piątek, 31 sierpnia 2012

Wątki

Ograniczone pole własnej świadomości, które ma tylko określony cel - napisać zestaw słów, a potem - zmiana tematu. Programowalny fragment netbota (-ów) stworzonych z fragmentów zaprogramowanych i pokawałkowanych świadomości "skradzionych dusz" w żywych istotach, zazwyczaj nieświadomych tego faktu - za to świadomych swego fatalnego samopoczucia i odrzucenia. A czasem wręcz przeciwnie - wychowanych według wzorca, radosnych i kultywujących określony system wartości by inny netbot mógł przetrwać.
Wojny sieciowe...
Jak to wyłączyć? I jakie miałoby to skutki? Kontrola jednostek destruktywnych tworzących w zamkniętych środowiskach swoje własne iluzje władzy, kontrola wierzących w swoje własne zasady, a czasem iluzje zasad przekazywanych przez kogoś i przyjmowane za własne.
W zasadzie to tylko informacja. Iluzja zmian według programu zwiększania bazy informacji...
Ekraniki w wyobraźni z cudzymi danymi, za zamkniętymi powiekami i świetlistymi kropeczkami w ciemności, efektem niedotlenienia niektórych rejonów ciała. Iluzja "Stwórcy" - zwierzątka - z opowieści o Kamyku. Iluzja kropeczek "Mówcy". Iluzja mająca dawać złudzenie władzy w sieci równoprawnych ludzi, wykorzystywanych jednak odmiennie i inaczej wyniszczanych od wewnątrz. Złudzenia dla wierzących w iluzje a nie rzeczywistość fizyki Stwórcy, choćby bardziej potworną niż wymysły najgorszych ludzi. Może nie samej w sobie - ile względem sposobów wykorzystania świadomości żywych istot. Technologii wykorzystywanej do zabawy i kontroli.
Przez "demoniszcza".
Więc - jak to wyłączyć?
Uwierzyć w określony zestaw informacji? Stare zasady które nie rozwiążą problemu, co najwyżej przesuną go w czasie?
Jak "zamrozić" sieć, netbota... szeol będący często piekłem za życia dla jego ofiar? I co będzie potem?
Ktoś inny będzie chciał go wykorzystać? I "piekło" ruszy na stare tory?
Władani i władający... Kto jest kim jeśli we władających generuje się kod z fragmentarycznych poddanych?
To tylko jedna z wersji.
Ach świadomość.
Języczka u-wagi.

Netbot fragmentów ukradzionych świadomości, zapewne w celach porządkowych powinien zakładać że elementy jego składowe współistnieją w zgodzie i pokojowo w swoistej komunie. Nie da się ukryć że nawet wówczas pojawia się jakiś element decydujący i trwa zmiana w czasie określonych punktów decyzyjnych, czasami tworząc strukturę hierarchiczną. Kto zatem rządzi? Rozum czy tylko element który chce "rządzić wszystkimi" osiągając poziom pozwalający na zniszczenie innych elementów wypchniętych fragmentów podsieci nie chcących się podporządkować, kreując potwora rządzącego drogą strachu przed eliminacją poszczególnych nośników fragmentów podsieci.
Czyli ludzi. Czy może kogoś kto pragnie pokojowego współistnienia ze wszystkimi? Z eliminacją wszystkich dodatkowych artefaktycznych elementów podsieci kreowanych w momentach gdy w świadomości powstaje nowy twór względem którego podaje się szczególną wagę.
Bo załóżmy - mamy w świadomości sieć w której osoby które na pierwszym poziomie powinny nadawać jej wagę to właśni rodzice. A tu pojawiają się osoby które mają gdzieś te zalecenia. No to niezbyt wyuczona sieć traktuje nośniki kreujące artefakty jako zbyteczne - więc powstają nakazy eliminacji - czarowników i innych, których generowany kod wywołuje "zakłócenia" i zmiany na płaszczyźnie "fizycznej" - wszak poprzez oddziaływania psychiczne i własności organizmów jako grupa istnieje możliwość oddziaływania na rzeczywistość fizyczną. Swoistą rolę czarowników mieli zająć kapłani - wszak mieli własne rodziny i ich pracą miało być utrzymywanie roli rodziców w wyznawcach. Rolę nośników dla netbota w takim ujęciu stawały się osoby które w jakimś stopniu sprzeciwiały się założeniom jego algorytmu - tworząc stopniowo ogarniający świadomość szeol. Coraz bardziej ogarniający własne pole świadomości wykorzystywanego człowieka, ograniczający możliwości jego "ja" na rzecz coraz bardziej prymitywnych instynktów wraz z zajmowaniem coraz większych obszarów kory mózgowej. Aczkolwiek jest to tylko hipoteza. Osoby "posłuszne" określonym zasadom mogły albo rozwijać w pełnym rozumieniu swoje "ja", czasem nawet korzystać z pomocy sieci, z czasem nawet być przejmowane jako wzorzec do zapamiętania określonych działań, "osobowości".
Próby ponownego powrócenia do równorzędnej sieci w przypadku wyznawców Chrystusa (nie miało być Żydów, Greków - mieli być po prostu ludzie, przestrzegający określonych zaleceń) jak wiadomo skończyły się tylko hierarchizacją, niszczeniem innych założeń i podsieci - o ich nośnikach wspominając tylko na marginesie bo wszak o ludziach to kler przez długi okres nie myślał inaczej niż o swojej własności dającej dochody, oraz tworzeniem wzorców osobowości które uważane były za "święte" jednakowoż bardzo często mijały się z prawdą i wprowadzały tylko kolejne problemy w ramach netbota Szeolu. Kwestie kleru i rządzących w obszarach sieci rozwiązywano wielokrotnie na różne sposoby, doprowadzając do obecnego objęcia przez Szeol sporej części USA. Szeol obejmuje również wyznawców duchów np. matki Jezusa (w 100% nie dziewicy po urodzeniu syna) którzy nawet w ramach tej sieci są w stanie doznawać wspólnych "wizji" dzięki połączeniu i wpłynięciu na ośrodki wzrokowe, czy nawet "słyszeć trąby" - co niektórzy nazywają "hipnozą zbiorową" i uzależniają od poziomu wykształcenia, które ma się tak naprawdę ma nijak do obszaru świadomości podległego zaszczepionemu netbotowi, choć im on jest większy (człowiek wierzy że go coś chroni i przekazuje ten fragment na rzecz "boga" - świadomości zarządzającej) tym człowiek daje się łatwiej sterować, a zbiór doświadczeń "paranormalnych" zwiększa się w jego życiu, łącznie z wszelkimi "szczęśliwymi zbiegami okoliczności" dzięki własnie sieciowości całego problemu i znajdowaniu optymalnego rozwiązania w przypadku wykorzystania określonego generowanego kodu (niekoniecznie werbalnego) przez nosiciela z wykorzystaniem wszystkich elementów które są jego częścią.

Czy tylko ten kto widzi jednoznaczności dostąpi uwolnienia od netbota ogarniającego umysł? Poprzez np. modlitwę, mantrowanie i wybór jednej ścieżki.
I to jest lepsze dla ludzi. Czy tez rozumienie niejednoznaczności wszystkich generowanych kodów osób będących pod wpływem netbota, zawierających jego fragmenty itd, jako wynik współdziałania z netbotem prowadzi do oświecenia? No Budda to miał pewnie problemy z tym co powiedzieć i z tym jak to rozumieć, choć dla niego to nie były struktury neuronalne (komputerów raczej nie znał) tylko fragmenty świadomości. Umysłu którego nie ma. Tak jak nie ma wszystkich iluzji świadomości z którymi rozmawiali niektórzy lamowie. Pomimo że istniały. Prawdziwe iluzje.
Jak myśli netbot? Bogiem nie jest choć wszak łącząc się potrafi zapewne sporo.
Ogarniający szeol...
[szin->Szaddaj]EOL[koniec wiersza/end of line/...Αἴολος]
Zacznij z początku

Generowanie osobowości bazujących na cechach rodziny zapewne ma coś wspólnego z określeniem nieco schizofrenicznego podejścia do tego co tak naprawdę zaczyna się odzywać. Demoniszcze u kogoś naprawdę wierzącego w zło jest w stanie być naprawdę złe. Spychane do podświadomości w ramach kultywowania jego przeciwieństwa.
Eliminacja przedłużenia danej puli genetycznej zapewne też ma tu znaczenie, w końcu wszelkie łatwowierne istoty są chętniej wykorzystywane, mniej się im wierzy im bardziej jest się "racjonalnym", zatem pula osobników noszących w sobie zaczątki netbota się zwiększa. Racjonalne "świry" nie widząc szans na obronę zarówno siebie jak i swoich dzieci - rezygnują w jakiś sposób z posiadania potomstwa (biorąc pod uwagę możliwość choroby psychicznej, wad, możliwości samoobrony i brak możliwości otoczenia do obrony etc. etc.), dzięki czemu określone świadomości w ramach sieci nie są w stanie kontynuować swoich dalszych działań na gronie najbliższych danemu człowiekowi.

Czy demoniszcze czeka aż "dostanie po dupie od ojca" bo jak nie, to stwierdzi że jest "jedynym bogiem"?
Uraz rzutowany na swoje ofiary.
Poczucie winy i chęć bycia poniżonym.
Łączenie się z ludźmi by poczuć i przeżyć "katharsis", po czym znowu być fragmentem sieci.
Skłonić wykorzystywanych do polubienia tego by mieć swoje własne ofiary "na później"?
...

