wtorek, 29 maja 2012

Trwanie

Om Bhur Bhuvah Svah
Tat Savitur Varenyam
Bhargo Devasya Dhimahi
Dhiyo Yonah Prachodayat
Słońce daje energię materii
Słońce daje światło ożywionym
Słońce daje życie promieni
Niechaj trwa i płonie i płonie
Z ziemi rośliny się rodzą
Na niej zwierzęta mieszkają
Pożywieniem są sobie - nawzajem
Ciałem swym nienazwanym
Gdy dzielisz się przemienionym
Słowo zmienia znaczenie
Czy wiesz czyje ciało
Bierzesz na swoje sumienie?
Iluzja to czy też prawda
Bóstw, duchów, zagadek
Bez mitologicznych wpadek
Rzec by - duchowy obiadek
Boskie ciało spożywasz
Boga czy starej bogini
Gdy patrzy na ciebie kapłan
Który różnic nie widzi
Czy czas na wyjaśnienie
Odsłonę miejsca i czasu
Czy też jak drzewiej bywało
Będzie trza wrócić do lasów
Ach graj fletnio graj
Durniom co muz poszukują
A dają się wrabiać -
Przewielebnym chujom
Jeden już kiedyś wierzył
Że Artemida w jedwabiach poluje
Io Pan podśpiewywał
Czy za to odpokutuje?
Czy muza co z fletnią z nim była
W zaklęciu pułapki ukryła
Z symbolu Eris niezgodnej
Też sobie kiedyś zakpiła?
Czy ty mój czytelniku
Wierzysz w sprawiedliwość -
Pana - (iő iő pan pan)
Czy może swego plebana?
Demoniszczowe sekrety
Choronzona iluzje skryte
Trikstera sztuczki stare
Jednorożcem podszyte
Wszystko i nic
Wiedza o iluzjach
O prawdach mitów
Cudzych wymysłach
Nie warte są życia
Choć czasem się zdaje
Że aby istnieć
Arkadii trza przebyć -
Nie morza - lecz gaje...

poniedziałek, 21 maja 2012

Prawdziwi

Żaden "Prawdziwy Polak", żaden "Prawdziwy Niemiec", żaden "Prawdziwy [tu wstaw nację]" nie jest "Prawdziwym Chrześcijaninem". Chrześcijaństwo odnosi się do człowieka - jego związków z ludźmi i z Bogiem. Dla chrześcijanina najmniej ważna jest własna narodowość i narodowość innych chrześcijan. Ważniejsza jest wzajemna pomoc niż przekonania kulturowe. Polityka? Cesarzy już nie ma. Żydów i Greków też nie. Nie wśród chrześcijan. Tylko na ile jest się chrześcijaninem a na ile elementem tradycji i wierności własnej kulturze i wychowaniu?
Dla kogoś kto postawiłby wyżej przynależność narodową, stosunki społeczne, "klasę", zawód czy wykształcenie nad człowieczeństwo drugiej osoby chrześcijaństwo jest obce i ktoś taki nigdy nie był i nie będzie "Prawdziwym Chrześcijaninem". Dlaczego? Bo nauki Chrystusa nie dotyczyły wybrańców - pomimo że sam Jezus nieświadomie tworzył wybrańców ze swoich uczniów - co mnie osobiście nieco zniechęca do Niego jako Mesjasza. Choć z drugiej strony - kto z tych wszystkich tłumów za nim podążał, nie zachęcony bezpośrednio przez Jezusa, ani pod wpływem przymusu ducha, ile z chęci słuchania co ma do powiedzenia i czynienia tego, o czym mówił? Jednak Jezus nie odnosił się ani do stronnictw politycznych ani narodowości. Co za tym idzie twierdzenie że jakiś kraj jest lub nie jest chrześcijański jest tylko wymysłem pociotków uczniów Jezusa. Bo dla pierwszych z nich było jasne, że nieważne czy ktoś jest Prawdziwym Żydem, Prawdziwym Grekiem, Prawdziwym Egipcjaninem czy Prawdziwym Barbarzyńcą ze wschodu Europy, ważne, że ma cechy człowieka z Samarii, pomagającemu innym bez zapłaty z czystego współczucia dla drugiego człowieka, będącego w biedzie. Dla rodziny - braci i sióstr nieważne było kto w jakim wojsku miał dziadka - cesarskim, a może wśród podbitych plemion, ważne było jak odnosili się do siebie wzajemnie. Naprawdę żałośni są i obcy chrześcijaństwu ludzie, którzy tego nie rozumieją, a nawet wypominają innym więzy krwi.
Żałośni są kapłani, którzy popierają takie osoby, osoby które nawet nie raczą drzeć szat z powodów swoich własnych błędów.
Cudze umowy przedwyborcze między "antagonistycznymi" partiami bliskich sąsiadów mamy w swej pamięci, oraz obietnice od początku fałszywe i niezależnie od tego jak traktują swoich wyborców i co mówią w chwili obecnej. A tak nawiasem panie Palikot jak na razie nie wywiązał się pan z żadnej wyborczej obietnicy wobec tego kogo pan wyznaje. Co wiąże się z konsekwencjami. Zaiste wart jesteś klątwy na twą głowę. Jak również każdy, który przysięgał na Boga i nie zrobił wszystkiego by przysięgi dotrzymać wobec swoich wyborców. Wy chyba naprawdę nie rozumiecie, że w czasach wyborów, można się do was przyznawać, ale i skazywać za to, co tak naprawdę robicie.
Kuszenie? W roli szatana niejaki agent Tomek wypadł naprawdę blado. Ale widać znalazł się w doborowym towarzystwie mu podobnych wyznawców niepokalanej Jezusem dziewicy, chroniącej przed boską sprawiedliwością. Sprawiedliwością, która wszak nie dosięgnie karzącą ręką prawdziwych chrześcijan nie mieszających polityki z religią. Którzy nie przysięgali na Boga, przy świadkach, publicznie. A za każde kłamstewko w polityce zostaniecie naprawdę należycie osądzeni. Oskarżenie ma już sporo dowodów i nie ma nikogo, kto by odciągał oczy Pana od prawdy. Czy trzeba wami wstrząsnąć jak Włochami byście zrozumieli?
To smutne, że naprawdę nie ma na kogo głosować. Niektórzy po zbiciu kapitału większego niż Gierek miał w życiu zapomnieli o swoich lewicowych ideałach. Niektórzy zapomnieli w jakiej cenie był chleb i benzyna gdy wychodzili na ulice protestować kilkadziesiąt lat temu. I dlaczego Balcerowicz musiał odejść. Żal. Aż coś się ściska, gdy patrzy się na te czasy niepłatnych u 74% pracowników nadgodzin. No ale miało być o Prawdziwych Chrześcijanach. Nie o politykach w rodzaju Konstantyna i jego funkcjonariuszy państwowych.

