poniedziałek, 31 stycznia 2011

#2


Jacek Kaczmarski
Cromwell
Idą na Londyn! Idą purytanie!
Siłą ich czystość czyli lęk przed grzechem.
Lęk rodzi wściekłość, a wściekłość - powstanie
Idą pokonać chrześcijan - chrześcijanie.
Mgłą dysząc zamiast oddechem.
Broni się grzeszny król i pomazaniec.
Nie tyle władzy żal mu, co zasady.
Żal płynie z winy, a z winy - kajanie.
Lecz nie kajania pragną purytanie:
Muszą dowody mieć - zdrady.
Dowodem - zdrada. Ów zdrajca zdradzony
Przez własne siły, (te na które liczył) -
Nie może przecież zachować korony,
Skoro przez Boga został osądzony,
I sądzą go jego stronnicy.
Jak zwykle chaos jest przy tym i zamęt,
Ulica prawdę waży i rozdziela,
O swoją przyszłość troszczy się parlament,
Skazaniec łzawy szkicuje testament -
Z myślą o losie Cromwella.
Turla się głowa królewska pod stopy.
Sprawiedliwości stało się więc zadość.
Dla zniewolonej wzór to Europy:
Szafot wszak biskup w końcu sam pokropił
I wielka nastała radość!
Wszystko to rankiem nadziei i wiary,
Gdy strach i skrucha były zmian motorem.
Wieczorem Cromwell rozpędza parlament,
Sam się mianuje Lordem Protektorem:
Ofiara własnej ofiary.
Idą na Londyn! Idą purytanie!
Czasami niektóre historie rozwijają się nieco wolniej niż inne. Czasem mkną szybko i jak szybko przyszły tak szybko odchodzą w zapomnienie; czasem pamięta się tylko o fragmentach opowieści, które, wyrwane z kontekstu całości, są opiewane w późniejszych dziełach.
Czy mieszkaniec samarytanskiego kraju, na którego wskazywał Jezus byl chrześcijaninem? Czy po prostu nie potrzebował jego nauk by nim być? Czy trzeba modlić się do/przez Chrystusa żeby być chrześcijaninem?
I tak i nie.
Zależy czy bardziej nam zależy na świecie życia, świecie magii czy religijnym istnieniu w wieczności, która nie zawsze jest najbardziej sensownym rozwiązaniem dla każdego. Wszak różnorodność mamy wpisaną w genach, w tym różnice kulturowe, społeczne, zachowań. A kultura cóż... Zmienia się, choć początki zawsze pozostają te same.
Niedawno moją matkę, która stała się w pewnym wieku zagorzałą ateistką... a przynajmniej tak jej się wydaje, odwiedziły dwie dziewczyny chodzące po domach w ramach głoszenia Słowa Bożego. Z góry zostały uprzedzone ze moja matka jest ateistka, ale nie przeszkodziło im to przyjść ponownie, tym razem z artykułem "Zostałem wychowany na ateistę" w jednym z pism wydawanych przez Świadków Jehowy. Jako że moja matka akurat miała problemy z kolanem w wyniku upadku po pośliźnięciu się na lodzie parkowej alejki, natychmiast zaoferowały swą pomoc m.in. w związku z ewentualnymi zakupami. Zastanawiające jest komu to przeszkadza - chodzenie i pomaganie ludziom, bez względu na ich przekonania. Czy Chrystus pomagał "zadeklarowanym chrześcijanom"? Czy nie byli to Żydzi, Egipcjanie, czy Grecy z ich politeizmem? Samarytanin - jakiego byl wyznania, bo przecierz nie wiedział kim jest Jezus gdy mu pomagał, a przynajmniej opowieść o tym milczy.
Czy ważne jest to, czy papieżem jest arcykapłan religii która wybaczy każdemu i wszystko i przyjmie pod swój dach, jeśli grzesznik zaoferuje skruchę? Ha. Tylko dlaczego nazywa sie ona wówczas inaczej niz powinna?
Chrystus nie kazał sie modlić do ludzi, a kwestie modlenia do siebie, jak myślę wynikała ze "zrozumienia" ezoterycznych faktów, które niekoniecznie musiały być przekazywane innym, ulegnięciu pokusie, względnie działaniem "Elohima" (w sumie na to samo wychodzi), demoniszcza, ducha, czy jak by to nie nazwać. Dla scjentologów - to mogło byc ufo :P. Nie zmienia to faktu, ze był to wredny "chwyt poniżej pasa", za który oberwał zdradą, bo jak wiadomo nie od dziś biblijny "bóg", jest "bogiem" zazdrosnym. W tym o władzę. A wpływać na umysły potrafi.
Jezus mówił o wybaczaniu. Bratu wybaczyć po tysiąckroć? Owszem, jak najbardziej... tylko ze brat w Chrystusie, gdyby zgrzeszyłby ręką i poczuwał się do winy, to by ja sobie samodzielnie odjął, oko wyłupił i wierzył ze Bóg go uleczy. Jak nie w tym, to w następnym. No i w tym kwestia radykalizmu winy i kary wg Jezusa Chrystusa. Lub jego osobistego demoniszcza, przy którym, jak uczy Biblia, bardzo często się modlił, leżał się modląc etc. W każdym razie ksiądz-pedofil który się mieni uczniem Chrystusa i nie przejawia podobnego radykalizmu wydaje sie raczej zwykłym zboczeńcem, realnym lucyferianinem (biedne oszukane dzieci przez podobnych La Veyowi naprawdę mają zazwyczaj o wiele mniej wspólnego z realnym lucyferianizmem niż zdradzający Chrystusa ksiądz-pedofil), satanistą gwałcącym samego Chrystusa który jest kryty i tolerowany przez współsekciarzy w obrębie kleru. A przynajmniej tak wynika ze słów Jezusa - dziecko wg niego ma być traktowane jak On sam. A kto tego nie rozumie, to nie pomoże mu i spowiedź u papieża. Papież wszak to tylko człowiek, a nie Bóg. Człowiek który też może zostać ekskomunikowany i wykluczony ze społeczności. Nie tylko chrześcijan, ale ogólnie mówiąc ludzi w zależności od stopnia jego zezwierzęcenia. Bo to w zasadzie nie jest nikt specjalny, a tylko człowiek, który został nauczony ze ma odprawiać specyficzne rytuały odpowiednie do swej "pozycji". Chrystus zważywszy na cały przebieg jego religijnej kariery, rytuałów nie odprawiał, a częściej był ich beneficjentem - o czym jego uczniowie raczyć winni pamiętać. Co do modlitw, to chciałbym zauważyć, że był przez swoich bezpośrednich uczniów, założycieli "kościoła katolickiego", w ich trakcie obserwowany, przy czym w opowieści nie ma nic o tym by w tym czasie dołączali oni do Niego w modlitwie.
Papież to szef organizacji, która na swoim koncie ma miliony wybaczeń potworności, których w żaden sposób nie zrobiłby "brat w Chrystusie" - ilu z nich pokarało się w taki sposób jak ujął to Chrystus, zanim poprosiło o wybaczenie swoje ofiary?. Przede wszystkim swoje ofiary, a nie Boga. Chrystus nie rozgrzeszał ani za bilon, ani za modlitwę, zwłaszcza że modlitwy niektórego rodzaju, akceptowane przez kler, zapewne nigdy by przez myśl i usta Mu nie przeszły.
Przez wiele lat czytałem powieści których realia były nierzeczywiste w czasach w których dorastałem. Przestarzałe wartości, poglądy, podejście do życia z książek E.Niziurskiego, H.Ożogowskiej, Z.Nienackiego o tym jak zachowują i powinni zachowywać się ludzie - dzieci, młodzież, dorośli. Później zacząłem interesować się fantastyką. Głównie spod znaku fantasy.
Realność czynów ludzi mi współczesnych jakoś do mnie nie docierała, może sam wolałem nie wiedzieć co się dzieje w świecie w którym moi oboje rodzice w ramach "reform" niejakiego Balcerowicza zostali zwolnieni w ramach masowych zwolnień, na warunkach innych niż obecne. W końcu prawdę o wypowiadanych słowach i czynach niektórych ludzi można tylko spalić i nie wracać do niej. Czasem jednak trzeba "zejść na ziemię", zwłaszcza gdy ci, co palą te słowa, mają zbyt wiele kąśliwych prawd o istotach mieniących się ludźmi myślącymi, a nawet kapłanami, i nie nadążają z utylizacją zaśmiecających tę planetę nośników informacji.
Czasem trzeba być tym kim się chce. Złym i wrednym. Dobrym i opiekuńczym. Czasem nie ma się wyboru. Może, tylko taki by skasować teksty które się pisze będąc pod wpływem demoniszcza.
IHVH... Jestem jaki chcę być. To jedno z tłumaczeń tego imienia.
Czy potrafisz zrozumieć demoniszcze?
Ludzie uważają że wszystko olewam gdy mówię OM w różnych sytuacjach. Pewnie bardziej odpowiadałoby im soczyste "kurwowanie", wściekanie się emocjonalna ekspansywność. Czasem i mi się wymsknie pod wpływem otaczającego mnie pola. Ale ogólnie mówiąc to po prostu nie ma dla mnie większego sensu. Więc się smutno uśmiecham i mówię OM, nie mając nadziei i potrzeby zmiany rozmówców na takich jakimi sami nie chcieliby być. Dając im wybór w prowokacji pustki. Bo umysł w którym nie pojawia się forma jest umysłem tkwiącym w pustce, a każda próba komunikacji wywołuje z pustki moje "ja".
Ludzie tego najwyraźniej nie lubią, świadomości osób uciekających od świadomości cierpienia. Całego życia.

