piątek, 22 czerwca 2012

Dna

Od paru dni coś na mnie oddziałuje nieco oczyszczająco. Zaczęło się od śmierdzenia moczem pokoju bez określonego źródła z podejrzeniem ukrytego działania mojego kota. Obsikującego mnie demoniszcza z podejściem skrzatów szczających do mleka tym razem bym nie podejrzewał, gdyż jakoś zaraz po tym zacząłem lekko odczuwać te wszystkie "energetyczne" przepływy szlifowanych kryształów, a zwłaszcza nieszlifowanych fragmentów geod z wykształconymi naturalnie ametystowymi formami. I o ile zapach na trochę się stracił, to w czasie ostatnich medytacji zacząłem go czuć od własnej skóry, wraz z odciąganiem odczuwalnych "zagęszczeń" z pewnych obszarów wnętrza ciała, przez niektórych kojarzonych z głównymi czakrami. Bynajmniej nie czuję się już dobrze, ale w trakcie medytacji śmierdzenie moczem wskazuje na konkretne problemy zdrowotne i to raczej nie związane z poprzednio opisywanymi rozwiązaniami.
Opisywałem już parę razy, gdy eks-znajomy chciał "pokazać mi" przekazując swój "brud" z głowy. W efekcie ja zacząłem czuć się jakby ktoś polał mi mózg kwasem. A później zacząłem czuć "piasek" w głowie z coraz gorszym samopoczuciem przez ostatnie lata. A jak wyglądają kryształki kwasu moczowego? Małe ostre "szpileczki"?
Ataki "energetyczne"? Czy któryś z tych którzy je przeprowadzają zastanawiali się kiedyś co się właściwie dzieje u drugiej strony, czy też wierzą w swoją potęgę i "ciemną stronę mocy"? A to wszak tylko własności sieci powiązań między organizmami - ktoś wciska że ktoś jest nieczysty i ten się czuje gorzej? Bo w ramach przekazuje mu informację o konieczności wykrystalizowania się pewnych elementów w organizmie, wytrącenia się i to tylko za pomocą określonych, wyćwiczonych fal mózgowych oraz czegoś co umownie można nazwać "chi". Chińczycy się na tym zapewne znają. Nawet ich służby specjalne. I nie tylko ich.
Naprawdę nie trzeba wiele by stworzyć mordercę idealnego. Pół średniowiecza tępiono wiarę w magię, tyle że to była tylko iluzja na temat swoistej biotechnologii organizmów żywych. Demony? To że niektóre istoty byłyby w stanie doskonale opanować znajomość funkcji mózgu i efektów działań mentalnych przez wieki jest w zasadzie zrozumiałe. Wciskanie mitów i stanie na straży przekazów jest również zrozumiałe, zważywszy na to, że pewne technologie byłyby ryzykowne w rękach i głowach małolatów którzy ciskają w siebie swoistymi odchodami. Jak najbardziej prymitywne zwierzęta. I to jest poziom wykonujących wszelkiego typu "ataki energetyczne". I tak są wykorzystywani własnie przez manipulujące nimi demoniszcza. Jak psychicznie chore małpki ciskające w siebie czym popadnie. Oj, pewnie dopadnie mnie teraz stado wywyższających się "wampirów" względnie innych wyznawców idei wciskania komuś nieczystości. A przecież można kogoś tak bardzo kochać, że będzie się cięlęcymi oczyma wpatrywał jak niektórzy w księży i spełniał każdą, najbardziej odrażającą zachciankę. Rozumiecie mesjanizm Jezusa?
No i dlaczego wszyscy tak bardzo trzymają się starych tekstów i interpretacji? Konkurencji wszak nikt nie lubi. Nie jeśli siedzi się na tronie i dzieli i rządzi. A osoby pod wpływem duchów bywają wielce religijne, religijnością przygotowanych przekazów. A Bóg - twórca zasad fizyki, matematyki, biologii? No gdzież on jest w tych historyjkach kultystów? Jeśli duchy wpływające na ludzi są swoistymi pryzmatami to co zobaczy się gdy pozbawimy się pryzmatu? Nic? A może wszystko. Nie rozszczepienie ale całość? Dlatego przekazy stare należy jak najbardziej zachowywać, ale krytykować i to nie pod względem domniemywanych mankamentów autorów, ale pod względem mankamentów treści. I taką Dodę należałoby skazać nie za obrazę "uczuć religijnych" - moje gdy jeszcze byłem typowym ateistą urażano na co dzień i obecnie jak widzę nadal uraża się uczucia religijne ateistów np. religią w szkole, tylko za szkalowanie zmarłych, zwykłe przypisywanie i obmawianie bez poparcia dowodowego. Arcykapłan niepokalanej Jezusem dziewicy miał władzę by ekskomunikować pedofilów z grona swoich podwładnych, by ekskomunikować każdego polityka prowadzącego do wojny, rzucającego kamieniami w sposób świadomy i wbrew nakazom Chrystusa - i co? I opowiadał dowcipy o kremówkach. Wybaczając. Nakazując wybaczenie podwładnym mu oprawcom. Nakazując wybaczać rechoczącym więźniom "nawracającym się" dzięki czemu są szybciej zwalniani z więzień. Czy on przypadkiem nie był pod jakimś wpływem, skoro pod jego nosem dokonywano zbrodni? Ale Doda "idzie" do Strasburga bronić swych praw i wolności. Nie będąc ofiarą żadnego pedofila, mordercy, gwałtu. A żyjący władający w białych szatkach "papa" (bo biały to on nigdy nie był - wszak "białe jest czarne" jak mawiają lokalni politycy podświadomie wykazujący jakąś imaginacyjną inteligencję) nie jest tak łatwą ofiarą jak martwi sprzed wieków.
A ja cóż, będę jak na razie chyba śmierdział moczem ze swędzącymi czerwonymi plamkami na skórze które pojawiły się wraz ze zmianą diety na zawierającą więcej mięsa i bolesnymi krostkami na płatku ucha.

