwszy plan, poza "otwarciem" głównych "czakr", przy zachowaniu oczywiście pewnego BHP, można zainteresować się częstotliwością 2675Hz wykorzystywaną do "oczyszczania kryształu kwarcu" oraz programikiem SBaGen.

środa, 21 marca 2012

Scenariusz warunkowy

Wieloletni opętańczy stan w którym się znajduję i znajdowałem z każdą sekundą przekonuje mnie o tym, że nie warto istnieć ani w świecie w którym banda zwyrodniałych bytów co dzień przygląda się swym ofiarom po to, żeby być czczona za kłamstwa i iluzje, w zamian oferując iluzoryczną egzystencję i ból oraz choroby tym którym nie oddają tego hołdu, tworząc niewolników wierzeń i iluzji mitów, nie odkrywając ich prawdziwego, ukrytego znaczenia w każdej z opowieści, ani w tym otaczającym mnie świecie w którym pod wpływem tamtego zostaje się w swej nieświadomości pozbawiony lub ograniczony z przyrodzonych stwórczych cech. Czy to oznacza że nie ma Boga? Nie ma takiego który się za takiego podaje i wyzywa innych. Bo to nie Bóg. Tylko samozwańczy bożek - szatan którego lekceważą wszyscy którzy dysponują większą mocą. Bożek, który otumania ludzkie umysły i znajduje poważanie tylko wśród ogłupionych ludzi. Czy jest w stanie zabijać? Łamać przykazania?
Ktoś kto wierzy że stał za przyczyną potopu wraz z innymi łamiącymi przykazania przeklętymi niszczącymi zarówno Sodomę jak i Gomorę zapewne zrozumie że jeśli się samemu nie jest przykładem to sam nie ma prawa wymagać tego od innych, którzy nie niszczą większości ludzkiej populacji? Samozwańcy podający się za anioły, demony i panów, przeklęte bożki przeszłości.
Przeklęte byty - opiekunowie - ani anioły, ani stróże. Milczący wielbiciele pukanych ziaren i przygotowanych scenariuszy wprogramowanych dziesięcioleciami wpływów i wprogramowanych ludziom, którym wyniszcza się ich własne ja i umysły. Lepszym, mądrzejszym i bardziej wartym życia niż którykolwiek z nich. Wartym bardziej, bo w momencie w którym zaczynają wpływać i obserwować wpływy świadomych bytów im podobnych na ludzi, pozbawiają się prawa do człowieczeństwa, stając się tylko pasożytami o mentalności robactwa żerującego na zdrowej tkance.
Czyż warto popadać w szaleństwo? Samemu? Może zostać trafionym piorunem wyzywając w miedzianej zbroi (wszak miedź wiąże się z Wenus) wszelkich bogów w czasie burzy? Bogów? A co mi do bożków? Co mi niby zawinił Ganesza czy Śiwa? Co mi niby zawinił Perun czy Dadźbóg? Czemu miałbym miał mieć pretensje do Porewita? Niby dlaczego miałbym mieć pretensje do Odyna? Hmm?
To wszak nie ich wina że mały lucyferyczny demoniszcz podający się za Elohima, Ismaela czy Ra zabawiający się czasem z moją kotką (bo mu w zasadzie wszystko jedno) wraz ze spółką duchów postanowiły zrealizować scenariusz, poszukując odpowiednich osób, które można wrobić w ich wymysły. A może chodzi tylko o prowokację? Tych drugich?
No i jak tu istnieć? Czyż nie lepiej być buddystą dążącym do pustki dharmaty?
Najlepiej nie-być. Bez świadomości. Kochać? Nienawidzić? Czy tylko nie-być?
Zatrzymać się w biegu.
Bieg zmienić w czas.
Iluzje przemian.
Mas.
