niedziela, 29 grudnia 2013

Włócznia przeznaczenia

Ach ileż ran zadaje
Stara włócznia przez lata
Co w swej istocie jest
Piórem jakiegoś ptaka

Jad węża jej atramentem
Zmienia słowa prawd wszelkich
Od małostkowych chwil
Do kwestii naprawdę wielkich

Rzymianin w swym ręku trzymał
A bestia mu dyktowała
Słowa które zmieniały
We wrogów siostrę i brata

Odmieniała naturę
Włócznia słowami kłamstwa
Będąc przyczyną mordów
Każdego innego draństwa

Gdy patrzę na cię w butelce Gdy stoisz na mojej półce Myślę ile świat zawdzięcza gęsiom Bażantom czy jakiejś przepiórce A potem patrzę na pióro Żelazne w swojej oprawie Co zdaje się bywać rózgą Dla wielbicieli bajek
Pióro

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Szczur

Laboratoryjny szczur zbyt wiele z życia nie ma. Siedzi w klatce, obserwuje się go, eksperymentuje na nim, bada zachowania, czasem uczy wychodzić z labiryntu by ponownie wsadzić go do klatki.
Ludzie twierdzą iż zagładę nuklearną są w stanie przeżyć tylko szczury i karaluchy i to one będą panować na ziemi.
Czy gdy kiedyś ktoś porozumie się ze szczurem, którego nauczy zapisywać przekazy, stanie się dla niego objawieniem? A słowa zostaną uznane za święte i prorocze? Czy szczur zacznie oddawać hołd swemu stwórcy, który sprawił iż zwykły laboratoryjny szczurek zaczął rozumieć co się do niego mówi? Czy szczurem który nauczy się przechodzić labirynt da się karmić inne szczury by te przejęły tę właściwość?
Nie rzecz jasna żeby wyszły ze swych szczurzych klatek, ale by przechodziły sztucznie stworzone labirynty, dawały radość laborantom i możliwości eksperymentowania na nich - wywoływania różnych chorób, mutacji, a nawet wiwisekcji.
Czy ktoś kiedyś zrobił lub zrobi hybrydę szczura i karalucha? Toż to boss byłby w panowaniu na ziemi, pokrytej śmieciami, toksycznej i radioaktywnej. Środowisku w którym te żyjątka bytują na co dzień.
Czy karaluchy będą może jednak konkurować ze szczurami w walce o śmieci? Choćby w wersji minimalistycznej, testowej, w warunkach laboratoryjnych? Czy będzie się ktoś temu przyglądać i robić zakłady, stawiając na to który szczur czy karaluch wyjdzie pierwszy z labiryntu, a potem którym się nakarmi inne by też nauczyły się tej sztuczki? Czy któryś ze szczurów będzie piszczeć "oto ciało moje, wybawienie z labiryntu"? A może zrobi to jakiś karaluch?
A klatka zostaje ta sama.
Szkoda tylko że to szczurami, a nie karaluchami, żywią się węże.

niedziela, 22 grudnia 2013

Klimat Styksu

   do: bozecialo@onet.eu
 data: 22 grudnia 2013 15:27
temat: Ekskomunika

Witam,
z racji swej sytuacji osoby będącej pod wpływem dość morderczo nastawionego do zdrajców ducha przypominającego w tym nieco tego przy którym Ananiasz z Sefira padli trupem za oszustwo związane z majątkiem wspólnoty, a do tego podającego się za Elohim i Ismaela, chciałbym się odnieść do słów diabła Henryka Kowalskiego pastwiącego się i osadzającego na kazaniu, kłamliwe i przy świadkach a zatem łamiąc dekalog względem Jadwigi I. i jej dzieci. Której nie prosił na kolanach o wybaczenie za swój śmiertelny grzech. Swój i swoich parafianek których nie powstrzymał przed fałszywym oskarżeniem ściągając tym samym na głowę swoją i swej parafii klątwę której nie ściągnie nawet papież.
Dla wyjaśnienia - co czynisz dziecku mnie czynisz, a wdowy wychowane wśród surowych katolików należy mieć w poważaniu, diabelskie ścierwo.
Informuję cię właśnie że po śmierci zostaniesz jako świadomy byt zamknięty w jednym z kamieni kanalizacji miejskiej bo to jedyna atmosfera w której nie będzie czuć diabelskiego fetoru twego cielska. Jeśli Jezus osobiście cię nie uwolni (nie jako naiwne dziecko) nie zrobi tego nikt.