niedziela, 20 maja 2012

Powody

Jakkolwiek niepokalana Jezusem dziewica babilonu chroni w przedstawionym poprzednim poście tyczącym przepowiedni fatimskiej osoby winne końca świata (ewentualnego ];>), powstrzymując anioła przynoszącego wyrok Boga, czyli sprzeciwiając się mu w sposób jawny i typowy dla kobiet, to jednak należy wyjaśnić o co chodzi w tym obrazku.
A chodzi oczywiście o dobro Jezusa, który ma przyjść na świat. Przebrzydły babsztyl który chroni swoich wielbicieli przed sprawiedliwością Boga ma za nic Jezusa i to co się z nim może stać z rąk jej wiernopoddańczej bandy, oddającej jej się w całości (w rodzaju "totus tuus"). Ważne by jej fatałaszki i wizerunki zostawić w spokoju. Ją obchodzi własna pozycja, a nie jakiegoś Jezusa.
Jezus? Dla niej pognębiony Jezus może sobie otwierać pieczęcie. Komu jest potrzebny świat? W końcu ona ma swoich wpatrzonych w nią wielbicieli. Problem w tym, że ten anioł ma coś do przekazania, nawet jeśli jest to stępione głupotą "niepokalanej" kobiety.
A to są niektóre z powodów które spowodują otwarcie pieczęci przez pognębionego "baranka".
Oczywiście gdyby nie był "pognębiony" sprawa mogłaby wyglądać nieco inaczej.
  1. Gwałt na nieletnim Jezusie przez księdza (kapłana). Recydywistę. Lub innego w tym rodzaju. Co wiąże się z pewnymi decyzjami odgórnymi. I nie dotyczącymi tylko kapłanów.
  2. Trwałe inwalidztwo spowodowane bronią wyprodukowaną w celach wojennego mordowania innych ludzi. Użytą np. przez jednostkę w której będzie znajdować się kapelan.
  3. Ubóstwo spowodowane przez lichwę. Stosowaną przez Watykan. W chrześcijaństwie nie pożycza się na procent. Co jak mi się wydaje należałoby uwzględnić w polityce Banku Watykańskiego, do którego zasobów powinien mieć dostęp każdy chrześcijanin. A nie tylko mafia, która może również spowodować problemy stawiającemu się jej Jezusowi.
Jak rozumiecie Bóg jest Sprawiedliwy i Miłosierny. Dla ofiar, a nie dla ich twórców. Niestety sprawiedliwości na tym świecie nie trzymają się ci, którzy podobno mają mu służyć. Nie zostanie wam to wybaczone - bo to nie Jezus ma wam wybaczyć, tylko Bóg. A Bóg wam wybaczy może wtedy, gdy zaczniecie szczerze, bez manipulacji, prosić o wybaczenie własne ofiary i one naprawdę wam wybaczą. Bez przekupstwa.
Wasz Prokurator
do którego przemawia byt podający się m.in. za Ismaela i Elohima
z lwem kanapowym leżącym sobie ostatnimi czasy po mojej lewej stronie i z drewnianym mieczykiem podobnym do tego, który zapłonął swego czasu za sprawą niejakiego "Dragona" (po tym jak go złamał w trakcie ćwiczeń, aczkolwiek dostałem w ramach rekompensaty dwuręczny kojarzący mi się z katowskim)

sobota, 19 maja 2012

Pokuta

Źródło: http://www.vismaya-maitreya.pl
Trzecia część tajemnicy objawionej
13 lipca 1917 w Cova da Iria-Fatima.


Siostra Łucja pisze: W duchu posłuszeństwa Tobie, mój Boże, który mi to nakazujesz poprzez Jego Ekscelencję Czcigodnego Biskupa Leirii i Twoją i moją Najświętszą Matkę.

Po dwóch częściach, które już przedstawiłam, zobaczyliśmy po lewej stronie Naszej Pani nieco wyżej Anioła trzymającego w lewej ręce ognisty miecz; iskrząc się wyrzucał języki ognia, które zdawało się, że podpalą świat;, ale gasły one w zetknięciu z blaskiem, jaki promieniował z prawej ręki Naszej Pani w jego kierunku; Anioł wskazując prawą ręką ziemię, powiedział mocnym głosem: Pokuta, Pokuta, Pokuta! I zobaczyliśmy w nieogarnionym świetle, którym jest Bóg: "coś podobnego do tego, jak widzi się osoby w zwierciadle, kiedy przechodzą przed nim" Biskupa odzianego w Biel "mieliśmy przeczucie, że to jest Ojciec Święty".