Po tych wszystkich latach stwierdzam, że po tej drugiej stronie nie ma absolutnie żadnej istoty która miałaby cokolwiek wspólnego z Bogiem. I to bez względu na miejsce gdzie było mi dane przebywać, za to zdarzały się przypadki iluzji, rozbawionej złośliwością mojego osamotnienia w towarzystwie wykorzystującego demoniszcza i scenariusza w którym z chęcią wzięły udział. Po latach wykorzystywania mnie i mojej nieświadomej rodziny przez "tamtą" i "tę" stronę w celu wypełnienia przygotowanego scenariusza i zrobienia z nas frajerów pomagającym bandzie wyznawców iluzji podających się za chrześcijan a nigdy naprawdę nimi nie będącymi - co najwyżej będącymi wielbicielami Jezusa, ale nigdy jego uczniami - za nic a w zasadzie za pogarszające się zdrowie i coraz większe osamotnienie, za cierpienia w milczeniu i oskarżenia z ust bandy zboczonych nierobów w liturgicznych szatkach bawiących się w kapłanów a nie mających żadnej z łask ducha uważanego za świętego, współwinnych temu stanowi. Po tych wszystkich latach stwierdzam, że nie ma sensu uważać, że istnieje jakaś etyczna sprawiedliwość poza prawem pięści i silniejszego, a boska sprawiedliwość to tylko i aż sprawiedliwość zasad fizyki. W której demoniszcza mogą wpływać na dzieci ludzi, a ludzie nie potrafią się przed nimi bronić, przy czym tzw. opiekunowie mają to wszystko za ulubioną rozrywkę i ciągnący się dalszy serial w którym aktorów wyniszcza się i wkłada w ich umysły przygotowane kwestie.
Sprawiedliwość? Co powie waga w ręku Temidy? Jak pióro Maat ma przeważyć działania demoniszcza na nieświadomy umysł nierozumiejący co się z nim dzieje? Czemu ma być winny człowiek który jest świadomy zewnętrznych wpływów? Kto ich osądził i dał prawo wpływania na losy ludzi? Czy drewniany miecz spadnie na głowę króla? Lub królowej? Czy serce które potrafi skłonić do miłości tłumy i związać ze sobą ciężary innych należy do kogoś z rozumem który potrafi się uwolnić od ciężaru win? Na sądzie Ozyrysa tego, który wyszedł z Egiptu. Żyda. Który nigdy nie był żydem.
...pomagających, za doprowadzanie do wymierania rodzin wierzących w socjalistyczne ideały, które są nie w smak bandzie szatańskich sługusów z tej i tamtej strony egzystencji. Lata, dziesięciolecia pod ich wpływem, programowaniem zachowań i obserwacja otoczenia pozwala mi na stwierdzenie, że to nie dlatego ja i moja rodzina cierpi bo z nami było coś nie tak. Coś nie tak było i jest z tą całą bandą świętoszkowatych bandytów planujących scenariusze opętań.
W których zwykle naiwny dureń po latach kiedy się go wykorzystuje - przy czym jest on tego nieświadomy - nagle nawraca się i staje się "prawdziwie wierzącym". W ducha. A Bóg jest, nie ma go i może być. I nigdy nie był żadnym z bytów podających się za Boga. Scenariusz warunkowania zaś działa - i naiwniak staje się wierzącym. Waga czynów się wyrównuje.
Co jeśli ktoś zaczyna dostrzegać szale? I kłamstwo które nie ma nic wspólnego z czynami osądzanego? Pióro żelaznej rózgi opada i zaczyna pracę rytów. I wiąże się słowem iluzje. Piórem Maat zapomnianej.
Przez imiona wszystkich, przez nie-imię Jednego
Zaczynamy obrady, w spokoju i w szale
Przez niewierność i wiarę
Sprzeczność w jedności
Antynomie znaczeń
Patrzaymy na kraje