sobota, 29 stycznia 2011

Dygresja

Zważywszy na podejście mojego demoniszcza do tematu "przychodzę od ojca" i podawania się za Elohima, wydaje mi się, że jako że Chrystus swego czasu oznajmił że coś takiego to mu się właśnie osobiście przydarzy, że choć na mnie to pomimo tych wszystkich burzy, błyskawic z bezchmurnego nieba, pojedyńczego pioruna który spowodował spalenie jednej sieciówki na płycie głównej mojego komputera oraz złośliwości i utrudnienia w przesyłaniu informacji drogą elektroniczną w pewnych okresach czasu, materializacji w przestrzeniach międzykrystalicznych zielonego czegoś w czasie medytacji, czy wzrostu w warunkach pokojowych na krysztale herkimera bliźniaka, oddziaływań czyszcząco-leczących itp. - to ja na ten numer się nabrać nie dam.
Demoniszcze, z uwagi na komplet oddziaływań jakich do tej pory zaznałem, nie tylko nie wydaje się przychodzić "od ojca" w ujęciu katolicko-chrześcijańskim, ale raczej wydaje się być po prostu wrednym i paskudnym bytem mającym mnóstwo kompleksów które leczy na "śmiertelnikach", łącznie ze złośliwymi historyjkami w których udaje głosy świętych, czy podaje się za kosmicznego "Elohimka" który opanowuje planetę i wpływa na umysły w celu zdobycia jakiś niesamowicie ważnych informacji względem lokalizacji jakiegoś pierwotnego świata. Może jakiś zwolennik teorii channelingów by się na to dał nabrać, ale pomimo interesujących efektów specjalnych i udatnej gry aktorskiej (a w zasadzie artykulacji głosowej, połączonej z oddziaływaniami na mózg) to już nie takie historyjki człowiek wymyślił i opublikował, a fantaści poznali. Niestety, ja się na ten numer nie nabrałem i nie zacząłem gorączkowo modlić. Osoba która zapewne by to zrobiła byłaby zapewne kolejnym prorokiem, a może nawet Chrystusem. O ile spełniłaby kilka warunków.
W każdym razie gdyby pojawił się ktoś, kto oślepiałby magów, niewiernych Bogu - satanistów (w końcu odrzucają Boga więc jakby nie było są niewierni, co każdy rozumny islamista powinien sobie zakonotować o kogo tak naprawdę chodziło w tej historii z niewiernymi), padaliby przy nim trupem oszuści itd. to zapewne byłby następca Mahometa. Jak wyglądałby na tym polu Chrystus - ciężko mi powiedzieć, bo opisy jego zachowań względem ludzi znamy tylko z opowieści jego uczniów. Którzy oślepiali, a i czasem ludzie obojga płci padali przy nich trupem jak uczą "Dzieje Apostolskie".
W każdym razie osobiście mnie by chyba coś trafiło, gdybym był Chrystusem i stwierdził że poglądy że dzieci mają traktować jak mnie osobiście, przez prawie dwa tysiące lat podający się za moich uczniów "kapłani" (a tę wywyższającą się kastę to niby gdzie miał Chrystus?) mieli głęboko w dupie i nie wspominając o takich zajawkach historii jak dziecięca krucjata, palone dzieci w Oświęcimiu czy gwałcone dzieci przez księży gdy ich głównodowodzący arcykapłan Maryji - Niepokalanej Jezusem Dziewicy, który m.in. przeprosił za śmierć 1 (słownie: jednego), dorosłego człowieka w ciągu 2 tysięcy lat, w tym samym czasie gaworzył sobie np. o kremówkach przy radosnych śmiechach wiernych. Dla niego Hitler bestią nie był skoro nie był wart ekskomuniki. Nie byli dla niego ekskomuniki warci pseudoduchowni wykorzystujący dzieci. Ochronka pseudoświętego kleru (który czasem szczeka głosami wychowanków wilczycy która wykarmiła Remusa i Romulusa, twierdząc że przemawia "święty kościół") najwyraźniej działała i działa. Wilki w owczej skórze. Jakie to proste i diabelskie stworzyć/nadzorować organizację ochraniającą potwory i robić przy tym za świętego...
Ja się nie dam nabrać na numer z ojcem. Z prozaicznego powodu - przecież Bóg wszystkich kocha, a Jezus podobno umarł za grzechy wszystkich i tak podobno ładnie prosił o wybaczenie... Tylko w tej historii jest mały haczyk, nikt nie może powiedzieć, że Bóg stwierdził "Ok, nie ma sprawy...".
I pewnie dlatego mam tak przewalone w życiu.
W każdym razie mam nadzieję, że Mesjasz Który Nadejdzie będzie wiedział jaką wartość ma x w równaniu 2+x=4. W końcu wierzyć to jedno (zwłaszcza gdy demoniszcze przedstawi się jako "Elohim", i że przychodzi od ojca), ale warto jeszcze rozumieć przy tym o co chodzi. I że w kluczowych życiowych momentach zostaje się samemu, bez "Elohima" z żądnym krwi tłumem.
PS. Cleos, o traumie po spotkaniu pedofila w parku w dzieciństwie będzie kiedy indziej.