Wielu innych Biskupów, Kapłanów, zakonników i zakonnic wchodzących na stromą górę, na której szczycie znajdował się wielki Krzyż zbity z nieociosanych belek jak gdyby z drzewa korkowego pokrytego korą; Ojciec Święty, zanim tam dotarł, przeszedł przez wielkie miasto w połowie zrujnowane i na poły drżący, chwiejnym krokiem, udręczony bólem i cierpieniem, szedł modląc się za dusze martwych ludzi, których ciała napotykał na swojej drodze; doszedłszy do szczytu góry, klęcząc u stóp wielkiego Krzyża, został zabity przez grupę żołnierzy, którzy kilka razy ugodzili go pociskami z broni palnej i strzałami z łuku i w ten sam sposób zginęli jeden po drugim inni Biskupi, Kapłani, zakonnicy i zakonnice oraz wiele osób świeckich, mężczyzn i kobiet różnych klas i pozycji. Pod dwoma ramionami Krzyża były dwa Anioły, każdy trzymający w ręce konewkę z kryształu, do których zbierali krew Męczenników i nią skrapiali dusze zbliżające się do Boga.

Tuy-3-1-1944.

(Tłumaczenie odtwarza wiernie tekst oryginalny, w tym także niedokładności interpunkcji, co zresztą nie przeszkadza w zrozumieniu tego, co widząca chciała powiedzieć.)
Pokuta pokuta pokuta
Na tych co w szatach białych
Mężom i kobietom
Zabijać nakazywali
Oko za oko
Ząb za ząb
Niech poczują
To co On
Pokuta pokuta pokuta
Za wieki kłamstw niedoli
Za osądy
Kto potępiony
Oko za oko
Ząb za ząb
Po śmierci poczują
To co On
Krwią pokropimy
Wasze ofiary
Łaknące pomsty
To wyrok stary