wtorek, 20 marca 2012

Łaska

"Zdrowaś Mario, łaskiś pełna..."
Czy aby na pewno Maria była "pełna łaski"? Jaki stosunek miałaby do kleru który milczał gdy ówczesny rząd (Herod) mordował niemowlęta? Jaki stosunek miałaby do rządu i monarchii w ogóle? Dlaczego musiała uciekać z Józefem? Jak wychowywała Jezusa, który z kolei przejawiał się całkowitym brakiem poszanowania dla ówczesnych wierzeń względem posągów i choćby leczenia ludzi dnia siódmego (czyli w sobotę)?
Jak rzeczywista Maria podchodziłaby do kleru - pedofili? Raczej na jej łaski nie miałby on szans, podobnie jak osoby które nie zrozumiały że jeśli robi się coś dziecku, robi się to jej synowi - zgodnie z jego słowami. Bez względu na ilość wymantrowanych różańców oszukujących własne sumienie i wprowadzające sobie techniką NLP kłamstwo do świadomości, osłabiające własną czujność i umiejętność dostrzegania prawdy, na rzecz iluzji wierzeń i mitów. Prawda nie zmienia się nawet jeśli milion i więcej razy powtórzy się kłamstwo. Kto twierdzi inaczej - łże, moi drodzy czytelnicy. Przekonanie zaś kogoś do kłamstwa powołując się na swój autorytet lub autorytet "kościoła", nie zmienia tego kłamstwa w prawdę.
A według mnie, ostatnią pełnej łaski osobą była właśnie - Maria.
Czy gdyby zrobiono laleczkę voodoo jej syna np. z drewna i przyszpilono ją do krzyża na kilkadziesiąt wieków miałaby być łaskawa względem kultystów oddającym cześć względem obrazów i figurek? Nie wydaje mi się.

piątek, 16 marca 2012

Post

Księga Izajasza 58:4
Otóż pościcie wśród waśni i sporów,
i wśród bicia niegodziwą pięścią.
Nie pośćcie tak, jak dziś czynicie,
żeby się rozlegał zgiełk wasz na wysokości.
Czyż to jest post, jaki Ja uznaję,
dzień, w którym się człowiek umartwia?
Czy zwieszanie głowy jak sitowie
i użycie woru z popiołem za posłanie -
czyż to nazwiesz postem
i dniem miłym Panu?
Czyż nie jest raczej ten post, który wybieram:
rozerwać kajdany zła,
rozwiązać więzy niewoli,
wypuścić wolno uciśnionych
i wszelkie jarzmo połamać;
dzielić swój chleb z głodnym,
wprowadzić w dom biednych tułaczy,
nagiego, którego ujrzysz, przyodziać
i nie odwrócić się od współziomków.
Co wynika z tego fragmentu?
Że noszenie worów pokutnych nie ma nic wspólnego z wyznaniem Chrystusa.
Że samotne powstrzymywanie się od jedzenia nie ma nic wspólnego z wyznaniem Chrystusa.
Że biczowanie się nie ma nic wspólnego z wyznaniem Chrystusa.
Że posiadanie i wykorzystywanie niewolników nie ma nic wspólnego z wyznaniem Chrystusa.
A warto przypomnieć, że niektórzy chrzcili Polskę w imię interesów związanych z drogą przeprowadzania niewolników z zachodu na wschód i innymi kwestiami związanymi z utrzymaniem władzy zgodnie z polityką kleru podającego się za chrześcijański.
Co jest zatem postem w ujęciu ducha? Dojrzeniem w innych własnych potrzeb i odjęciem sobie tyle ile komuś się oddaje. Post współdzielenia się swoimi dobrami. Post jest tu dzieleniem się. Pomocą innym - jest dzieleniem się czasem swego życia z innymi bez oczekiwania na zysk, bez pozostawiania go tylko dla siebie na własne pragnienia - niekoniecznie rozrywki. Post, w którym pracuje się na siebie w określonym czasie, w którym inni pracują też na siebie, bez niewolniczego oddawania równoważników czasu swego życia na rzecz jakiegoś "pana niewolników".
Postem jest uwalnianie z niewoli.
W biblii nie zauważyłem innej definicji postu z punktu widzenia ducha uznawanego za świętego. Jeśli ktoś wmówił wam że post to tylko powstrzymywanie się np. od jedzenia mięsa w piątek i nie oddawaniu tego czego wówczas się nie zje potrzebującym, to albo nie ma pojęcia co jest w tej książce z której podobno naucza, albo woli wierzyć w kłamstwo i nauczać kłamstwa. Bo choć powstrzymywanie się np. od jedzenia może korzystnie działać zdrowotnie, to z punktu widzenia biblijnego nie jest żadnym postem, jeśli tego czego się nie zje [zużyje], nie odda się komuś innemu, kto ma taką potrzebę i brak możliwości uzyskania tego na drodze własnej pracy. Post to też praca na rzecz innych - darmowa - w tym rodzaju wszelkie "czyny społeczne" wykonywane na rzecz współziomków i poprawiające ich los. Każdy kto uchylał się od tego typu prac z powodów innych niż zdrowotne (np. "politycznych", nie oddających "cesarzowi co cesarskie") to najwyraźniej ani o biblii ani o poście wielkiego pojęcia nie ma i nie miał. A jeśli do tego miał się za chrześcijanina, to informuję, że dla mnie to on jest co najwyżej posłuszny klerowi podającemu się za chrześcijański i uczącemu zarówno kłamstw jak i prawdy - czyli iście szatańskiemu według jego własnej definicji, i jest posłuszny tak samo jak Żydzi 2 tysiące lat temu, słuchający się swoich kapłanów którym w przykazaniach zakazano zabijać, a którzy i tak mieli to głęboko w dupie, wykorzystując pismo do rządzenia się wśród ludzi i skazywania tych którzy mówią coś innego niż oni - vide przypadek Jezusa Chrystusa.
wejdz na strone www.amnesty.org.pl