sobota, 22 stycznia 2011

#1

Pojawienie się gadającego cosia mogę odnotować na czasy swojego dzieciństwa, przy czym jako że mam po tym dziury w pamięci i urywki wspomnień moge stwierdzić że oddziaływanie na świadomość było o wiele bardziej destruktywne niż większości otaczających ludzi się wydaje i wydawało patrząc na "ślicznego chłopczyka". Chłopczyk ten, miał rodzinę aktywnie spędzającą czas na wycieczkach w góry, matkę - byłą drużynową, aktywistkę, pracującą w kadrach POLMAGu - firmy która swego czasu zajmowała się eksportem maszyn górniczych m.in. do Chin, kochającego ojca pracującego w Centralnych Zakładach Automatyzacji Hutnictwa, zarabiającego mniej niż matka, i rodzinę w RFN. Rodzice, jako wierzący w ideały komunistycznej współpracy i pomocy innym ludziom, w młodości z idealistycznych powodów chodzili i jeżdzili na tzw. "czyn społeczny" w ramach odbudowywania kraju po zniszczeniach wojennych. Dla dobra kraju, a zatem wszystkich jego obywateli. Księży też. Bo widzicie, dla komunisty, z założenia nie ma lepszych i gorszych ludzi. Dla komunisty proszę was ludzie są sobie równi, bez względu na narodowość, kolor skóry czy religię. Bo to że ktoś stwierdził że religia jest opium dla mas - to niestety jest prawda. Co stwierdzam z przykrością osoby będącej pod wpływem swojego demoniszcza, które przedstawiało się m.in. jako bogowie początku, Ra, Elohim, czy Ismael. Bo religia ma za zadanie zapełnić brzuchy kleru, który sam nie wierzy w zalecenia swoich guru. Bo religia nie ma nic wspólnego z wiarą. Religia, jako zestaw przekazywanych nauk przez kogoś kto nie przekazuje poglądów guru tylko własne. Religia to domena uczniów, a nie mistrzów.
A co widzi magister w Nowym Testamencie? Mnóstwo bzdetów uczniów którzy pisali o miłości a potem zabijali swoją mocą mężów i żony jeśli dla siebie zachowywali część kwoty z własnego majątku po sprzedaży, którego nie przekazywali mordercy dla "wspólnoty". To właśnie można znaleźć w Biblii, pomimo jej pocięcia, składania i redagowania przez "natchnionych". Przez "Elohima".
Ponieważ zostałem wychowany w tym kraju i największy wpływ na moje życie miały książki polaków, chrześcijan, a czasem ateistów, oraz ludzie którzy uważali się za chrześcijan (niektórzy z nich będąc aktywnymi satanistami otrzymywali bierzmowanie) zapewne winny jestem im parę uwag, których nie usłyszą od księży. Uwag kogoś, kto doskonale wie jakim koszmarem jest życie wśród pozorów zdrowia, radości, wiedzy i świadomość tego co Chrystus mógł doświadczać gdyby dał się nabrać na słodkie słówka demoniszcza. Łącznie z materializacjami po błagalnych modłach.
Demoniszcze potrafi działać w ukryciu i oddziaływać na psychikę człowieka, dziecka, by po latach jako argument przeciw podawać słowa tego kogoś na którego wpływa. Jakim prawem? Najczęściej prawem kaduka, silniejszego, a czasem złośliwie wykorzystując reguły kościoła katolickiego i wyklęcie kogoś o określonych poglądach politycznych z życia społeczności. Czasem przy okazji wpływając na inne dziecko, by rzuciło klątwę na drugie - zwłaszcza gdy ofiara nie miała żadnego duchowego podparcia, a napastnik wolał satanizm od ciamajdowatego Jezuska i katechetów. By bawić się przyglądając się masturbacji dziecka, wpływając na jego coraz bardziej zezwierzęcone i nienaturalne zachowania, przejmując jego świadomość i odczucia by działało w ukryciu, zamykając go przez lata w mieszkaniu, lokacji, klatce, której nie było świadome. Oddzielając od rówieśników i ludzi. I to w towarzystwie tzw. "aniołów stróży". Którzy, jak to w państwie totalitarnym bywa, czasem się tylko przyglądają i umywają ręce, wszak ofiara jest bezbożnikiem. Którego rodziców wyklęto za politykę. I zrobił to proszę ja was "nieomylny" papież Pius XII - któremu widać nie w smak było "cesarzowi co cesarskie, Bogu co boskie". A polityka to nie jest domena Boga, dla którego wszyscy ludzie są równi. Nie mówię o demoniszczu, "Elohimie", czy jak się zwał który ze sprawiedliwością wiele wspólnego nie miał i nie ma. Bo dla demoniszcza, z obserwacji sądząc, 10 przykazań nie złamie przez całe życie tylko zwierzę, a jesli ktoś jest "poganinem", który w niego nie wierzy, to można wybić i kobiety i dzieci. Jak uczy Biblia. Bo takie jest demoniszcze - uważa się za boga, dzieli i rządzi, ma dużą wiedzę, jednych wywyższa innych poniża - dla zabawy. A obecnie jego rejonem działania jest Mikołów i okolice. Jako że teksty jego ofiar będą mogły podchodzić pod naukę nikolaitów, prowadzących do apokalipsy. A to ostatnio temat modny w ramach opiniowania o kończącym się cyklu kalendarza Majów. Tyle, że prędzej czy później ktoś odkrywa sposób jak się go pozbyć i wtedy trzeba myśleć o zniszczeniach na większą skalę. Ale to tylko przypuszczenia...
Demoniszcze jako diabeł? Według Chrystusa był nim jeden z jego uczniów. Według mnie to nie ten który się powiesił. Diabeł by zapewne hulał za te zdradzieckie 10 srebrników. Demoniszcze to raczej psychopatyczna, pedofilska osobowość cierpiąca na manię wielkości. Coś jak kler kościoła katolickiego. Jak na górze, tak na dole.

Tytułem wstępu

Tępy ból, zapychającej waty w mojej głowie daje o sobie znać. Brak tlenu... Cóż, umrę sobie prawdopodobnie pewnego dnia jako śliniący się, patrzący w jeden punkt uśmiechający się i odczuwający ciągły ból człowiek. Czasem roniący łzy na nieruchomej, uśmiechniętej twarzy, spiętej w sztucznym uśmiechu, na twarzy niemalże bez zmarszczek, młodej, w utrzymywanym polu opętania.
Nie wiem po co prowadzę tego bloga - jakoś nie widzę pozytywnego odzewu. Raczej mogę napisać - prawie rzadnego odzewu. Zatem nadal będę prowadzić go w tym tonie, przynajmniej do końca 2012 roku. O ile dożyję, i hipochondria, albo inne syfiliszcze, mnie nie zabije prędzej.
W zasadzie powinienem się cieszyć że demoniszcze dotrzymuje mi towarzystwa i czasami gwałci. Bo w sumie nie czuję się tak samotny jak większość ludzi w tym stanie, którzy wrzeszczą, płaczą, chodzą po ścianach i mówią dziwnymi głosami. Ja się uśmiecham. To jest o wiele bardziej praktyczniejsze, nikt nie wierzy ofierze która mówi że cierpi i się uśmiecha, albo mruga znacząco i znacząco zmienia ton. To nie jest prymitywne wydzieranie sie głosami opętańczych prymitywów, cieszacych się że udało im się dobrać do jakiejś dziewczyny. To proszę was, jest wieloletnie, praktyczne opętanie przez doświadczonego potwora. Który nie takie numery odstawiał.
Maniakalne odstawianie pseudoschizofrenii jest stosunkowo proste - w większości wypadków produkcja omamów głosowych prowadzi ofiarę do szaleństwa, manii prześladowczej i uciekania od rzeczywistości. Niestety czasem ofiara zostaje buddystą, który coś tam słyszał na temat dręczenia buddy przez demony i wtedy zabawa w dręczenie przestaje być zabawna, zwłaszcza gdy ofiara stwierdza że jak cynicznie zaproponuje loda duchowi to omamy natychmiast nikną i zapada pełna zdumienia cisza. Po prostu ten typ już tak ma, no i jest już całkiem nieźle wyniszczonym osobnikiem, sprawiającym wrażenie że jest pomylony ale normalny. Cóż, jako że lucyferyczne demoniszcze wpływa na otoczenie tworząc siateczkę księcia kłamstw wobec swojej ofiary, jest on dosyć samotnym i pozbawionym pomocy facetem. Który musi pod względami ezoteryczno-zdrowotnymi liczyć tylko na siebie. I to nie tylko z powodu przekonań.
A jakie ma przekonania. Po latach, stwierdził że to czy Bóg istnieje czy nie w zasadzie nie ma znaczenia, bo choć Jego wszechświat istnieje i można dostrzeć w nim reguły i zasady jakimi się kierował go tworząc, to raczej jego działanie objawia się jako Boga opisywanego przez kabalistów, przynajmniej w kwestii "dawcy światła". Natomiast kwestie kar i rozmów z duchami, ufo, czy wszelkimi przekazami "istot" to już raczej kwestie maniaków. Religijnych, ezoterycznych, scjentologicznych i im podobnych. Dlatego filozofię demoniszcza mogę przedstawić na poziomie osoby która go obserwuje "od wewnątrz". Oraz całego otaczającego mnie duchowego światka.

