środa, 17 października 2012

Ech

Czy warto być takimi jak sterujące ludźmi potwory?
Bawić się ludźmi jak kukiełkami, elementem rozgrywki na "ekranach" drugiego końca wszechświata? Zabijać dzieci, wykorzystywać je z bezkarną swobodą i bezkarnością? Efekty widoczne już teraz - np. w League of Legends - mordercze postacie małych dziewczynek które są zabijane przez innych "bohaterów", dezawuując znaczenie słów i pojęć kto jest kim. Kto projektuje nakładki do Skyrima pozwalające mordować postacie dzieci? To normatyw? Czy chora demoniszcza rzeczywistość?
Zresztą... To tylko gry - kiedyś "krucjaty dziecięce", ofiary wojen, pedofilii... kiedyś? Czy jakoś teraz jest tego więcej?
40 tysięcy dziecięcych ofiar kleru podległego papieżowi kontra pojedyncze "cuda" kremówkowych papieży. Zestawienie? "Święty" bo tak chce lud. Bo tak chce kler który wpływa na lud. Moim zdaniem zaś przeklęty jest każdy u władzy który nie robi nic żeby przeciwdziałać nowym ofiarom. Przeklęty który trzyma się "tradycyjnych" zasad zamiast zmieniać je dla dobra ludzi. Przeklęty, przeklęty, przeklęty.
W wężach splecionych...
Masoni swego czasu ukrywali się przed szlachetkami ceniącymi bardziej władzę i przed klerem który uważał że to Bóg dał mu władzę, tę samą władzę nad światem którą podobnoż szatan proponował Jezusowi. Klerem który nie miał obiekcji skazywać na śmierć za poglądy inne niż przeklętych papieży, za tzw. herezje, za poglądy które mogłyby zachwiać władzę i dominację kleru. Kleru który wykorzystywał ludzi, uważał za swoją własność którą, jak mu się wydawało, miał prawo kupować i sprzedawać.
Wolność, równość, braterstwo - te poglądy rozwijały się u oczytanych elit, potrafiących czytać - w tym Biblię, Biblię która w językach narodowych była zakazana przez wieki dla ludu. Elit, które były świadome równości wobec Boga. Które jak Kościuszko dawał pistolet indiańskiemu wodzowi po to żeby się bronił jak ktoś będzie na niego i jego lud nastawał - tym pistoletem miała być wolność wyborów. Elit, które miały świadomość, że w sposób jawny nie są w stanie przeciwstawić się na terenach Polski otaczającym, podległym klerowi koronującemu władyków mocarstwom. Elit, które traktowały wszystkich ludzi jako równych wobec Boga. W przeciwieństwie do kleru, który sprzedawał odpusty i cenił dusze ze względu na możliwość zyskania brzęczącego złota bardziej lub mniej warte piekła lub raju. Kleru, który jako pierwszy kontakt z chłopstwem, uczył podporządkowania i określonych zasad - klękania przed każdym możnowładcą.
Spisek kleru by zachować szatańską władzę wszak ma wielowiekową tradycję, a każdego kto wskazywał i uczył o równości lub zasad bliższych nakazom Jezusa niż katolickiego kleru skazywano na śmierć - np. waldensów.
Precz z masonerią - krzyczą nauczeni tak krzyczeć zwolennicy pańszczyzny. Nauczeni nienawidzić tych, którzy dali im prawo tak krzyczeć. I to nie z bólu przy pręgierzu czy na stosie, na który by trafili za głoszenie na ulicach, niczym komuniści, potrzeby walki o równość i sprawiedliwość, równe prawa, prawa do własnego zdania. Jak Chrystus - Żyd, który walczył z faryzejskim klerem, masoni, komuniści - wszyscy z początku zrzekają się władzy w imię prawa do wolności wszystkich, równości wszystkich dzieci Adama, masoni w skrytości elitarnych lóż, później komuniści w ramach rewolucyjnych zmian poprzez lud dla ludu. Zawsze ze sprzeciwiającym się klerem, trzymającym się panowania i poddaństwa, spiskującym w tle by zachować swoje majątki i wpływ na ludzi paktując choćby z mafią czy oferując choćby złoto Lucyferowi za iluzję czyśćca.
Na początku - wszyscy walczą o równość, a później stają się mieszaniną idealistów, ludzi którzy tylko udawali by zdobyć władzę, czasem tych którzy sami nie wiedzą po co było to wszystko, czasem przyjmują bez podejrzeń oferowane królestwa których wcześniej się wyrzekali. W efekcie łańcuch kołysze się u nóg nowym śpiewakom starych pieśni. Niektórych krzyżują gdy zaczynają głosić to co przekazuje "anioł światłości" któremu zaczynają wierzyć, niektórzy w imię dobra własnych krajów poświęcają ideały własnej loży i życia cudzych narodów, niektórzy przyjmują że każdy chłop i robotnik ma pojęcie o komunizmie bo się wyuczy dialektyki marksistowskiej bez zrozumienia podstawowych idei za którymi szedł komunizm, co skutkuje powstawaniem struktur Kalego w strukturach władzy. I to nie tylko w komunizmie którego nigdy w Polsce nie było wbrew usilnym staraniom ludzi, którzy odebraliby innym prawo do walki o równe prawa w imię własnego pojmowania komunizmu (rewolucyjnego doprowadzenia do stanu równości wszystkich, z określonymi związkami ekonomiczno-społecznymi wszystkich komórek z których najmniejszą stanowiłaby rodzina) - dotyczy to też tak zwanej demokracji parlamentarnej wywalczonej w imię równości praw.
Państwo jest silne siłą jednostek. Co rozumieją mieszkańcy Szwajcarii, państwa do którego zbiegli co poniektórzy templariusze po zdradzie papieskiej i rzezi rozpoczętej pewnego piątku 13 od której to daty zaczęto przyjmować że to dzień przynoszący pecha. Jak zresztą każda papieska zdrada. No i jak się dziwić np. tzw. 3 przepowiedni Fatimskiej w której facet białych szatach [papież] jest skazywany na śmierć i zabijany przez anioły, a nie dane jest mu zmartwychwstanie. Czyżby ktoś już dostał zawału w trakcie wizyty w Watykanie po takiej interpretacji?
Struktury Kalego zazwyczaj powodują nową walkę o równość. Tyle że komunistów którzy z szabelkami transparentami w ręku krzyczą "precz z komuną" i uważają dyrektorów rozgłośni radiowych za najważniejsze osoby w swoim życiu. Masonów którzy tworzą spiskowe organizacje walczące o wolność słowa krzycząc "precz z masonerią". Bo zostali tak wychowani i nauczeni by widzieć wrogów wszędzie poza tymi którzy najbardziej korzystają na tych naukach. Nie by walczyć ze strukturami Kalego - w obrębie których panuje przekonanie że jak my zabrać to dobrze, jak nam zabrać to źle - tylko by walczyć z ideologią która u samych podstaw walczyła z tymi strukturami, by jej przedstawiciele stopniowo sami zaczęli tworzyć te struktury. Wraz z tworzeniem różnic między poszczególnymi jednostkami, względem ich własnych praw - w tym obywatelskich.