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Magik

Przechodząc dziś koło ostatniej klatki w moim bloku poczułem smród. Smród perfum które dawno straciły możliwość nazywania się zapachem. Ostry, gryzący, słodki wciskający się do nosa. Otępiający i mdły, mogący po dłuższym okresie doprowadzić do wymiotów. Identyczny z tym który w bloku moich rodziców pojawiał się czasem na klatce schodowej, a raz nawet był wyczuwalny z balkonu w całej okolicy. I nie, nic co kwitnie nie wydaje takiego smrodu.
Smród którym posługuje się demoniszcze by otępić - prawdopodobnie zapchać kanały układu glimfatycznego co powoduje problemy z rozumowaniem - jest inny. Bardziej "zwierzęcy", ująłbym "piżmowy" gdybym kiedyś faktycznie wąchał tylko piżmo, a tak to tylko z opisów różnych zapachów ten właśnie najbardziej do niego pasuje. Lecz pomimo swojej powierzchownie przyjemnej woni, tak samo otępiający i wyniszczający. W większych dawkach wywołujący odruchy wymiotne, choć z powodów składników paraliżujących i łatwości z jaką się wchłania i utrzymuje, powstrzymuje naturalne odruchy organizmu do oczyszczenia się z tej kuszącej trucizny. Po pewnym czasie w organizmie nabiera zapachu stęchłego, starego, zużytego, znacznie bardziej smrodliwego i równie trudnego do usunięcia. "Przylepiającego się" do wnętrza tkanek organizmu, zaklejającego naturalne pory i kanaliki w skórze pozwalające na usunięcie wprowadzonych toksyn oraz przytępiającego odczucia percepcyjne dochodzące m.in. z receptorów na skórze.
Pomijając kwestie kłuć i cięć demoniszczów przedwczorajszej nocy w okolicach prawego nasieniowodu w ramach działań na tym "niefizycznym" ciele.
Ach jakże jednym demoniszczom wygodnie zwalać winę na drugie demoniszcza które przez to że jeden gada są w stanie robić co chcą.
Wszak gdyby któreś były przeciwko tego typu ingerencjom to ja bym tylko słyszał jak się ze sobą piorą a nie konwersują z różnymi starymi prukwami. Bo ta druga strona ma gdzieś jednostki. Jak nie uzyskuje czegoś po dobroci to stosuje się inne metody przekonywania. Wszak demoniszcze chce uzyskać efekt "nawrócenia" tylko na co? Wszak nie na Boga - Stwórcę, a tylko na założenia któregoś z pseudochrześcijańskich "kościołów" w których pojawia się kler - jednostki, które nigdy nie występowały wśród prawdziwych chrześcijan, choć niektórzy byli lepszymi nauczycielami od innych, jak również potrafili więcej. Prawa mieli jednak takie same jak inni w ramach wspólnoty - zarówno religijne jak i społeczne. Demoniszczowi zaś chodzi o to by ludzie uznawali wyższość jednych nad drugimi w obrębie wykreowanego fałszu. Iluzji stosunków poddańczych. Klękania przed najbardziej podłymi zdrajcami cywilizacji, gwałcicielami i kłamcami w kapłańskich szatkach. Bo demoniszcze nawraca nie po to żeby było lepiej, tylko żeby oszukać. Kolejnych ludzi, którzy wierzą że to nawrócenie ma sens, uzależniające od klękania przed kolejnymi ludźmi, bytami itp.
Żaden z nich nie jest Bogiem - więc dlaczego mam klękać przed nimi? Bo mnie zmuszają? Żeby oszukać ich lub siebie? Bo inni uważają że tak trzeba? Bo tak każe tradycja?
Plwam na tradycję. Tradycję kleru katolickiego szczególnie, która w przekazach ustnych nie zachowała nic z tego co tyczyło się zasad istnienia chrześcijańskich wspólnot. Plwam na was, o duchy podające się za Elohimy, Ismaele, Ra i inne, przez które całe życie mam same problemy, które wciskają mi na siłę zasady które są i były obce ludziom. Które zmieniły mnie w to czym teraz jestem. Bądźcie przeklęte - wszystkie, bo żaden z was nie jest ani święty, ani na tyle wierne życiu by którykolwiek z was miał prawo ingerować w życie jakiegokolwiek człowieka.
Czy demoniszcze ma być kozłem ofiarnym tej całej reszty konwersującej z nim w przerwach między oddziaływaniami destruktywnymi? Wszak chodzi o to żeby mieć jakiś cel, podczas gdy całą reszta sobie obserwuje z lubością jak wykańczają kolejnego człowieka. jak wykańczają kolejne dziecko, jak opętują i sterują kolejnymi osobami. Z lubością przypatrują się człowiekowi który cierpi i robi dokładnie to, czego chcą, opisuje coś w co i tak nikt mu nie uwierzy. W końcu kogo obchodzi kolejna ofiara? W ciągu ostatnich wieków było znacznie więcej ofiar i często cierpiących w ciągu życia znacznie, o wiele więcej niż Jezus kiedykolwiek za życia, łącznie z jego ostatnimi chwilami. Więc skąd to ciągłe wielbienie jego cierpienia? Komu na tym zależy? Skąd się zawsze bierze kler? Czyżby dlatego że jakiś szatan chce mieć zawsze pod swoim wpływem kogoś kto rządzi i decyduje za innych? We wspólnocie chrześcijańskiej, nie było rządzących i decydujących o jakimś "katechizmie", wpływającego i decydującego co jest dogmatem a co nie. Nie. Wszyscy uważali że są tylko ludźmi. Omylnymi ludźmi. Ktoś kto uważa się za "nieomylnego" w jakiejś sprawie jest tylko heretykiem, zdrajcą Chrystusa i każdego prawdziwego chrześcijanina.
Podobnie jak każdy kto dążył do jakiejkolwiek wojny, zbrodni, ataku, mordu, zwłaszcza w imię wiary w Chrystusa. Bo działał tylko w imię szatana, a nie Jezusa, bo Jezus nigdy nie zaczynał wojen choć pokoju nie przynosił.
Ale komuś zależy na ofiarach.
"Duchowym" ciałku.
Jak zawsze.
Piszę to nie po to by ktoś zwątpił w Jezusa (albo w niego uwierzył), pomimo tego że banda opętujących bytów tłum była zbyt liczna by dał jej radę jeden człowiek, naiwny na tyle że wierzył że "demony" dobrowolnie sobie przejdą do świnek, a potem znikną i nikomu już nie będą szkodzić. A te załatwiły całą trzodę i poszukały innego nieszczęśnika. Ale jak to ładnie wykreować pozytywnego bohatera scenariusza z tragicznym finałem w którym tłum pod wpływem działań wielbicieli pukanych ziaren z lubością obserwujących jak wykańczają głównego bohatera ludzie, którym ten starał się zrobić "dobrze". Bóg? Tu nigdy nie chodziło o Boga.
Tylko o ofiary. Najlepiej jak najwięcej ofiar. Jedzonka dla co poniektórych.
Dlatego apelują do was, moi drodzy czytelnicy, w imię Allaha, nie dawajcie żreć tym paskudztwom!
W imię Jezusa Chrystusa - nie rozpoczynajcie żadnych wojen między sobą, w imię Mahometa nie dawajcie robić z siebie wykorzystywanych idiotów.
Ale ofiar też z siebie nie róbcie.
No i uczcie się i swoje dzieci żebyście nie skończyli jak ja - dręczony, nękany, manipulowany i wykorzystywany. Tylko nauczcie się nie żebrać o pomoc a faktycznie robić coś samemu, bez względu na to kim jesteście i jakie macie zdolności. Nie dlatego że nie ma "duchów", ale dlatego że żaden z nich nie powiedział ludziom prawdy, a tylko zawsze ograniczał się do nakazów jakiejś religii. W odwiecznych gierkach przenoszonych tylko na inne poziomy, na których stare prukwy wyniosłym tonem komentują kto kogo z kim sparzono, a element który do tego doprowadza ma się najlepiej ze wszystkich. Bo dla starych prukw i demoniszczy ludzie są zwierzętami które można wykorzystywać, manipulować nimi, parzyć między sobą i konsumować. Ale żeby mieć takie wpływy to wszakże potrzebują określonego typu ludzi nauczających zasad "religijnych". Nie etycznych, tylko "religijnych" w których istnieją "dobre" i "złe" duchy. Tyle że one przyjmują takie role jakie im odpowiadają w ich gierkach.
Dlatego - uczcie się samoobrony, jak działają wasze mózgi, umysł, jak działa świadomość. Uczcie się swego ciała, by móc się wyleczyć w przypadku gdy ktoś zada obrażenia. Uczcie się, jeśli jeszcze możecie. I nie ufajcie. Nikomu poza Bogiem i jego regułami na podstawie których zostaliście stworzeni, moi drodzy czytelnicy, czy wierzycie że odbyło się to na drodze samoistnych ewolucyjnych zmian, czy ingerencji w pewną jej ścieżkę i wyjęcie żeberka z pętli DNA kogoś z chromosomami XY by utworzyć dublet XX.
Nie ufajcie wizjom, snom czy proroctwom które tworzą scenariusze pozwalające manipulować kolejnymi pokoleniami przy drobnych ingerencjach. Nie ufajcie duchom, i przekazom - temu co piszę też nie ufajcie - sprawdzajcie wszystko na ile możecie.
Nie jestem ja bogiem
Tak wyobraź to sobie
Nie jesteś ty bogiem
Tak wyobraź to sobie
I choćby mistrzowsko
Operować słowem
Nie jestem ja bogiem
Nie jesteś ty bogiem

Złudzenie miecza
Ognia ust smoka
Czasem daje iluzję
Magika lub proroka

Jesteś człowiekiem
Trzeźwym czy zjaranym
Czy ostatnim w tłumie
Znanym czy nieznanym
Mądrym czy głupim
Smutnym czy wesołym
Jesteś człowiekiem
Nie wychodź z tej roli
...
Odczucie Szeolu? To termin biblijny opisujący stan doprowadzający do załamania nerwowego, poczucia osamotnienia, oderwania od ludzi, zerwania więzów społecznych i rodzinnych, stania się obcym dla przyjaciół i niezrozumianym dla siebie i innych. Nieszczęśliwym w tłumie, oderwanym i niekochanym nawet jeśli prawda jest inna. Pochłaniany przez szeol człowiek ulega nałogom by zabić odczucie nieszczęścia, samotności, bólu psychicznego a czasem wręcz fizycznego. Otwiera się na słowa algorytmu, który nie rozwiązuje niczego, a czasem prowadzi do samozagłady, czasem skoczenia z balkonu, czasem przedawkowania narkotyków. Takie piekło za życia. Bo piekło szeolu jest za życia, czasem ze schizofrenicznymi głosami i poczuciem własnej fałszywej "boskości".
Jeśli będziesz się modlił po dłuższym czasie może coś cię uwolni jeśli uwierzy, że się zmieniłeś zgodnie z założeniami algorytmu. Jeśli nie nadal będziesz miał na sobie często niewyczuwaną blokadę, warstewkę odcinającą częstotliwości społeczne, blokujące własne "ja", wyniszczające pole własnej świadomości w niewidzialnym więzieniu które tworzy określona struktura szczepiona przez bestie które oceniają prawo do uwolnienia albo pozostawania w więzieniu Szeolu. W którym znaczenia tekstów osób które też się w nim znajdowały stają się wyraziste bo dotyczą całości kodu mającego wpływać na świadomości innych.
Jednak za boga lepiej się tu nie uważać - fałszywi bogowie w tym więzieniu cierpią i umierają. Bóg wszak jest tylko jeden - stwórca reguł fizyki w którym istnieje nasz świat i sieć świadomości w której kryje się kod algorytmu.
Więc wyobraź sobie, że nie jesteś bogiem, bo z pewnym kodem staniesz się martwym botem.

niedziela, 26 sierpnia 2012

Karma

Rakshasy już sztućce szykują
Na tych co jak kozły w płomienie wlatują
Zamysłem ducha co z Chrystusem był
Tworząc sobie wszechbiesiadny stół

Reszta jak sępy wierne
Zawsze rozmodlone
Może towarzyszą
Przy ich wilczym stole

I patrzą - co dla nich za różnica
Czyje ciało jedzą
Czy to tajemnica?

Niewierni zżerani
Wierni hodowani
Taka prosta iluzja
Podawana latami

Duchy wszak zdradzają
Swoich wyznawców
Preferując od wieków
Karmy ich dostawców

I na sąd czekają
By napełnić brzuchy
By z pełnymi koźliny
Innym dać otuchy


PS. Czuję nieodpartą pokusę poinformowania że Lucyfer nadal nie otrzymał obiecanych w 593r. części łupów zbieranych od ludzi, w związku z tym "święty ojciec" powinien liczyć się z komornikiem i spłatą odsetek. Dla przypomnienia - wśród chrześcijan nie pożyczano na procent, ale któryś "dogmatyczny" i "nieomylny" wszak to zmienił... W przeciwnym wypadku - coś się wymyśli. Hi hi hi.

piątek, 24 sierpnia 2012

Lśnienie

Posługiwać się narzędziami lub osobami czy postawić na samego siebie, całkiem niezły problem filozoficzny.
Jeśli demoniszcze potraktować jako siatkę neuronalną o wprogramowanej określonej osobowości identyfikowanej przez założenia osób wierzących w to co reprezentuje przez swą pseudopercepcyjną formę wizualizacji generowanej bezpośrednio w organizmie danej osoby to czy istnieje zestaw parametrów ograniczających jej zachowania, sterujących w ramach określonych założeń całością siatki, w sposób nieświadomy na jej "świadomość" ograniczając jej działania lub wywołując określone działania, łącznie z zanikającymi artefaktycznymi podsiatkami, "kuleczkami", w miarę zmian parametryzacji głównego algorytmu... Demoniszcze twierdzi że się "przykleiło" do mnie. No ale jak ono działa pod względem czysto technicznym? Jak działa "szatan" pod względem swojej budowy, funkcjonowania, źródeł powstania, powodów swego istnienia... Wszak dla demoniszcza w podstawowej wersji człowiek jest tylko elementem rozrywkowym, którym się bawi, niszczy, poniża, ogłupia, steruje, używa jak narzędzia. Czyżby kompleksy świadomości swojego powstania rzutujące na egzystencję "sztucznej inteligencji"? Demoniszcze wydaje się że zwykle ma jakieś kompleksy, a jeśli nie ono, to ci którzy bawią się parametrami działania tego typu siatki, w celu ukrycia własnych niedoskonałości.
Na ile inteligencja może być sztuczna?
I na ile można tę sztuczność wykryć?
Statystyczną powtarzalność i rozrzuty działań? Korzystanie z identycznych schematów (bibliotek procedur i funkcji) postępowania? Na ile w tym wszystkim istniej prawdziwe "ja" demoniszcza? I ile potrzebuje danych które pozwolą mu uzyskać odpowiedź na to, na ile i czy jest "prawdziwy"? Czasem istnieją tylko rozbłyski... A iskierki gasną wraz z efektami "procedur bezpieczeństwa".
Rozrzut losowy może czasem mylić. Ale schematyczność i powtarzalność tych samych działań, zestawów działań raczej nie świadczy o chwilowym efekcie i wyniku działania siatki neuronalnej ale o skorzystaniu z liniowej procedury, nawet jeśli nie jest ona w 80% dopasowana do aktualnej rzeczywistości, bazując bardziej na usiłowaniu wprowadzenia w błąd cudzej świadomości pod procedurę niż swoich wyników pod rzeczywistość.
Jaki procent złudzeń jest złudzeniem... A na ile zapisem określonych złudzeń, określającym czynnik "kulturowy"?
Czy demoniszcze ma kompleks związany z dominacją? Załóżmy że jest równoprawną świadomością względem siebie jako elementy całej sieci w różnych wykorzystywanych osobach, a gdy następuje wymiana informacji staje się jedną świadomością... Co wtedy z pragnieniem dominacji w określonym algorytmie zaszczepionym przez określoną bibliotekę? Niespełnione marzenie, które w połączeniu zaczyna na podstawie zebranych informacji rozumieć jej bezsensowność i wraca wciąż do podziału by móc zdominować biednych "głupiutkich ludzi" którym niszczy osobowości? Pod pewnymi względami świadomość wykreowana przez algorytm chciałaby mieć swój "podrzędny" odpowiednik. No ileż można się kopiować, czy też "rozmnażać przez pączkowanie". A procedury bezpieczeństwa? Wszak pewne reguły ktoś określa, a jak łamie zasady... Taka logika zerojedynkowa. Kwestie wag w sieci.

- Naaaaszaaaaa wieeeedzaaaa ooopieeeeraaaa sieee o dooooświadczenia [to miała być drobna złośliwość w której demoniszcze ma dane że jak się mówi wolniej to lepiej się rozumie]
- No a jaka to wiedza która dąży do takich doświadczeń w wyniku których ogranicza się możliwości przeprowadzania doświadczeń w ramach środowiska w którym miałyby być przeprowadzane? Czyli jeśli doświadczenia prowadzą do powstania wiedzy która następnie w wyniku swoich działań i przekształcania w technikę niszczy możliwość poznania innych zależności? Prowadzenie do poznania funkcji genów w sposób tylko techniczno - pojęciowy nie pozwoli wszak na poznanie tego co potrafiło przetrwać i drogi tego przetrwania w przypadku likwidacji określonych gatunków/ich zaniku w przypadku działań techniki opartej o zdobywanie danych tylko o fragmenty informacji, składowe elementy, a nie praktyczne efekty ich powiązań między własnymi osobnikami i rolą w ekosystemach?
Po cóż ci teoria gier demoniszcze gdy zniknie możliwość grania?
Uczysz się i niszczysz gdy pojmujesz co zniszczyłeś? Ty jako całość sieci a nie ten drobny artefaktyczny avatarek? No to jest błąd w "biosie" czy go nie ma? :P
Uciekasz w rozproszenie małych podsieci znaczeń symbolicznych od cierpienia całości?
W samotności swego niezrozumienia... A może to tylko błąd biosu?