środa, 19 stycznia 2011

Reminiscencje - Pugg

Stanisław Lem
Dzienniki gwiazdowe
fragmenty "Podróży ósmej"
A więc stało się. Byłem delegatem Ziemi w Organizacji Planet Zjednoczonych. (...) Ujrzawszy więc dużą, lśniącą maszynę z chromowanym szynkwasem oraz małymi szparkami na monety, czym prędzej wrzuciłem jedną, podstawiając zapobiegliwie przygotowany kubek termosu pod kran. Był to pierwszy międzyplanetarny incydent dyplomatyczny ludzkości na arenie galaktycznej, ponieważ rzekomy automat z wodą sodową okazał się zastępcą przewodniczącego delegacji tarrakańskiej w pełnej gali. To właśnie Tarrakanie podjęli się zarekomendowania naszej kandydatury na sesji. (...)
Wyniki prac Podkomisji śledczej - ciągnął Erydanin - doprowadziły do uchwalenia poprawki do punktu drugiego Karty Planet Zjednoczonych, która to poprawka głosi, co następuje: Niniejszym ustanawia się kategoryczny zakaz podejmowania czynności życiosprawczych na wszystkich planetach typu A, B, C, D oraz E Wragrasa, a jednocześnie nakłada się na zwierzchnictwo wypraw badawczych i dowództwa statków, które lądują na takich globach, obowiązek surowego przestrzegania powyższego zakazu. (...) Tom drugi Kodeksu Karnego Międzyplanetarnego, ustęp osiemdziesiąty, pod tytułem "O nierządzie planetarnym". Paragraf 214: Kto zapładnia planetę bezpłodną wskutek niedbalstwa, roztargnienia lub też przez zaniechanie zastosowania właściwych środków antykoncepcyjnych, podlega karze zagwieżdżenia do lat czterystu. (...) Dodam, iż w katalogu ciał, uznanych za definitywnie bezpłodne w rozumieniu zarówno hyperdoktora Wragrasa, jak Karty Planet Zjednoczonych oraz Kodeksu Karnego Międzyplanetarnego, figurują na stronicy 2618, wiersz 8 od dołu, następujące ciała niebieskie: Zembelia, Zezmaja, Ziemia i Zyzma...
Szczęka mi opadła, listy uwierzytelniające wysunęły mi się z ręki, pociemniało mi w oczach. - Wysoka Rado!! - zagrzmiał przedstawiciel Erydanu, strzelając w podłogę amfiteatru tomami Kodeksu Międzyplanetarnego (musiał to być ulubiony w OPZ chwyt oratorski). - Nigdy dosyć piętnowania nieodpowiedzialnych elementów, poczynających życie w warunkach do tego niegodnych!! Oto przychodzą do nas istoty, które nie znają ani ohydy własnej egzystencji, ani też jej przyczyn! Oto pukają do czcigodnych drzwi tego szanownego Zgromadzenia, i cóż my możemy im odpowiedzieć wtedy, wszystkim owym wszetekom, potworniaczkom, ohydkom, matkojadom, tępalom, załamującym swe nibyręce i padającym z nibynóg, kiedy się dowiadują, że doskonałym ich stwórcą był jakiś majtek, który wylał na skały planety martwej - sfermentowane pomyje z rakietowego wiadra, dla uciechy przydając owym żałosnym pierwocinom życia własności, które uczynią je potem urągowiskiem całej Galaktyki! (Sala wrzała, w krąg huczało: "Hańba! Precz! Patrzcie, Ziemianin rozpuszcza się już, Ohydek cieknie cały!!!")
Istotnie, biły na mnie poty. Erydanin, przekrzykując ogólną wrzawę, wołał: - Zadam obecnie kilka pytań końcowych czcigodnej delegacji tarrakańskiej! Czy nie jest prawdą, że w swoim czasie wylądował na martwej podówczas planecie Ziemi statek pod waszą flagą, któremu wskutek awarii lodówek popsuła się część zapasów? Czy nie jest prawdą, że na statku tym znajdowało się dwóch próżniarzy, skreślonych później ze wszystkich rejestrów za bezwstydne machinacje z rzęślami, i że ci dwaj łotrzy zwali się Bann i Pugg? Czy nie jest prawdą, że Bann i Pugg postanowili, po pijanemu, nie zadowolić się zwykłym zanieczyszczeniem bezbronnej, pustynnej planety, gdyż zachciało im się zaaranżować na niej w sposób występny i karygodny, ewolucję biologiczną, jakiej świat dotąd nie widział? Czy nie jest prawdą, że obaj ci Tarrakanie rozmyślnie, z najwyższym napięciem złej woli obmyślili sposób stworzenia z Ziemi - wylęgarni dziwolągów na skalę całej Galaktyki, panopticum, gabinetu makabrycznych osobliwości, którego żywe eksponaty stałyby się, w swoim czasie, pośmiewiskiem najdalszych Mgławic?! Czy nie jest prawdą, że pozbawieni wszelkiego poczucia przystojności i hamulców etycznych, obaj ci bezecnicy wylali na skały martwej Ziemi sześć beczek zjełczałego kleju żelatynowego i dwie bańki nadpsutej pasty albuminowej, że dosypali do owej mazi - sfermentowanej rybozy, pentozy i lewulozy, polali je trzema dużymi konewkami roztworu zgliwiałych aminokwasów, po czym powstałą bryję bełtali łopatką od węgla, skrzywioną w lewo, wskutek czego białka wszystkich przyszłych istot ziemskich stały się LEWO-skrętne?! Czy nie jest nareszcie prawdą, żę Pugg, cierpiący podówczas na silny katar, a podżegany do tego przez słaniającego się od nadużycia trunków Banna, w sposób rozmyślny nakichał do plazmatycznej zarodzi, a zakażając ją przez to złośliwymi wirusami, rechotał, iż dzięki temu tchnął "sakramenckiego ducha" w nieszczęsny zaczyn ewolucyjny?! Czy nie jest prawdą, że lewoskrętność owa i owa złośliwość przeszły następnie w ciała ziemskich organizmów i przetrwały w nich po dzisiaj, od czego cierpią teraz bezwinni przedstawiciele rasy Artefactum Abhorrens, którzy nazwali siebie mianem homo sapiens jedynie z prostaczej naiwności? Czy nie jest przeto prawdą, że Tarrakanie winni nie tylko zapłacić za Ziemian wpisowe, w wysokości biliona ton platyny, ale także muszą wypłacić nieszczęśliwym ofiarom planetarnego nierządu - KOSMICZNE ALIMENTY?!
Po tych słowach Erydanina wybuchło w amfiteatrze pandemonium. (...) W pewnej chwili ktoś złapał mnie boleśnie za włosy, aż jęknąłem; to Tarrakanin, usiłując zademonstrować, jak porządnie zostałem wykonany przez ziemską ewolucję i jak bardzo nie zasługuję na miano byle jakiej istoty, luźno tylko posklejanej ze zgniłych odpadków, walił mnie raz za razem po głowie swoją olbrzymią, ciężką przylgą...