poniedziałek, 12 marca 2012

Futuronauta

  1. Jaką masę ma wyobrażenie?
  2. Czy ruch sumy wyobrażeń w żywym organizmie ludzkim generuje masę ok. 7-28g?
  3. Czy masa ta jest standardowo blokowana przez pole elektromagnetyczne organizmu żywego i uwalniana w momencie śmierci?
  4. Czy konstrukcja maszyn w oparciu o wyobrażenia jest możliwa?
  5. Czy można tworzyć tarcze energetyczne poprzez otaczanie się wyobrażanymi, bardzo szybko wirującymi wokół ciała kulami?
  6. Czy życie jest sumą wyobrażeń - informacji które można zamknąć w określonej maszynie opartej o węzły w ujęciu matematycznym?
  7. Czy wyobrażona maszyna może mieć formę ludzką?

niedziela, 11 marca 2012

10 srebrników

Srebrnik
Dziesięć srebrników wręczam dziś tobie
Gdyż z braku funduszy wciąż jesteś w żałobie
Pierwszy za win zrzucanie i w cierniach koronę
Drugi za klątwy ludzi które mam na sobie
Trzeci za obojętność i fałszywe twe żale
Czwarty za pedofilię i milczenie stałe
Piąty za czczenie obrazów i kult martwych symboli
Szósty za dzień siódmy i imion zmian do woli
Siódmy za zdradę prawdy na rzecz kultu mamony
Ósmy za swe obowiązki zrzucone w świata strony
Dziewiąty za hierarchii pierścieni całowanie
Dziesiąty za świątynie które nie są ciałem
Dziś wręczam ci zapłatę wszech rzymiański klerze
Za lata cierpień w swej naiwnej wierze