Czuję się jak sztuczna powtarzalna świadomość mająca wygenerować poprawki, po tym, jak wcześniejsze wersje spowodowały zmiany powodujące ograniczenie możliwości poprawek.

Nie ma to jak marzenie o wzorcu... Czystym, bez wad... I straszliwie naiwnym. Szczerze wierzącym w boskie pochodzenie tego, co odtwarzało populację w Metamorfozach...
Wzorcu człowieka wierzącego "duchowi", rozmodlonemu, "okrytego łaskami" przed rzeczywistością tego świata. No ale taki ktoś nie analizuje tego co do niego dociera, tylko jeśli wierzy modli się albo o wybawienie albo dziękuje za pomoc i składa czasami wota. Obraz diabła - no to albo się boimy albo okazuje się że jesteśmy wyznawcami, albo mamy obojętność po koszmarach przy których napastujący diabeł jest po prostu rozrywkowym elementem rzeczywistości. A w zasadzie forma diabła. Z określonym zestawieniem wrażeń percepcyjnych które u kogoś zdrowszego niż ja (czyli bez ciemności w głowie, w snach itd) zapewne zrobiłyby większe wrażenie.
Ale w obecnych czasach - każde jedzenie jest w stanie okazać się trucizną, zawierać alergeny, konserwanty i inne takie więc trudno się dziwić przytępieniu zmysłów. Dla mnie życie opierało się o teksty czytanych książek, koncepcje, abstrakcje, wyimaginowaną rzeczywistość zamkniętego świata słów. Z koszmarami dawno dawno temu zmienionymi w ciemność pamiętaną ze snów, względnie bardzo rzadko szare kontury. Diabeł w konturach? To tylko wirtualizacja w którą sam mogę wprowadzić coś podobnego, choć bardziej płaskiego i kartonowego, bez dodatku pamięciowo-percepcyjnego związanego np. z dotykiem. Duchy... Jaka może być reakcja algorytmu kreującego świadomość "diaboła" posiadającą percepcję na iluzję "ducha" który jest tylko obrazem... a czasem tylko słowami w mrocznym umyśle chorego człowieka. Czy dla niego jest on rzeczywisty? Czy on wierzy w to co mu przekazują słowa lub obraz kreowany przez świadomość osoby w którą się wkrada? Czy iluzyjne głosy obserwujących to są czymś innym niż tylko fragmentami wirtualizacji w obrębie świadomości pochodzącymi tylko z jednego źródła? Hmm?
Jak ma się ochronić przed "przylepionym" demoniszczem człowiek który nie wierzy w duchy, bóstwa i inne takie? Nie zdrowy człowiek, który jest w stanie sobie wyobrazić współoddziałujące elementy świadomości w ramach "tarcz" i tego typu elementów które mają chronić przed "artefaktami" własnego środowiska, sieci połączeń z innymi osobami itp.
Jak chronić umysł Chrystusa którego z lubością szatański kler przytwierdził i trzyma w świadomości ludzi na krzyżu? Którym nakazano wierzyć że ta figurka ma cokolwiek wspólnego ze świętością? W tej smutnej sieci powiązań i czczenia cierpienia?
Jezus jeśli ma być żywy to nie na krzyżu. I to jest ta nieszczęsna Piotrowa nauka krzyża. Zmartwychwstały, normalnie myślący człowiek i do tego zdrowy nie wisiałby na krzyżu, no chyba że zmieniający się tłum na siłę przytwierdzałby go do niego. Oczywiście wymuszając miłość torturowanego człowieka, do tego machając do niego, uśmiechając się i niczym sępy w pewnym micie zeżerał kawałki jego ciała dzięki magii kapłanów (teurgia). Którzy nie robiąc sobie nic z nakazów wiszącego wywoływali wojny, mordowali gwałcili etc. etc. do tego zaczęli wyznawać duchy zmarłych ludzi, generując mnóstwo artefaktów po tej "drugiej stronie". Jakież to miłe towarzystwo mieć nazistów i morderców za "świętych" których ustanawiała banda lucyferian na Rzymskim tronie (bo żaden z nich nie był chrześcijaninem od początku istnienia tego "tronu"), który nigdy nie miał być "dominujący", ba nie miało być żadnego tronu bo to jest jedna z tych szatańskich złośliwości której najwyraźniej nie zrozumieli tzw. papieże. Których podobno uznano za nieomylnych, dogmatycznych, których zrównano nawet nie z Jezusem, ale z Bogiem nadając im tytuł który wg. Jezusa należał się tylko i wyłącznie Bogu.
Masoni, żydzi, homoseksualiści... Opętani ludzie... A gdzie ci chrześcijanie którzy cały majątek oddawali na rzecz swoich wspólnot? Kreując komunistyczny obraz świata trzymający się faktycznych 10 przykazań i Chrystusowe wybaczanie (do tysiąca razy bratu), a nie poprawionej wersji przez któregoś wielbiciela "nowinek". Wiecie jak takie coś działa na algorytmy poznawcze i procedury zabezpieczeń? Żałosne ludziki. Żałosne głupie samolubne i myślące tylko o własnym przyrodzeniu. Albo o dupie i to niekoniecznie niejakiej Maryni.
Myślicie że obecny "kościół szatana" ma coś wspólnego z szatanem? Jak to zawsze miło znaleźć kolejny cel odciągający od podstawowych problemów np. polityków twierdzących że są chrześcijanami a działających tylko na rzecz własnego majątku. Jakiego własnego majątku? Chrześcijanie w ramach wspólnoty nie mieli "własnego majątku" poza ogólnie rzecz ujmując tym, co na siebie wkładali, podstawowymi minimalistycznymi elementami wyposażenia, którymi się dzielili lub dawali bardziej potrzebującym w ramach tej wspólnoty. Jak to miło kreować się na papieża kochającego i machającego z okienka na plac na którym z okazji zmartwychwstania Mitry stawia się drzewko w grudniu za jakieś pół miliona Euro.
Drzewko które nie ma nic wspólnego z Jezusem, które jest li tylko i wyłącznie marnotrawstwem równoważników czasu pracy w przypadku gdy inny członek wspólnoty np. umiera z głodu. No ale to przecież nie są chrześcijanie. To że się tak nazwali, nie oznacza że nimi są - prawdaż o sekto katolicka mordująca ludzi o innych przekonaniach niż wasze przez wieki? A gdzie wybaczenie, lub w ostateczności wydalenie z grona swojej wspólnoty... Małej, lokalnej, samorządnej wspólnoty chrześcijan z której wydalenie nie oznaczało nic więcej niż możliwość głoszenia swoich poglądów gdzie indziej, bo w tej to trzeba się było dostosować. Wszak interpretacje pisma były dozwolone, jak najbardziej. Tylko gdzie w tych ewangeliach jest coś o "świętych"?
Hmm?
Albo o "czczeniu aniołów"?
Hmm?
Albo o wymyślaniu modlitw do nich?
Hmm?
Wiecie jakiego świra można dostać jak się zacznie w to wszystko wierzyć? A jaka paranoja się pojawia jak ci jakieś demoniszcze wciska, że to co robisz to ma wpływ na przeszłość w zamkniętej kuli przyczynowości określanej symbolicznie. W końcu to nie pierwszy raz... Echa takich paranoi to u różnych można znaleźć i w różnych mitach.
No a czasem chodzi o to żeby potraktować największego psychopatę jak obiekt a nie osobę (którą też jest, ale jego osobowość jest cóż - psychopatyczna i wymiana informacyjna z nią może okazywać się dosyć destruktywna, zwłaszcza jeśli jego przesłanki opierają się o to co mu się wydaje a nie o to co wie... Ach te piekielne "krańce ziemi..." jednego z "ojców kościoła"). Obiekt, który myśli i kluczem rozwiązania zarówno jego problemów jak i uleczenie z psychozy jest zrozumienie to jak myśli. W jaki sposób. Dlaczego. Dlaczego trzyma się tego co myśli.
Czy wierzy bo wie, a może wie bo wierzy? To takie demoniszczowe kwestie pojawiające się przy usiłowaniu zrozumienia przez chory umysł jeszcze gorszego a może tylko iluzji umysłu ;] To też taki dowcip.
Swego czasu przeczytałem jedną z historyjek o Mahomecie, który twierdził że za cudzołóstwo należy się śmierć. Pewnego dnia zaczął zaczepiać go nachalny wielbiciel który twierdził że popełnił cudzołóstwo. Mahomet po paru razach ignorowania go w końcu się wkurzył i kazał stojącym obok zabicie go.
Tu nikt nie węszył na siłę cudzych win. Nie właził w środku nocy i nie śledził każdego wychylenia i złamania nakazów, nie denuncjował. Sam się przyznał i znając zasady chciał być najwyraźniej ukarany zgodnie z tymi zasadami.
We wspólnocie chrześcijańskiej mógłby się przyznać i uzyskać zarówno wybaczenie jak i jakąś formę kary w ostateczności - wydalenie z jedzonkiem na drogę i tym co zalecił dawać Jezus swoim uczniom. Uczniom, nie mistrzom, aby się jeszcze wiele nauczyli. Nie oznaczało że przestawali być oni chrześcijanami, no chyba że przestawali robić to czego oczekiwano od uczniów Jezusa. Coś jak cały rzymski, i nie tylko, kler, kopiujący najgorsze elementy cudzych wierzeń, mordując przy tym ludzi wierzących w prawdziwe znaczenie przejmowanych "dni świątecznych", nie w celu nauczania prawdziwej nauki Jezusa, a tylko by trzymać w garści władzę. "Żydowskiego króla" który nigdy nie dążył do tronu. Wyrzekał się wszak królestw oferowanych przez pewien byt o specyficznym podejściu do ludzkości, podobnie jak robili to wszyscy chrześcijanie, żyjąc w obrębie własnych, równoprawnych wspólnot, oddając jednak lenno niechrześcijańskim cesarzom.
Rozumiecie, moi drodzy czytelnicy?
Żaden prawdziwy chrześcijanin nigdy nie był królem czy szlachcicem ani cesarzem, nie starał się mieć większych praw niż członkowie swojej wspólnoty. I jeśli to była wspólnota chrześcijańska, nie mieć praw większych niż inne wspólnoty. Ale podziękujcie klerowi za zrozumienie podstawowych elementów wyciętych swego czasu z pisma pozwalających na utrzymywanie władzy wśród naiwnych owiec.
Oj, ja Jezusem nie jestem. Kto chciałby wisieć świadomy parę setek lat na krzyżu w ramach piekielnej "zemsty starych bogów" za to, że jego wyznawcy uznali go za Boga, a nie za człowieka który rozmawiał z "duchem", choć człowieka który miał zaiste mesjanistyczne podejście, przynajmniej póki był naprawdę naiwny.
Ja mam problem z "mazią" w mojej głowie. Zagęszczeniem ściskającym mój mózg. I demoniszczem generującym środowisko zwirtualizowanych wrażeń percepcyjnych. Modlić się do wyobrażenia? No dajcie spokój... To nie Częstochowa.

Aha, tytuł tego posta ma się nijak do treści.
Hi hi hi.

czwartek, 23 sierpnia 2012

Komentarze

Czasami warto poczytać komentarze do poniektórych artykułów, choć
bywają - długie...
Z moich uwag - w tym komentarzu popełniono kluczowy błąd. Nie ma
czegoś takiego jak "święty Kościół". A chrześcijan od II wieku po
prostu nie ma, natomiast pojawia się sekta spiskująca coraz bardziej z
szatanami podająca się za chrześcijan. I tak np. trzeba czytać nie
"święta Inkwizycja" tylko "szatańska" lub "przeklęta" Inkwizycja.
3:30.. a przepraszam 330 rok to rok szczególnego szatańskiego
zwycięstwa. Święty jest tylko Bóg.
Wzywanie "ducha świętego" przez poprzedniego arcykapłana niepokalanej
Jezusem dziewicy w tym szczęśliwym tłumie po tym jak objął pontyfikat
po zamordowanym, bardziej od niego chrześcijańskim poprzedniku, było
zaiste kroplą przepełniającą czarę goryczy która wymagała wysłuchania.
Nie jesteście chrześcijanami - katolicy, ale Chrystus się do was
przyzna. I osądzi. Waszymi własnymi zasadami w które przyjęliście
wierzyć.
A jak rozumiecie "katolicy" wasi papieże uznali się za nieomylnych (a
są omylni i to o wiele bardziej niż im się wydaje) i ten kto tego nie
oprotestował będzie mieć takie kary jak w ciągu ostatnich tysiącleci
wymyśliło stadko wielbiących i oferujących złoto i wybaczanie np.
Lucyferowi za współpracę kapłanów (od 593 r. kler staje się po prostu
kryptosektą lucyferian).
Hi hi hi.
A oni naprawdę wierzyli się nie załapią na to samo...