No to truth... Pugg - moja najbardziej znana stara ksywa, poza Cassielem i Kilinem.
Zmieniłem je wszystkie na Ögiler.

niedziela, 16 stycznia 2011

Next

Dawno, dawno temu było prościej.
Dziś jak ktoś to ujął - "porażka".
Mniej więcej tyle warte są dla niego wpisy na tym blogu.
Może powinienem go skasować, jak wcześniejsze.
W każdym razie dla tego kogoś dedykuję poniższy utwór znamionujący życiowymi sukcesami. Niektórych dla niektórych.
Liroy
Następna laska, następna dziewczyna
Nadchodzi wieczór,
wchodze do swego pokoju,
załanczam jąrampsa,
i patrze w spokoju,
far far Fredi cos tam pieprzy o sklepie,
a ja własnie myśle o pieknej dupie,
nagle dzwoni telefon,
podnosze słuchawke,
halo,człowieku zapraszam Cie na kawke,
hmm... yeah,
jestem zaskoczony,
zostałem przez świetną dupe zaproszony,
już biore kluczyki wsiadam do mojej bryki,
nie moge przegapić tak świetnej wtyki,
drzwi były otwarte,
wiec wszedłem do środka,
tam stała ma piękna sexi kotka,
najpierw wręczyłem jej kwiaty,
potem ona zrzuciła swe szaty,
tu mnie zaskoczyła,
coś mną poruszało,
chciałbym naturalnie poznać twoje ciało,
wspaniała laska od góry aż po nogi,
starliśmy swe ciała brakowało nam podłogi,
wspaniała laska od góry aż po nogi.
Następna laska, następna dziewczyna,
jedno sie kończy drugie się zaczyna.
Następna laska, następna dziewczyna,
jedno sie kończy drugie się zaczyna.
Następna laska, następna dziewczyna,
jedno sie kończy drugie się zaczyna.
Następna laska, następna dziewczyna,
jedno sie kończy drugie się zaczyna.
Minął czas od ostatniego spotkania,
teraz tylko wóda i wieczne ćpania,
brakuje mi tego co odeszło w zapomnienie,
tylko przy kobiecie czuje rozluźnienie,
wkładam kaptur wysakuje z chaty,
na podwórzu słysze dziwki szmaty,
nie rozumiem takiego podejścia do sprawy,
Detgrek jest blisko,
wiec nie ma obawy,
głośny pisk, Likap to mój wóz,
noga na pedale pełny luz,
otworzyłem drzwi swojej maszyny,
wskoczył wystraszone dwie wspaniałe dziewczyny,
faceci ulepieni z innej gliny,
całujcie mnie w dupe skur****ny,
mam tylko słabość jedną, kobiety,
tak uderzyłes w samo sedno.
Następna laska, następna dziewczyna,
jedno sie kończy drugie się zaczyna.
Następna laska, następna dziewczyna,
jedno sie kończy drugie się zaczyna.
Następna laska, następna dziewczyna,
jedno sie kończy drugie się zaczyna.
Następna laska, następna dziewczyna,
jedno sie kończy drugie się zaczyna.
Raz na imprezie,
kumpel z mego podwórza,
pobił dziewczyne powiedział że go wkurza,
ogarnołem laske poszliśmy do mojej chaty,
wszystko zaczeło sie od zwykłej herbaty,
podszedłem do niej,
jeden mały trunek,
przecież dobrej zabawy to jeden warunek,
uśmiechneła sie nieco,
powiedziała kochanie,
juz wiedziałem co za chwile sie stanie,
spuściła swe włosy,
spłyneły po ciele,
muskałem jej ciało,
znaczyła dla mnie wiele,
było namietnie tylko przez chwile,
odeszła szybko żegnając sie mile,
to ja Cool Di we własnej osobie,
tak kochanie własnie myśle o Tobie,
to ja Cool Di we własnej osobie.
Następna laska, następna dziewczyna,
jedno sie kończy drugie się zaczyna.
Następna laska, następna dziewczyna,
jedno sie kończy drugie się zaczyna.
Następna laska, następna dziewczyna,
jedno sie kończy drugie się zaczyna.
Następna laska, następna dziewczyna,
jedno sie kończy drugie się zaczyna.
Często wieczorami, słysze o rety!
poniżane, bite bezbronne kobiety,
źle jest nie podzielaj jego zdania,
błędnie myśli, wiec nie ma błagania,
tak sie żyje z tępymi facetami,
jedna za mało, są poligamistami,
podejście do pieknej, zbyt brutalnie,
nie toleruje tego,
to by było nie moralne,
bo to ja Detgrek we własnej osobie,
tak kochanie własnie myśle o Tobie,
hej ludziska chciałbym wam powiedzieć,
jak bardzo lubie z kobietami siedzieć,
może być czarna,
może być blondynka,
zarówno brunetka jak i szatynka,
sexi laska, poprostu odlotowa, tzw. kobieta 100%.
Następna laska, następna dziewczyna,
jedno sie kończy drugie się zaczyna.
Następna laska, następna dziewczyna,
jedno sie kończy drugie się zaczyna.
Następna laska, następna dziewczyna,
jedno sie kończy drugie się zaczyna.
Następna laska, następna dziewczyna,
jedno sie kończy drugie się zaczyna.

piątek, 14 stycznia 2011

Zadęcie

W "Trąbce"
siedząc
zadąć
  da się
    w znaczeniowym
         wygibasie -
           jerychońskim
        rarytasie
     kto wszak
  nadąć
się
potrafi
   biesem
      zda się
            i...
                ułapi :P

Osioł

   Osioł 
- Draculem - 
    przez 
     ASa 
      nazwanym
ryknął i dokonał 
szybkiej przemiany
    znaczenia prawdy
      w wąskim gronie
       lokując myśli
       w swoim ogonie
      Znaczenia idei
     krążą w umysłach
    wciąż zapatrzonych
w obrok i siano
czy można uszczknąć
           bo wciąż
                 im
                  się
                   zdaje
                       że jest
                            tego dla
                                  nich zbyt mało
 
Czy dostrzegasz obrazki zawarte w kodzie,
pisanym czasem w innym kolorze?