Elity które wiedziały i rozumiały więcej - już ktoś postarał się wykończyć wcześniej. Zostawiając rzesze mentalnych pańszczyźnianych chłopów podległych klerowi. Nie widzącego niczego złego w klękaniu przed nim i lizaniem na kolanach śmietany z kolan jego przedstawicieli. Kabareciarzy którzy są często źle postrzegani przez reprezentowane przez nich środowiska, służby Genetix i Archeo dla których najważniejsze jest życie obywateli - nieważne że pod ziemią, nawet jeśli prawda o skażeniu Ziemi jest inna, ważne by utrzymywać się u władzy, a kluczem jest trzymanie łapy nad hodowlą i rozwojem embrionów. Wielka Rada Watykańska zapewne pogłaszcze po główkach i da śmietanki posłusznym służbistkom Genetix. Na mnie nie liczcie w tym względzie.
BOHATEROWIE
DAWNIEJ
DZIŚ
Elity jednak zapominają zawsze o tym, że pistolet wolnego wyboru który daje się indiańskim wodzom, powinien być umiejętnie wykorzystany. U niektórych wszak powoduje chęcią strzelania do każdego, dla niektórych to powód do organizowania się w bandy mordujące ludzi po II wojnie światowej - jak niektórzy uważani za bohaterów przez obecnych posłów czy co poniektórych lustratorów. Z mojej strony niech nie liczą na wybaczenie. Pistolet wolności u niektórych kończy się rosyjską ruletką lub strzelaniem na oślep. Pistolet wolności u niektórych rdzewieje w szafie. U niektórych jest zamknięty w ozdobnej gablocie. Niektórzy zaś zbierają cudze pistolety.
Elity zapominają o tych, którzy trzymają te pistolety. Masoni, podobnie jak Szwajcarzy mają lub mieli świadomość że państwo jest siłą wszystkich wchodzących w jego skład obywateli. O różnych poglądach. W tym religijnych. Politycznych. Elity zapominają o wychowaniu w tym duchu, szukając wrogów jeśli nie poza krajem to wewnątrz kraju, podczas gdy ten brak pamięci staje się główną przyczyną problemów.
Ten kto klęka przed jednym, klęknie i przed drugim. Kogo uczy się klękać ten zrobi dokładnie to, czego go nauczono. O czym się dowiedział. I odda swój pistolet komuś kto tego klękania się domaga. Bestia która nie potrafi obyć się bez cudzego poddaństwa pozostanie bestią, bez względu czy ma na sobie szaty biskupa czy polityka.
Ale o jakich elitach ja piszę? Niby gdzie one są? To raczej nie one rozbiły system edukacji wprowadzając zamiast godzin matematyki tzw. religię ze śmietanowymi dyrektorami szkół? Czy to ubzdurało się w służbach Genetix i Archeo liżących na klęczkach biskupie czy papieskie pierścienie w swoich chłopsko-robotniczo-zagrodoszlachcianych-pańszczyźnianych główkach? Gdzie tu nauka o obsłudze pistoletu nazywanego wolnością i prawem wyboru?
By złamać pieczęć nie wystarczy ją przetargać na pół, trzeba ją także rozkodować na różne sposoby i zrozumieć jej istotę. Niekoniecznie finezyjne wzorki ale kluczowe nośne pojęcia trzymające je w całości. A pieczęci wszak jest kilka - w ujęciu apokaliptycznym - no i począwszy od typowo symbolicznych - krzyżach na ten przykład - po większe w rodzaju tzw. pism uznawanych za święte, każdej religii... Z tych większych.
Zniszczyć krzyż bo jest się satanistą? Iluzja. Dowód głupoty.
Odwrócić krzyż i ustawić wiszącego w pozycji tarotowego wisielca? Inna perspektywa, ale przybicie jest to samo. Cały czas niesie się krzyż i jest się do niego przybitym. Uzależnionym. Przybitym do symbolu i wiary w symbol. Nałożonej pieczęci ograniczeń.
Zniszczyć czyjąś własność np. krzyż to satanizm? Kler palił cudze biblie. Uważa się go obecnie za moralny - kto u władzy ten decyduje co można, a co nie i kiedy?
Dokonanie symbolicznego zniszczenia własnego krzyża do którego ktoś przybija? Do którego przybijają zdradami przyjaciele, otaczający ludzie którzy witali swego czasu z palmami w ręku, na który skazuje kler, władze by nieść taki lub inny ciężar, krzyż nie mający nic wspólnego z naukami Jezusa, i w nauce jego uczniów pojawiający się tylko jako nauka o zmartwychwstaniu - nauka krzyża - a nie jako nauka o krzyżu i łamaniu przykazaniu o czczeniu kogokolwiek lub czegokolwiek poza własnymi rodzicami.
Krzyż który zastąpił chrześcijańską rozpoznawczą rybę.
Czasem wystarczy krzyż zakopać i mieć świadomość że istnieje, pozwolić mu rozłożyć się przez czas, bo publiczne niszczenie pieczęci bywa zazwyczaj źle widziane, zwłaszcza przez tych, którzy wierzą bardziej w pieczęcie niż w sens treści w nich zawartych. Dla wielu końcem świata było ich naruszenie, kończyło się to zazwyczaj ich zgonem jako naruszeniem "świętości" karanej śmiercią. No ale u niektórych kultur zamiast uczyć co jest istotą np. zakazem mordowania w tym z pobudek wyznaniowych zaczęto rozdrabniać się powiedzmy - w imię Chrystusa - na drobne i powoli odmykać, dzięki czemu idee wolności, równości i braterstwa rozchodziły się po świecie i to wbrew tradycjom urzędasów Konstantyna, pilnujących by dla każdego kto naruszy ich ukochaną pieczęć kończył się świat. W płomieniach. No ale ukochanych pieczęci raczej nie powinno się zmieniać - w tym manipulując imionami własnymi zawartymi w oryginale. Bo może się okazać że ktoś zrobi wielkiego focha.
Czy wolność zabijania dzieci w Skyrim-ie po zainstalowaniu nieautoryzowanego dodatku jest elementem polityki wolności i równości? Polityki wychowawczej rodziców którzy nie wiedzą w co grają ich pociechy i polityką wyborów dorosłych którzy mają satysfakcję z zabicia na ekranie wyobrażeń dziecięcych form? Kolejne spalone Simy w psychice otaczających anonimowych ludzi? Ludzi do których żaden klecha się nie ruszy? Uczniowie Jezusa mieli obowiązki i przykazania które wypełniali. Obecny kler... 40 tysięcy ofiar pedofilii. W jednym państwie. I całkowita cisza w przypadku wysyłania listów do kurii biskupich. Jedna ma nawet przepełnioną skrzynkę pocztową, widać dba o kontakt z wiernymi tak bardzo, że nawet nie odbiera poczty. Czegóż oczekiwać więcej od oczekujących lizania z kolan śmietany i oddawania majątku narodowego klechom nie mającym nic wspólnego z przestrzeganiem i przekazywaniem przykazań Jezusa?