czwartek, 21 czerwca 2012

Piekło

Niektórzy łączą piekło i Boga. Nic bardziej mylnego. Piekło nie zostało stworzone przez Boga. Tylko przez wielbicieli aparatu przymusu. Rozmaite byty, demoniszcza, dla których elementem rozrywkowym jest karanie "grzeszników" za niespełnianie określonych zasad, przy czym często same działają po to by rzeczona osoba te zasady łamała.
Totalitarne piekła i aparat przymusu jest łagodniejszy pod jednym względem - widać kto ci robi krzywdę, zazwyczaj wie się nawet za co. W przypadku instytucji piekła kreowanego przez rozmaite demoniszcza nigdy nie jest się pewnym który "anioł stróż" nie okaże się szpiclem donoszącym aparatowi władzy i w zasadzie co doniesie. Wszak względem różnych typów oprawców wydają się one obojętne, a nawet rozmowne z nimi, czyli stanowią część aparatu terroru. Niewidocznego i często działającego wśród nieświadomych ludzi.
Piekło nigdy nie było stworzone przez Boga. Ale niektórym zawsze odpowiadało karanie, torturowanie i wykorzystywanie innych. Co poniektórzy zaś to rozumieli i stwierdzili że pewne osoby mogą być im oddane do zabawy, a niektóre są bardziej przydatne, lub mają wiernopoddańcze cechy, dzięki którym da się ich wykorzystać za ich przyzwoleniem dzięki wpojonym od dzieciństwa naukom, które przyjęte zostały bezkrytycznie...
Czy wiecie kogo dopadają demoniszcza i zmieniają osobowość dzieci w okolicy? W ramach wychowania swoich własnych poddanych usuwa się z grona populacji dzieci osób, oraz możliwość zaistnienia ich potomków o podobnych poglądów, które nic nie miały przeciwko socjalizmowi, których życie nie było koszmarem z powodów politycznych i dla których poprzedni ustrój nie był zły. Demoniszcza które popierają najbardziej zdradziecki względem swego protoplasty kler świata wychowujący im kolejne pokolenia niewolników. Bo demoniszcza wyniszczają umysły dzieci. Tworząc im piekło. Pozbawiając niewinności. I stopniowo doprowadzając do śmierci, zarówno fizycznej, jak i poglądów które często były znacznie bardziej prawdziwe niż dzieci rysujących niebo jako niebieski pasek u góry kartki w przedszkolu święcie przekonanych że anioły istnieją i są dobre oraz mają skrzydła. Anioły w Sodomie i Gomorze nie miały skrzydeł. Byli normalnymi ludźmi - posłańcami z pewnym ultimatum którego wynikiem była śmierć kilkudziesięciu tysięcy ludzi. Jak było naprawdę? Historię piszą zwycięzcy, a kto uważał się wtedy za boga lub pana wiedzy przekazanej mu przez... kolejna zmitologizowana historia. Mit skrzydeł dotyczy niewidocznych bytów, którym zależy głównie na nieświadomości i poddaństwie tłumów. Niezależnie od tego jak było czy jest naprawdę. Tym, którzy myślą inaczej niż niewolnicy - tworząc piekło na ziemi..
To, że dotyczy to małej miejscowości to nie oznacza że gdzie indziej nie ma tak samo. Tylko, że powolutku wpływając na wszystkich, przejmując media i dając ludziom igrzyska i iluzję blichtru wiary dzięki którym zdobywają swoich wielbicieli. Piekło bez oprawców przestałoby istnieć.
Dlatego wolę buddyzm, niezależnie od mesjanizmu Jezusa.