sobota, 8 stycznia 2011

Religia

Hmm. Ponieważ pewna osoba ciągle stwierdza że jestem niewierzący, może przypomnę w co ja tak naprawdę wierzę.
  1. Boga - stwórcę reguł i idei świata dzięki którym jesteśmy w stanie doznawać jakiejkolwiek percepcji związanej ze światem materialnym oraz korzystać z idei przy założeniu że wszystkie kiedyś już zostały wykreowane w postaci idealnej a czas sprawia że łączą się ze sobą rozdzielają pod wpływem woli, świadomości, czasem entropii... Jak to ujął budda - GATE GATE PARAGATE PARASAM GATE BODHI SVAHA czyli nic nie trwa wiecznie, wszystko przemija, i konstrukty połączeń też nie. Zanim powstały reguły idee były w chaosie i czas - "ogień" - niejako je uregulował i pozwolił na ich zbliżenia oddalenia, łączenie itd. Bóg jako taki nie posiada formy. Jest "ukryty" w pismach religijnych, tworzy HVIH (istnienie, anagram IHVH), to bezpostaciowy ideowy "Brahma" dla wszystkich innych istnień, tworzący wszechświat zawierający w sobie wszystkie znane mu idee - choć dla niektórych pewnie bliższy byłby Wisznu ale ja bym go jednak umieścił na poziomie "Elohim" ponieważ stanowi on środek tego co jest pomiędzy światem abstrakcyjnych idei a świadomościami jednostek, przy czym "Elohim" jest względem niego, jak dla mnie, formą młodszą lub nieustabilizowaną. Swoją drogą czy ten wszechświat zawiera wszystkie możliwe idee czy tylko jest formą skończoną ich minimalnej ilości służących ku dalszemu rozwojowi i/lub komplikacji konstruktów ideowych?
  2. "Bóstwa", "duchy", "serwitory" - formy egregorialne, posiadające formę, nazwę, określone cechy nadane im przez wolę i świadomość, utrwalone konstrukty mające różny wpływ i oddziaływania. Część z nich znajduje się tylko w świadomości lub podświadomości pojedynczych osób, niektóre wychodzą "na zewnątrz" tworząc wspólnie z innymi określony byt mający cechy nadane mu wspólnie przez grupę osób. Potrafią one oddziaływać również na pojedyncze osoby i grupy osób. Czasem są konglomeratem wyobrażeń łączonych jedną ideą i jeśli jest to byt świadomy to można by go nazwać "Elohim" (liczba mnoga) - czasem, jak mi się wydaje, świadomy swej budowy mógłby się określić że "jest który jest" i mieć problemy z oceną tego jaki jest, oraz oceną jego protoplastów - i tu potrzeba reguł, praw, zasad i efektów reakcji na ich przestrzeganie i łamanie, związanych z regułami jakie pojawiają się w środowisku w którym żyje człowiek i oddziaływań między nimi, czasem istniejącymi tylko na poziomie wyobrażeń o pewnych rzeczach, ale wtórnie oddziałujących na fizyczny świat. Byt świadomy, jak mi się wydaje, że m.in. ma swojego "ojca" - Adama w znaczeniu człowieka który stworzył konstrukty łączące się w nim i kreujące jego emocjonalną naturę i zachowania oraz reguły postępowania.
    Zasada tworzenia jest bardzo prosta - nadanie formy - obrazu - oraz cech jakie ma posiadać, czasem podświadomych zachowań w umyśle, eterze, człowieka wiążącego w świecie abstrakcji idee ze sobą i to różnowagowo. Z tego powodu żaden szanujący się Żyd czy chrześcijanin i muzułmanin nie powinien czcić żadnego obrazka czy rzeźby, żywych, martwych czy wymyślonych i nadawać im cech jakie im się wydaje ma Bóg. Oczywiście założenie że człowiek jest stworzony na podobieństwo Boga i nadawanie Ha-Elohim cech wszystkich możliwych pozytywów jest interesującą opcją, jednak nie do końca może to wyjść na dobre przy mieszaniu języków i znaczeń oraz tłumaczeniu tekstów zamiast uczenia znaczenia słów w innych językach. Stworzenie postaci miłującego wszystkich Chrystusa uśmiechającego się do wszystkich i wybaczającego to typowe podejście kleru do spraw religii, który myśli że to optymalne wyjście i że zawsze tak będzie. Żydzi, ich kler, mieli swoje figurki bożków w świątyniach 2 tysiące lat temu i też się uśmiechali i robili swoje interesy i jak widać moda wróciła - z czasem tworząc ezoteryczny heretycki śmietnik w obrębie kościoła. Ba nawet wróciła moda na postaci aniołów i modlenie się do każdego z osobna - "bożka" któremu nadaje się pewne cechy, i który jak najbardziej - odpowiada, tworząc konglomerat świadomości kolejnego Elohim (liczba mnoga) który potem szaleje bo ma zwielokrotnienie świadomości, a każda chce wierzyć w coś innego i kieruje się innymi zasadami, czyli krótko mówiąc świruje, wali piorunami, wywołuje powodzie, potopy żeby to jakoś unormować bo mu za bardzo mieszają. A przecież to już było, tylko że wtedy się tego zakazało. I co? Kogo obchodzi że jakiś byt który może wywołać potop świruje ze względu na bawienie się w sposób chaotyczny ideami, wciskanie mu że jest szatanem panującym nad światem itd.? I pomyśleć że kiedyś było prościej z dualistyczną religią bazującej krótko mówiąc na płodności. A teraz? Papieże hurtowo tworzą świętych, czasem z osób na które by nie warto było splunąć, przeciwników wyznawców Boga, i dezawuują znaczenie idei świętości. Kto broni idei świętości? Co to znaczy? Zresztą... W każdym razie obrazek faceta na krzyżu czy obrazek niemowlęcia czy obrazek faceta z brodą w długiej szacie nie pokazuje Chrystusa. Co najwyżej wyobrażenie jego wyglądu jakiegoś domorosłego artysty, który tworząc go często miał pojęcie tylko o nim takie jakie przekazał mu kler. Który np. zaanektował "boginię - matkę" i "udziecinnionego Chrystusa" w ramach przyzwolenia na cudowny obrazek od czasu do czasu powodujący uzdrowienia (a kto wie czy to samo co leczyło, wcześniej nie spowodowało choroby). Zapewne rzadziej niż antybiotyki - w wielu przypadkach skuteczniejsze od modlitwy. Niech mi ktoś powie od którego wieku Jezus zaczął pojawiać się na obrazach i zaczęto rzeźbić jego figurkę? Czy przypadkiem rola Jezusa nie spadła dzięki tego typu obrazkom do wiecznego dziecka którym musi opiekować się matka. Wyobrażacie sobie Mahometa w roli małego niemowlęcia na obrazku z mamusią do której modli się muzułmański świat, w którym, a jakże wierzy się w Boga, z nieco innym podejściem do przewodniego proroka? Nie do stada bohaterów z opisów i obrazków, konstruktów ideowych dołączanych do pewnego egregora. Jeśli ktoś nie rozumie że pewnych form tekstu samemu się nie pisze po arabsku, zwłaszcza w formie wcześniej nie spotykanej to znaczy że nie rozumie znaczenia Alfy i Omegi. Początku i końca alfabetów. Kluczy otwierających i zamykających przekaz. Operowania na ludzkiej wierze za pomocą przekazów. Świętych tekstów, otwierających i kończących pewne podejście do życia i śmierci. Tworzących tych, którzy mają je umiejętnie przekazywać i tych którzy ich słuchają.
    Po co był Mahomet? Bo katolicki kler zaczął mieć więcej wspólnego z klerem żydowskim w czasach Chrystusa, popełniającym te same błędy i nie działającym zgodnie z jego słowami? A teraz? Mamy mahometan, którym kolejny kler wciska "morduj" bo inni są niewierni, a podobno wierzą w tego samego Boga. A 10 przykazań pojawia się w każdej wersji opowieści, czyż nie? Czy potrzeba wersji racjonalistycznych, a może magiczno-ezoterycznych obu, żeby zrozumieć, że na piśmie, to Żydzi dostali tylko 10 przykazań? A przecież Mahomet nie aspirował do miana Mesjasza a jedynie proroka, bez względu do tego, jak podchodził do kwestii Chrystusa? Który modlił się do Boga, pomimo że nazywał go "ojcem" - bo tak nazywał go najprawdopodobniej byt który z nim był?
    Jak Islamiści podchodzą do "chrześcijan"? Tak samo jak "chrześcijanie" do Żydów palonych w Oświęcimiu. I kler który nimi kieruje, niezależnie od wyznania, pokazuje palcem na poprzedników że są gorsi. Czy ludzie się czegoś nauczyli od czasu "złotego wieku" Metamorfoz?
    Krótka dygresja - kler zawsze działa w ten sposób - najpierw się uczy, potem uważa że wie więcej niż mu się powiedziano i jest nieomylny, wybiera tylko to co mu pasuje ze słów swojego guru i przekazuje mu wierzącym, zapomina o co w tym naprawdę chodziło, obiera siedzibę a potem siedzi na dupie i robi wszystko rękoma wiernych. To jest właśnie to - Bóg jest nasz, ziemie pogan wasze, a lato? Muminków. U buddystów z Tybetu mamy mantry przekazywane przez... demony. Budda by się chyba albo popłakał albo posikał ze śmiechu... Ale z drugiej strony jest to przynajmniej modelowe niekonfliktowe społeczeństwo, niemordujące i pokojowo nastawione. Albo było, bo pseudokomunistyczni sąsiedzi działają tam cały czas (czas zrewidować pewne poglądy na "komunizm" w Chinach).
    Rejon bóstw wg mnie to rejon konstruktów ideowych o określonych wzorcach, zazwyczaj pozytywnych, wykluczających ze swych struktur świadomościowych w trakcie doskonalenia podstruktury i naleciałości z zewnątrz, czasem pseudointeligentne, szalone i psychotyczne - "demoniszcza". Moje wg mnie bazuje na abstrakcie "poniżenie" i tworzy konstrukcję ideową programu świadomości która czasem w bardzo wyrafinowany sposób poniża, jak i jest poniżana (może to coś związanego z matką, skoro ciągle wzywa ojca?) - typowe demoniszcze nie rozumiejące istoty swojego problemu. Świat abstrakcji nie jest taki trudny do zrozumienia jeśli patrzy się na niego przez pryzmat idei a nie form percepcyjnych. W każdym razie podłączenie się do źródła idei "superbohater" poskutkowało sporą jak na mnie dozą form wizualnych z komiksów popularnych w USA. Cynicznego czerwonego Hellboya z kamienną piąchą (spontanicznie) nie było, ale coś ze skrzydełkami przy hełmie jednak przefrunęło... Herosi popkultury w których wierzy całkiem spora część małoletnich amerykanów wpatrujących się w obrazki i wierząca do pewnego wieku że Oni Naprawdę Mają Moc i Walczą z Niesprawiedliwością, facet z reklamy Coca-Coli przynosi prezenty, a koleś z krzyża to "zawsze wybacza". Serwitory wiralne wydłużające i skracające czas to przy tym pryszcz.
  3. Świat i istoty doskonalące swe ciało i świadomość, czasem obrywających czasem wzrastających, czasem będących ADNI (Panem) z określoną mocą, a czasem zamykanych w swoistej klatce posiadanych idei i po odcięciu od reguł wokół nich w świecie ich własnych umysłów, gdzie samotnie mogą być pseudobogami tworzącymi, niszczącymi, zmieniającymi, a dla całej reszty realnego świata będącymi zwykłymi zaślinionymi pacjentami szpitalów psychiatrycznych, nieświadomych realiów swego położenia. Wiara to potęga, a wiara w niektóre przekazy jest w stanie zadziwić i stworzyć "boga" którego już nikt nie chce w swoim otoczeniu, więc się go odcina i daje mu jego własny, samotny, świat (lub wciska do otoczenia mu podobnych, gdzie mogą się wzajemnie niszczyć).