Z obserwacji

Kotek - grafika 1
Jeśli we własnym domu, w łóżku, dopada cię w dzieciństwie (i/lub później) "demoniszcze" to twych późniejszych modlitw będzie słuchać tylko banda nierobów, przyglądających się jego wcześniejszym działaniom. Demoniszcze - to albo pedofilny pupilek "duchowej" wierchuszki podobnej klerowi katolickiemu albo pseudożywy automat przez takową produkowany do wyniszczania osób dla których hierarchiczny sposób myślenia o władzy jest całkowicie obcy - w obu przypadkach oznacza to po prostu że jest obcy życiu i w pierwszej kolejności winni być eliminowani ci, którzy go "wyprodukowali" lub popierają - jako równie obcy życiu jak ich twory - a następnie ich "automaty" które działają na psychikę nieświadomych ofiar jak 5 kilogramowy młotek z filigranowym wzorkiem. Tu nie chodzi o Boga - tak samo jak nie chodzi o Boga gdy ktoś przystawia ci lufę do głowy i każe coś zrobić.
Jeśli we własnym domu "demoniszcze" wywołuje chorobę, to modlitw będą słuchać tylko byty które były przy tym gdy to robił, nowe może, ale tylko może, pojawią się wtedy gdy pomimo choroby, zaczniesz odwiedzać ludzi i miejsca w których często przebywają inne - "pielgrzymować" by udowodnić jak bardzo potrzebujesz swojego "pana". Później, te same nieroby które były przy tym jak cię zaczynano wyniszczać nagle będą w stanie cię leczyć, uzdrawiać, "egzrcyzmować", sprowadzać pomoc i to niezależnie od tego co zrobiłeś wcześniej. Bo demoniszcza wierzą w hierarchię. Jak mrówki w mrowisku w której jest królowa a poza nią tylko robotnice, nieco strażników i trutnie. Wierzą w pana, nie w życie. Wierzą, że trzeba błagać o to, by ofiary im podobnych pozbywały się swych problemów z ich pomocą i to dopiero po tym jak uznają zwierzchność "duchów", na planecie którą Stwórca oddał we władanie żywemu, materialnemu człowiekowi. Podobno. Bo z mojego obecnego punktu widzenia to jest to tylko kolejna blaga. W moim domu "demoniszcze" robi od mojego dzieciństwa, a pewnie i wcześniej, co chce i łże na ile potrafią programy ku temu przeznaczone. Mordujące osobowość ich ofiar, powoli, po doprowadzeniu do chorób ciała fizycznego, wyniszczające psychikę i związki z ludźmi.
Bóg jest dla takich jak one tylko elementem rozgrywki - trzeba udowodnić że się wierzy. Jeśli będziesz się modlił do Boga to pomoże ci grupa istot, które do tej pory się przyglądała jak cię dręczą, a potem wykorzysta do oświecania na temat rzeczywistości w której żyjesz - chemtrailsów, zmów koncernów farmaceutycznych, szczepionek, zdrowej żywności itd. - bo one tez mają swoje przekonania i będą grać, choć zostawią ci pewien margines swobody i będą działać "na rzecz dobra".
Jak wygląda system w bardzo ogólnych założeniach, związanych m.in. z lokalnymi przekonaniami różnych grup?
Modlisz się o pomoc Boga - dostajesz "oświecenie" i przymus walki ze złem tego świata i o "zdrowie" oraz margines swego własnego życia.
Modlisz się o pomoc inne byty ("świętych" itp.), w tym demony - dostajesz religijną paranoję - mniej lub bardziej wymuszoną, związaną z umiejętnościami wzywanego bytu" i psychiczne więzienie związane z wiarą, przy czym wierzysz że tak właśnie powinno być i wszystko jest w najlepszym porządku, z marginesem na swoje własne życie. "Demony" wywołują szczególnie zjadliwe paranoje w których manie prześladowcze i obwinianie nie tych osób co trzeba, zdają się na porządku dziennym. Wystarczy popatrzeć na spore grono miłośniczek radia dyrektora Rydzyka, wyznawczyń pewnego bytu podającego się za matkę Jezusa, który o hebrajskim czy aramejskim to może i słyszał, ale nie preferuje, a który potrafi wywołać zajadłą nienawiść do innych ludzi czy efekty działania szydercy W.Cejrowskiego (rolę szydercy przypisuje się szatanowi, a szatan wypowiadający się o chrześcijaństwie - i nie tylko - przez człowieka to diabeł).
Kotek - grafika 2
"Anioły"? Większość po zrozumieniu systemu panującego dawno odeszła. Ci co zostali, dopasowali się do zachowań tych "na dole". Z cynizmem i złośliwością wykorzystując dokładnie wszystko by jak na dole bylo na górze. Łącznie z eksperymentami na dzieciach, w ilości przekraczającej biblijny tysiąc do wybaczenia, których to działań nie potępił i nie skazał na piekło żaden mianujący się "nieomylnym" papież katolicyzmu. Łącznie z uśmiechniętym Janem Pawłem II machającym na mój koszt (ściągający daninę od mojego państwa) z okienka i dowcipkującego na temat "kremówek" w czasie kolejnych wizyt promujących hierarchiczny tryb wiernopoddaństwa bezmyślnych owiec i baranów.
Czy wiecie że satanizmem jest nakłanianie do wojny? Jakiejkolwiek prowadzącej do mordów nie tylko ciała fizycznego, ale również psychiki ich ofiar. Bez względu czy wywołuje ją papież "w imię wiary", Bin Laden, czy politycy na usługach handlarzy bronią dla których niczym w USA - 99% ludności posiadających 25% majątku kraju nie jest na tyle ważna ile zyski tego 1% i jego wpływu na rządzenie całą resztą. Polska również dąży do tego modelu, m.in. dzięki poprzedniemu przydupasowi szatana (a jest nim każdy kryjący pedofili i dający im możliwość ponownego wyniszczenia psychiki kolejnego dziecka, zdradzający słowa Chrystusa - że cokolwiek robi się dziecku - robi się jemu osobiście) - Janowi Pawłowi II dla którego własne pomniki najwyraźniej były ważniejsze od ofiar swoich podwładnych (oczywiście uważam, że szkoły imienia oficjalnego ochroniarza pedofilii wśród kleru ze wstydu zapewne nie spłoną ale jaki to temat do rozmów dla młodzieży w świeckim konstytucyjnie państwie), obrażający moje uczucia religijne związane z chrześcijaństwem. (BTW Czy któryś z moich drogich czytelników zapamiętał początek poprzedniego zdania czy też jak w dowcipie okazuje się że ludzie pamiętają tylko końcówkę?).
Satanizmem nie jest ubieranie się na czarno. Życie to nie kreskówka która przyzwyczaja do tego, że zło jest brzydkie i czarne, a dobro piękne i białe. Satanizmem jest wyszydzanie - z innych nacji, kultur, poglądów, religii, zachowań, koloru skóry, preferencji seksualnych. Dowcipkowanie na temat Żydów czy polaczków, robienie psów z policjantów (jedyne miano psów pasterskich, należy się z powodów tradycji kapłaństwu robiącemu z ludzi owce i barany) - od żałosnych dowcipów do totalnego lekceważenia służb porządkowych i palenia samochodów na ulicach wcale nie taka daleka droga i to nie przez anarchistów, ale osoby mające przynajmniej jedną "komunię". Satanizmem jest lżenie i szukanie kłód w oczach u innych, często nie będących członkami własnej parafii osób. Satanizmem jest rzucanie kamieniami w demonstrujących ludzi jak również rzucanie przez demonstrantów kamieniami w tych wokół. Dotyczy to np. demonstrujących górników swego czasu, którzy z łańcuchami i śrubami wybierali się do Warszawy. Barbara nigdy nie była Jezusem, a Jezus do żadnej kobiety się nie modlił. A Jezus z tego co mówił - "kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamieniem". Najwyraźniej w swoją niewinność wierzyło sporo, tyle że z pierwszym rzuconym kamieniem ją traciło, po tym jak osądziło kogoś że jest winny na tyle by w niego rzucać ("nie sądźcie, albowiem będziecie sądzeni"). Nie żebym uważał się za niewinnego, to raczej kwestia obserwacji.
Z moich obserwacji wynika, że byty "duchowe" nie lubią jak im się przeszkadza w ich rozgrywkach i w porządku pozwalającym na wyniszczanie osób. Jezusa nienawidziły za naukę, ktora miała zapobiegać agresji (jeśli lubicie oglądać walki, filmy wojenne itd. to nie jesteście jedyni, przy czym niektóre istoty lubią przy tym "czuć" to, co bohaterowie dramatów, samymi pozostając poza "ekranem", dlatego reżyserują pewne wydarzenia i wpływają na mniej świadome osoby) co pozbawiłoby zabawy całkiem sporej ilości bytów.
Bo piekło i raj jest tuż obok.
Zależy od scenariusza w którym się znajdziecie.
Ja najwyraźniej dostałem rolę wyniszczanego błazna.
W otoczeniu które oczekuje błagań.