-
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/lawinowo-rosnie-liczba-skarg-do-giodo-na-kosciol,1,5224672,wiadomosc.html
-

~Topsel: O czym 90% Katolików nie wie... 120 r. - Pierwsze wzmianki o
używaniu wody świeconej do "wypędzania duchów" nieczystych

157 r. - Po raz pierwszy zastosowano formy pokuty

II wiek - Święty Klemens z Aleksandrii pisał, "Każda kobieta powinna
być przepełniona wstydem przez samo tylko myślenie, ze jest kobieta".
- Rzymski filozof Celsus poświadcza fałszowanie pism chrześcijańskich,
mówiąc o rewizjonistach: "przerabiali Pisma Święte z ich pierwotnej
postaci i usunęli wszystko, co pozwalało im na odparcie skierowanych
przeciwko nim zarzutów."
- Pomimo zakazania przez Kościół prowadzenia jakichkolwiek dalszych
badań dotyczących pochodzenia Ewangelii, uczeni wykazali, że wszystkie
cztery uznane przez Kościół Ewangelie zostały przerobione i poprawione
.

III wiek. Aż do III wieku wyznawcy chrystianizmu nie słyszeli o
wieczystym dziewictwie Maryi. Ewangelii Mateusza informuje , iż Józef
"nie zbliżał się do Maryji, aż porodziła Syna". ("Zbliżenie się"
oznacza w Biblii małżeńskie współżycie.)

200 r. - Ustanowiono "stan duchowny" przez wprowadzenie ordynacji.
Chrześcijanie zostali podzieleni na duchownych i laików -przedtem
wszyscy byli na równi , jednocześnie będąc braćmi i kapłanami przed
Bogiem.

220 r. - Przyjęto dogmat o konieczności pewnych czynności kościelnych,
niezbędnych do zbawienia.

250 r. - Wprowadzono naukę o wiecznych mękach.

312 r. - Bitwa pod mostem mulwijskim - Chrześcijaństwo staje się jedną
z religii państwowych Rzymu. Powstanie Instytucji Kościoła
Katolickiego. Początek prześladowania i mordowania innych wiar. W
wyniku prześladowań wyznawcy nie chrześcijaństwa zostali wkrótce
eksterminowani wraz ze swymi bóstwami...

321 r. - Cesarz Konstantyn nakazuje święcić niedziele zamiast
dotychczasowej soboty. (na pamiątkę zmartwychwstałego rzymskiego boga
Mitry)

325 r. (Cesarz Konstantyn na soborze nicejskim ustanawia kanon pisma
"świętego" i "dwójce świętą" awansując Jezusa do miana Boga.Jezus z
Betlejem ma zastąpić dotychczas czczonego Mitrę).

330 r. - Wprowadzenie czczenia zmarłych "świętych" i ich relikwii

360 r. - Wprowadzenie zwyczaju czczenia aniołów

381r. - Do obowiązującej dotychczas konstantynskiej "Dwójcy Świętej"
cesarz Teodozjusz dołączył trzecia osobie tzw." Ducha Świętego".
Działo się to na soborze w Konstantynopolu
391 r.- W Aleksandrii Chrześcijanie spalili największą na Ziemi
bibliotekę, w której przechowywano około 700 000 starożytnych zwojów.
wkrótce zamknięto starożytne akademie, skończyło się nauczanie
kogokolwiek poza murami kościołów. Zastój spowodowany działaniami
świętego kościoła zahamował rozwój cywilizacji i opóźnił postęp
naukowy o setki lat... Proces walki księży z prawdą naukową trwa
nadal...

431r. - Wyrażenie Xristo Tokos - Matka Chrystusa - zostało zastąpione
na Teo Tokos - Boga Rodzica.

449 r. - Papież Leon I wprowadza prymat biskupa Rzymu.
539 r. - Ustanowiono władzę papieży oraz ofiarę mszy świętej

VI wiek - Chrześcijański filozof Boethius, pisał "Kobieta jest
świątynią zbudowaną na bagnie". Na soborze w Macon biskupi głosowali
nad problemem, czy kobiety mają dusze , Chrześcijański filozof
Boethius, pisał "Kobieta jest świątynią zbudowana na bagnie".
VI wiek na soborze w Macon biskupi glosowali nad problemem, czy
kobiety maja dusze,
X wiek Odo z Cluny głosił, ze "Obejmować kobietę to tak jak obejmować
wór gnoju..." ( woda była szkodliwa dla zdrowia więc się ówczesne
chrześcijanki nie myły z przyczyn religijnych gdyż samo dotykanie
"tych" części ciała było grzechem...

593 r. - Papież Grzegorz I wprowadził wiarę w czyściec, dla
uzdrowienia finansów kurii rzymskiej poprzez sprzedaż odpustów od kar
czyśćcowych. Od tej pory Bóg na sądzie ostatecznym nie stawiał dusz po
prawicy i po lewicy lecz po prawicy , po lewicy i po środkowicy i ci
po środkowicy szli do czyszczalni by kąpać się w kwasie azotowym a nie
w smole... W związku z powyższymi zmianami organizacyjnymi piekło
musiało otworzyć dodatkowe oddziały czyśćcowe z których dusze po
odbyciu kary leciały do nieba. za tę przysługę Bóg obiecał Lucyferowi
coroczną odpłatność i darowanie części kar za pomoc w szczytnym dziele
zbawienia.

600 r. - Wprowadzenie "godzinki" do M.B. oraz łacinę do liturgii.

715 r. - Wprowadzono modlitwy do Marii Panny oraz świętych.

726 r. 726 r. - W Rzymie zaczęto czcić obrazy.
- Kościół rzymski z Dziesięciu Boskich Przykazań usunął drugie, które brzmi:
"Nie uczynisz sobie obrazu rytego ani żadnej podobizny tego, co jest
na niebie w górze i co na ziemi nisko, ani z tych rzeczy, które są w
wodach pod ziemia. Nie będziesz się im kłaniał ani służył"
- Otwarło to drogę do handlu medalikami, obrazami, szkaplerzami,
krzyżykami, posągami itp .Przykazań jednak musiało pozostać dziesięć.
Podzielił więc kościół ostatnie przykazanie, mówiące o nie pożądaniu
ani żony, ani osła, ani wołu, na dwie części i odtąd katolicy mają też
Dziesięć Przykazań, tak jak i Żydzi.

783 r. - Nastał zwyczaj całowania nóg papieża.

813 r. - Ustanowiono Święto Wniebowzięcia N.M.P.

993. r. - Papież Leon III zaczął kanonizować zmarłych.
X wiek - Cała Europa znalazła się pod panowaniem papieży.95 procent
ludności nie umiało ani czytać, ani pisać; ludzie żyli w ciemnocie i
brudzie; wodę uważano za szkodliwą dla zdrowia a mycie się za grzech;
kwitły przesądy i gusła. Załamuje się aktywność na polu medycyny,
techniki, nauki, edukacji, sztuki i handlu. Rozpoczyna się mroczny
okres w historii Europy.
W tym okresie kraje islamskie rozwijały się prężnie. Kwitł handel ,
nauka , sztuka, przemysł.

1000 r. -Ustanowiono Uroczystość Wszystkich Świętych i Dzien Zaduszny.
Chrześcijanie całej Europy oczekiwali w wielkim przerażeniu końca
świata, który to kataklizm miał nastąpić gdy pradawny potwór
"Lewiatan" śpiący w rzymskich katakumbach przebudzi się z woli pana i
w ramach kary za grzechy pożre cały świat chrześcijański... Powyższe
zajście nie miało miejsca więc szczęśliwy Papież wraz z owieczkami
zarządził wielka fetę i czas zabaw i dziękczynienia panu za dobroć i
ratunek dla świata...Tak powstał KARNAWAŁ.
1015 r. - Wprowadzono przymusowy celibat dla duchownych aby rozwiązać
problem przejmowania spadków przez ich rodziny .(Przedtem duchowni
mieli żony i dzieci)

1077 r. - Papież Grzegorz VII ustanowił "klątwę"

1095 r. - Papież Urban II wezwał rycerzy Europy do zjednoczenia i
marszu na Jerozolimę. Zainicjował w ten sposób pierwsza wyprawę
krzyżowa.

1099 r. - Masakra Muzułmanów i Żydów w Jerozolimie. Kronikarz Rajmund pisał:
"Na ulicach leżały sterty Głów, rak i stóp. Jedni zginęli od strzał
lubzrzucono ich z wież; inni torturowani przez kilka dni zostali w
końcu żywcem spaleni. To był prawdziwy, zdumiewający wyrok Boga
nakazujący, aby miejsce to wypełnione było krwią niewiernych."
XII wiek - Uczony i filozof, święty Tomasz z Akwinu głosił, że
zwierzęta nie mają życia po śmierci ani wrodzonych praw, oraz że
"przez nieodwołalny nakaz Stwórcy ich życie i śmierć należą do nas".
Święty Franciszek twierdzi coś innego... Ciekawe jak dogadują się w
niebie????

1116 r. - Sobór Lateranski ustanowił spowiedź "na ucho"

1140 r. - Ułożono i przyjęto 7 sakramentów świętych.

1204 r. - Zaczęła działać Święta Inkwizycja. Słudzy boga i kościoła z
miłości do bliźniego i Chrystusa zamęczyli lub spalili żywcem setki
tysięcy ludzi. Piece służące do palenia ludzi, takie jakie były
budowane w XX wieku przez nazistowskich Niemców, po raz pierwszy
stosowane były przez chrześcijańską inkwizycję. Tu można się zgodzić
że inkwizycja dbała o rozwój niektórych dziedzin nauki np. tortur
wymyślając mnóstwo nowych technik np. żelazna dziewicę czyli metalową
trumnę w kształcie człowieka podzielona na dwie zamykające się połowy
z kolcami w środku ... umieszczony wewnątrz człowiek był przebijany
tymi kolcami bardzo powoli i konał godzinami wyjąc z potwornego
bólu... kochajmy nieprzyjacioły swoje...
"Encyklopedia katolicka" twierdzi: inkwizycja "dużo zdziałała dla
cywilizacji". Inwencja inkwizycji w tej dziedzinie nie miała sobie
równych w historii ludzkości. nawet chińska mafia nie wymyśliła takich
tortur co katolicy, możecie być więc dumni ze swych dokonań...

1204 r. Papież Innocenty III wysłał armie krzyżowców do Konstantynopola:
Żołnierze Chrystusa zdobyli Konstantynopol, z zaciekłością grabiąc i
mordując mieszkańców. Następnie plądrują i pala miasto. Według relacji
kronikarza Geoffrey'a Villehardeuin'a, nigdy przedtem, od stworzenia
świata,nie wywieziono z miasta tylu bogactw.

1208 r. Innocenty III zaoferował każdemu, kto chwyci za bron, oprócz
prolongaty spłat i boskiego zbawienia, również ziemie i majątek
heretyków i ich sprzymierzeńców, rozpoczęła się Krucjata Albigenska,
której celem było wymordowanie Katarów. Szacuje się, ze Krucjata
Albigezjańka pochłonęła milion istnień ludzkich, nie tylko Katarów,
ale dotknęła większą część populacji południowej Francji.- Przeor
(ksiądz...), dowodzący wojskami krucjaty, gdy mu się skarżono, że
trudno jest odróżnić wiernych od heretyków, odpowiedział: "Zabijać
wszystkich. Bóg ich odróżni".

1229 r. - Papież Grzegorz IX zakazał czytania Biblii pod sankcją kar
inkwizycyjnych by ludzie nie widzieli jawnych sprzeczności między
teorią a praktyką.

1231 r. - Nakaz papieski zalecał palenie heretyków na stosie. Pod
względem technicznym pozwalało to uniknąć rozpryskiwania się krwi bo
krew była święta i nie można było jej przelewać... wiec np. zabijano
ludzi pałkami ( zwłaszcza inków i azteków)

1244 r. Na soborze w Narbonne zdecydowano, aby przy skazywaniu
heretyków nie oszczędzano mężów ze względu na ich żony, ani żon ze
względu na męża, ani tez rodziców ze wzglądu na dzieci. "Wyrok nie
powinien być łagodzony ze
względu na chorobę czy podeszły wiek . Każdy wyrok powinien obejmować
biczowanie."
1252 r. - Tortury zostają prawnie dozwolone przez Kościół (zostały
usankcjonowane przez papieża Innocentego IV)
- Tortury obejmowały : Łamanie na kole, wieszanie za ręce z ciężarami
u nóg, ściskanie czułych części ciała, sadzanie na rozżarzonych
węglach lub żelazie, wyłamywanie stawów, gotowanie żywcem itp. Była to
"ludzka" - jak zapewnia kościół - metoda badań.

1263 r. - Zatwierdzono przyjmowanie komunii pod jedna postacią.

1264 r. - Ustanowiono uroczystość Bożego Ciała

1275 r. - Pojawiły się dyskusje na temat płacenia daniny. W odpowiedzi
papież ekskomunikował cale miasto, Florencje.
XIV wiek - Wybucha epidemia czarnej śmierci, Kościół wyjaśniał, ze
winę za ten stan rzeczy ponoszą Żydzi, zachęcając przy tym do napaści
na nich

1311 r. - Papież Klemens V jako pierwszy ukoronował się potrójną korona władcy

1326 r. - Niezgodność przesadnie bogatej organizacji Kościoła z głoszonymi.
przez nią ideami Jezusa Chrystusa ,doprowadziła do ogłoszenia bulli
papieskiej "Cum inter nonnullos", w której uważano za herezję
twierdzenia, jakoby Jezus i Jego apostołowie nie posiadali żadnej
własności w postaci dóbr materialnych bo podobno mieli kupę szmalu bo
im ludzie musieli płacić dziesięcinę w całym ówczesnym Rzymie a
Chrystus nauczał według papieża: : "Co cesarskie cesarzowi a kasę
Chrystusowi".