Czy mantry przekazane pewnemu Karmapie przez jakowyś byt wiążą demona czy też formę czującej istoty? Puk puk puk [w czoło]. Zdrowi i rozsądni ludzie nie zastanawiają się nad takimi kwestiami. Nie wierzą w rozmaite symboliki, nie pociągają ich coraz bardziej wydumane symboliki i znaczenia że coś jest czymś innym niż jest. Abstrakty odciągające od rzeczywistości na rzecz wiary w iluzje znaczeń od których tylko krok do czczeniu martwych symboli. Czczenia iluzyjnego abstraktu znaczeniowego.
A ja piszę to będąc pod wpływem niewolącego i doprowadzającego do niewoli demoniszcza nie mającego nic wspólnego z wyzwalaniem, czując gęstą warstwę w głowie, chłodniejszą i drobne paprochy które przemieszczają się po wewnętrznej stronie skóry. Mając świadomość że drobne punkciki przy zamkniętych powiekach to możliwy efekt niedotlenienia i blokady jak by ktoś to ujął - energetycznej, otępienia dzięki któremu łatwiej jest sterować i tworzyć iluzje moim drogim czytelnikom z wykorzystaniem świątyni tego ciała. W którym demoniszcza mają swoje ołtarze. Od wieków. Wśród cichych, nie rzucających się w oczy ofiar wielbicieli aren na których rozgrywa się spektakl.
Demoniszcza nie lubią być ignorowane.
Ołtarze łączników z przeszłością. Ołtarze symboli i znaczeń. Teksty pieczęci lub może pieczęcie tekstu. Kreowane w świadomości nauką znaczeń, przydziałem funkcji, bez formy w mroku, znaczeniem wiary w normatyw i podświadomym rozumieniem matematycznej sprzeczności semantyki znaczeniowej funkcjonującej w otaczającej rzeczywistości idei która walczy z samą sobą. Brakiem akceptacji i bycia ofiarą. Czyichś wyobrażeń. Cudzej rzeczywistości w nielogicznie etnicznym deprecjonującym kontakcie z bytem fałszu wyniszczającym możliwość samorealizacji. Prowadzącym do upadku i iluzji wielkości. Tworzącym maski uśmiechu w rzeczywistości bólu. Redundantnym piekle jednego człowieka.
Po cóż więc symbole? W pustce wygranej nicości. Brakiem aksjomatycznych koncepcji i ich oznaczeń, wzajemnych relacji? W pustce samotności, gdzie jest tylko mrok i brak własnych myśli, w sterowanej klatce rzeczywistości w której jest się zbyt martwym by żyć i zbyt żywym by umrzeć. Gdzie jest się tylko iluzją chwili, dającym innym uśmiech bo tyle jest w stanie dać sterowany człowiek.
Iluzję organizmu który stara się pocieszyć innych i który jest obcy, tak bardzo obcy i jednocześnie tak bardzo podobny. Iluzja życia i śmierci. Wśród miraży miasta upadłych aniołów. Wśród miraży zdradzieckiego kleru. Wśród miraży wolności władzy. Iluzja... Mnie nie ma. A może jestem?
Wątpię więc myślę?
A jeśli piszę tylko wprowadzony wcześniej tekst mający na celu wprowadzić iluzję wątpienia? Wątpienia od początku kontaktu z demoniszczym bytem podającym się za rozmaite bóstwa i nie mającego nic przeciwko rozbiciu mojej świadomości na kawałki w celu łatwiejszej kontroli nad pozostałością? Doprowadzającego pośrednio za pomocą otaczających ludzi lub bezpośrednio do niewoli piszczącego o tym ciała. Ciała na arenie platformy blogowej.
Funkcja terapeutyczna? Podrzeć wszystkie teksty symbolicznych znaczeń i dać sobie spokój? Skasować i spalić wszystkie fotografie wydarzeń z przeszłości, trzymające mnie z "tu i teraz" i zniknąć w pustce? Jak liczyć na własną pamięć pod demoniszczym wpływem?
We wrotach raz w tekście widać złoto przekazywane świątyni, a drugi królowi, raz wilki między owce, a drugi owce między wilki, ach siedzieć u wrót z drewnianym ćwiczebnym mieczem, który zapłonąć i spłonąć może. Pozostawiając popiół i zgliszcza. Iluzje rzeczywistości demoniszczych hipnotycznych wprowadzeń. Alternatywnych szaleństw wyborów wariantów wiary i generowanych zachowań destruktywnych.
Wierzysz w "nie morduj"? Czy wolisz znaleźć się na krzyżu pewnego dnia?
Wolisz naukę zmartwychwstania od preferowanego przez kler narzędzia tortur?
Narzędzia tortur, nie mającego nic wspólnego ze zmartwychwstaniem.
Czy demoniszcza liczą na wyrok który pozwoli im zająć ciała w świątyniach i potem wskazać winnego - na wydającego ten wyrok? Czyje ciała? Iluzje demoniszczych hipnotycznych oddziaływań. Wszak jeśli Stwórca dał człowiekowi panowanie nad ziemią to żaden duch nie ma prawa ani do niej, ani do żadnego ciała człowieka. A sama idea oddawania przez jakiegoś ducha człowiekowi planety na której się urodził i żyje jest sprzeczna z podstawową tezą - Stwórca dał ziemię by się na niej rządzić, bez duchów, ufoków i innych takich wpływających na decyzje ludzi. Bez bytów opętujących ludzi, bez demonów, bez aniołów i innych tego typu. Ziemia dla ludzi.
A wiecie co jest potem? Jak ci którym się wydaje że są oświeceni podchodzą z oświeconymi poglądami do wyuczonych pańszczyzny mas? Śpiewak ląduje w łańcuchach, mury rosną, a struktury Kalego mają się w najlepsze. Niektórzy podchodzą bardziej egoistycznie do wykorzystywanej władzy. Niektórzy jakąś bombkę atomową dla zastraszenia wykorzystają, albo najadą na inne państwo dla ropy, majątków fabrykantów przemysły zbrojeniowego - zdradzając wszelkie ideały "ojców założycieli", członków "loży zachodu". I jeszcze liczą na bożą opatrzność. Urocze [to jest sarkazm, jeśli ktoś nie rozumie].
Nie, to nie wina homoseksualistów jeśli chodzi o pewne katastrofy hmm naturalne (jak życzyłoby to sobie grono entuzjastów szukania winnych w Nowym Orleanie), szukałbym raczej wśród iluzjonistów własnych wyborów, zwłaszcza gdybym wierzył w sprawiedliwość taką hmm globalną, karzącą np. za podrzucanie plemionom indiańskim zakażonych bronią bakteriologiczną kocy, czy też eksperymenty podobne do tych z Oświęcimia w trakcie zakażania i obserwowania powolnego umierania i cierpień obywateli własnego państwa.
Czy manitou Internetu wygra? Hmm? To takie luźne odwołanie do G.Mastertona. No i kiedy sieć osiągnie tę oczekiwaną współbieżność prędkości bliskiej prędkości światła w hipotetycznej neuronalnej sieci optycznej dającej interesujące efekty względności wśród krystalicznych struktur. Hi hi hi.
Może w następnym odcinku.
A teraz moi drodzy czytelnicy bądźcie dobrzy dla siebie nawzajem i wszystkich czujących istot.
Sarkazm logiczny.
Ech.