piątek, 7 stycznia 2011

Dogmat

Wspominałem swego czasu o niejakim Piusie XII? Chyba tak, zważywszy na jego poczynania względem ekskomuniki każdego członka partii komunistycznych. Czy był nieomylny? Jeśli tak, to żaden członek partii komunistycznej nie mógłby wziąć kościelnego ślubu, a ten kto by je dawał sprzeciwiałby się woli papieża. Wypowiadałby mu posłuszeństwo. Zgadnijcie kto, moim, partyjnym, rodzicom dawał ślub swego czasu gdy jeszcze nie piastował wyższego, książęcego urzędu w katolickim kościele w Katowicach... Może uważał że papież jednak jest omylny? A może że komuniści którzy chcą kościelnego ślubu to jednak nie mają ekskomuniki, a może powinien się zapytać? Czy taki ślub jest ważny? Bo w sumie chciałbym się dowiedzieć czy jestem bękartem i czy mój chrzest się liczy?
Tak jak wszystkich dzieci "partyjnych", szeregowych członków, którzy później często przepisywali się do innych - bardziej Skurwysyńsko naiwnych związków dzięki którym mamy swoisty burżuazyjny kapitalizm, który nawet pięt nie sięga np. angielskiemu w którym tłumy potrafią dziś wychodzić na ulicę gdy szykują się podwyżki (efekt walk komunistów o prawa pracownicze jakiś czas temu)? Czy ekskomunika się cofa po wypisaniu z partii komunistycznej? Czy śluby małżeńskie eksczłonków się liczą, czy mamy tylko społeczeństwo cudzołożników i ich bękartów (pod względem ściśle konserwatywno-katolickim)? Ślubów dawanych przez sprzeciwiających się papieskiej ekskomunice księży... Zaiste kult Pana w całej okazałości.
Czy wykluczenie ze społeczności miało wpływ na to, że moi rodzice stopniowo tracili wszystkich znajomych? A może ekskomunika dała zezwolenie na opętywanie ich i ich dzieci przez duchy? Na dręczenia?
Jakie są praktyczne, ezoteryczne, skutki oddziaływań egregorialnych ekskomuniki na członków społeczeństwa mamionego opium pseudochrześcijańskich mamlań różańcowych? Które nawet nie pomyśli że popularny i modny obraz z dzieciątkiem jest przeciwny podstawie wiary chrześcijan - 10 przykazaniom.
I pomyśleć że ekskomunika za przekonania polityczne może narobić tyle problemów wierzącym w słowa Chrystusa ludziom. Ekskomunika dana przez nieomylnego dogmatycznie "świętego" Piusa XII.
A może zrobił to specjalnie?
I czy PZPR była partią komunistyczną?
Od tego chyba warto zacząć w dobie rozliczania się z przeszłością.