Życzę nieprzyjemnej wieczności
ALK

PS. Zwyczajowa ekskomuniki całej parafii w której nie znalazł się ani jeden sprawiedliwy wydaje się nieodzownym elementem.

sobota, 21 grudnia 2013

Święta

Zbliżają się dni w których wszędzie będzie słychać o dniach pokoju, przyjaźni, siedzenia przy rodzinnym stole i otwierania serc w czasie tych "dni".
Bullshit.
Jako że dni o których piszę dotyczą bożego narodzenia Mitry, którego kapłani ustalili założenia religii katolickiej na życzenie niejakiego Konstantyna w III w. n.e, mogę zrozumieć iż dla niektórych kult i bycie dobrym i otwierania serc oraz dzielenia dotyczy kultu Mitry - którego właśnie w ten sposób czczono w ciągu jego dni. Bo był bożkiem pokoju i zrozumienia, porozumienia między podziałami, tym który godził zwaśnionych.
Bla, bla, bla.
Jezus zaś nie przynosił pokoju, jak sam twierdził. On tworzył konflikty sumienia. prowadził dysputy, niszczył kramy handlarzy w w budowlach świątynnych, miał zatargi zarówno z kapłanami Żydowskimi, jak i innych religii (o czym kapłani Mitry - to od niego nazwano czapki noszone przez pseudochrześcijan - nie raczyli wspomnieć przy ustalania tekstów katolickich ewangelii, na zasadzie iż teksty te mogłyby rodzić niepotrzebne konflikty).
Dla Jezusa nie było "świąt" kiedy należałoby albo i nie być lepszymi dla innych. To była codzienna podstawa egzystencji.
Niech będzie przeklęty ten który zaczął uważać iż istnieją jakiekolwiek chrześcijańskie święta i zaczął tego nauczać ludzi, którym odebrał prawo poznania prawdy.
Przez kilka następnych dni obżarstwa ku chwale przesilenia zimowego, względnie pokoju przynoszonego przez bożka którego wyznaje całkiem spora ilość pseudochrześcijan na życzenie kleru który ukląkł przed życzeniami Konstantyna dopasowania prawdy pod religię Mitry, kiedy będziecie raz do roku dzielić się czymkolwiek z ludźmi wokół siebie - oczywiście na tyle na ile pozwala wasze skąpienie sumienie, czyli cienkim, niemal przeźroczystym kawałkiem ciasta - do którego przyzwyczaił was kler, przypomnijcie sobie o tych wszystkich uczniach Chrystusa i ich przekleństwach na oszustów podających się za chrześcijan. Oraz o wspólnocie w której nie istniała własność prywatna, zatem dzielono się właściwie wszystkim co materialne.
Osobiście czasem leżąc na kanapie i pojadając winogrona mam wrażenie że żyję w nieco bardziej antycznych czasach, wśród niewolników kapitalizmu.
W sumie Piotr nie był papieżem, no, a ja w zasadzie abdykowałem ze stanowiska dyskordiańskiego.
To co teraz będzie z tym całym Watykanem?

środa, 18 grudnia 2013

Gdy ideał sięga bruku....

Gdy ideał sięga bruku
Strzeż się strzeż
Wiedz że coś się dzieje
Gdy ideał sięga bruku

Kamień w ręce wyważony
I zbadany z każdej strony
Ze strukturą, kryształami
Wszech pierwiastków atomami
Zdaje się zbadany wielce
Każdą miarą będąc w ręce

Cóż jest celem ideału
Rozpoznanie wszech wymiarów
Tej kamiennej bryły bruku
Bez litości i posłuchu

Choćby grał i jęczał skrycie
Czy w cierpieniu czy w zachwycie
Drgając swemi cząsteczkami
Ideału jest to kamień

Gdy podnosisz go do ręki
Panem bądź swej wszech udręki
Czy wiesz wszystko o nim już?
Czy też rani cię jak nóż?
Twa świadomość nie-rozumu
Godna tłumu, pustki tłumu

Czy odrzucisz go do kogoś?
Ciężką perłę prochów gwiazdy
Której prawdy wszak nie pojmie
Ani jeden... czasem każdy

Gdy ideał sięga bruku
Zważać musisz na swe cele
Gdy obliczy trajektorię
Dziać się może wszakże wiele

Lecz gdy wieprz oberwie głazem
Wiedza umknie wraz z nim razem

Więc tak zważaj mój nieszczęsny
Na to co w swym trzymasz ręku
Czy poświęcisz go swym wieprzom
Czy też nauce oraz pięknu...