piątek, 12 października 2012

Masoni

W wężach splecionych, w koronie strąconej... - ciekawe kto pamięta Niesamowity dwór Z.Nienackiego.
Strącona korona władzy. Jedynowładztwa. Papieży. Cesarzy. Królów.
Z czasów kiedy równość była mrzonka i można było skończyć na szafocie za jawne poglądy sprzeciwiania się władzy. Ekskomunikę i spalenie za inne poglądy niż oficjalnie dozwolone. Szatańska władza pseudochrześcijan. No i masoni - działający na rzecz równości wszystkich członków wspólnoty. Oświeceni szerzyciele edukacji. Działający na rzecz równości praw mieszczan i szlachty. Praw chłopów pańszczyźnianych z których każdy był uważany za czyjąś własność. Z popierającym te porządki klerem, traktującym w dużej części ludzi jak bydło. Z wyjątkami tak jakby w sporej mierze będącymi zazwyczaj w skrytości wolnomularzami. Wszak sprzeciwiali się papieskiemu porządkowi świata. Za co groziły im kary i ekskomuniki a i śmierci.
Naprawdę żałośni są chłopi którzy zaczynają udawać szlachciców. Szlachciców którzy gwałcili chłopki w ramach prawa pierwszej nocy. Żałośni tym bardziej im bardziej pragną monarchii, która odbierała im prawo do wolności i często życia, zmiany miejsca zamieszkania, wyboru pracy, osiedlania się. Żałośni wyznawcy kleru który pragnąłby tylko nowych wioseczek i miast które zarabiałby na darmozjadów nie mających nic, poza wykorzystywaniem postaci Chrystusa, wspólnego z chrześcijanami których uczyli apostołowie. Żałośni są udający demokratów merdający ogonkami (mający erekcję) na myśl, że jakaś królowa czy król nada im tytuł szlachecki. O jakże żałośni.
Wszak w lożach bywali też królowie, książęta - ci którzy rozumieli idee wolności i równego traktowania swych poddanych. Nie noszący się w lektykach papieże. Królowie którzy rozumieli zmieniające się czasy i równość wobec Boga wszystkich. W przeciwieństwie do uczącego poddaństwa kleru i szlachetków których małe rozumki nie dościgały nawet Puchatkowego, a każdy na zagrodzie czuł się równy wojewodzie.
Prezydenci też bywali. Niektórzy pewne kwestie rozumieli i mieli zdecydowany dystans do papiestwa... Ale nie wszyscy byli wprowadzeni. O nie. A niektórzy bratnie stosunki ze starymi sprzymierzeńcami delikatnie rzecz ujmując mieli głęboko w dupie i woleli usunąć się w cień gdy były ustalane pewne granice. Czyż nie można by się za to nafochać?
Cóż, wojujący z masonami kler niewątpliwie ma swój interes w tym, by uczyć tak by ktoś im zawsze lizał śmietanę z kolan. A lud? Czy lud musi się dowiadywać o wszystkim co się dzieje wśród elit?. Hi hi hi.
Chyba powinien bo inaczej np. taki T. Kościuszko pozostanie jakże niedocenianym łącznikiem z USA... Hi hi hi.
Choć kopiec mu ładny usypali - kiedyś. Teraz woleliby pańszczyznę i możliwość dupczenia ich żon i córek od możniejszych od siebie bo to oznacza hasło - precz z masonerią - tak bardzo popularne wśród kleru podającego się za chrześcijański.
Dlaczego tego typu blogi powinny zawsze pozostać imaginacjami?
I-mag-i-nacje...
Imaginacjami osób które nie powinny mieć władzy? Bo po pewnym czasie znajdują się winni tego wszystkiego o czym się pisze. I zaczynają się pogromy. Tu krucjata przeciwko innowiercom, tam hitlerowskie obozy zagłady. Tu islamscy terroryści tam łagry polityczne. A zaczyna się od pięknych idei, ludzi których stać na ich głoszenie. Potem, pojawia się ktoś kto rozumie inaczej określone pojęcie, a do tego uważa że jego podejście jest jedynie słuszne i że wszyscy inni muszą myśleć tak jak on. Niszcząc często to, co było podstawą oficjalnie głoszonych tez. I niszcząc przy okazji ideę która dawała początek ich władzy. Władzy opierającej się na tym, że podwładni lepiej od władających rozumieli to, w czym brali udział. Czy to niby chrześcijański kler, nie istniejący w gminach chrześcijańskich około 2 tysięcy lat temu, wymyślający kolejne nie mające nic wspólnego z przykazaniami Jezusa nakazy, czy to władze niby komunistyczne, z których żaden praktycznie nie był prawdziwym komunistą bo zapominał o co właściwie walczy - a ograniczał się do zachowania władzy i jedynie słusznych poglądów wiodących swoich znajomków odrzucając to co było bliższe podstawowej idei, ale mogło zagrozić władzy.
Na takie osoby które piszą coś takiego często wpływają z zewnątrz świadomości, które same chcą skorzystać na głoszonych poglądach, ideach a to niszczy zarówno piszących jak i w rezultacie tych, którzy oczekują określonych zachowań i poglądów. Są też ci, którzy będą nienawidzić za każde słowo i niszczyć, bo wolą sami zachowywać swoją władzę, niektórzy zawsze będą obojętni i będą się przyglądać - "bo już nie takie rzeczy widziałem i słyszałem i nie ruszę się sprzed ekranu bo mi tu dobrze, mam swoje pukane ziarna, mam swój serial z cudownościami, a reszta to i tak będzie się dziać beze mnie".
Tylko kto powinien mieć władzę? Czy większość kończy jak Griffith z Berserka (anime)? A może zatrzymuje się na pewnym etapie i wystarcza jej iluzja którą roztacza by zachować tę władzę? Iluzja wyborczych kiełbas i późniejszego postu dla wyborców. Ale tylko dla wyborców. Iluzja raju i rzeczywistość podatku kościelnego, płatnych odpustów by się do niego dostać.
Rzeczywistość demoniszczych manipulacji rzeczywistością.
Kto zatem ma rządzić? Genetix głosujące od święta "zgodnie z sumieniem" a na co dzień bez sumienia? I do tego oficjalnie się przyznające do tego, że na co dzień nie głosują jako ludzie tylko maszynki partyjnej machiny, machiny dążącej do większości i utrzymania władzy. Bezosobowej. Bez sumienia. Ale od czasu do czasu poszczególne osoby - fragmenty aparatu partyjnego - pokazują że są "zgodni z sumieniem". W paru głosowaniach na rok, a poza tym - "robimy wbrew sumieniu". W tematach kluczowych dla Genetix.