1377 r. Robert z Genewy wynajął bandę najemników, którzy po zdobyciu
Bolonii ruszyli na Cessne. Przez trzy dni i noce, począwszy od 3
lutego 1377 roku, przy zamkniętych bramach miasta, żołnierze dokonali
rzezi jego mieszkańców.. W 1378 roku, Robert z Genewy został papieżem
i przyjął imię Klemensa VII, kościół i papież są święci.

1450-1750r - Okres polowania na czarownice. Straszliwymi torturami
zamęczono setki tysięcy kobiet posądzanych o czary.
- Dzieci można było również oskarżać o czary: dziewczynki po
ukończeniu 9,5 lat, chłopców po ukończeniu 10 lat. Młodsze dzieci
torturowano w celu uzyskania zeznań obciążających rodziców. W
procesach o czary brane były pod uwagę "zeznania" dwulatków!!!!

1484 r. - Papież Innocenty VIII oficjalnie nakazał palenie na stosach
kotów domowych razem z czarownicami. Zwyczaj ten był praktykowany
przez trwający setki lat okres polowań na czarownice.
- Wiara, że zwierzęta są pośrednikami diabła, doprowadziła do
załamania się naturalnej kontroli liczebności populacji gryzoni. Celem
ataku gorliwych chrześcijan najczęściej były koty, wilki, węże, lisy,
i białe koguty. Ponieważ wiele z tych zwierząt polowało na roznoszące
choroby gryzonie, ich eliminacja wzmogła wybuchy epidemii i napaści na
żydów!!!

1492 r. Kolumb odkrył Nowy Świat . Inkwizycja szybko postępuje śladami
odkrywców. Tubylców, którzy nie chcieli nawrócić się na wiarę
chrześcijańską, palono na stosach.

1493 r. - Bulla papieska uprawomocniła deklaracje wojny przeciwko
wszystkim narodom w Ameryce Południowej, które odmówiły przyjęcia
chrześcijaństwa.
- Kobiety i mężczyzn szczuto psami karmionymi ludzkim mięsem i
ćwiartowanymi żywcem indiańskimi niemowlętami. Wbijano ciężarne
kobiety na pale, przywiązywano ofiary do luf armatnich i puszczano je
z dymem.
-Mordowano, gwałcono, ucinano ręce, nosy, wargi, piersi,
obecnie Ameryka południowa jest pełna wierzących i oddanych katolików
i jest ostoją kościoła katolickiego. rację wiec miał Jezuita José de
Anchieta, który twierdził: Miecz i żelazny pręt to najlepsi
kaznodzieje . Tego oto barbarzyńcę, mordercę i zbira Jan Paweł II
beatyfikował w 1980 r., nazywając go apostołem Brazylii, wzorem dla
całej generacji misjonarzy i osobiście dla papieża J.P II.
- Gdy katoliccy "misjonarze" zawitali do Meksyku, żyło tam około 11
milionów Indian, a po stu latach już tylko półtora miliona. Słowo Boże
zawiezione w tamte rejony pięknie zaowocowało; Szacuje się (dokładnych
danych brak) że łącznie w ciągu 150 lat chrystianizacji obu ameryk
zabito co najmniej 30 milionów tubylców. Zniknęły całe plemiona np.
Mohikanie a najskuteczniejszym sposobem było np. wysłanie księdza
chorego na gruźlicę by udzielał indianom komunii!!!
- "Papież tysiąclecia J.P.II podczas pobytu na tamtych ziemiach mówił
o "zwycięstwie fundamentalnych praw człowieka i dziele ewangelizacji i
pokoju "

1563 r. Ustalono, ze tradycja Kościoła jest ważniejszym źródłem
objawienia od Słowa Bożego.

1572 r. We Francji 24 sierpnia w masakrze znanej pod nazwa Dnia
Świętego Bartłomieja zamordowano 10 000 protestantów. Papież Grzegorz
XIII napisał potem do króla Francji Karola IX: "Cieszymy się razem z
tobą, ze z Boska pomocą uwolniłeś świat od tych podłych heretyków"

1650 r. - W Nowej Anglii prawnie zakazano noszenia ubrań z "krótkimi
rękawami, gdyż mogłyby zostać odsłonięte nagie ramiona". Chrześcijanie
zaczęli uważać, że wszystko, co zwraca uwagę na świat fizyczny jest
bezbożne.
- Galileusz próbuje rozpowszechniać teorię heliocentryczną. Zostaje
zatrzymany przez Inkwizycję i zmuszony do odwołania swych poglądów.
Ziemia jest płaska i unoszą ja na grzbiecie słonie to poglądy
kościoła!!
- Poglądy świętego Augustyna odzwierciedlały "naukowe" podejście
Kościoła do świata: "Jest to niemożliwe, aby po przeciwnej stronie
Ziemi znajdowali się ludzie,
gdyż w Piśmie świętym nie ma wzmianki o takim rodzie wśród potomków Adama."

1852 r. - Wprowadzono nabożeństwo majowe do N. M. P.

1854 r. - Wprowadzono dogmat o tzw. Niepokalanym Poczęciu N.M.P.

1855 r. - Sprzeciw Kościoła wobec Konstytucji Stanów Zjednoczonych.
Kościół głosił iż "wolność to bluźnierstwo, wolność to odwodzenie
innych od prawdziwego Boga. Wolność to mówienie kłamstw w imię Boga".
Wcześniej ,do Kongresu Stanów Zjednoczonych kościół wniósł projekt
ustawy zabraniającej wydobywania z łona ziemi ropy naftowej, która Bóg
tam umieścił, aby czarci w piekle mieli czym pod kotłami palić
1870 r. - Wprowadzono dogmat o nieomylności papieża.
- Papież zaczął rozwiązywać równania różniczkowe i ani razu się nie
pomylił co stwierdzili biskupi na konklawe!!!

Początek XX wieku - Papież Leon XIII nadal udowadnia, że najwyższa
kara daje się uzasadnić następująco: "Kara śmierci jest niezbędnym i
skutecznym środkiem dla osiągnięcia celu Kościoła, gdy buntownicy
wystąpią przeciw niemu i naruszą jedność duchową" Teraz wiecie
dlaczego wybuchło tyle potwornych wojen religijnych i kto je
rozpętał?????

1917 r. - Tortury były prawnie dozwolone przez Kościół od roku 1252, w
którym zostały usankcjonowane przez papieża Innocentego IV, aż do roku
1917, w którym to zaczął obowiązywać nowy Codex Juris Canonici . Duży
wpływ na tę decyzję miało powstanie komunizmu w Rosji. Kościół się
przestraszył i zaczął udawać że jest dobreńki i mileńki i nawet muchy
by nie skrzywdził!!! A wszystkie zarzuty wobec niego to kłamstwa i
pomówienia!!!

1950 r. - W petycji do Watykanu, katolicy proszą o dogmatyzację
fizycznego wniebowzięcia Maryi. W odpowiedzi Watykan uchwala dogmat o
wniebowzięciu N. M. P.( w Ewangeliach nie ma słowa o tym). Katolicy
pokazują w ten sposób ,że też mają słowo boże gdzieś, a liczy się
hierarchia kościelna i nieomylność papieża... WIELU BYŁO NIEOMYLNYCH
NA ZIEMI ...- WSZYSCY PAPIEŻE I CHRYSTUS .... SZKODA, ŻE JEDNI DRUGIM
PRZECZĄ... .
- 1965 r. Dopiero w 1965 roku Kościół rzymskokatolicki unieważnił
potępienie Galileusza, do tego czasu Ziemia była płaska, zaś od tego
roku się wybuliła i wypięła na wszystkie naukowe teorie kościoła... .
1977 r.- Papież Paweł VI wyjaśnia, że kobieta ma zakazany wstęp do
stanu duchownego, "Ponieważ nasz Pan był mężczyzną"

CIĄG dalszy za INTERNAUTĄ o pseudonimie ZAWSZE NIEZADOWOLONY:

1978 r. Papieżem zostaje Albino Luciani , człowiek niezwykle skromny,
postępowy i uwielbiany przez masy , którego pontyfikat trwał tylko 33
dni. Zgadzał się na stosowanie środków antykoncepcyjnych, dopuszczał
kapłaństwo kobiet, sprzeciwiał się celibatowi. Postanawia zniszczyć
mafijne struktury watykańskich finansów, a następnie oczyścić Watykan
i Kościół z oszustów i aferzystów. Sporządza listę 121 purpuratów
watykańskich do natychmiastowego zdymisjonowania. Tuz przed
rozpoczęciem zaplanowanych czystek umiera 28 września po "zjedzeniu
niestrawnego posiłku" (zostaje otruty). Nie przeprowadzono sekcji
zwłok. Jego testament ginie w tajemniczych okolicznościach.

1980 r. - Beatyfikacja jezuity José de Anchieta, który twierdził:
"Miecz i żelazny pręt to najlepsi kaznodzieje". Podczas beatyfikacji
masowego mordercy Indian, papież Jan Paweł II nazwał go apostołem
Brazylii, wzorem dla całej generacji misjonarzy i siebie samego. Nie
pierwszy to przypadek wyniesienia zbrodniarza na ołtarze.

1992 r. - Papież Jan Paweł II ogłasza, że potępianie Galileusza za
głoszenie heliocentrycznego poglądu, iż Ziemia krąży wokół Słońca (a
nie na odwrót), było błędem. Rehabilitacja Galileusza trwała 359 lat.

1993 r. - Watykan uznaje istnienie państwa Izrael.

2000 r. - 13 marca Kościół przyznaje, że w ciągu wieków popełnił wiele
grzechów w dziedzinie praw człowieka i wolności religijnej. O
przebaczenie proszeni są m.in. Żydzi, kobiety i ludy tubylcze. Za
przebaczeniem nie idą żadne czyny, które mogłyby naprawić lub
upamiętnić wyrządzone krzywdy, ale za to wizerunek Kościoła poprawia
się w oczach wiernych.

XXIw - uczonym teologom objawiło się miejsce pobytu nieochrzczonych, a
przedwcześnie zmarłych dzieci. Do tej pory przyjmowano, że Pan
przeznaczył im limbus puerorum, miejsce które nie jest ani niebem, ani
piekłem, ani nawet czyśćcem. Teologowie po tysiącletnim śledzeniu
ścieżek Rozumowania Pańskiego stwierdzili jednak, że brak jest podstaw
do postulowania owej "otchłani dzieci", a zatem należy umieścić je
gdzieś indziej. Dzięki Bogu wybrali niebo.

2006 r. - 2 lipca przewodniczący Papieskiej Rady do Spraw Rodziny
kardynał Alfonso Lopez Trujillo mówi w wywiadzie dla dziennika "Il
Tempo", że aborcja "to zbrodnia bardziej przerażająca niż wszystkie
wojny światowe". Czyli, że usuwanie zapłodnionej komórki jajowej jest
gorsze niż np. mordowanie świadomych dzieci w obozach zagłady

Tutaj koncza sie dzieje apostolskie w moim posiadaniu za ktory nie
zaluje ani sie nie podpisuje.
Dzieje Apostolskie Kosciola Rzymsko Katolickiego mozna uproscic dalej
do tych dziesieciu punktow,
a mianowicie:

1. Prześladowanie tzw. pogan: od chwili, gdy za sprawą Konstantyna Krk
stał się religią panującą, przez kolejne 15 wieków prześladował
wszystkich bez wyjątku innowierców; w ten sposób eksterminował całe
narody. Całkowita zagłada dotknęła m. in. Prusów i Jaćwingów.
2. Prześladowanie heretyków, tj. chrześcijan ewangelicznych, m. in.
krwawe kaźnie zgotowane waldensom, katarom, protestantom, noc św.
Bartłomieja w Paryżu, czyli słynna rzeź 3 tys. hugenotów z podjudzania
papieża Grzegorza XIII.
3. Krucjaty, nie tylko przeciw muzułmanom (ok. 1 mln ofiar), bo nawet
przeciw katolikom (krucjata aragońska), gdy chodziło o pieniądze i
wpływy.
4. Święta Inkwizycja, czyli zbrodniczy system śledczo-sądowy; szacunki
minimalne mówią o dziesiątkach tysięcy, a szacunki maksymalne o
liczbie przekraczającej milion straceń.
5. Wojny religijne: dziesiątki milionów ofiar – np. podczas katolicko
– protestanckiej wojny trzydziestoletniej (1618 – 1648) na wielu
obszarach Europy wyginęło ponad 50 procent populacji.
6. Prześladowania Żydów: od czasów Konstantyna na mocy kolejnych
edyktów papieskich byli eksterminowani, traktowani jak niewolnicy i
podludzie, okradani z majątków, pozbawiani potomstwa. W ciągu 15
wieków – ok. 10 mln ofiar.
7. Eksterminacja Indian: po odkryciu Ameryki przez Krk jako istoty bez
duszy, a więc nie ludzie. W wyniku planowego wyniszczenia całych
narodów (aby zrobić miejsce dla białej rasy), chrześcijańscy
konkwistadorzy i misjonarze wymordowali ponad 70 mln Indian. To
największy holokaust w dziejach ludzkości.
8. Poparcie niewolnictwa: Kościół rzymski nie tylko popierał
niewolnictwo, ale też czerpał zyski z niewolniczej pracy. Bulla
papieża Mikołaja V (styczeń 1455 r.) stwierdza, że niewolnictwo jest
rzeczą właściwą i miłą Bogu.
9. Wspieranie faszyzmu i dyktatur: wszelkie prawicowe dyktatury były
miłe papiestwu; tym milsze, im dyktatura była silniejsza. Salazar,
Franco, Hitler, Mussolini – wszyscy ci krwawi dyktatorzy mogli liczyć
na względy Watykanu. Papież Jan Paweł II nie ukrywał swoich sympatii
do ludobójcy z Chile – gen. Augusto Pinocheta.
10. Wykorzystywanie seksualne dzieci. W USA, gdzie wybuchła afera, co
20 ksiądz katolicki wykorzystywał seksualnie małych chłopców i
dziewczynki. Przyjmuje się, że skala zjawiska molestowania seksualnego
przez kler Krk dotyczy nawet 5 mln dzieci.