O ewolucji

Ewolucja starodawnego węża, wielce jadowitego i straszliwe rany zadającego, od zawsze prowadzi tym samym torem cielska, które początkowo uzbrojone w wielkie zębiska i paszczę z groźnie ślepiącymi oczyskami, wypatrującymi wrogów, kończy się chudym, bezbronnym ciałem zaskrońca lub innego padalca. Paszczę kąsającą wszystko co różni się choćby nieco od ciepłoty otoczenia - czyli to, co jest albo bardzo gorące albo bardzo chłodne.
Jako że wraz z ewolucją czasu ciało staje się coraz bardziej nagrzane przez słońce, ogon temu zwierzowi przedwiecznemu zdaje się innym w ciepłocie od głowy jego, co powoduje początek jego pożerania. W tym czasie zazwyczaj wąż starodawny jest już wielu kopulacjach z sobie podobnymi, jak również zniewolonymi bestiami, z jaj nienawiści wykluwają się mu podobne - nowe, lecz jakże podobne mu żmije.
Tak oto przebiega ewolucja starodawnego węża, którego ciało wielkie jest i oplata całą ziemię swoimi splotami. Nie należy jednak zapominać iż węży jest więcej, a tylko jeden naprawdę stary i że te młode są zwykle bardziej wściekłe od innych za młodu, kąsając każdego o odmiennej ciepłocie, z wiekiem nabierając chytrości i wyszukując coraz bardziej bezbronne ofiary, które bez wysiłku są w stanie pożreć i w swym cielsku przemienić na własne podobieństwo.
Wąż różne ma imiona, lecz w swym gatunku jest jeden i zawsze kusi i nakłania do swoich racji - lecz dopiero gdy staje się stary. Za młodu pożera swych przeciwników
Został wygnany z raju.
We wszelkich swych postaciach.
Ofiary jego jadu, uzależniają się od niego i czasem stają jego obrońcami.
Kapłaństwa w każdej możliwej postaci.

Ikar

Jak wieść niesie, Klio prawi
W dawnych czasach w cnej rodzinie
O doktryny spór prowadził
Dedal ojciec - ze swym synem

Ikar skrzydła swe rozwijał
W religijnych wątpliwościach
Dedal chwalił zaś Apolla
Niskim lotem w powinnościach

Spór był głośny
W państwie prawa
Które wszak stanowił
Kapłan

Więc bez zwłoki
W jednej chwili
Ojciec przeżył
Syna - zabili

Ty mój drogi czytelniku
Wspomnij patrząc czasem w Słońce
Że co lubi grzać się w cieple
Jadem tworzy cudze końce

Zważaj zatem na kapłanów
Co się grzeją w cudzej łasce
I pełzają tu na ziemi
Prawa ustalając własne

Bo ci pierwsi, Słońcu radzi
Grzali się tak samo wtedy
Jak w dzisiejszych czasach zwykli
Gwałciciele dzieci

poniedziałek, 16 grudnia 2013

...

Gdzie się łączy
Tlen z wodorem
Wieczny życia
Ogień płonie 

Fale śpiewu
Setki drgań
Skrzydła wiązań
W sobie mam

Płomień fuzji
Wieczny śpiew
Ma baranek
Oraz lew

Puk puk
Pukam
Ktoś otwiera
Ktoś się rodzi
Ktoś umiera

Wodny ogień
Wodór, tlen
Była noc
Teraz dzień

...