Wybrańcy narodu otwierający kabarety jak niektórzy posłowie Ruchu Palikota? Cóż, gdybym był posłem zapewne zatrudniłbym np. byłego posła J. Rewińskiego, wielkiego przyjaciela piwa, do pisania tekstów na mównice sejmowe w ramach asystentury biura poselskiego. Mógłbym nawet w czasie wystąpienia powiedzieć "Siara mi napisał że...". Wszak który z posłów pisze samodzielnie swoje wystąpienia? Niektórzy wolą kabarety, a czasem kota Alika (bis, bis proszę moich drogich czytelników) lub msze w czasie urzędowania, względnie zamiast siedzieć i pracować nad poprawą bytu obywateli pilnować żeby trupy nie uciekły z cmentarza, względnie bronić dwóch zbitych na krzyż desek. Nie żebym się nadawał na posła. Ale kto się nadaje?
Pod pewnymi względami znacznie wygodniej jest nie być posłem. Czyli nie siedzieć na Sejmowej sali względnie czuć się jak w szkole lub wykładzie z nudnym wykładowcą będąc tym wykładowcą mówiącym do pustej sali "Wysoka Izbo". Przy pustej sali to pewnie nawet takiej tremy nie ma, co skutkuje jednym lub dwoma wystąpieniami co poniektórych posłów w czasie roku ich pracy. Resztę czasu pracy ustawodawczej zapewne spędzają na gonitwach golfowymi wózkami, na kolanach w jakimś dobrze ustawionym medialnie budynku kościelnym lub na bibach w trakcie załatwiania przyszłej pracy w strukturach UE.
...tak, mógłbym powiedzieć "Siara" i wszystko byłoby jasne. Brak cudownych rozwiązań problemów, czy też idiotyczne rozwiązania problemów to wszak nic nowego dla posłów. Najważniejszy dla nich jest krzyż, jak się nie ma wiedzy i umiejętności rozwiązywania problemów to znajduje się tematy religijne w świeckim państwie. Państwie w którym zamiast o ekonomii decyduje się o wieszaniu krzyża, stawianiu go, klękaniu. Tematy które powinny być problemem nie dla posłów ustalających zasady państwa a dla urzędasów Watykanu. Ja na posła się nie nadaję. Bycie tylko maszynką do głosowania która jest przeznaczona do zdobywania diet z sumieniem od czasu do czasu i możliwą otwartą karierą kabaretową nie wydaje mi się tym, co powinienem w życiu robić. Zwłaszcza jeśli od moich występów miałoby zależeć życie ludzi którzy głosowali za wyborem aparatczyków maszynki diet. Zarówno Genetix jak i Archeo.
Ach czemuż Polski nie zakładali masoni jak Stanów Zjednoczonych. Masoni wierzący w równość niezależną od religii i bez klękania przed każdym władcą i każdym klerem. Równość praw. Tak obcą noszącym się w lektykach papieżom wywołującym wojny religijne. To że to właśnie masońskie USA wysyłały paczki jednakoż nie przeszkadzało klerowi czekającemu aż wyciągnie od Polski, dzięki rękom wyuczonych, posłusznych baranów i owieczek - ziemie i majątki, których nigdy, od początku istnienia chrześcijaństwa, nie miał prawa posiadać. Masoni w tym kraju byli dobrzy do momentu w którym zaczęto niuchać, że ich poglądy mogą zagrozić szatańskiej władzy kleru. Ale póki obalali lokalnych kacyków - nie było problemu. Oczywiście nie mieliśmy co liczyć na efekty Konstytucji 3 Maja (zgadnijcie w której loży byli jej twórcy) skoro wokół było tyle udzielnych władyków i popierających ich kościelnych urzędasów.
To miłe że tzw. prawica honoruje pracę masonów każdego 3 maja. Urocze.
Współpraca Rady Niewidzialnej i Tajnej z zagranicą widocznie układała się w tamtych czasach całkiem nieźle, a kto wie jak wyglądałaby w dzisiejszych czasach sprawa wiz, gdyby sięgnąć do ówczesnych ideałów i współpracy na tym samym szczeblu. Dziś niestety można liczyć co najwyżej na Słońce Peru i a nóż/widelec białego węża w kraju w którym pieniądz jest złoty (El Dorado). Oraz podstawianie pod nos łaskawych kolan do wylizywania, przyzwyczajonego do ciemnoty pańszczyźnianej chłopstwa - od której odchodziła acz powoli i na miarę czasów właśnie owa Konstytucja. Chłopstwa. które nauczyło się już tak kraść jak starzy wyjadacze, a czasem nawet podkładać świnię na taśmach aparatczyków fabryki ustaw. Oczywiście na kolanach i z mordkami otwartymi do konsumpcji w każdą niedzielę.
W każdym bądź razie w imieniu masonów, do których hi hi hi nie należę hi hi hi, dziękuję droga prawico za święto Konstytucji 3 Maja i uhonorowanie ich działań, dniem wolnym od pracy.
Niedawny Porządek Świata warto znać, przed tym nim ktoś zacznie wprowadzać Nowy Porządek Świata. Nawet skrótów nie trzeba zmieniać, no nie? Bo niby co się zmienia? Wracamy do systemu kapitału który robi co chce i liżących kolana żeby przeżyć i wykarmić swoje potomstwo? Z kabaretowymi postaciami wybieranymi w ramach głosowania przez uczone przez całe życie lizać śmietanę z kolana dzieci? No ale kler nie zajmuje się bzdurami. Tylko zapewne Nowym Porządkiem Świata.
Szkoda "ojców założycieli" USA, oj szkoda. Zważywszy na to, że obecni rządzący już masonami na tym poziomie umysłowym co ówcześni - nie są. Taki Beniamin Franklin... Świętych obrazków od czasu wynalezienia piorunochronu nie trzeba wystawiać na dwór, żeby piorun trafił w niego a nie w dom (jak w jednej relacji z humoru z zeszytów), ale czy ktoś pamięta że dzięki masonom nie płonie i nie ginie obecnie tyle ludzi co w czasach gdy pioruny były na porządku dziennym "boskim wyrokiem" który całkiem często trafiał kościelne wieże? Czy któryś ksiądz podziękował kiedyś masonom za ich wynalazki i pracę na rzecz chrześcijańskiej równości? Jeśli nie, to w ramach protestu proponuję ściągnąć piorunochron z każdej dzwonnicy i każdego domu który jest przeciwny masonerii i liczyć na cud w czasie każdej burzy. Niektórzy jednak wierzą bardziej otaczającej księdze Stwórcy - otaczającej rzeczywistości - i lepiej od księży potrafili w niej czytać by tworzyć zabezpieczenia przed zjawiskami fizycznymi.
Ach, żal "ojców założycieli". Żal. Zwłaszcza jak się patrzy na kolejne niszczenie swobód obywatelskich i optymistyczne wprowadzanie ograniczeń względem własnych praw dzięki takim ludziom jak w Polsce.
Zagrała w Trąbce muzyka
Ktoś puka
Ktoś otwiera
Ktoś zamyka
W Trąbce co tęczy Pryzmatem
    Była
Konkludując - może faktycznie do rządzenia światem nadają się tylko masoni w rodzaju "ojców założycieli" czy ci z czasów Wielkiego Sejmu. Cała reszta najwyraźniej walczy o kapitał, krzyże, władzę, cudze głosy oraz dusze zapominając o własnych. Sumieniach.