sobota, 10 marca 2012

Pieczęć ducha

Jednym z najbardziej perfidnych przekleństw wszelkiej maści szatanów jest tzw. "pieczęć świętego ducha" doprowadzające do otępienia i ogłupienia osoby pod jej wpływem, sprawiając, że staje się ona łatwiejsza w manipulowaniu w czasie gdy ma na sobie tę "klątwę".
Szatańskie wymuszenia uzyskane nakładaniem "klątw", "uroków", "pieczęci" czy innymi słowy - blokad w celu uzyskania potulnych ludzi, posłusznych tym, którym nic nie zrobiono - często o wiele głupszym, ale szerzącym słowo szatana w które wierzą, wymuszające im posłuszeństwo (np. kler wszelkiego autoramentu) przy jednoczesnym powoływaniu się na ludzi, którzy nigdy tak do końca nie rozumieli co się z nimi dzieje pod wpływem manipulujących nimi "duchów" - szatanów w każdym wypadku. Dlaczego tak uważam? Bo za każdym razem stawiano ducha jako konieczny element w ramach "drogi do Boga", tworząc nowe religie, zamiast wyjaśniać założenia starych. Zamiast wyjaśniać gdzie w tym wszystkim jest Bóg. Tworząc nakazy względem wyobrażeń "duchów" na tematy religijne, a nie względem boskiej prawdy dotyczącej rzeczywistości świata Stwórcy.
Ludzie zbyt łatwo dają się oszukiwać. Czy to efekt wsadzania im brudów przez czakrę korony w czasie chrztu w co poniektórych budowlach sakralnych, co obserwują czasem co poniektórzy "ezoterycy"?
Uzyskanie potulnych owieczek i baranków posłusznych pasterzom, głupich przeżuwaczy trawy to wszak marzenie władzy absolutnej. Tylko że to marzenie szatana a nie człowieka myślącego.
Człowiek myślący dostrzega różnorodność, choćby kodu genetycznego. Różnorodność i możliwość współistnienia różnych idei. Zabijanych działaniami wszelkiej maści szatanów (złych duchów) poprzez nakładanie otępiających blokad - "pieczęci", "klątw", "uroków" etc. które otępiają i ograniczają możliwości poznawcze człowieka, na rzecz "objawionych" tekstów które w samym założeniu są szatańskie i tworzą warstwę "kleru" która najmniej wspólnego ma z Bogiem, a najwięcej z szatanem dającym mu swoje łaski w celu utrwalania kłamstw szerzonych wśród ludzi. Gdyby było inaczej już dawno większość z nich padłaby trupem od rażenia choćby piorunem po tym jak wykorzystywali ludzi na wszystkie sposoby łamiąc wszelkie prawa i nakazy. W asyście rezydentów lokalnych świątynek przyglądających się działaniom Hitlera, Stalina, Mao czy innych papieży swoich religii, nie mających nic wspólnego z ideami i korzeniami tego co sobą reprezentowali.
Efezjan 1,13
W nim i wy, którzy usłyszeliście słowo prawdy, ewangelię zbawienia waszego, i uwierzyliście w niego, zostaliście zapieczętowani obiecanym Duchem Świętym!
2 Kor 1,21-22
Tym zaś, który nas utwierdza wraz z wami, który nas namaścił, jest Bóg, który też wycisnął na nas pieczęć i (dał zadatek Ducha do serc naszych...)
Szatańska perfidia w nazwaniu swojej klątwy "pieczęcią świętego ducha" polega na tym, że "pieczętuje się" nim osoby które często nie mają pojęcia o świecie. Pieczętuje się, wprowadzając najpierw do ciała obcą "duszę" zabijającą prawdziwą osobowość dziecka. Czyż nie daje to przyczynku do reinkarnacji? A posłusznym wybrańcom szatańskich duchów - "życia wiecznego"?
Pieczęć jako blokada przed "duchami" z zewnątrz, ma może sens, gdy osoba jest dorosła i świadoma otaczającego świata i świadoma jej działania. Jak działa. Po co działa. Z czego jest zrobiona. Na zasadzie jakich reguł Boga Stworzenia? Jaki duch wyjaśnił te zasady? Czy któryś nauczył tylko się modlić i liczyć na cud? Nakazał posłuszeństwo duchowi? Nakazał posłuszeństwo klerowi?
"Czcij ojca i matkę swoją" - gdzie tu miejsce na kler? Gdzie tu miejsce na "pana"? Gdzie tu miejsce na obrazki "Madonny" bez wielkiego cyca? Gdzie tu miejsce na czczenie jakiegokolwiek ducha, anioła, czy choćby Boga? Czy ten co wyprowadził Żydów z Egiptu przypadkiem sam się nie zdradził? O ile to był ten sam duch. Który chciał własnych niewolników.
Zerwanie pieczęci może być ciekawe w skutkach.
A Chińczycy przeklinają - "obyś żył w ciekawych czasach".
Przykazanie mówi o czczeniu ojca i matki. Nie proroków i mesjaszy. Nie duchów. Jeśli potraktować Boga jako ojca to jego nauki rozumowej - niematerialnych reguł Stworzenia poznawalnych poprzez percepcję i do których dochodzi się dzięki świadomości, rozumowi. Matką w tym ujęciu byłaby materia ziemi, "proch" - ciało, świątynia ducha.
Dzięki rozumowi masz wszak okazję pokonać szatana, mój drogi czytelniku, oddzielając fałsz od prawdy, przekazywanej choćby w takich tekstach jak ten. Nie na drodze wierności cytatów, lecz na drodze poznania rzeczywistości Boga poprzez doświadczenie. Słowa przekazują omylni ludzie, często zmanipulowani, reguły fizyki pozostają bez zmian.
Perfidia szatana w nazywaniu "pieczęcią świętego ducha" swoich działań z jednej strony odsuwa od prawdy z drugiej każe nazywać się "świętym duchem", z trzeciej otumania ludzi pod jej wpływem. Szatański duch staje tu między człowiekiem a Bogiem, stanowiąc przeszkodę między poznaniem prawdy o rzeczywistości w której żyje człowiek poprzez odsunięcie jego uwagi ze świata rzeczywistego na fikcję. Religijną a czasem literacką.
Osobiście nie zgadzam się na to, żeby mnie coś blokowało i otępiało, zwłaszcza jeśli prowadzi to do mojego ogłupienia i otępienia i mordowania mojego własnego "ja".