Kolejność

Z mojego prywatnego punktu widzenia najgorszymi pasożytami są te, których nie widać a celowo działają na szkodę, a zatem nie można poznać ich i bezpośredniego wpływu jakie wywołują u organizmów na których pasożytują.
Do takich należy zaliczyć wszelkie duchy (istoty) wpływające na ludzi które zabierają czas ich życia lub wywołują choroby by ograniczyć możliwości zainfekowanych organizmów lub kradną czas ich życia na własne potrzeby.
Drugie w kolejności są pasożyty które czczą poprzednie - niezależnie od strony którą wyznają, gdyż jakiekolwiek zajmowanie się którąkolwiek ze stron świadczy o wpływie pierwszej grupy na zmieniane organizmy w pasożyty grupy drugiej. Są pasożytami, ale akceptują swój stan, ze względu na to iż rzeczywiste pasożytnictwo traktują jako łaskę możniejszych od siebie.
Tu należy uwzględnić każdy kler odwołujący się do kultu przedmiotów, obrazów, symboli, duchów, bytów niewidzialnych, "aniołów", "demonów" lub tez zmarłych osób, które nie mogą się obronić przed kłamstwami wypowiadanymi w ich imieniu. Piszący tego bloga w aspekcie zajmowania się religią pod przymusem działalności niewidzialnego demoniszcza też się tu zalicza, choć przynajmniej nie żyje tylko i wyłącznie z pracy innych i nie traktuje tej pisaniny jako elementu zarobkowego, w przeciwieństwie do kleru, który tym samym zdradził przykazanie wymogu pracy przez 6 dni w tygodniu i poświęcania jednego dnia Bogu. Nie każdego, tylko jednego dnia w tygodniu. Zabawa w rytuały katolickie (i nie tylko) to nigdy nie była pracą, w żadnej formie.
Trzeciego rodzaju to politycy, aktorzy i lichwiarze. Politycy którzy żerują na obywatelach państwa w różnych ustrojach, wykorzystujący swoją władzę dla dobra własnego, a nie wszystkich obywateli państwa którego władzę stanowią. Aktorzy tworzący iluzje i noszący maski, żyjący z kłamstw i ich przedstawiania, tworzący potrzebę stania się jak aktorzy, kukiełki bez własnych słów, marionetki scenarzystów i reżyserów, wypełniający swe role za pieniądze, łamiący kłamstwami jedno z przykazań. Lichwiarze pożyczający na procent ludziom których nie stać czasem na jedzenie. Bankierzy którzy wyniszczają społeczeństwa walutą bez pokrycia w złocie czy srebrze. Nie ma i nigdy nie było wśród nich ani jednego chrześcijanina. Choćby aktor lub lichwiarz został papieżem, nigdy nie zostanie uznany przeze mnie za chrześcijanina.
Czwartego rodzaju pasożyty to robactwo pośledniego rodzaju, wykorzystujące innych na małą skalę. Oszuści którzy nie nauczają innych swoich tez, a przez to nie powodują dalszych szkód u kolejnych osób które przyjmują je za własne. Wyłudzacze i naciągacze, oszuści podatkowi oszukujący wspólnotę w której żyją, żerujący na naiwności ludzkiej pseudożebracy, religijni (w tym ateiści) maniacy którzy są gotowi zabić lub skrzywdzić inną osobę w imię wiary w iluzje pasożytów rodzaju pierwszego, drugiego i trzeciego.
Piąte w kolejności są pasożyty które nie są świadome swego pasożytnictwa, działające bez świadomego celu oszukania innych.
Później to już tylko roztocza, pierwotniaki, pchły, tasiemce, glisty i inne.