środa, 10 października 2012

Seksmisja

Z uwagi na to, że dziś przełożono obrady Sejmu tylko dlatego że kilku posłów wolało mszę z okazji miesięcznicy od obowiązkowej pracy na rzecz obywateli, czym dali wyraźny sygnał że z chrześcijaństwem rozmijają się coraz bardziej bo nie mają bladego pojęcia o nauce krzyża wybierając kult śmierci miast działań na rzecz życia, poczułem się jak bohater Seksmisji.
Rzecz jasna w bardzo ogólnikowym zarysie - wszyscy wokół chcą pod względem wiary i życia - panującej kobiety - królowej, a prawda świata jest zupełnie inna niż przedstawiana przez działające w tym zakresie władze Ligi decydujące o mentalności, preferencjach i m.in. odgórnych ograniczeniach popędu.
Kojarzy ktoś o kogo chodzi?
"Liga rządzi, liga radzi, liga nigdy cię nie zdradzi"? - była kiedyś taka "Święta liga" z państwem Rzym jako jej członkiem i tymi zachodnimi mocarstwami wspólnie dymającymi biedną Polskę i jej wierzących we wspólne działania obywateli. Sobieski to aż apopleksji dostał... Pewnie pod koniec życia najchętniej pokazałby gest Kozakiewicza każdemu klesze który zaproponowałby mu działanie przeciwko muzułmańskiej Turcji kosztem Polski - ale wszak mamy stare porzekadło że Polak mądry po szkodzie. A biedny, chorujący m.in. na francuską chorobę Sobieski tak bardzo wierzył w dobro i uczciwość katolickiego kleru, mającego od wieków pakt np. z Lucyferem dotyczącym czyśćca, za który według jego własnych zasad każdy z papieskich popleczników powinien był zostać spalony.
Początkowo takie przebudzenie w kraju rządzonym przez facetów w sukienkach udających swą kobiecość - niby w "Seksmisji" Machulskiego - mogłoby się nawet wydawać rajem, tyle że z biegiem czasu wychodziłyby na jaw wszelkie sztuczki na polu działań politycznego ramienia Genetix, ustalającego politykę prorodzinną państwa. Z sekundującymi na drugim planie służbami Archeo o nieco bardziej lewicowych poglądach lecz po cichu poddającymi się stadnie władzy Genetix - no, może z pojedynczymi reprezentantkami wyłamującymi się z szarego tłumu biorących zalecane pigułki.
To czy ktoś zeżre ich święte jabłuszka i zrozumie pewne kwestie to pewnie jest kwestią osobniczą. Wszak wszystko jest prawdą - tylko nie wszystko ma poprawną interpretację księgi którą stanowi wszystko wokół ;)
Samiec Komuch twój wróg!... ?

wtorek, 9 października 2012

Samaria

Ewangelia wg św. Mateusza
10:5 Tych to Dwunastu wysłał Jezus, dając im następujące wskazania: «Nie idźcie do pogan i nie wstępujcie do żadnego miasta samarytańskiego! Idźcie raczej do owiec, które poginęły z domu Izraela. Idźcie i głoście: "Bliskie już jest królestwo niebieskie". Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy! Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie! Nie zdobywajcie złota ani srebra, ani miedzi do swych trzosów. Nie bierzcie na drogę torby ani dwóch sukien, ani sandałów, ani laski! Wart jest bowiem robotnik swej strawy.

28:20 Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem.
"Przykazałem" a nie - "przekazałem". Wszystko co przykazał wyrzekający się władzy Jezus. A wam radzę jednak stosować się do nakazów tych w których wierzycie bo inaczej podpadniecie - za bardzo i jeszcze was ukrzyżują, albo postradacie stopniowo rozum, a rozliczać was będą z tych nieszczęsnych nakazów. No a Allach... Milczy. Więc róbcie swoje i bądźcie dla siebie i innych (oraz wszystkich czujących istot) dobrzy.
No to moi drodzy czytelnicy z przyszłości, dla których może świadomość niejakiej Sowy przemądrzałej z kanału ezoteryka będzie oczywistością czyli że w zasadzie umysł niezależny jest od czasu i przy odpowiednim rozwoju można pracować nad sobą - cytując - i tysiąc lat temu. To czemu nie dwa i zbiorowo? Ratując Jezusa? Hi hi hi. Ataki energetyczne niektórym wychodzą, zmiany mikrograwitacyjne też, to czemu nie zbiorowo ratować Jezusa? Można by się czegoś nauczyć z podrzuconych książek, no nie? Dla odpowiednio rozwiniętej cywilizacji nie mordującej się nawzajem powinno to być dosyć proste.... No ale... Mówimy o rozwiniętej cywilizacji.

O i coś się zmieniło. Hi hi hi.

Ale byście bufor demoniszczowi zwiększyli... Pamięci nigdy za dużo. Hi hi hi.

piątek, 5 października 2012

Nauka krzyża

Zmartwychwstanie?
Czyli - niektórzy zmartwychwstają a niektórzy nie.
Gdzie tu miejsce na raj po śmierci albo piekło?
Jeśli zmartwychwstają to nie są w raju.
Jeśli ktoś wierzy w raj po kres świata to nie wierzy w zmartwychwstanie.
Jeśli zmartwychwstają to czym się przejmować? Własną stratą? Jeśli ktoś wierzy w zmartwychwstanie to jest to raczej koniec starego ciała i początek czegoś nowego.
Nowego życia.
Nie raju. Nie piekła. Póki ktoś im tego życia nie zmieni w jedno lub drugie.
Czyściec? Za który kler katolicki (593r.) zapłacił Lucyferowi? Naprawdę w to wierzyli.
Lucyferowi pewnie też.
I paktom z nim.
Do dziś wierzą.