wtorek, 15 maja 2012

Beczka

Komu potrzebni są fanatycy, święcie wierzący w słuszność swoich racji, wyznanie, politykę, rasę, religię? Czy to Żydzi zgodnie z biblią mordujący na polecenie czegoś co podawało się za boga swoich przeciwników (łącznie z kobietami i dziećmi), czy to wyznawcy tez niejakiego "Dżibrila" podającego je z wykorzystaniem niejakiego Muhammad-a ibn Abd Allah-a ibn Abd al-Muttalib-a. Czy też święcie przekonani o swojej wyższości "aryjczycy" lub "sikhowie"? Lub papieże nie mający żadnych skrupułów względem wysyłania na rzeź dzieci w pamiętnej "dziecięcej krucjacie"?
Komu?
Załóżmy że po śmierci istniejemy dalej, z podobnymi przekonaniami jak za życia. Zważywszy na ogół populacji, zakładając, że Chrystus ściąga do siebie tylko tych "świętych", to mamy parę miliardów osób które się do niego nie dostaną1). Mamy? Czy aby na pewno?
Bóg stworzył człowieka na swoje podobieństwo, w związku z tym każdy przedstawiciel gatunku homo sapiens, niezależnie od koloru skóry, pochodzenia etnicznego itd. formalnie jeśli chodzi o swoją konstrukcję i umieszczenie w rzeczywistości spełnia identyczne założenia, choć ponieważ Bóg umiłował sobie różnorodność, ma odmienną pulę genetyczną, wygląd i cechy. Jednak poprzez swoje podobieństwo zachowuje możliwość istnienia w świecie reguł fizyki i dotyczy to każdego, niezależnie od wyznawanych poglądów czy polityki jaką się kieruje. Bóg wszak jest sprawiedliwy - każdy podlega tym samym prawom naturalnym.
Problem pojawia się w momencie wymysłów na temat prawa stanowionego.
Jeśli przeżywamy po śmierci, to pytanie brzmi - jak długo? Czy wszyscy? Czy ci co przeżywają potrafią przeżyć w nowym środowisku? Czym kierują się ci, którzy przeżywają? Czy jeśli przeżywają np. fanatyczni hitlerowcy to czyje mają poparcie? Czy może kierują się duchem tego samego bytu, który kierował Żydów wg Starego Testamentu w stronę mordów i łamania co najmniej jednego przykazania dotyczącego zabijania? Z tym, że rzeczony raz kieruje uwagę w stronę to jednego "wybranego" narodu, to ku "rasie panów", to ku "prawdziwie wiernym" "Dżibrilowi" i napuszcza na siebie ludzi, kreując rzeczywistość wojen i terroru, pod płaszczykiem niewinnych "anielskich" przekazów.
Czy przeżywają wszyscy, czy tylko ci, którzy za życia byli pilnie wyłuskiwani z grona "wierzących" i "wiernych" by dołączyć, a z czasem zastąpić trwające rzesze, trwające często w iluzji własnych wiar i przekonań, nauczone swoistym praniem mózgów - niczym księża katoliccy w nowicjacie, by być posłusznym tylko i wyłącznie przekazanym treściom oderwanym często od prawdy i wiary tych, którzy przekazywali kolejnym pokoleniom swoje przekonania. Czy protestant tępiący katolika ma więcej racji od katolika niszczącego Świadka Jehowy? Czy Żyd zabijający chrześcijanina ma więcej racji niż islamista wysadzający w powietrze najeżdżającego jego kraj wyznawcę Mamona?
OM Shirdi Sai Baba Namaha - pokłon za twe zrozumienie, że Bóg nie różni religii. Różnice tworzą poglądy na jego temat. Poglądy na to czego chce Bóg. A czego znacznie częściej chcą byty napuszczające jednych na drugich, tworzące swoich popleczników i armie swoich wyznawców wyniszczających ludzi, którzy mogliby im zagrozić.
Bóg? Bóg daje prawo i możliwości do życia wszystkim.
Poglądy na temat wyższości jednych nad drugimi to sedno jabłuszek z drzewa poznania wiadomości dobrego i złego.
Kto ma rację i kto zeżarł większy kawałek "poznania"?
Może ty, może ja, może jednak on.
Jednak, mój drogi czytelniku, nie jesteś ani gorszy od papieża, ani lepszy od menela spod budki z piwem. Charaktery te postacie często mają lepsze i bardziej chrześcijańskie patrząc od bezkonfliktowych pijaczków (niektórzy filozofowie nie mordujący i nie nawołujący do mordów mieszkali podobno w beczkach) w górę która okazuje się często bagnem bez dna. Niestety gdy komuś zaczyna się wydawać się, że ma więcej racji, a ktoś inny ma być taki jak mu się wydaje to w najlepszym razie pojawiają się sińce, w najgorszym krzyżowani, paleni i torturowani męczennicy, na których z pogardą lub z błyskiem "ile można na tym zarobić" patrzą "wielebni".
Sednem satanizmu jest odbieranie innym możliwości bycia sobą (i nie chodzi tu o proces wychowawczy rodziców którzy czegoś zabronią, co w ich rozumieniu zaszkodzi dziecku, względnie przepisy regulujące niemożność szkodzenia innym - wszak poprzednią tezę niektórzy są w stanie traktować że aby móc być "sobą" to trzeba mordować, lub wysadzać różne wierze) i szkodzenie innym. Sednem satanizmu jest odbieranie prawa i możliwości do życia wszystkim. Sednem satanizmu jest niewolnictwo i niszczenie świadomości żywych istot. Sednem satanizmu jest niszczenie możliwości na rzecz kamiennej, martwej, stałości.
Jak zatem wygląda to na przykładzie bytów które od czasu napisania ostatnich postów mnie obserwują, poniekąd zmniejszając aktywność demoniszcza, które zadowala się najwyraźniej wpływaniem na różnych ludzi w celu niszczenia ich kontaktów ze mną (kłótni, blokad itp.)? Jak to wygląda na przykładzie rezydentów lokalnych budowli sakralnych?
Vanitas vanitatum et omnia vanitas?
A zresztą... Głowa mnie boli.
Cóż, jestem niewolnikiem przez wszystkie "duchowe" wpływy przyjaciół i znajomych demoniszcza.
A wy, moi drodzy czytelnicy, czy jesteście wolni?
1) Bo np. wielu, pomimo składania krwawych ofiar bóstwom i życiu bez świadomości że gdzieś tam jakiś Jezus w ogóle istniał, po śmierci miast do ichniego raju za bogobojność, ani chybi trafili do piekła, co zasądzili poniektórzy wielbiciele Chrystusa o czym poinformowali potomków rzeczonych.