środa, 11 grudnia 2013

Bzduromysł

Jednym najbardziej szatańskich pomysłów kleru wszech auspicji jest rzecz jasna piekło w którym rządzą diabły i karają grzeszników.
Wyobraźmy sobie zatem zdrajcę Jezusa nazwanego przez niego diabłem - domniemanego Judasza - jak zawiaduje piekłem i kara zwykłych ludzi (bo podobnoż z założenia każdy jest grzesznikiem). Albo arcydiabła Michalika czy diabła Rydzyka (podstawą bycia diabłem jest świadome podawanie za ucznia Jezusa i zdradzanie jego nakazów, oraz wymuszanie tej zdrady u swoich podwładnych przez np. nakazywanie służenia dwóm panom - arcydiabłom czy diabłom bezwarunkowo, a Jezusowi to tak jak nakaże arcydiabelska hierarchia - bo Jezus podobno wybaczy - a oni nie).
Piekło wymyślone przez watykańskich arcyzdrajców kilkanaście wieków temu (choć krystalizacja tych poglądów nastąpiła dopiero w okresie wznoszenia przez namiestnika Lucyfera na Watykańskim tronie toastów za zdrowie diabłów) polegało na tym, że świadoma, oddająca się szatańskiej rozpuście, gwałtom na dzieciach, morderczych rytuałach i wywoływaniu wojen w imię własnych interesów w których ginęły pokolenia zwyczajnych ludzi) miało właśnie temu służyć - by oni dzięki oddaniu szatanowi (w małej watykańskiej, lecz nie tylko, klice po dziś dzień pilnujących by papież o słuszniejszych poglądach niż ich własne dłużej nie pożył) mogli po śmierci zażywać rozkoszy mordując i wykorzystując zwykłych ludzi, za życia, a jakże, nazywanych grzesznikami, a oni wszak - karający mordercy, kłamcy i zdrajcy, wszech pasożyty ludzkości, którzy nigdy nie zaznali pracy w 6 dni w tygodniu choć jakże często powołują się na przykazania których sami nie stosują wobec siebie, mieli piastować władzę. Wszak diabły kochały i kochają wszystko co pozwala im zachować władzę, której wszak w trakcie kuszenia przez szatana wyrzekł się Jezus. Władzę nad cudzym prawem do głosu, do myślenia, do decydowania o sobie. Władzę w której poza określoną kliką wszyscy są szatańskimi niewolnikami ich pragnień o iluzorycznej potędze, za którą handlują cudzymi istnieniami z bytami, pasożytującymi od wieków na człowieku. W końcu gadające demoniszcza przypełzły podobno za człowiekiem z tzw. raju, jednak z obserwacji wynika że wystarczy być odpowiednim skurwielem który potrafi albo mordować innych albo małą parszywą gnidą która wykorzystuje człowieka jak tarczę przed innymi - czyli spełniać któryś z kryteriów parszywych zdradzieckich gnid podających się za chrześcijańskich biskupów z woli lucyferycznego namiestnika Rzymu sprzedających m.in. koronę polski sąsiadującym mocarstwom i to po wielokroć, względnie trzeba być wielbicielem morderców milionów ludzi, ze smutkiem wybaczającym mordercom (którzy bynajmniej nie wyrazili skruchy jak życzył sobie Jezus, a zatem wybaczenie nigdy nie miało miejsca w rozumieniu chrześcijańskim) i prosząc o wybaczenie w imieniu ludzi którzy nigdy nie dali mu tego prawa, zapewne za to że nie udało się swoim mentalnym przyjaciołom zlikwidować tego co osobiście uważał za zarazę Europy. Jak każdy diabeł. Bo wszak należy pamiętać iż wśród chrześcijan ani pochodzenie ani narodowość nigdy nie była ważna (choć Żydzi jako pierwsi powinni byli zrozumieć iż wszyscy ludzie pochodzą od Adama i Ewy i bez względu na to kim są - stanowią tę samą rodzinę).
Diabły zaś jak wiadomo czują awersję do chrześcijaństwa i wszystkiego co jest z nim związane. Bez problemu proszą o wybaczenie za o że komuś nie udało się całkowicie wymordować jakiejś nacji, czy za to że nie udało się całkowicie podbić kraju w którym rezydują jako ambasadorzy piekła decydujący o karach dla ludów gdzie stawiają swoje przybytki kaźni dla swego adwersarza - upokarzanego wieszaniem na krzyżu, którego nienawidził każdy uczeń Jezusa i na którym umierali, przez bestialstwo Rzymu które nie uznawało chrześcijańskiej doktryny braku własności prywatnej a tym samym całkowitej likwidacji niewolnictwa. Wśród chrześcijan nie było, nie ma i nigdy nie będzie niewolników. A jeśli ktoś twierdził, twierdzi lub będzie twierdzić inaczej jest diabłem, który tęskni za tym, z czego wyprowadzał Jezus - z szatańskiej niewoli Rzymskiego cesarstwa i bestii rządzących imperium, z lubością posługujących się krzyżami przeciwko ludziom. Diabły czczą krzyże po dzień dzisiejszy, bo wszak nie naukę krzyża o której nawet nie wspominają w obawie że jeszcze by ktoś zmartwychwstał i dowalił każdemu diabelskiemu faryzeuszowi, który doszedł do władzy dzięki szantażom i wiedzy o zdradzieckich czynach swoich kumotrów - jak dosyć znany arcydiabeł. Zdradzający się lapsusami, w którym bynajmniej nie obwinia gwałcące dzieci diabły, idąc drogą piekielnej tradycji, tylko grzeszników - ich rodziców, karając matki że urodziły dzieci i ojców że starali się by gwałcone i wykorzystywane dzieci miały co jeść. Ot taka piekielna tradycja przepraszania gwałcicieli pielęgnowana w tym kraju.
Piekło w którym diabły karają grzeszników to bynajmniej nie piekło Jezusa.
Osobiście uważam, że zamknięcie arcydiabłów i ich wielbicieli w grobach, w ciemnościach, na wieczność i to świadomych braku możliwości opuszczenia grobu, urny, czy innego więźienia jest dosyć ciekawszą opcją. Bo ja nie wybaczam.
Wybaczyć mogą tylko ofiary.
Nie Bóg.
Tylko ofiary.
Dlatego pewne grzechy są główne i śmiertelne.
Bo są niewybaczalne gdy ofiara już nie może wybaczyć.

Niech na głowę całego diabelskiego kleru w tym kraju, spadnie każda klątwa którą rzucał na grzeszników przez wieki.

Zemsta.
Nie sprawiedliwość.
Zemsta.

środa, 4 grudnia 2013

Jałowa kraina

BT, EwgJ, 6:70
Na to rzekł do nich Jezus:
«Czyż nie wybrałem was dwunastu? A jeden z was jest diabłem».