Alternatywa zmartwychwstania - 72 piękne i kuszące dziewice? A wiecie w czym tkwi haczyk? W braku ślubu. I braku kogokolwiek do jego udzielenia. Jeśli któryś się skusi, hi hi hi, to popełni cudzołóstwo, za które, hi hi hi, Mahomet przewidział karę śmierci. Cudowne rozwiązanie czyż nie? Niektórzy to potrafią umrzeć dla miłości... No to może lepiej założenia Chrystusowe? Ach, rozumiecie podejście duchów do wrabiania ludzi?
Draniom, nie należy ufać.

Nauka krzyża - choćbyś i był mesjaszem/prorokiem/synem bożym lub w ogólności - człowiekiem - to i tak cię ukrzyżują jak będziesz ufał wszystkim wokół w to że możesz mówić co ci się wydaje za słuszne. I nawet jeśli to prawda to nikt z góry palcem nie ruszy żeby powstrzymać rządny krwi tłum. Wielbicieli. No chyba że... ;] Ufać można tylko Bogu, wielbiciele i tak pomyślą i zrobią co będzie im się wydawać za słuszne, albo nakaże im władza lub kler.

Czy można ufać sobie? Swojej wierze i wiedzy? Bezwarunkowo? Jak pokazuje historia często wiedza jest tylko wiarą, wiarą w teorie, które czasem lepiej, czasem gorzej opisują otaczający świat. Czyli są mniej wiarygodne niż opisywana rzeczywistość. Ufa się im mniej niż temu, co zostało uznane za dzieło Boga i nawet jeśli ktoś nie wierzy rozumie (a może właśnie wtedy powinien rozumieć to lepiej) tę zależność.

Nauka krzyża. I tak wstaniesz z grobu więc czym się przejmować i wciąż wracać do problematycznego momentu. Jeśli się wierzy w to wstanie. Bo jak nie - to pozostaje tylko lamentować przez lata nad czyimś końcem, zapominając o żywych, poświęcając się śmierci i nicości każdego dnia kosztem życia. Otaczając kultem nie naukę krzyża tylko krzyż - przedmiot, miejsce kaźni, śmierci. Nauka krzyża - zmartwychwstanie wierzących - odrzucając na rzec kultywowania nieustającego cierpienia i nicości. Jeśli ktoś wierzy. A jak nie... Pozostaje nicość i wieczna zagadka - co jest po śmierci.

Jezus nie jest Panem. Może i byłby grzecznościowo panem Jezusem, ale zrzekając się władzy został po prostu Jezusem. Ani władcą ani kimś komu ktokolwiek by podlegał. No chyba żeby ktoś bardzo chciał i uznał te same zasady co on. Względem zrzeczenia się władzy, ale jednocześnie nie oddawania jej komuś innemu. Tyle że ja mu nie ufam. Nie ufam komuś kto wierzy duchom. Nie że we wszystkim mu nie wierzę - Budda też nie był buddą całe życie, w końcu po to spędził tyle czasu na medytacjach i szkoleniu u różnych ludzi, całkiem sporo tracąc na wadze przy tym, olewaniu demoniszczy, że dopiero oświeciło go po dłuższym czasie - ale bezwarunkowo ufać? Nie. Jak ktoś się zrzeka władzy to później nie powinien jej wykorzystywać i dawać sobie wciskać "królestwa ojca nie z tego świata". Moje demoniszcze też twierdzi że przychodzi od ojca, podając się przy okazji za Elohima. Pewnie jakiegoś "ojca dyrektora", zważywszy na oddziaływania przez całe życie doprowadzającego do takiego stanu w jakim jestem. Demoniszczom, za kogo by się nie podawały, nie należy ufać. Mnie też nie należy bezwarunkowo ufać - warto za to sobie posprawdzać różne rzeczy.
Uczyć się.
Szukać odpowiedzi i wiedzy.
Choćby w Chinach jak to ujął Mahomet. Hi hi hi. Choćby na tematy związane z energetyką człowieka, czy też, hi hi hi, systemów politycznych, hi hi hi. Nie żeby tam panował jakiś faktyczny komunizm. Definicyjny. W którym raczej nie ma bogacących się jednostek kosztem innych.

środa, 3 października 2012

Kawałek

Jak długo każdego dziecka nie będzie się uczyło i wymagało od niego wszystkiego tego, czego oczekuje się od potomków władców, choćby mieli umysł cieśli, tak długo demokracja będzie tylko iluzją w której zawsze będą niewolnicy władzy po którejś ze stron.
W myślach cofam się do wakacji i siedzenia na wysepce kamieni pośrodku rzeki. Woda płynie, szemrze i mija mnie jak czas. Siedzę i słucham szumu siedząc na twardych, szarych kamieniach. Z których każdy jest zbiorem kryształów, z bardziej lub mniej doskonale uporządkowaną strukturą - w mikroskali.
Nieuporządkowanych, kolorowych, wibrujących struktur. Kamienie są szare - otoczaki wygładzone przez wodę, ukrywają swoją wewnętrzną naturę.
Myśli, fragmenty, zgubione życia.
Ile czasu trzeba by diament stał się otoczakiem? Jakiej siły trzeba by go rozbić na kawałki? Czy siła tony szarych otoczaków uderzających w jednym czasie wystarczy?
Woda płynie.
Na drugim brzegu zieleń, trawa, las. Z jednej i drugiej strony. Gdzieś, może jakaś droga za drzewami.
Ja siedzę na wysepce pośrodku rzeki.
Okruch myśli.

Mr Zoob
Mój jest ten kawałek podłogi

Znowu ktoś mnie podgląda,
Lekko skrobie do drzwi. 
Strasznym okiem cyklopa,
Radzi, gromi i drwi!

Mój jest ten kawałek podłogi,
Nie mówcie mi więc, co mam robić!
Mój jest ten kawałek podłogi,
Nie mówcie mi więc, co mam robić!

Meble już połamałem,
Nowy ład zrobić chcę.
Tynk ze ścian już zdrapałem,
Zamurować czas drzwi!

Mój jest ten kawałek podłogi,
Nie mówcie mi więc, co mam robić!
Mój jest ten kawałek podłogi, 
Nie mówcie mi więc, co mam robić!

Mój jest ten kawałek podłogi,
Nie mówcie mi więc, co mam robić!
Mój jest ten kawałek podłogi, 
Nie mówcie mi więc, co mam robić!

Wielkie dzieło skończyłem,
But do wyjścia mnie pcha.
Prężę się i napinam,
Lecz mur stoi jak stał.

Mój jest ten kawałek podłogi,
Nie mówcie mi więc, co mam robić!
Mój jest ten kawałek podłogi,
Nie mówcie mi więc, co mam mówić!