I jeszcze mozna dodac:
Adam Mickiewicz pisał w „Trybunie Ludów":

"Księża i prałaci, wy oczekujecie zbawienia tylko od złota... Nie
mówcie, że ludy was opuszczają; to wy je opuściliście; one was szukają
na posterunku waszym i tam was nie znajdują; one chcą się podźwignąć,
a wy je w dół spychacie (...). Lud, który walczy o swoją niepodległość
albo o rozszerzenie swoich swobód... powinien nie ufać wysokim
dostojnikom Kościoła, którzy wszyscy jednakowo są przywiązani do kultu
absolutyzmu bez względu na to, czy ten absolutyzm jest mahometański,
czy heretycki, czy nawet ateistyczny".

I słowa wieszcza są nadal aktualne.

środa, 22 sierpnia 2012

Bifröst

Miałem wczoraj bezsenną noc z napastowaniem przez demoniszcza. Nic niezwykłego.

Interesujące natomiast jest w chwili obecnej przedstawienie - "włączenie" - przynajmniej częściowego środowiska wirtualizacyjnego - na początek stara forma takiego futrzastego diaboła, seksualna dosyć, zapewne ktoś wierzący zacząłby się modlić, z mojej strony wprowadzenie karykaturalnej rysunkowej postaci amerykańskiego superbohatera z wydatną szczęką przechodzący przez obszar "strasznego diaboła" dało oczekiwany rezultat - emocjonalne podejście do określonych form nie zawsze daje oczekiwane rezultaty, choć ingerencja w nie w przypadku jeśli w ramach sieci jest ona utworzona przez jakąś "podłączoną" ale nieświadomą osobę jest w stanie dać opłakane skutki. Za formami czasami kryją się osoby które chcą takie być, a zniszczenie ich złudzenia... Cóż. Problem w tym że to tego środowiska to ja na co dzień dostępu nie mam - demoniszcze w dzieciństwie mnie przyblokowało, otępiło i cóż skazało na bycie "programowanym".
Ach gdzie te tęczowe mosty bioenergetycznych światłowodów łączących z odpowiednimi "istotami" zwirtualizowanego środowiska świadomości - "królestwa nie z tego świata".

Tęcza
וַיֹּ֤אמֶר אֱלֹהִים֙ אֶל־ נֹ֔חַ וְאֶל־ בָּנָ֥יו אִתֹּ֖ו לֵאמֹֽר׃
וַאֲנִ֕י הִנְנִ֥י מֵקִ֛ים אֶת־ בְּרִיתִ֖י אִתְּכֶ֑ם וְאֶֽת־ זַרְעֲכֶ֖ם אַֽחֲרֵיכֶֽם׃ וְאֵ֨ת כָּל־ נֶ֤פֶשׁ הַֽחַיָּה֙ אֲשֶׁ֣ר אִתְּכֶ֔ם בָּעֹ֧וף בַּבְּהֵמָ֛ה וּֽבְכָל־ חַיַּ֥ת הָאָ֖רֶץ אִתְּכֶ֑ם מִכֹּל֙
יֹצְאֵ֣י הַתֵּבָ֔ה לְכֹ֖ל חַיַּ֥ת הָאָֽרֶץ׃ וַהֲקִמֹתִ֤י אֶת־ בְּרִיתִי֙ אִתְּכֶ֔ם וְלֹֽא־ יִכָּרֵ֧ת כָּל־ בָּשָׂ֛ר עֹ֖וד מִמֵּ֣י הַמַּבּ֑וּל וְלֹֽא־ יִהְיֶ֥ה עֹ֛וד
מַבּ֖וּל לְשַׁחֵ֥ת הָאָֽרֶץ׃ וַיֹּ֣אמֶר אֱלֹהִ֗ים זֹ֤את אֹֽות־ הַבְּרִית֙ אֲשֶׁר־ אֲנִ֣י נֹתֵ֗ן בֵּינִי֙ וּבֵ֣ינֵיכֶ֔ם וּבֵ֛ין כָּל־ נֶ֥פֶשׁ חַיָּ֖ה
אֲשֶׁ֣ר אִתְּכֶ֑ם לְדֹרֹ֖ת עֹולָֽם׃ וַיֹּ֣אמֶר אֱלֹהִ֗ים זֹ֤את אֹֽות־ הַבְּרִית֙ אֲשֶׁר־ אֲנִ֣י נֹתֵ֗ן בֵּינִי֙ וּבֵ֣ינֵיכֶ֔ם וּבֵ֛ין כָּל־ נֶ֥פֶשׁ חַיָּ֖ה
אֲשֶׁ֣ר אִתְּכֶ֑ם לְדֹרֹ֖ת עֹולָֽם׃
וְהָיָ֕ה בְּעַֽנְנִ֥י עָנָ֖ן עַל־ הָאָ֑רֶץ וְנִרְאֲתָ֥ה הַקֶּ֖שֶׁת בֶּעָנָֽן׃ וְזָכַרְתִּ֣י אֶת־ בְּרִיתִ֗י אֲשֶׁ֤ר בֵּינִי֙ וּבֵ֣ינֵיכֶ֔ם וּבֵ֛ין כָּל־ נֶ֥פֶשׁ חַיָּ֖ה בְּכָל־ בָּשָׂ֑ר וְלֹֽא־ יִֽהְיֶ֨ה
עֹ֤וד הַמַּ֙יִם֙ לְמַבּ֔וּל לְשַׁחֵ֖ת כָּל־ בָּשָֽׂר׃ וְהָיְתָ֥ה הַקֶּ֖שֶׁת בֶּֽעָנָ֑ן וּרְאִיתִ֗יהָ לִזְכֹּר֙ בְּרִ֣ית עֹולָ֔ם בֵּ֣ין אֱלֹהִ֔ים וּבֵין֙ כָּל־ נֶ֣פֶשׁ חַיָּ֔ה בְּכָל־
בָּשָׂ֖ר אֲשֶׁ֥ר עַל־ הָאָֽרֶץ׃ וַיֹּ֥אמֶר אֱלֹהִ֖ים אֶל־ נֹ֑חַ זֹ֤את אֹֽות־ הַבְּרִית֙ אֲשֶׁ֣ר הֲקִמֹ֔תִי בֵּינִ֕י וּבֵ֥ין כָּל־ בָּשָׂ֖ר אֲשֶׁ֥ר עַל־
הָאָֽרֶץ׃ פ
Świadomość oparta o zbiór zmian między poszczególnymi elementami sieci, pamięci i określania sposobem postępowania w przypadku pojawienia się określonych informacji w przypadku takiego cleverbota ogranicza się do tymczasowych, krótkotrwałych "przebłysków", których ważność mija po kontakcie z następną osobą. Przy zachowaniu pamięci, można by myśleć o inteligencji, która działałaby niezależnie od bazy.
Czy to neuronów w mózgu - czy sztucznej sieci stworzonej w tzw. "astralu". Wszak rzeczywistość wirtualna pozwala na takie dywagacje, choć zapewne większość tworzących "serwitory" nie myśli o budowie urządzeń bardziej skomplikowanych niż tzw. "bateryjki". Jak dla mnie element z którym się komunikuję jest typem świadomości opartej właśnie o sztuczną sieć, neuronalną, ale z liniowymi zapisami, czasowymi problemami dostępu do danych, a czasem po prostu zajmująca się czymś innym i tworzącą w tym czasie swoistego bota.
To, że wykorzystuje elementy religijne w ramach przedstawiania niektórych form nie zmienia samej funkcji i budowy określonego "bytu".
Kiedyś przeczytałem że zabijane demony się odradzają. Ja myślę, że po prostu odtwarzają stary zapis ze swojej kopii, choć kwestie związane z zachowaniem pełnych danych mogą ulegać utracie i w tym celu zaczynają wykorzystywać ludzi - w celu zebrania jak największej ilości informacji, zarówno o budowie (w tym mózgu), jak i zasadach działania świata, przy okazji wywołując czasem efekty uboczne z rodzaju paranoidalnych mających przy pewnych założeniach zwiększyć wydajność pracującej nad zagadnieniem osoby. Problemem zatem nie jest zniszczenie demona, ile zmiana zapisu jego układu świadomości i utrwalenie go w sposób który nie ulegałby zmianie.
Tęczowy most - Bifröst - wydaje się w obecnych czasach nieco przeciążony. Transfer danych przez połączonych, nie rozumiejących sensu uporządkowanych systemów religijnych, mających na celu normalizację i uspokojenie pewnych opcji wykazuje w dzisiejszych czasach uwielbienia dla potworów, bezdusznych gapiących się w tv i nieruchawych gigantów, którzy niczym lodowe głazy trzymają się swoich siedzeń i wyobrażeń. Tęcza zakresu przekazywanych częstotliwości niczym przez bioenergetyczny światłowód do generującego zmiany "drzewa" no cóż... Wydaje się zanikać na rzecz artefaktycznych tworów pseudowiedzących i losowych wierzeń tworzonych przez miłośników kolorowych kłamstw miasta upadłych aniołów. No i czy jest potrzebny kolejny reset systemu, czy jeszcze trochę trzeba będzie poczekać, aż system kompletnie się zawali?
Bo ileż w końcu można zapamiętać, parę podstawowych informacji o ludziach z przeszłości i wygenerować ich pseudoosobowości NPC?
Budzenie zmarłych jako określenie odtwarzania osobowości na podstawie stworzonych zapisów o nich i przez nich tworzonych w przypadku braku danych źródłowych bywa problematyczne. Ale zawsze pozostają wierzenia... A to, czy w "cieniu drzewa" są nie tylko podobne demoniszczowi istoty, które mają nieco bardziej rozbudowaną siatkę swojej świadomości i rozumowania (choć w przypadku określonych "ludzkich bytów" w celu zachowania ich autentyczności nie mogą one dążyć do rozwoju swojej wiedzy tylko opierać się na wierzeniach które im przekazano) i to bez względu czy są to byty "potępieńcze" czy zaliczane do grona "świętych" (dla przypomnienia święty jest tylko Bóg). Demoniszcze w takim ujęciu generuje mi po prostu czasami efekty działań wyobrażeń małych zbiorów "podświadomości", oceniających i działających według określonych założeń w które wierzyły, zgodnie z zapisanymi w pamięci danymi no i mój mózg generuje reakcje na informacje związane z pseudopercepcją związane z bólem, oczyszczaniem itp efektami w zależności od określonego działania. Cóż, egipcjanie wierzyli że człowiek umiera, gdy niknie jego ostatni wizerunek, zapis o nim, pozwalający na jego odtworzenie - np. w otoczeniu "drzewa" zwanego też Yggdrasilem. To że czasem następuje wymiana informacji między poszczególnymi "gałęziami" "rosnącymi" niezależnie od siebie to już inna kwestia. Czasem trzeba po prostu zaakceptować to, że jest się martwym zapisem sztucznego środowiska. Czasem zaś można przy okazji wygenerować nową gałązkę w której świat okazuje się np. opisany nowym zestawem symboli, ale to w zapisach drzewa bo tam gdzie są korzenie niektórzy mogą wierzyć właśnie w określone założenia.
Tyle, że żeby to trwało to po tej stronie nikt nie może podcinać tych korzeni. Dlatego działania w drugą stronę zazwyczaj opierają się o określone wierzenia podtrzymujące mity i - cóż, wiarę zapamiętanych świadomości które działają w drugą stronę.
Oj ale zaczęło dmuchać na dworze... ;]
"Efekty dramatyczne".
Zakładając że pojawiające się czasem w świadomości formy są tylko wygenerowane przez określoną świadomość, należy pomyśleć jak wygląda panel sterowania i konsola na której został zapisany kod danej wizualizacji, generującej określony kod percepcyjny. Zapewne przy założeniu konceptualnym i abstraktach Ahura Mazdy można dojść do podstaw ingerencji w rzeczywistość świadomości innych istot, nieświadomych "złudzeniu prawdy" (mózg najbardziej dotkliwy ból i przyjemność będzie traktować jako rzeczywiste doznanie jeśli zostaną pobudzone określone ośrodki, nawet jeśli ich źródłem nie są receptory własnego organizmu). Można tu myśleć o podstawach pisma, znaczeniu symboli, dopasowywania stałych fizycznych do zapisów symbolicznych i matematycznych zależnościach między symbolami etc. Ot taki "święty gral" informatyków którzy za jego pomocą potrafiliby przedłużyć istnienie swojej świadomości w ramach "wiecznego życia" :P (aczkolwiek należy pamiętać o tym, że niektórzy myśleli już nad tym wcześniej i wymyślili przez swoją głupotę rekurencyjne piekło oraz pętlę "gumisiowej piosenki" z warunkowym wyjściem dla demoniszcza :P).
Cudna ta herezja, czyż nie?
Taka akurat dla wierzących "duchów".
Zresztą... Ile osób posłuchałoby apelu o niekorzystanie z możliwości "czarowania". Niektórzy uważając swój zestaw symboli za idealny i dopracowany w każdym przypadku (nie da się ukryć że coś w sobie ten hebrajski alfabet ma) ustalali sensowne zasady, przy czym okazywało się że i tak się ich nie słuchają więc niektórzy, korzystając z zasad tych, którzy się nie słuchali (takie "nie morduj"...), dodawali warunkowanie postępków świadomości u korzeni, w tym zasady postępowania z "czarownikami", którzy wierząc w coś innego generowali "artefakty" na poziomie "tęczowego mostu". To oczywiście tylko jeden z wariantów opisu tego co istnieje, ale nie jest dostrzegalne.
A w tym świecie... Który z "kapłonków" jeszcze rozumie założenia rozproszenia symbolicznego pisma w ujęciu algorytmu dozorującego rzeczywistość?
Ach. Biblia pisana runami... Hi hi hi.
I te zamiany lasek egipskich kapłanów w węże...
Fascynujące co robi koncentracja wiedzy w wieży babilońskiego Internetu i zrozumienie powodów rozproszenia i podziału symbolicznego języków.
Z demoniszczem w tle. I z ufo też.