W piekle diabły uczą religii w której kultem otaczają narzędzie mordu ich adwersarza.
W piekle diabły gwałcą dzieci, a winą za to obarczają ich rodziców.
W piekle diabły decydują o tym, czego uczył ich przeciwnik.
W piekle nazywanym Polską.
Jednym z elementów nazistowskiej koncepcji panowania nad ludami było znalezienie sposobu na to, by panować w sposób niedostrzegalny dla podbitych narodów. Koncepcja ta miała bazować na badaniach nad ludzkim organizmem i sposobami jego wytrzymałości na skrajne niedobory związane z żywnością i jej składnikami - wszak eksperymenty bazujące tylko na podawaniu określonych szczepów bakterii i wirusów to tylko fragment tego, co niemieckie koncerny farmaceutyczne robiły z więźniami obozów koncentracyjnych, dokumentując - a jakże - i po wojnie przekazując ją za nietykalność swoich pracowników m.in. przedstawicielom władz USA.
Aby panować nad ludźmi mając określoną wiedzę wystarczy coś bardzo prozaicznego - nie robienie niczego w ramach kontroli żywności pod względem nie tyle jej kaloryczności i toksyczności, ile zawartości tzw. pierwiastków śladowych, nawet jeśli będzie to podawane w sposób jawny. Wszak najbardziej ukryte rzeczy są podawane do publicznej wiadomości, opis konsekwencji - nie.
Władze aliantów wiedziały o pewnych metodach już od kilkudziesięciu lat, teoretycznie wiedzą o tym wszyscy lekarze i fizjolodzy, jednak osobiście nie spotkałem się do tej pory żadnym z nich, który przepisywałby np. selen czy cynk swoim pacjentom w przypadku grypy czy depresji (cynk odpowiedzialny jest za produkcję m.in. endorfiny).
Na ile to efekt nauczania pochodzącego ze szkół aliantów z określonymi programami dla podbitych narodów możemy tylko przypuszczać.
Ilościowa przeżywalność osób które stosują np. związki rtęci w ramach tzw. szczepionek (które i tak tracą po pewnym czasie swoje właściwości) jest niewątpliwie duża. Większa jednak była przed laty, gdy w pożywieniu występowało większe stężenie m.in. selenu pozwalającego na częściową neutralizację wprowadzanych toksyn, jak również na walkę z wprowadzanymi do organizmu wirusami.
Jakościowo natomiast od czasu stosowania kompleksowych szczepionek wzrosła zachorowalność na autyzm wśród dzieci (niczym epidemia), które rosną w środowisku w którym nie tylko zwiększyła się toksyczność warunków zewnętrznych - środowiska (powietrza etc.), ale także wewnętrznych - poprzez antybiotyki w mięsie zwierząt, toksyny, przy dodatkowo ograniczeniu możliwości obronnnych organizmów poprzez wycięcie w pewnych sytuacjach całkowicie z diety określonych składników niezbędnych do myślenia, bo pracować bez nich można
.
Przykładowo - powszechnie stosowany E330 - kwas cytrynowy, który znajduje się w cytrynie sam w sobie nie jest cytrynianem - solą tego kwasu i pierwiastków typu potas czy magnez, towarzyszących w cytrynie samemu kwasowi - a to właśnie z nich organizm czerpie swoje zapasy wykorzystywanych pierwiastków.
O ile sam kwas toksyczny nie jest (w małych dawkach, wszak to dawka czyni truciznę) o tyle efekty dodania go bez dodatkowych soli powoduje poza reakcją z dotychczasowymi jonami (bez otoczenia cytrynianów w reakcję wejdą jony które już są w organizmie albo z tym co zostanie dostarczone wraz z E330) swoiste wypłukanie składników (przy soku z cytryny mieliśmy E330+cytryniany+witaminy to po dodaniu E330... mamy tylko E330 reagujący z tym co znajdzie w organizmie, a wcześniej w tym do czego został dodany).
Na krótką metę może wydawać się to nieznaczące, jednak jak wygląda to na skalę przemysłową na przełomie kilku pokoleń?
Jak wyglądają niedobory cynku lub innych pierwiastków u pacjentów psychiatrów, którzy żyją z przepisywania farmaceutyków produkowanych przez koncerny bazujące na badaniach nazistów współpracującymi w przyjacielskiej atmosferze z organami m.in. Piusa XII (nazistów na których temat peany pochwalne pisał w latach 30 w redagowanym przez siebie piśmie niejaki przeklęty Stefan Wyszyński, ten co to przepraszał zbrodniarzy za to, że im nie wyszło tak jak sam sobie wymarzył).
Jak na procesy myślowe na dłuższą metę działają niedobory wspomnianego cynku? Czy da się to wykorzystać do sprawowania władzy gdy otępi się tłum? Gdy powiedzmy 12 korporacji będzie mieć 90% wszystkich sprzedawanych marek żywności na świecie z opatentowanymi recepturami i dawkowaniem określonych składników w zależności od kraju przeznaczenia?
Czy łatwiej panuje się nad myślącym człowiekiem czy nad zombie, który spożywa normalną dzienną dawką kaloryczną (albo i nadmiarową) bez uzupełniania diety w pełnowartościowe pożywienie które nie składa się np. w 70% z wody i NaCl (optymistyczne założenie, dotyczące obecnie większości wędlin na rynku, którym celowo zwiększa się masę dodając określone środki chemiczne i wodę) wiążące się ze spadkiem soli mineralnych w diecie o te 70%. Władzę zazwyczaj jednak stać na to, co nie dotyczy standardu półek hipermarketów.
Jak na płodność działa brak selenu? Jeśli ktoś unika piwa to w jaki sposób w warunkach europejskich może go uzupełnić? Czy populacja wielbicieli piwa wzrasta nad tą która go unika? Czy i jeśli tak to jak statystycznie ma to znaczenie na inteligencję nowych pokoleń?
Jakie wady rozwojowe u płodów wywołują niedobory tego pierwiastka w diecie? Wszak wspomaga organizm w zatruciach metalami ciężkimi, a te niszczą w sposób gwałtowny komórki niewykształconych w pełni organizmów.
A co się stanie gdy do tego spadnie zawartość cynku i potasu w diecie? Lub tylko jednego z nich? Ot takie podstawy fizjologii?