Kler na obrazku w poprzednim poście nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem, poza wykorzystaniem postaci Chrystusa do określenia swojej pozycji jako kler. Ludzie otaczający i patrzący się na wykorzystywane dzieci to ten sam tłum który woli uwolnienia Barabasza (np. od winy związanych z machlojami w spółce Telegraf czy innymi) i z lubością przygląda się katowaniu ludzi, czasem tych których wcześniej z lubością słuchał. Wśród nich nie ma chrześcijan. Bez względu na to co będzie twierdzić kler. Ta sama postawa co dwa tysiące lat temu. Ten sam mur. To samo klękanie przed każdą bestią która ma wystarczająco dużo władzy by wpływać na innych i utrzymywać swoją władze kosztem cudzej wiary w dogmatyczną słuszność własnych poglądów. Władzy której wyrzekł się Chrystus.

Liczyć na zmiany? Cudowne zmiany? Przymusowe zmiany? Zrozumienie?
To trzeba by wierzyć w cuda.
Mury upadają i rosną.

Zbawienie poprzez wiarę? Wiarę w głoszenie buntowniczych poglądów jak Jezus Chrystus? Zgodnych z założeniami przykazań?
Nie tyle zgodnymi z tradycjami kleru tylko zgodnymi z poglądami Jezusa.
Nie ma zbawienia dla służalczego kleru wypełniającego instrukcje papieży dotyczące pedofilów w swych szeregach.
Oni nie wierzą. Oni wielbią. Oni klękają. Oni się wpatrują i całują pierścionki.
O, a może ja kłamię?

Oni wszak bzdurami się nie zajmują.

Czy wszyscy? W co wierzyli klerycy wykorzystywani przez niejakiego P.? Albo dzieci kastrowane za niespełnianie seksualnych zachcianek katolickich opiekunów?
W miłość i wybaczenie Chrystusa? Jakie wybaczenie? Ten gość stwierdził że lepiej by ktoś sobie obciął to czym grzeszy (samodzielnie), jeśli wierzy. Tylko w co wierzy P.? W niepokalaną Jezusem dziewicę? W nietykalność swojej osoby? Nie ma zbawienia dla P. zwanego arcybiskupem. Nigdy nie był chrześcijaninem. Był co najwyżej jawnym wielbicielem Jezusa, a w rzeczywistości wyznawcą babilońskiej niepokalanej Jezusem dziewicy. Ujeżdżającą tego niby biskupiego smoka.

Tak na marginesie - w tłumie broniących krzyża smoleńskiego nie widziałem ani jednego chrześcijanina. Widziałem tłum wielbicieli Jezusa i wyznawców niepokalanej Jezusem dziewicy. Żaden z "obrońców" nie pojął nauki krzyża. Żaden z tych, którzy tam byli. Żaden z nich nie jest chrześcijaninem. Bez względu na to co im się wydaje. Bez względu na ilość rytuałów w których brali udział. Zbawienie nie jest przez uczynki tylko wiarę. Czyż nie?

Wiarę w możliwość zachwiania przyczynowo-skutkowego.

Ktoś kto publicznie naucza że czcić należy kogoś lub coś więcej niż własnego ojca czy matkę nie jest chrześcijaninem.
Ktoś kto naucza że należy czcić flagę, godło, urząd, obraz czy posąg i uważa że jego uczucia religijne są związane z tym czczeniem nie jest chrześcijaninem.
Wśród chrześcijan nie ma państwowości i nie ma symboli które się czci.
Są tylko właśni rodzice i wyznawcy podobnych poglądów - siostry i bracia.
Nie klęka się przed krzyżem czy pentagramem. Nie klęka się przed kapłanem. Nie oddaje hołdu symbolom. Nie.
Czci się tylko własnego ojca i matkę.

A mury rosną i rosną wraz działaniami duchów.
Ich przekazami i nakazami.
Próbami wiary w przekazane podstawy.
Łańcuch kołysze się u stóp niewolników, których naucza się posłuszeństwa i milczenia. Względem kleru, szlachty, korporacji, kapitału, władzy.
Niewolników którzy każdą odmianę powitają z wiwatami, będą z palmami witać i ciągnąć za osiołkiem. Ale wybiorą Barabasza. Bo tak zawsze było. Bo kler i władza zawsze będą takie same. Bez względu na ustrój. A Chrystus wyrzekł się władzy i działał przeciwko klerowi. Jakże ciekawa atrakcja dla tłumu niewolników wiary.
Padną mu do stóp. Będą się czołgać przed bestią. Całować pierścienie bez względu na to co zrobi.
Czy Chrystus podnosił z kolan padających przed nim? Czy też znacząco pukał się w czoło?
Niewolnicy padają przed każdym. Tak ich nauczono. Do tego zmuszano.
Nie zawsze mogli oczekiwać na łaskawą śmietanę podaną na kolanie.
Ach. Władza. Jakże łatwo można ulec jej pokusom. Nieświadomie wykorzystać.
Iluzje, iluzje, iluzje...

Wyrzeczenia się władzy.

Osobiście świadom jestem swoich porażek w Cywilizacyjnych gierkach. Sukcesów dzięki systemowym sztuczkom w edytowaniu hexadecymalnych wartości takoż. Znasz system - żadna gra ci nie straszna. Zmaterializujesz sobie kupkę złota. A co... Zachwiejesz światową gospodarką, a co... Padną ci do stóp? A potem rozszarpią, byle nic z tego nie było, a układy pozostały układami jakimi były przed tobą. Nawet ciebie zmienią jak im się podoba odpowiednim praniem mózgu. Albo cię spalą. Czarownika materializującego złoto? Oj, lepiej zmaterializować rybki albo chlebek. Albo trochę wina metodą Chalmersa z Ucznia czarnoksiężnika L. S. De Campa i F. Pratta. Lub podobną.
Iluzje, iluzje, iluzje...

Wyrzeczenia się władzy.

Potrzeb.
Imponowania.
Potrzeb.
Karmienia potrzebujących.
Potrzeb.
Samorealizacji.
Potrzeb.
Myślenia.
Potrzeb.
Życia.

Iluzje, iluzje, iluzje...

No w końcu dochodzi się do wniosku, że chodzi o to, żeby być dla siebie dobrymi nawzajem.
Czyż nie?

I nie mówi się wszystkiego. Oj nie.

Bo niby kto zrozumie?

Twoja kopia bez twoich wspomnień i toku rozumowania z gotowymi wnioskami wpojonymi od dzieciństwa?
No i w zasadzie czy to jest sens być kopią? Co z tym na którego nakłada się wzorzec?
Nie-boskie gierki starych prukw.
Bezduszny potwór z oddziałującym zewnętrznym bytem na przysadkę mózgową i płaty skroniowe.
Bezduszny potwór uśmiechający się mimo cierpienia, maską zrozumienia.
Bezduszny potwór który nie miał wyboru nie brania udziału w przygotowanym scenariuszu.
Iluzje, iluzje, iluzje...

...zyska sławę królem będzie, kto na szklaną górę wejdzie...