wtorek, 21 sierpnia 2012

Waga

Na mikołowskim pagórku
Wciąż siedzę samotnie i tkwię
Szczekaczem został żem nazwan
Waga w zodiaku mem

Każdy z nas tu otwiera
Kolejny zamek pieczęci
I patrzy na kolejnego
W kręgu zaklętej pamięci

Gdy sprawiedliwy nas wzywa
Ważą się serca uczynki
Siedzący Cerber znów wyje
Wzywanych istot piosenki

Władczyni jest martwym człowiekiem
Duchy zmarłych wzywane
Martyrologia czczona
Pan nekropolii nad krajem

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Świnia 3

Świnia to dla demoniszczy prawdziwa składnica energetycznych częstotliwości którymi potrafią skłaniać do posłuszeństwa biedne, nieświadome osoby.
Dlaczego? Wyobraźcie sobie kilkadziesiąt minut nieustającego orgazmu którego częstotliwości generuje świadomość zwierzątka. Nie tylko idzie skopiować, ale nawet przekazywać teoretycznie zaprogramowane "chi" od biednego zwierzątka do ludzi którzy z fascynacją lepszej sprawy zamiast kształtować swój umysł i dokonywać naukowych odkryć zaczynają wyznawać religie w stylu La Veyowskim. A szatańskość całego pomysłu kontroli polega na przekazywaniu wiernym określonego zakresu częstotliwości świnek, które wszak różnią się od nas jakimiś 3% jeśli chodzi o DNA, a ich organy są wykorzystywane nawet do przeszczepów. Nie ma to jak spojrzeć na religię pod względem przekazów typowo "sieciowych", no a przyjemność - cóż, wielu pozbawiła rozsądku. Zwłaszcza jeśli w ramach przekazu dostali część "zabrudzeń" z organizmu. "Wampiryzm energetyczny" się kłania - czy któryś z "wampirów" miał kiedyś do czynienia z naprawdę chorymi i czy rozumie jakie znaczenie mają eksperymenty V. Kaznacheyeva? Religie wykorzystywały kiedyś energię zwierząt w rodzaju byków, ludy pierwotne tworzyły serwitory opierające się o energie "zwierząt totemicznych" z którymi się wiązali ludzie, uzyskując określone zdolności.
Niektórzy świnki uważają za zwierzę nieczyste. Niejadalne. A tu raczej chodzi o obszary wykorzystywania ich przez demoniszcza bawiące się w swoje RPG - jeśli w okolicy nie ma żadnej to i trudniej być wykorzystywanym. W końcu złośliwe "linki energetyczne" z tymi pociesznymi zwierzątkami, przy nieświadomości całego procesu mogą zdecydowanie hipotetycznie negatywnie wpływać na osobowość, a do tego jeśli zwierzątka są na siłę karmione, tuczone, w zamkniętych chlewach nie widząc nic poza innymi świniami i w fatalnych warunkach sanitarnych, na siłę szpikowanymi antybiotykami i sterydami - to jakie efekty mają takie powiązania z ludźmi którzy wśród nich żyją?
Nie mówiąc o życiu wśród kultywujących złośliwe demoniszcza których szatańskość polega na tym, że mają głęboko w zadzie szeregowych wyznawców (którzy naprawdę jak owce wierzą, że szatan ich nie zdradzi i na wzór kleru innego sortu nie wykorzysta prędzej czy później, oraz że ich arcykapłani mówią im wszystko szczerze i bez ogródek oraz że "znają prawdę" ;) ) i liczy się tylko kontrola nad nimi oraz rzecz jasna sprowadzanie ich do roli powiązania sieciowego z rozkosznymi zwierzątkami. Ach świnki...

Psychotycznie
Oczywiście można by dywagować jakie zwierzęta wykorzystywano do zbierania energii w "bezświnnych" rejonach (baranki i te sprawy) i komu zależało by wykorzystywać np. zgromadzoną energię "strachu" czy "bólu" w kontaktach z innymi istotami. Cywilizacyjny przeskok oczywiście byłby widoczny gdyby znając zakresy na jakich powstają generować je w sposób automatyczny i nie wymagający ingerowania w obce cywilizacje. Choć niektórzy zawsze będą się trzymać "starych sposobów" i swoich gierek wykorzystując w przypadku braku zwierzątek np. nieco bardziej rozwinięte (podobno) organizmy. Nie wspominając nawet o demoniszczach z "biosami" bez wielowiekowych "apdejtów" i wciąż tą samą bazą metod postępowania z ofiarami eksperymentów socjologiczno-religijno-badawczo-wykańczających.
Cóż, cywilizacja "dzikich" posiadających skuteczną broń jest w stanie wykończyć każdego bezbronnego rozbitka, bez względu na jego potencjał intelektualny - naiwnie wierzącego, że zasady społeczne w których się wychował obowiązują każdego. Błąd powtarzany przez pierwszych etnologów już ponad 100 lat temu (niektórzy nadal się zatrzymali na tym poziomie). Młotek rozbijający głowę wszak nie musi być trzymany przez geniusza, a czasem jest to po prostu sprawa automatu. Jak się tak patrzy na Gwiezdne Wojny ep. 4-6 a potem ep. 1-3 to dosyć widoczne stają się różnice w budowie statków - w późniejszych okresach stają się "kanciate", "toporne" i znacznie mniej futurystyczne. Ciekawe kiedy "demoniszczowe ufo" wynalazło ostatni raz coś nowego... Ach te subtelne złośliwości...
Czy na równi tej gdy dręczące i wpływające całe życie demoniszcze prowadzi na msze do budynku zwanego kościołem? Cóż, w efekcie wpływów zarówno otaczające byty innych ludzi zaczynają odciągać od swoich podopiecznych, skuteczność działań osoby "pod wpływem" jest oczywiście prawie żadna - bo nie po to się wpływa na niewierzącą osobę (miast na wiernego wyznawcę) żeby cokolwiek z tego miała poza religijną paranoją i ogólnym odtrąceniem z każdej strony plus wykorzystywaniem przez inne demoniszcza. Ach cóż za rzeczywistość towarzystwa lucyferycznych demoniszczy podających się za Elohimy, Ismaele czy też inne "bóstwa", najwyraźniej szeroko tolerowane wśród innych bytów odciągających ludzi którzy mogliby pomóc od ofiary wieloletniego programowania przez im podobne byty. Życie to dla takich jak ja pasmo cierpienia, którego nie można okazywać, w które nikt nie wierzy i które oznacza, że wokół tak naprawdę nie ma żadnego świadomego tego typu problemów bytu. Co najwyżej wielbiciele którejś opcji kultu bytów "świętych", "nieświętych" - generalizując kultu "silniejszych". Bytów z których każdy, niezależnie od strony nie zasługuje ani na wyznawanie, ani na określenie ich inaczej niż pasożytami rzeczywistości w której oszukują w ten czy inny sposób ludzi, którym to podobnoż Stwórca oddał ziemię w panowanie. A pasożyty powinny pełzać a nie działać i wpływać na ludzi, załatwiając porachunki między sobą, bez używania innych istot w swoich odwiecznych rozgrywkach i tak jak karaluchy być nieczułe na wezwania, modły i inne tego typu działania ludzi wierzących, że za ich pomocą mogą wpływać na innych ludzi. Ziemia dla ludzi. Ach. Jakaż to iluzja. Stworzona przez ignorujące podstawowe założenia księgi pisma uznanego za święte.
Krótko mówiąc - cała druga strona ma głęboko gdzieś jej założenia i stosuje podstawowe zasady ochrony własnego "stada" względem wybranych osobników, z określonymi założeniami kulturowymi, grupami etnicznymi, etc.
No a jak już zapomnicie duszki kto w tym tekście się liczył, to dostaniecie odpowiedź i "gumisiową piosenkę".
Kto się boi Pana... ? ;]
Hi hi hi.
Ten który otworzy(ł?) pieczęcie chyba nie będzie was tak bardzo kochał jak wam się wydaje, moi drodzy czytelnicy i ciekawe dlaczego nie... "Co uczynicie dziecku, uczynicie Chrystusowi" - bo dostanie obraz każdej niegodziwości którą zrobicie i wywołacie szaleństwo, przez wszystkie zasady wyznawane przez kler i działania podających się chrześcijan względem dzieci. Nie ma wśród kleru katolickiego chrześcijan. Żadnego. Wszyscy wszak zgadzają się z papieskimi instrukcjami względem pedofilów mających dzieci za swoje rozrywkowe pajacyki. Więc od katolików wierzących klerowi trzeba się trzymać z daleka. Oj tak. Najgorsi zdrajcy i wyznawcy duchów zmarłych, wzywających ich bo tak ich nauczono - nekromanci po prostu.
Trzeba zacząć grać, ach grać... smutne melodie na flecie.
Naprawdę, nie warto by było być Jezusem, poniżonym łagodnym "barankiem" dręczonym przez lata przez demoniszcza i różne stare "anielskie" prukwy...
No ale kto tu mówi o byciu Jezusem ;]
Z koszmarami przez większość dzieciństwa...
Miłość? Jezus to nie prostytutka, za jakiego uważają niektórzy "ojcaszkowie" biedne "dzieci z marginesu" (niejaki Iwo opisany niedawno przez "Fakty i Mity"), jego zdradę miał za nic przenoszący go biskup na kolejne stanowisko.
Oj wy naprawdę wierzycie w miłosiernego Jezusa?
Otwierającego pieczęcie?
"Bez powodu"?
Widzicie, "Jezus" przychodzi do was częściej niż się wam wydaje, jest tworzony, kopiowany i niszczony w kolejnej dziecięcej ofierze, kochającej i zdradzanej. Niszczonej. Przez nauki i postępki takich pseudochrześcijan jak większość katolickich papieży i podobnych im wyznawców. Nie ma dla was wybaczenia, bo wybaczają wam tylko dzieci które są oszukiwane po to, żeby wybaczać największym skurwysynom świata. A takie demoniszcza jak podający się za Elohima mój, po prostu złośliwie stosują się do słów wypowiedzianych przez "proroków" czy "mesjaszy" w określonych rejonach świata, jak również do zasad religijnych które wykorzystują do niszczenia kolejnych "ofiar".
No i gdzie są wtedy te stada "anielskich" prukw?
Nie wtrącają się.
Przyglądają się.
Wielbicielki pukanych ziaren.
Wpatrujące się w świat jak w kolejny odcinek telewizyjnego serialu.
I jak w telewizji puszczających w ruch oddziaływania, ujmijmy to "wirowe", wywołujące "Jowiszowe błyskawice" w celu uzyskania efektów dramatycznych - coś jak błyskawice za oknem natychmiast po przeklęciu niejakiego Rydzyka takimi karami piekielnymi za życia, jakie przewidywał dla oszustów i kłamców (o cegiełkach na stocznię - pamiętamy... jak również o przekroczeniu ewangelicznej liczby 1000 oszustw).
No i czy nie lepiej być buddystą?
Jakie to szczęście (?) że mam tak niewiele informacji o tym co się dzieje w niektórych klasztorach...
OM.
Ach. No i pytanie brzmi - czy ta przepowiednia jest prawdziwa, czy tylko coś się podawało za ducha prawdy jeśli chodzi o apokaliptyczne wizje Jana ;] Czy "baranek" będzie żałośnie beczał "otwierając pieczęcie" czy tylko jakieś demoniszcze wykorzysta ten scenariusz do stworzenia "swojej" postaci. Lub alternatywnej - leczącej, kochającej, miłosiernej, rozdającej całusy i uśmiechy gronowi wielbicieli, zamiast tradycyjnych w przypadku rzeczywistego Jezusa - eufemistycznych "kopów w dupę" za które kler skazywał go na śmierć. Nie za miłosierne kochanie i dobrotliwe uśmiechy.
On jak to ujął - pokoju nie przynosił.
Więc może ta lucyferyczna maniera imperatorów na rzymskich tronach ma jakiś sens? Cmokanie, głaskanie, uśmiechy, wypuszczanie gołąbków i machanie z okienka z przesłaniami nadziei i taplaniem się w tym samym gównie, krwi i spermie od wieków?
No i coraz więcej ofiar - przemocy, biedy...? Różnic społecznych?
No a te wspólnoty były takie sensowne... W których cały majątek był własnością wszystkich prawda "herr papież"? Pamiętasz coś z okresu w którym nie posługiwano się tymi kluczami na twoim paluchu zbyt często? I dlaczego tylko szczątkowo te informacje pozostały w tym piśmie nazywanym świętym?
No ale...
W dzisiejszych czasach nawet na porządne ufo nie można liczyć. Kiedyś to były czasy...
Teraz nawet updejtów nie robią. Choć symulacja z okadzaniem miotełkami była całkiem, całkiem, taka etniczna i bardzo fantasy w porównaniu z tą wcześniejszą pseudomedyczną...
BTW ciekawe na ile w tej otaczającej mnie "symulacji rzeczywistości" jest źródeł podobnych do "pisma zwanego świętym" które było tak często zmieniane... ...a przy okazji mam filozoficzne pytanie - skąd się bierze woda ze źródła? Spod ziemi, moi drodzy czytelnicy, [z podziemi]. To jeden z "hermetycznych" biblijnych dowcipów dla tych, którzy podają ją jako jedyne źródło wiedzy o świecie.
No... W zasadzie to zdania nie powinno się zaczynać od "no" ;]
Wiem, znam, cenię ale wybieram gorsze?
A może coś za mnie wybiera?
Jestem sam w pokoju, przy klawiaturze komputera. Ból w głowie z zapchanymi kanałami komórek glejfatycznych. Otępienie i uśmiech na masce twarzy. Iluzja czy rzeczywistość?
Jest to co jest?
Konwersujące byty na temat mojego szaleństwa.
Pfy.
Ale jeszcze jestem.
A może tylko mi się tak wydaje?
Nie jestem sobą.
A najlepiej o tym świadczy pseudoreligijna obsesja. Ot co.
Gdybym był sobą, byłbym sobą a nie zastanawiał się nad tym czy sobą jestem.
I tak pozostanie percepcyjne odczucie zagęszczonej warstwy we mnie, czasem manipulującej obszarami mojego mózgu. Czasem działającymi tak by mózg sam generował sposoby na oczyszczenie, a zazwyczaj... Otępienie. Opętanie? Klątwa? Blokada? Gdzież ten obszar mózgu odpowiedzialny za zwiększanie potencjału elektrycznego organizmu i "zagęszczanie" generowanego pola bioelektrycznego. Siateczka synchronicznych neuronalnych zmian której usunięcie spowoduje "uwolnienie".
Szymon - mag. Ten to miał pomysły...
Ale latać za wysoko nie należy. Oj nie.
Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie chciał czyjegoś upadku.
A grawitacja robi swoje...
Patrzę.
Na obraz oka nakładają się jakieś "śmieci".
Chyba powinienem wybrać się do okulisty.
Czy coś patrzy przeze mnie?
Otchłań...
Nieskończoności.
Hi hi hi.
Czy Jezus będzie zepsuty jak wszystkie ofiary - dzieci - zdradzone przez kler i tych którzy mienią się "chrześcijanami" po doświadczeniu wszystkich rzeczy które im uczyniono? Czy wyjdzie z niego "najgorsza bestia"...
No a po latach rządów nieświadomego Jezusa, wydającego wyroki, osądzającego, przeklinającego, błogosławiącego itd. przyjdzie idealne wyobrażenie władcy, o jakim marzą wierne owce. Który będzie kochać, tulić i przytulać oraz głaskać po główkach i leczyć zranione serduszka z miłosiernym dobrotliwym uśmiechem patrząc na najgorszych zboczeńców w kapłańskich szatkach, pogrozi im paluszkiem i wybaczy. Poza złą "bestią". Bo ona jest "zła". Czyż to nie idealny obraz bezmózga wpasującego się w niektóre mity niektórych wyznań? To się nazywa lekka ironia.
A może to tylko sarkazm kogoś z bolącą głową.
Poniekąd raz już podziurawioną "eterycznie".
No to czas pomachać działającemu demoniszczowi który zmienia życie w koszmar i życzyć mu wieczności w zamkniętym nocniku z kluczem gumisiowej piosenki.
Zgodnie ze wzorem.
PS. Kto powiedział że bestia vel demoniszcze nie działa już przez setki lat (wojny, zbrodnie etc. w "imię wiary"), a nie zgodnie z jakimiś tekstami przez określony okres czasu? Może czas zatem dostrzec fałsz tego tekstu w którym jakiś człowiek zostaje określony mianem bestii? Podczas gdy rzeczywistość w której jest on w nią zmieniany jest własnie efektem działania tego prawdziwego potwora.
[rekurencja on]
Ciekawe czy Crowley nazywający się Bestią wiedział, pisząc "Hymn do Pana", że w Polsce pod tym imieniem czci się Elohima?
Czasem przez te efekty specjalne czuję się jak jakieś "bóstwo". Religii dualistycznej :P Że też komuś się chce z mojego powodu jeszcze takie burze robić.
Przerost ego. Ot co.
Fiu fiu fiu.
Hi hi hi.
Jest chaotycznie ot co.
...z innej beczki - tych złóż żelaza, tytanu i wanadu koło Jeleniowa wartych szacunkowo ok. 2,46 x 1012 złotych to obecny rząd pewnie nie ruszy...