Dla niektórych na wszystkie choroby najlepszy jest konserwant - antyoksydant - witamina C, wywołujący w większych ilościach pośrednio m.in. kamicę nerkową, tworzenie się i gromadzenie kwasu moczowego w tkankach, zwiększenie toksyczności własnego organizmu i krótko mówiąc - depresje, ociężałość umysłową, tępotę wręcz. Konserwowane nią napoje cieszą oczy "bogactwem witaminy C bez konserwantów" dzięki którym szklanka czy dwie wystarcza do zapewnienia dziennej dawki wymaganej przez organizm.
U wyborców i pacjentów osób które dostają określone premie za promowanie leków tworzonych przez koncerny które opierają się o nazistowskie badania nad fizjologią człowieka i które to leki czasami kontrolowane są na toksyczność kreowanych preparatów przez władze żyjące z tępoty podatników, nie oczekuje się wszak zbyt inteligentnych zachowań.
Podatnicy wszak nie muszą być szczęśliwi (brak cynku=brak endorfin), ważne by mieli siłę pracować (kaloryczność posiłku) i posłuszni (igrzyska i chleb medialny).
Ktoś powie że są dostępne preparaty witaminowe, mineralne etc.
Owszem ,są.
Po stosowaniu przez parę dni jednego z nich (Vigor Complete 20+) było mi gorzej niż przed, Niestety, każdy człowiek ma inne zapotrzebowania na określone składniki i nie ma idealnej mieszanki - ba, zwłaszcza takie mieszanki, w których jednych składników jest po 18% a niektórych po 150% wg czyjegoś uznania dziennej dawki danego składnika dla człowieka, powinny budzić wątpliwości u kupujących.
Wchłanialność bywa różna w przypadku różnych składników preparatów.
Pomijając powyższe jest jeszcze jedna interesująca kwestia - proponowane dawkowanie.
Niedawno przeczytałem że w ramach badań podawano 5g (zalecane jest 4,7g) potasu dziennie pewnym osobom, co po 2 tygodniach pozwoliło na pozbycie się arytmii, nadciśnienia etc.
W czym tu problem? Otóż "mocny, chemiczny potas" wg pewnej pani aptekarki który niedawno kupiłem (były też "słabsze" z bananowców) w jednej kapsułce zawiera wg opisu 15,75% dziennej dawki, informacja na ulotce mówi by nie przekraczać dziennie 3 kapsułek. Czyli magicznych 47,25%. Ile to jest 47,25% w mg? ok 1,83mg dawki. Dla niektórych jest to 47,25% z 4,7g. (Katelin).
Ciekawe jest, że te 4,7mg zalecanej dawki nie jest określone jako chlorek potasu zawarty w kapsułce, czy jakaś inna jego sól, tylko jako potas.
W 610mg chlorku potasu jednej kapsułki, jonów potasu jest około 315mg (to jest ok 6,7% gdyby przyjąć 4,7g za 100%).
Gdzie indziej piszą iż wystarczy 2-3mg potasu dziennie. Ale jonów czy związków potasu?.
To 4,7mg czy 2-3mg? Jonów czy związków?
Kto ustala normy na możliwe problemy z układem krążenia wynikające z niedoboru pierwiastków takich jak potas? Amerykańscy badacze z amerykańskich koncernów farmaceutycznych czy może niemieccy badacze z niemieckich koncernów farmaceutycznych - lobbyści opłacanej władzy planujący zyski ze sprzedaży leków związanych z problemami z układem krążenia?
W przypadkach leczniczych a nie profilaktycznych stosuje się większe ilości (do 12 kapsułek w przypadku Katelinu - to ok. 80% jonów z 4,7g traktowanego jonowo potasu) - jednak co widzi zwykły śmiertelnik?
Procenty. Od czegoś co nawet nie jest 100% zalecanej dziennej dawki.
Zakładam że w każdej mieszance mineralno-witaminowej są różne procenty od różnych zalecanych dawek, i to nie zawsze traktowane jako jony pierwiastków ale jako związki - czyli jest ich po prostu mniej.
Większość preparatów jest "słabsza", przez co profilaktyka kończy się niedoborami, problemami ze zdrowiem i koniecznością wizyt u lekarza, któremu przecież zwykle się mówi że profilaktycznie zażywało się takie a nie inne tabletki - profilaktycznie, więc dlaczego lekarz ma podejrzewać niedobory jakiegokolwiek pierwiastka, skoro pacjent się suplementuje a za badania surowicy (krwi) musi zapłacić by określić stężenie pierwiastków?
BTW Czy któryś z moich drogich czytelników zna kogoś osobiście, komu zrobiono bez problemów (lekarz sam wpadł na to że trzeba) badania krwi w tym zakresie?.
Nie wspominam o ziołach które teoretycznie też zawierają określone składniki - problem w tym że tak do końca to nie wiadomo jak to jest ze źródłem materiałowym skąd pochodzą i jak wygląda przechowywanie np. suszu co jest dosyć ważne w fitoterapii, więc suplementacja wywarami bywa bardziej losowa od aptecznych preparatów w których trzeba się doczytywać składu i porównywać z różnymi tabelkami żeby dojść do tego co w tym jest.
A jak wygląda dieta?
  1. Brak śniadania - nie ma czasu - 0mg potasu
  2. Drożdżówka albo pączek + kawa
  3. Obiad z mrożonek
  4. Kolacja - chleb z serem do smarowania
Nie mówię tu o zdrowej diecie, mówię o codziennej diecie na którą czasem nie stać przeciętnego Polaka, który nie musi stać w kolejkach po wędliny w których jest 30% wędliny w wędlinie.
A ile w tym jest potasu? Jak wygląda proporcja sód do potasu?
Jedno odpowiada za wprowadzanie czegoś do komórek a drugie za wyprowadzanie.
Zachwianie proporcji bywa wszak niebezpieczne dla zdrowia i ilościowo trzeba pamiętać by nie zachwiać proporcji jednego z drugim a do tego by odpowiednia dawka miała być w określonej jednostce masy. To 4,7mg, 2-3mg potasu czy jednak w zależności od organizmu, spożycia innych pierwiastków i ogólnej masy człowieka?
Czy przeciętny lekarz wie o tym i rozumie konsekwencje nierozpoznania niedoborów pierwiastków u swoich pacjentów?
Ach jakież można mieć schizy w przypadku niedoboru pierwiastków w tym cynku, wynikających m.in. z niewłaściwego stosowania urządzeń typu zapper, bazujących na przewodnictwie prądu elektrycznego w organizmie człowieka. Elektrolitach w których krążą różne pierwiastki. Które się wytrącają, albo robią coś innego - w każdym razie nikną z organizmu...