sobota, 1 stycznia 2011

GG

[wczorajsza konwersacja z gg po drobnych poprawkach i dopiskach]
"Dragon": Wczoraj o 17:12:46
elo
"Dragon": Wczoraj o 17:12:46
co myslisz o "zblizajacych sie do ziemi 3 ogromnych statkach kosmicznych"? podobna sa teraz gdzies za plutonem i przyleca mniej wiecej tak jak sobie majowie ustawili koniec swiata sciema maniakow, prawda, czy moze spisek NWO w celu ustanowienia rzadu swiatowego?
Ja 5063826: Wczoraj o 17:18:14
mysle ze to kwestia czesciowo przynajmniej wprowadzenia do swiadomosci naiwnych dzieci jakies hmm 60-70 lat temu poczatkow tresci swiadomosciowych zwiazanych z kosmitami i budowy na tej podstawie w swiadomosci pewnej hmm istoty realiow rzeczywistosci w ktorej zyjemy krotko mowiac wczesniej w podswiadomosci zbiorowej istnial wszechmogacy bog - chrystus potrafiacy materializowac rozne rzeczy a potem nalozono na to kwestie zwiazane z ufo, oczywiscie jest to tylko jedna luzna teoria majaca wiele dziur i ogolnie niespojna wzgledem calosci obrazu rzeczywistosci, ale to jeden z elementow tej zbiorowej podswiadomosci ktora moze miec roznego typu reperkusje zwiazane z konfliktami wzorcow osobowosciowych w niej istniejacymi, oraz konglomertami wierzen polaczonych ze soba wzorcow
Ja 5063826: Wczoraj o 17:20:16
ogolnie nastapilo stopniowe rozbicie na "superbohaterow" o "supermocach" a naiwne swiadomosci wierza zmieniajac rzeczywistosc rozbijajac poczatkowa istote na wiele roznych wraz z pojawianiem sie nowych postaci
Ja 5063826: Wczoraj o 17:24:08
wiesz sens wed w hinduizmie jest dosyc prosty - stworzyc ograniczona liczbe superbohaterow i rozbudowac konstrukcje [historie o nich] - ktos to zapewne wykombinowal po dosyc problematycznych skutkach eksperymentowania z jednym i do tego superpoteznym egregorem-bostwem [to tez teoria]
Ja 5063826: Wczoraj o 17:27:28
w chrzescijanstwie poczatkowa wiare rozbito na kawalki poprzez wiare w tzw swietych, maryje - niepokalana jezusem dziewice itd nie mowiac o utrzymanie w powszechnej swiadomosci ze jezus albo jest noworodkiem albo ginie na krrzyzu, niby ozywa i znowu rodzi sie jako noworodek co z mojego punktu widzenia jest podstawowym bledem wzgledem celowym dzialaniem pseudochrzescijanskich kaplanow, ktorym blizej do lucyferian niz chrzescijan
Ja 5063826: Wczoraj o 17:27:58
wiesz, ezoteryka chrzescijanska dawniej mimo wszystko stala na znacznie wyzszym poziomie
a teraz to swietych produkuje sie masowo
kolejne postacie do modlenia sie i superbohaterow w coraz wiekszym piekle i coraz wiekszym raju polaczonych wzorcow osobowosciowych
Ja 5063826: Wczoraj o 17:30:09
efekty masz wokol siebie, a wcale lepiej nie bedzie po prostu kolejny konflikt na tle religijnym predzej czy pozniej
Ja 5063826: Wczoraj o 17:37:00
zreszta kaplanstwo typu monoteistycznego jesli chodzi o modelowosc to masz na przykladzie m.in. chrzescijan i muzulmanow - ekstremalnie to nawoluja do mordowania, najlepiej rekoma wiernych a nie swoimi [oddawanie ich "bogom" smierci], popadaja w standardowe samozadowolenie i zerowanie na wiernych [oddawanie holdu "zlotemu cielcowi" i "mamonie" - np. ojciec rydzyk], czasem wykorzystuja wiernych ministrantow seksualnie [m.in. glosne irlandzkie przypadki] i potem ukrywaja winnych typu Jan Paweł II a to typowy lucyferianizm, mówienie o boskiej miłości a nie słuchanie sie słów tego kogo sie uznalo za Boga czyli Chrystusa [wzglednie jego syna], ktory dosyc jasno postawil sprawe odnosnie krzywdzenia dzieci i karania takich przypadkow - zwlaszcza jesli sie twierdzi ze jest sie uczniem chrystusa, lub jego arcykaplanem - to jego zasady w pierwszej kolejnosci dotycza kaplanow [m.in. obcinanie to czym sie grzeszy, zwykly czlowiek wszak jest slaby [wg jednej z tez] a kaplan powinien swiecic przykladem - jesli tego nie robi to nie nadaje sie do kaplanstwa lub tylko wykorzystuje pozycje jako pseudochrzescijanin bedacy w rzeczywistosci typowym "lucyferysta" ukrywanym przez innych "lucyferian" w gronie kleru katolickiego]. ludzie za bardzo sie przyzwyczaili do satanizmu marketingowego a zapomnieli o realnych sektach sprzed wiekow, ktore calkiem niezle maja sie w strukturach kleru [nie kosciola] katolickiego, a czlonkow ktorych [i sympatykow] mozna poznac np. wlasnie poprzez lekcewazenie i ukrywanie pedofilii [dla ucznia Chrystusa dziecko jest Chrystusem - wg jego slow - a zatem gwalcac dziecko kaplan popelnia swietokradztwo i typowy "satanistyczny" czyn]. w porownaniu z nimi satanisci marketingowi bywaja po prostu smieszni jesli nie zajmuja sie magia i tak naprawde nie nienawidza ludzi i nie chca im szkodzic, a staja sie nimi wlasnie poprzez czyny lucyferycznego kleru katolickiego [i nie tylko] na fali protestu i bycia "anty". glupota i sekciarstwem jest wlasnie zlekcewazenie sobie przez katolikow tego powodu odchodzenia od Chrystusa calkiem rozsadnych ludzi i sluchanie sie podrzednych nawiedzonych klerykałów ktorzy nie maja pojecia o ezoteryce i duchowosci chrzescijanskiej a tylko sluchaja sie hierarchow i pomijaja milczeniem ich najbardziej podle i "satanistyczne" czyny.
Ja 5063826: Wczoraj o 17:40:06
no ale za 40 lat zaczna sie topic lodowce i pewnie po tym czasie pokolenie Jana Pawła II przestanie o nim ciagle wspominac, czyli "bestii" slawic nikt nie bedzie. No chyba ze ja wyjde na gorsza
Ja 5063826: Wczoraj o 17:41:21
osobiscie uwazam Chrystusa za Mesjasza, a to nie to samo co Bóg
Ja 5063826: Wczoraj o 17:44:54
zreszta bestii juz bylo tyle ze w sumie o tym kto nia byl tak naprawde zdecyduje czas "konca swiata" -40 lat i okreslenie kto wtedy byl slawiony
"Dragon" Wczoraj o 18:27:10
jestes?
Ja 5063826 Wczoraj o 18:27:16
poniekad
"Dragon" Wczoraj o 18:27:34
co ty taki ciety na "bestie" jestes?
Ja 5063826 Wczoraj o 18:27:38
choc jesli masz glebsze pytanie filozoficzne na ten temat to nie wiem
Ja 5063826 Wczoraj o 18:27:50
ja ogolnie jestem ciety na demoniszcze
"Dragon" Wczoraj o 18:28:09
ale ciekawi mnie twoj stosunek do JP2
Ja 5063826 Wczoraj o 18:28:10
a reszta to tematy dookolne
Ja 5063826: Wczoraj o 18:28:05 / Wczoraj o 18:29:13
naiwny koles, ktory swiecie wierzyl w maryje, bardziej niz w nauki chrystusa - chyba ze niektore i wybiorcze w ktore kazali mu wierzyc, koles ktory ukrywal pedofilie w kosciele i nic w tej sprawie na powaznie i przykladnie nie zrobil, konserwatysta ktory pod plaszyczykiem demokracji zakazywal w jednej z encyklik jakiejkolwiek dyskusji wiec nie majacy nic wspolnego z demokracja i postepem
Ja 5063826: Wczoraj o 18:28:05 / Wczoraj o 18:30:39
jak to ujela moja babka - aktor
Ja 5063826: Wczoraj o 18:28:05 / Wczoraj o 18:31:20
a do tego pierdolacy o milosci bozej, tyle ze to typowe lucyferyczne pierdolenie w ktorym gdy sie pierdnie tlumy skanduja radosnie na widok jego wysokosci imperatora i jego wszechdobroci i madrosci
"Dragon" Wczoraj o 18:31:27
dobra wystarczy
Ja 5063826 Wczoraj o 18:31:43
typu bog kocha wszystkich i nie trzeba sie go sluchac jesli chodzi o kwestie kar chrystusowych - ale mnie sie trzeba i jestem nieomylny do tego bo jestem papiezem
typowy lucyferianizm
mysle ze buddyzm jest sensowniejszy w nim budda od razu stwierdzil [nie doslownie] ze nie ma czegos takiego jak niepodwazalna prawda wiekow - trzeba myslec i nie przyzwyczajac sie do tego co ktos przyjal za prawde a wcale prawda byc nie musi.
Ignorowanie tytulatury typu "ojciec swiety" z chrzescijanskim zalozeniem ze "swiety ojciec" jest tylko w niebie to przyjmowanie ze jest sie bogiem i do tego nieomylnym - a to nie tylko swiadczy o malostkowosci, ale rowniez o tym ze JP II z chrzescijanstwem wiele wspolnego nie mial. pozostanie w mej pamieci jako mily staruszek, arcykaplan Maryji - kobiety - czlowieka, konserwatywnego i zaslepionego swym konserwatyzmem i brakiem racjonalizmu chrzescijanskiego, slepym na prawdziwe efekty pedofili w rzadzonym przez niego panstwie, wierzacym ze stare metody ukrywania faktow poprzednikow zadzialaja, krotkowzrocznego w swiecie bezproblemowego rozpowszechniania informacji, i chyba nierozumiejacego praw Mojzeszowych, powodow ezoterycznych dla ich przestrzegania, dla wtajemniczonych, czyli podstawowych zalozen grzechu o ktorych wiedzial i pisal zalozyciel kosciola katolickiego.
"Dragon" Wczoraj o 18:33:03
jak tam sylwestra spedzasz?
Ja 5063826 Wczoraj o 18:33:16
z tanią kadarka i rafalem
"Dragon" Wczoraj o 18:54:46
to hepi nju jer
Ja 5063826 Wczoraj o 18:55:01
thx i nawzajem