środa, 9 maja 2012

Mafia

Mafia jako zorganizowana przestępczość nie dotyczy tylko "tego" świata. Całkiem spora ilość - zgodnie z zasadą "jak na dole tak na górze" - pojawia się wśród nieświadomych tego ludzi. Nieświadomych tego, że wprowadzają one do ciał małych dzieci paraliżujące tkankę nerwową substancje powodując ograniczenie ich zdolności umysłowe, ułatwiając doprowadzenie do nałogów, wykorzystywanie i posługiwanie się nimi w ciągu całego życia. Pytanie moje brzmi - dlaczego tego typu demoniszcza nie zostały wytępione do ostatniego?
Otóż wydaje mi się, na podstawie obserwacji, że struktury w oparciu których działają - na dole obawiają się o "swoich ludzi", byle przypadkiem im się nie oberwało, byle jakiś postawiony w hierarchii mały dupiszcz miał swoją zabawkę, a ci na górze - podobnie jak katolicki kler ma swoich "ulubieńców" którzy nieważne ile dzieci by zgwałciły, ważne by przyniosły spodziewany dochód. Oczywiście dla hierarchii zawiadującej demoniszczem liczy się oddanie ludzi, ich religijne niewolnictwo, więc od czasu do czasu jakieś opętanie zwiększa ilość ofiar które wchodzi pod "skrzydła" właśnie tych, którzy byli władni nie dopuścić do opętań, gwałtów i niszczenia żywych. I takie osoby jak ja, mają po prostu zwiększyć poziom religijności u niektórych, niektórych zgorszyć by się zniechęcili, a ja bym został z demoniszczem wyniszczającym mnie i moją rodzinę od lat. Nie myślę że was do czegokolwiek przekonam. Za to postaram się zwrócić uwagę na to, co wydaje mi się prawdą.
Może i jestem półżywym zombie, otępiałym od działań bytów które nigdy nie miały prawa przekroczyć murów mojego mieszkania i nigdy nie miały prawa ingerować w życie moje i moich bliskich. Ale wy, byty które się przyglądałyście stopniowej degradacji mojej istoty jesteście temu winne. Wasza wina, wasza wina, wasza bardzo wielka wina. Wina wszelkich bytów podających się za bożki, demony, Elohimy i innych członków mafijnego tatusia. Bo Padre z mojego punktu widzenia zachowuje się jak szef mafii - a czasami wręcz jak katolicki papież. I nie wiem co gorsze.
Bóg - wszechmogący, wszechwiedzący wie o wszystkim i dociera do wszystkich zatem nie są mu potrzebni "prorocy", "mesjasze" itp. To co ma do przekazania można odczytać z otaczającej rzeczywistości, trzeba tylko tego chcieć. Ale bez przymusu. Jego prawo dotyczy wszystkich bo jest związane z HVIH - chawajach - stworzeniem jako całością. A więc z zasadami świata w którym istnieje człowiek. Fizyki, biologii, chemii, matematyką i innymi.
Byty duchowe zaś są tylko jego marną, często pasożytniczą cząstką, która wykorzystuje bezkarnie możliwości niszczenia i wykorzystywania ludzi. Zmieniając i bawiąc się psychiką ich, oraz innych z którymi mają kontakt. Bóg? Żaden z nich nigdy nim nie był. Żaden z nich nigdy nie był prawdziwym głosem Boga.
Być może kiedyś, za czasów Enocha, uczyły zdolności technicznych i rzemieślniczych, może też leczenia, ale od tego czasu powstały struktury mające na celu utrzymanie władzy, gromadzenie niewolników ślepo im posłusznych lub zastraszonych, czasem ideologicznie przekonanych do słuszności obojętnego przypatrywania się zabawom ulubieńców mordujących i wykorzystujących ludzi - w każdym wieku - doprowadzających do chorób i degradacji potencjału umysłowego - który wszak jest podobny Stwórcy. Niestety, zazdrość demoniszczy, które miast pełzać jak robactwo do którego należą wkradają się do łóżek dzieci i udają "aniołki", doprowadza zawsze do ogłupienia swoich ofiar, paraliżu tkanki nerwowej, odcięcia od innych i zabawy. Wieloletniej zabawy, w świadomości wszelkich rezydentów lokalnych świątynek, "opiekunów" czy "anioły stróży" pragnących poddaństwa i wiary - bo jak będziecie żebrać i oddawać nienależny im hołd, to oczywiście - wam pomogą i wpłyną na wasze życie jak będą chciały. Czy ma to cokolwiek wspólnego ze sprawiedliwością? Nie. Z działaniem sekt i mafii - bardzo wiele.
Dlatego nie liczę na życie wieczne. Nawet nie chcę go, jeśli mam liczyć na znalezienie się po drugiej stronie w gronie niewolników iluzji, niewolników panów demoniszczy, z których żaden od wieków nawet nikogo nie posłuchał względem "noszenia na rękach by kamień nie uraził stopy". A może to dlatego że żaden tak naprawdę nie wierzy w Najwyższego, tylko w podające się za niego duszki Kacperki, na których wrażenie robią "efekty specjalne" w postaci wywoływanych burz itp.? Po latach mogę stwierdzić, że jedyne w co mogę wierzyć i czemu ufać to reguły Stwórcy dotyczące świata z punktu widzenia naukowego - być może nie znam ich wszystkich, a modele na jakich są oparte nie są doskonałe, ale bez wiem że mogę im ufać - bo dotyczą świata Stwórcy, a nie wydumanych zasad religijnych każdego bytu który podawał że przychodzi od Boga.
Ja wyobraźcie sobie jestem kimś, którego organizm działa na zasadach które dotyczą całego wszechświata, podobnie jak każdego z moich drogich czytelników. Nie ufam żadnemu mafijnemu Padre z bandą wielbiących mit bytów które wykorzystują naiwność ludzką.
Co wywoływania "efektów specjalnych" z rodzaju burz to wszak niejaki W.Reich konstruował "orgonowe" (a wcześniej F.Rychnowski) urządzenia które zarówno rozpędzały chmury jak i potrafiły wywołać deszcz. Proste w konstrukcji które zapewne można by przetestować np. w Afryce. W końcu Sfinks gdy jeszcze był lwem ulegał erozji pod wpływem wody, kto wie - może już wtedy znano konstrukcje, chronione przed potencjalnymi Brevikami którzy w imię religii, rasy lub polityki wywołaliby np. potop na skalę światową.