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Sakkara

Dumni panowie
skryci w ciałach zwierząt
energie pola
gwiazdy co wiedzą

Jakżeż łatwo
zmieniono was w niebyt
w proch kości
świadomych byków

Apisa z Adumlą
Izis skrytą w cieniu
objęła was zgnilizna
opętanych zwierząt

Zdrada kapłanów
czy jednego z was?
Kara na Egipt spadła
kontynent i kraj

Jakie myśli skrywały
w mroku sarkofagi 
wiarę w ludzi i czas
czy zemstę i strach?

Nikt nie owinął
ciał zwierząt w bandaże
byle szybciej się pozbyć
demonicznych wrażeń

Zemsta nadeszła z ogniem
krwią rzeka spłynęła
w bezmiar piaszczysty
krainę zmieniła

Co dzień tysiące
od wieków umiera
nie znając woli
piekielnego nieba

Do dziś bawią się ludźmi
nienawistne byty
gdzież sarkofagi
i opętane byki?

Gdzież inne zwierzęta
miejsca ich przestojów
zakazanych w spożyciu
przeklętych świętych bogów?

Ludzi dziś używają
od wieków się zdaje
jak dawniej zwierząt
bez względu na kraje

Złudzenia wiary
przynoszą od wieków
by nikt nie zrozumiał
jak duch się zawiódł
w swej wierze
o naiwnym człowieku