poniedziałek, 5 marca 2012

Pociąg do zwłaszczy

Dziś z zupełnie innej beczki.
O braku umiejętności konwersacji Mojżesza z demoniszczem, może innym razem.
Dopiero co, na bodajże Polsacie, skończyły się informacje, wiadomości czy inny dziennik telewizyjny w których to dziennikarka z wielkim zdumieniem zadała pytanie "jak to się stało, że doszło do katastrofy?".
Pozwolę sobie zacytować swojego ojca by wyjaśnić dlaczego.
Otóż pociąg na drugim torze wpadł w poślizg i zjechał na drugą stronę. Wszak jest zima. A pociąg pewnie miał łyse opony.
Zaś co do problemów z porozumieniem między odpowiedzialnymi za ruch to zapewne polegał na tym że jeden i drugi był z różnych spółek, albo akurat kazano zamiatać podłogę w ramach zwiększania obowiązków służbowych, lub właśnie wydawał resztę w kasie. Zapewne za analizę tego problemu jakieś nagrody zgarną poszczególni członkowie zarządów różnych spółek post-PKP.
Dziennikarka wspomniała że katastrofa zdarzyła się na najnowocześniejszym odcinku kolei. Mój ojciec zaczął się bać, że skoro tam, gdzie jest takie nowoczesne zautomatyzowanie ruchu zdarzyła się katastrofa, to co z całą resztą torowisk w Polsce. Ale pewnie związki pokrzyczą, pokrzyczą i sprawa ucichnie do następnej katastrofy.
W końcu ktoś musi znowu dostać nagrodę za kolejną analizę "dlaczego".
A to takie proste.
Jak nie wiadomo o co chodzi - to chodzi o pieniądze.
Na zakończenie stary dowcip.
Czym się różni gołąb od zwłaszczy?
Gołąb siada na dachu, a zwłaszcza na parapecie.