wtorek, 8 maja 2012

Współpracowniczka

Czy ktoś pamięta niejakiego Heroda i polecenie zabicia niemowląt? Jak ustosunkowali się do tego ówcześni kapłani? Czyżby na zasadzie "cesarzowi co cesarskie", a może "co nam się bardziej opłaca"? Jaki stosunek do władzy i kapłaństwa miałaby mieć zatem niejaka Maria, prawdziwa matka Jezusa? Jaki stosunek do kapłanów przyglądających się mordom dzieci miałaby matka? A w obecnych czasach - jaki stosunek miałaby mieć do pedofilów w kapłańskich szatkach?
Miłość? Posłuszeństwo? Czy zajadła skrywana nienawiść przez całe życie i obawa przed tym, by nie stracić swego dziecka w ramach polityczno-religijnych działań?
Nie wobec sprawiedliwych, tylko wobec właśnie tych, którzy sprzeciwiają się sprawiedliwości.
Czy matka Jezusa - Żydówka - wierząca w Szeol - poszłaby kiedykolwiek na współpracę z szatanem? Ta prawdziwa matka Jezusa, a nie ta na którą powołują się co i bądź różne byty które twierdzą że "najświętsza panienka" przysyła je by pokazać piekło ofierze. Piekło, które robią własnie im, mające na celu zmianę wiary i "nawrócenie" na religię w której obecnie wydaje się, że główną rolę pełni nie żywy Chrystus, a nawet nie Bóg (o dziwo), ale posążek "matki boskiej" która "wyprasza" u Boga "łaski". Tyle, że ma się ona nijak do prawdziwej matki Jezusa, która była żoną Józefa. Cel jest wszak prosty - stworzenie mitu w którym jest "bóg" do którego mają dostęp tylko wybrańcy, a w odpowiednim czasie "zejście" na ziemię w roli owego bytu, lub jako jego "wysłannik". Z tym, że jest to tak obcy prawdziwemu bogu byt, jak oferujący Indianom świecidełka wzamian za alkohol ludzie - Jezusowi.
Prawdziwa matka Jezusa nie miała aspiracji do ewangelizacji ludzi, nie wędrowała by nauczać i leczyć. Nie wypędzała "demonów". A zrobiono z niej osobę najwyraźniej ważniejszą od jej syna. Czy chciałaby tego skromna, uczciwa, kochająca matka mesjasza?
Kto zatem posyła szatana, opętującego i często zabijającego opętane dzieci? Matka Jezusa czy też stara współpracowniczka "belzebuba"? Pani Blaga vel Łeż. Ubierająca się w złotą koronę i królewskie szatki, hołubiona przez kler od wieków po imieniem Marii i postacią anielsko świetlistej "niepokalanej panienki" skrywającej pod tą formą oblicze wiedźmy. Zło jest brzydkie zazwyczaj tylko w bajkach, w rzeczywistości stać jest je kosztem krwawicy owiec i baranów na operacje plastyczne i "poprawianie" rzeczywistości.
Prawdziwa Maria nigdy nie była "pełna łaski".
Na pewno nie wobec krzywdzicieli dzieci.
Zatem w imieniu Marii, matki Jezusa Chrystusa, przeklinam każdego pedofila proszącego o łaskę Marii i wstawiennictwo w obrębie i nie tylko katolickiego kleru, jak również każdego kto ukrywa i daje możliwość popełnienia tego czynu ponownie oraz propaguje tego typu treści. Niech bedzie przeklęty każdy kto prowadzi na śmierć jakiekolwiek dziecko. Ja nie wybaczam.
Ten do którego przemawia byt
podający się m.in. za Elohima i Ismaela.
Pieczęć

niedziela, 6 maja 2012

Tudorowie

Błazen z Henrykiem
Przykazania zmienia
Na uboczu wina
Rączego sumienia

Kto za czym głosuje
Biskup podpisuje
Tezy królewskie
A może błazeńskie

Triumf błazna ściera
W magię pomagiera
Losów przyszłych cień
Kart znaczeń i dzieł

Zacznij od Głupca
Co powie ci szczerze
W co masz wierzyć -
Królewskie przymierze

Lecz hyc hyc
Mija czas
Henryk znikł

Elżbieta na tronie
Biała w koronie
Maga przyjmuje
Co klucze dyktuje
Ukryte w kuferku
Dla paru frajerków

Lecz hyc hyc
Mija czas
Ktoś znów znikł

...