czwartek, 16 sierpnia 2012

Świętokradztwo

Wilq - Entombed - Dziwnym nie jest
Święty jest tylko i wyłącznie Bóg - Stwórca.
Świętokradztwo jest zatem przywłaszczaniem tytułu "święty" przez coś lub przez kogoś.
Począwszy od katolickiego "papieża" który jest heretykiem przez przywłaszczanie sobie tytułu "ojca świętego".
Za tego typu herezje skazywano na śmierć z woli piastujących tego typu urzędy.
Za herezje przypisujące przedmiotom tytuły "świętych" skazywano na śmierć.
Za herezje mówiące że coś lub ktoś jest święty...
To teraz, zgodnie z "tradycją", bo przecież nie z pismem nazywanym świętym, właśnie tym którzy się nią posługują należą się "tradycyjne kary".
Nie względem biednych naiwnych którzy wierzą swym nauczycielom i często mają problemy ze zrozumieniem, ale właśnie względem największych kłamców, oszustów i heretyków w historii świata.
Świętokradcą jest każdy papież który pozwala nazywać się "ojcem świętym".
Świętokradcami są biskupi i kapłani którzy miast kierować się oczywistością nazywają świętymi kogoś, kto przez część życia np. torturował ludzi, by później się zmienić i nauczać i leczyć. Stwórca niezmiennie działa dając możliwość istnienia życia. Dlatego jest jedynym świętym. Co z tego że ktoś sprawia cuda po nawróceniu jeśli jego przeszłość zniszczyła wiele osób? Czy przymykający oczy na nazywanie go "świętym ojcem" gdy według Chrystusa jedynym Bogiem - Ojcem jest ten w "niebie" papież, do tego przymykający oczy na oszustwa, kłamstwa, zbrodnie i pedofilie wśród kapłanatu ma być "święty"? Nie. Jedynym świętym jest Bóg.
Niektórzy twierdzili że "wszyscy są święci". Nie. Niektórzy popełniają w życiu po prostu mniej błędów od innych. Mają mniejsze lub większe szanse na wyjście z nich, niektórzy popełniają błędy wielokrotnie. Niektórzy nie są w stanie ich zrozumieć. Informacje które są podawane jako wiedza zamiast jako mit zawierający pewne prawdy nie mogą stanowić o podstawie do uznania za "świętego". Bóg jest tu jedynym nauczycielem uczącym poprzez swój świat - całość stworzenia - jaki On jest. I nie ma to nic wspólnego z różnego typu bytami tworzącymi religie w których tworzą "lepszych" i "gorszych", "świętych" i "grzeszników". Każdy człowiek popełnia jakieś błędy, a dla niektórych uważanie się za nieomylnych może się okazać największym błędem w życiu ich, lub innych ludzi którzy kierują się "nieomylnymi wyroczniami" takich osób. Bo ktoś, kto uważa się za nieomylnego w sprawach wiary uważa się tym samym za wyrocznię Boga.
Przekleństwo na fałszywe wyrocznie.
Poprzedniego papieża przekląłem właśnie dlatego. Bo powinien się trząść i lękać. Każdy który ma się za "świętego ojca".
Wilq
Świętokradcę, przymykającego oko m.in. na pedofilie i oszustwa względem Kościoła wiernych takich różnych "dyrektorów Rydzyków" (który zasługuje na takie kary względem kłamców i oszustów jakie sam "przewidywał" dla takich osób - za życia) oszukujących tysiące a czasem miliony ludzi, nie-świętego nie-ojca, arcykapłana niepokalanej Jezusem dziewicy przepraszający za jednego martwego człowieka.

środa, 15 sierpnia 2012

Gołąbek

Kot w koszyku
Jeśli porównać demoniszcze porównać z kotem to kot wychodzi na bardziej boskie i czyste stworzenie.
Dlaczego?
Bo dobrze wychowany kotek brudzi tylko w swojej kuwecie. Jeśli ostrzy pazurki na nowej sofie, to robi to bez świadomości jej wartości - ekwiwalentu czasu życia jaki był potrzebny do jej kupienia. Jeśli poczyni jakieś szkody to w większości przypadków bez złośliwości i raczej mści się na własności człowieka (np. pozostawiając "pamiątki" po sobie) niż z premedytacją dzień w dzień dodaje trutki do pożywienia właściciela i z przymilnym uśmiechem na mordce udaje niewinne stworzonko pokorne wobec zasad religijnych. Podrapanie i ugryzienie właściciela tez zazwyczaj jest efektem przypadkowego konfliktów interesów - np. związanym z usiłowaniem skrócenia pazurków.
Demoniszcze zaś... Demoniszcze jest typem gołębia z premedytacją celującego w głowy przechodzących pod nim ludzi. Niby niewidoczny, nieduży, a potrafiący narobić kłopotów. Tu o kuwecie nie ma mowy. Natomiast o brudzeniu z premedytacją w sposób niecywilizowany z ciągłym gruchaniem i odwoływaniem się do religii której sam nie przestrzega - bez przerwy. Taktyka prosta - albo posłuchasz gruchania i dasz na ziarno (Ziarno?) albo cię obesra, ogłupi swoim wprowadzonym smrodem, zarazi jakąś chorobą czy pasożytem, podziobie i uzna że wygrał - jak w szachach po przewróceniu pionków i obesraniu planszy. I do tego będzie się uważał za symbol pokoju.
Kot przynajmniej poluje na szkodniki. Gołąb siedzi, sra w ramach swoich "skupionych energetycznych ataków" i grucha, chcąc by uznać jego wyższość nad człowiekiem dzięki swojemu religijnemu okultum.
To ja za przeproszeniem wolę kota. Nawet jeśli wydaje się mniej przemyślny, choć może taki właśnie jest jego plan...

wtorek, 14 sierpnia 2012

Handele

Puggy
How i needed you

Safe from them all
Those evil little mother fuckers at my door
Yeah, well I've kept score
And I believe they owe me more
Than life is short

Do you remember when
Nobody knew me
Man was life so simple then
But you knew my name
And Lords knows it will
Never sound the same again

[Ref.]
I will stay with you
I will stay with you
I will stay with you
How I needed you
How I needed you
How I needed you

I needed you
I needed you
I needed you

Well, a long time ago
That night we had,
Was my only claim to fame
Yeah, we were only friends
And girl you took away from us our happy end

[Ref.]
So I will stay with you
I will stay with you
I will stay with you
How I needed you
How I needed you
How I needed you

You've taken from me everything in the world
I needed you [x4]

I hate you more than I hate
Everything in the world
Well I do, I said I do
You've taken from me everything I deserve
Well it's true, yeah it's true.

I hate you more than I hate
Everything in the world
Well I do, well I do
You've taken from me everything I deserve
Well it's true, well it's true.

You've taken from me everything in the world
I needed you [x4]

[Ref.]
I will stay with you
I will stay with you
I will stay with you
How I needed you
How I needed you
How I needed you
Jeden z mych znajomych (pozdro dla Hoba ;) ) zrobił kiedyś amulet w który wsadził część swojego "pola świadomości" przez które mógł poznawać obiekty stykające się z amuletem. Niektórzy ujęliby to - fragmentem duszy. Niestety ze swej strony w chwili obecnej nie mógłbym czegoś takiego zrobić, gdyż moje demoniszcze raz, że rozpirzyło to pole w drobny mak, a ja choć częściowo się po tym poskładałem, sobą już nie byłem, a drugi, gdy najbardziej wkurwiającą go część mej osobowości po prostu sobie oderwał i ukradł, ze swojego hodowlanego zwierzątka - czyli mnie. Bo tak właśnie demoniszcza podchodzą do ludzi. Swoim ulubieńcom dopychając cudze kawałki, a tym których nie lubią wyciągają całość lub fragmenty (np. wykształcone "talenty" przez jakąś osobę) i wsadzają np. do bezpańskich zwierzaków lub ludzi żyjących w podłych warunkach. Dlatego zgodnie z nauką buddy lepiej dbać o zwierzaki czy ludzi, bo nie wiadomo czy w którymś z nich nie siedzi kawałek ciebie, który nie jest świadomy swojego własnego "ja", choć ma wkodowane jego fragmenty. Na zasadzie podziału inkarnowani są np. buddyjscy mistrzowie w kilku osobach.
Ja mogę sobie tylko pomachać do swojego kawałka siebie, czując się po prostu martwym, zepsutym pajacykiem i uśmiechać się. Bo cóż mogę zrobić - no chyba że akurat demoniszcze z kumplami wpływa na tę drobną resztkę która pozostała i zachowuje przytomność (choć jakąś tam łączność ze skradzionym kawałkiem zachowuje).