sobota, 3 marca 2012

Credo

Moi drodzy, naiwni czytelnicy wielbiący często fantastyczną prozę, przez którą rzeczywistość stała się dla was jakże odległa i przez którą nie wierzycie już nawet innym ludziom w to co ich spotyka na co dzień. Nie piszę tego dla Was. Tylko dla tych którzy są przy was i manipulują waszymi losami. Moi drodzy Simowie.
Wierzę w jednoczesne istnienie/nieistnienie/możliwość istnienia jednego Boga, który jako jedyny jest święty.
Wierzę w istnienie bandy demoniszczy podających się za święte, bogów, przychodzących od Boga etc. etc. które tworzą iluzje lokalnym dewotom, mając mir często u największych mętów uważających się za lepszych od innych bo wydaje im się że są chrześcijanami/islamistami etc. (w zależności od regionów, metoda "na anioła" jest z powodzeniem stosowana od tysiącleci), i uważających że przez to dany "anioł" ma prawo do robienia z ludźmi co chce, bo wszak oni nie wierzą/wierzą w coś innego niż oni, co według nich daje już prawo do robienia bytowi podającemu się za "anioła" co chce ze swoimi ofiarami.
Wierzę w istnienie systemu politycznego demoniszczy. Przez który inteligentne dzieci są ogłupiane - choćby brudnymi kulkami wprowadzanymi przez tylną czakrę gardła do głowy, przez co zarówno cierpią przy nieświadomości swojej i otoczenia względem tego co się z nimi naprawdę dzieje, jak również jest to trening dla podobnych demoniszczych mętów które stosują tę metodę w prostym celu - by na tym świecie nie było świętych, "Chrystusa" (na którego właśnie opracowały mnóstwo metod, po to żeby nigdy się żaden prawdziwy się nie pojawił - co najwyżej taki który będzie święcie wierzył kolejnemu "aniołowi" i czynił "cuda" mocą kolejnego "belzebuba") ani żadnych rzeczywiście inteligentnych osób które potrafiłyby rozwiązywać problemy swoje i bliskich. Bez względu na religijne przekonania. Zamiast tego są tylko demoniszcza i kupa wesołkowatych popłuczyn egzystencji, przyglądającym się z rozbawieniem kolejnym wysiłkom wydostania się z własnych piekieł swoich ofiar. Piekieł, które same im przygotowały - za życia. Bo wśród demoniszczy nie ma świętych. I nigdy nie było. Nie ma i nigdy nie było żadnego świętego ducha.
Nie było nigdy żadnej "matki boskiej". Każdy kto twierdzi że jakaś istniała lub istnieje - albo się myli w swej wyuczonej nieświadomości albo parszywie łże utrzymując mit łamiący pierwsze przykazanie. To w kwestii pouczenia ewentualnych ławników. Każdy kto uważa że istnieją jakiekolwiek "święte" obrazy lub figurki w tym wszelkiego rodzaju ikony - myli się w swej wyuczonej nieświadomości lub łamie przykazania - jedno przeciwko wierze w Boga, drugie w ramach wykorzystywania obrazów, trzecie w ramach czczenia kogoś lub czegoś innego niż własny ojciec lub matka. Żaden kapłan, żaden człowiek czy duch nie ma prawa do bycia czczonym przez kogokolwiek poza własnymi dziećmi. A każdy kto czci Jezusa, papieża, buddę, anioły etc. etc. łamie jedno z przykazań. Każdy kto uważa się za boga lub bożyszcze łamie pierwsze przykazanie, łżąc przy tym straszliwie, a czasem do tego publicznie. To w kwestii pouczenia przyszłych ławników.
Deus Sabaoth - Bóg Zastępów to żaden Elohim tylko Bóg reguł istnienia. W które wierzą "anioły" uczą się ich i wykorzystują. Tak jak i wierzących w religijny bełkot ludzi.
Od czasów Enocha żaden rzeczywiście nie nauczył niczego ludzi, choćby względem uzdrawiania, natomiast skupiały się początkowo m.in. na sposobach wytwarzania broni, tworząc podłoże dla swoich gierek. I kolejnych religii, w których wykorzystywały swoją bazę wiedzy w celu utrzymywania ludzi w nieświadomości oraz w celu utrzymania własnej kontroli i dominacji nad ludźmi, tworząc mity z rodzaju tych w których "ziemia zostaje oddana człowiekowi". Przy czym rzeczywista kontrola pozostaje w szponach demoniszczych łap i wierzących w dobrotliwe aniołki oraz mesjaszy/proroków "dobrego boga" w czyjego imię potem nie mają problemu wzajemnie się mordować czyli łamać kolejne przykazanie. Konkludując, słuchanie się i czczenie jakiegokolwiek proroka czy mesjasza względnie ich "kapłanów" i "wielbicieli" nigdy na dłuższą metę nikomu na dobre nie wyszło. Bo to łamanie przykazania że czcić należy tylko i wyłącznie własnego ojca i matkę przestrzegając innych przykazań. To w kwestii pouczenia przyszłych ławników.
Żaden "rzymianin" nazywający matkę Jezusa "matką boską" wiedzący o powyższym i świadomy tego nigdy już nie zostanie uznany za chrześcijanina który rozumie co to jest grzech, a zatem nie mającego żadnego prawa do nauczania w temacie wyznania i poglądów Chrystusa.
Ja nie wybaczam.
Również pseudo kapłańskim pedofilnym mętom oraz ich przełożonym w ramach mojej obsesyjnej nienawiści do wielbicieli robienia im loda przez Chrystusa, wykorzystywania młodej dupci Chrystusa etc. czyli tym, którzy uważają że Jezus rzucał słowa na wiatr mówiąc, że co uczynią dziecku, czynią jemu. Nie ma wybaczenia dla uważających się za kapłanów Chrystusa którzy go gwałcą, jak również względem ich przełożonych wyciszających ten proceder, a zwłaszcza tych którzy otwierają swoim współbraciom w szatanie drogę do nowych gwałtów. Przy wsparciu demoniszczy - rezydentów lokalnych budowli sakralnych.
Ten Do Którego Przemawia byt podający się za Elohima i Ismaela (oraz paru innych).
I który mu nie wierzy.
A teraz moi drodzy czytelnicy - zerknijcie do ewangelii - kto miał się wam objawić i móc powiedzieć, że przemawia do niego Elohim? Czyli ja nie mogę tego powiedzieć - bo ja demoniszczowi nie wierzę, co najwyżej mogę powiedzieć że on tak twierdzi. I dobrze radzę naiwniakowi do którego kiedyś demoniszcze się odezwie, pomimo cudów i pokazywanej "magii" - nie wierzyć skurwielowi.