piątek, 4 maja 2012

Gra o tron

Gra o tron która odbywa się między poszczególnymi demoniszczami trwa, a ich figurki - podobne do mnie zepsute zabawki rzeczywistości, które nie mają praktycznie nic ze swojego życia, muszą w tym uczestniczyć, przy świadomej działalności rezydentów lokalnych budowli sakralnych. Demoniszcza działają na lokalnych poletkach, a informacje o tym co robią zazwyczaj nie rozchodzą się szeroko, zwłaszcza gdy latami dręczą i wykorzystują odciętą od ludzi ofiarę.
Informacje między bytami "duchowymi" nie rozchodzą się zbyt szybko, trudno więc powiedzieć, że mają jakikolwiek kontakt z wszechwiedzącym Bogiem, który dawałby im jakiekolwiek wskazówki - kierują się one więc tym w co wierzą i widzą same. Przykładowo - gdy byłem w szpitalu w Tychach (przy kościele) i codziennie się modliłem (pater noster + modlitwa ze "Starej księgi aniołów" + mantry buddyjskie + mantry wedyjskie) przez dłuższy czas to w nocy pod koniec mego pobytu miałem ciekawe leczenie z tej "drugiej strony". No i w zasadzie czułem się zdrowy i totalnie otępiały przez kilkanaście sekund, kiedy to moje demoniszcze (które się czasem mną chwaliło i nie pokazywało co zazwyczaj robiło ze mną przez lata) z łatwością mnie podpuściło do złapania pewnego amuletu, no i do ponownego otoczenia mnie zagęszczoną "warstwą" utrudniającą samodzielne myślenie. Oczywiście żaden z poprzednich bytów nawet nie zwrócił uwagi na demoniszcze, dzięki którego metodom wpływania na organizm pośrednio znalazłem się w tym miejscu. Nie wskazał go żaden Bóg, a lokalne demoniszcza działały w oparciu tylko o swoją wiedzę. To oznacza w moim rozumieniu, że Bóg i byty duchowe to zupełnie różne sprawy.
Gra o tytuł "pana zastępów" trwa od wieków. Oczywiście mógłbym sobie dywagować na temat do czego można wykorzystać byty poza "noszeniem na rękach" i po co Jezusowi byłyby potrzebne jakieś pieczęcie do bycia tym kim był. Mógłbym sobie imaginować co w zasadzie taki "pan zastępów" miałby robić i jak postępować. I w jakim wieku odchodzić na emeryturę. Jednakowoż w tej chwili najwyraźniej "pana zastępów" nie ma, albo ma on tylko ograniczoną władzę i zasięg działania. Bo "pan zastępów" to najwyraźniej nie Bóg - Stwórca reguł fizyki, takich samych dla wszystkich, tylko "pan" dla "bytów duchowych". Z których większość - niech zgadnę - wychowała się w świecie, w którym imię Jezusa mordowano, kłamano, grabiono i niszczono narody. Z których większość która istnieje i potrafi działać została przygarnięta przez kogoś wcześniej, kogo też ktoś uratował przed zakończeniem istnienia. Z drugiej strony mamy demoniszcza szukające wiecznie nowych zabawek, za pomocą których chciałyby manipulować, nudzące się i żyjące w świecie krwi przelewanej za wiarę. Nieważne czyją, byle tylko znowu poczuć się kimś na polu bitwy, poczuć emocje, poczuć iluzję życia. Nieważne kto miałby być ofiarą, ważne by wywołać konflikt, w cieniu którego mogłyby znowu bawić się nowymi ofiarami.
Dlatego każdy kapłan który nawoływał lub nawołuje do wojny, mordów tak naprawdę sprzyja tego typu demoniszczom. A co za tym idzie tworzy drogę do nowych ofiar. Po każdej ze stron. Każdy kapłan, który bardziej ufa słowom duchów, bez względu na wyznanie, niż zdroworozsądkowe podejście do ludzi. Każdy polityk który prowokuje wojny, działa na korzyść, a czasem pod wpływem demoniszczy, szatanów czy jak to zwać, by stać się pionkiem w grze o tron. Deus Sabaoth - pana zastępów. Kto wykaże się lisim sprytem? Czyj pionek dotrwa do końca? W zakulisowych gierkach wieków rpg. Więc - znienawidźcie to co wydaje się wam że wiecie o religiach. W końcu podobno jesteście "sapiens". Zawsze, moi drodzy czytelnicy, możecie pójść za Chrystusem, gdy już znienawidzicie wszystkich którzy was potraktują z politowaniem lub zwyczajnie zignorują. Może traficie do jakiejś enklawy gdzie rządzi Żyd który wierzył że wszyscy ludzie, bez względu na narodowość i rasę są dziełem Stwórcy. A może nie. Ze swej strony mogę tylko wam radzić byście starali rozwinąć przede wszystkim siebie i swych bliskich - by przetrwać w świecie drapieżników. Czasem bardzo uduchowionych. Przestać być wielbicielami w ujęciu Sai Baby i zacząć się uczyć i rozwijać - jeśli jeszcze nie jesteście zupełnie zniszczonymi zabawkami wieczności.
A jako że czuję się zmanipulowany przez demoniszcze, pomijając że od paru dni wydaje się, że wspomaga moją kurację czosnkową i grzebie mi w głowie nie pozostaje mi chyba nic innego jak podpisać wyrok na kapłanów którzy mieli nauczać a nie rodzić konflikty i podziały oraz w perfidny sposób wykorzystywać dzieci świata.
Niniejszym ślę pocałunek śmierci na usta autorów, propagatorów, tych którzy są posłuszni względem i którzy stosują "Instructio De Modo Procedendi In Causis Sollicitationis", "Crimen sollicitationis" i pochodne im twory pseudoduchownych wszech wiar i religii. Jesteście winni, a ja nie wybaczam. Niechaj dotknie was to, co dotknęło Ananiasza i jego żonę za zdradę, znacznie mniejszą.
Ten, do którego przemawia byt podający się m.in. za Elohima i Ismaela