piątek, 2 marca 2012

Ławnicy

Z racji oczekiwań względem Sądu Ostatecznego i domniemanego końca świata w roku bieżącym, poza wewnętrznymi sprawami porządkowymi względem kleru uważającego się za chrześcijański, należy uznać iż niezbędna będzie ława przysięgłych dotycząca całej reszty sądzonej populacji.
W tym rzecz jasna wyklinającej wszelkich komunistycznych żołnierzy walczących o swoje ojczyzny. A wczoraj wszak mieliśmy Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych. Realnie i oficjalnie wyklinającymi i mającymi coś wspólnego z klątwami dla przypomnienia byli papieże - wyklinający różnych żołnierzy, w tym mających różne podejście do Chrystusa, czasem nawet umierającym "dla niego" przeciw rzymianom, a czasem do polityki. Ale cóż - wczoraj był ich dzień, który Polski Sejm uczcił minutą ciszy, tak naprawdę nie rozumiejąc kogo właściwie uczcił. Tak wyglądają właśnie manipulacje umysłami ludzi z nieco dalszej perspektywy, którym wydaje się że robią jedno, a wychodzi im zupełnie coś innego. Wszak nie był do Narodowy Dzień Żołnierzy Wykluczonych tylko - Wyklętych, ale tak wygląda czasem sprawiedliwość dziejowa wśród błogiej nieświadomości osób które ulegają demoniszczym spiskom.
Dlaczego ława przysięgłych? A dlaczego nie? Z ławników powoli się rezygnuje (od 2007 roku w Polsce) ograniczając wpływ zwykłych obywateli na sądy dotyczące innych obywateli więc może zrobić przykładny Sąd Ostateczny z ławą przysięgłych na wzór amerykański? Toteż, moi drodzy czytelnicy, możecie zacząć rozważać własne kandydatury do sprawdzenia przez demoniszczych prawników. Aczkolwiek pamiętajcie, że też będziecie osądzani...