środa, 20 czerwca 2012

Lustracja

Demoniszcze lubuje się w mitologiach. Doszedłem do tego wniosku, gdyż primo oślepienie na tę drugą rzeczywistość to złośliwe podejście do kultu "Wielkiego Czarnego" (Mahakali) - tego który ma na głowie 5 czaszek, i co by one nie symbolizowały to są to czaszki ludzi, czyli buddów (każdy człowiek jest buddą, choć niekoniecznie oświeconym, jak to się mówi - a jak bardzo oświeceni byli właściciele tych czaszek?). Uśmiechający się strażnik? Wszechogarniająca mnie ciemność, problemy z wyobrażaniem sobie jakiejkolwiek formy i przywiązaniem się do jakiegokolwiek zapamiętanego kształtu, jakiejkolwiek osoby, przedmiotu... ot taki przymusowy buddyzm w wydaniu złośliwej energetycznej kulki działającej jak 5 kilogramowy młotek z filigranowym wzorkiem prowadzący do pozbycia się potrzeb. Niestety jeśli ktoś posługuje się młotkiem do walenia kogoś po głowie, najwyraźniej ma taką potrzebę czyli do oświecenia mu daleko. Do Boga również, zważywszy na to, że On się po prostu nigdy nie wtrąca (pozostając w stanie nieokreślonym - niczym wyobrażony kot Shroedingera - jego brak to tylko jedna z opcji, równie dobra jak istnienie) - ustalił zasady fizyki, a cała reszta to przepychanki bytów które wyewoluowały wcześniej lub później. Jak to ma się do buddy? Prawdziwego buddy nieskażonego żadnym kultem? W tym Mahakali trzymającym w koronie najwyraźniej czaszki słabszych od niego fizycznie lub psychicznie - np. nieuświadomionych dzieci? Budda nie nosił korony, na pewno nie z czaszek.
Czy wiecie jak ostatecznie rzeczywisty jest ateista którego pozbawia się wszelkich wyobrażeń, marzeń, snów i iluzji wierzeń? Który obrywa nie wierząc że istnieje coś "po tamtej stronie" i jest wykorzystywany latami przez złośliwe potworki przy najwyraźniej biernej akceptacji całej reszty? Patrzący bez wiary w żaden przekaz dotyczący jakiegokolwiek "bóstwa", "demona" czy "świętego" oraz buddów? To taki planik demoniszcza podającego się się za Elohima zrobić wam niespodziankę, a biednego głównego bohatera pozbawić później (a może wcześniej?) głowy i przyozdobić sobie własną "koronę".
Dlatego, moi drodzy czytelnicy - bójcie się o siebie przynajmniej na tyle, by wykształcić w sobie przynajmniej zdolności samoobrony przed wszech otaczającym kłamstwem, podawanym jako prawdy ostateczne i nie podlegające interpretacji oraz, że tak to ujmę, lustracji.
Strażnik Dharmy? Niezmiennej? W którą nie można wątpić i podważać? To jak to ma się do słów buddy by nie wierzyć w żadne przekazy i poddawać je w wątpliwość? Komu zależy na wierze w jedną i niezmienną interpretację w której staje się, co ciekawe, obiektem kultu? Kto powiedział że Dharmy jako przekazu nie tylko należy zachować, ale rozumieć również słowa, że należy umieć oddzielić to, co jest prawdą od iluzji umysłu i wiary co jest prawdą. I nie dotyczy to tylko przekazów dharmy. Ktoś wszak nakazywał interpretować pisma, a nie słuchać się bezkrytycznie czyichś wymysłów na ich temat. Bo to tylko pisma. A ludzie są omylni, a czasami mają na myśli coś, czego inni nie rozumieją. Czasem trzeba znać wszystkie ich słowa, a czasem wypowiadają mądrości rzadko i w postaci dalekiej od prawdy.
Wszystko płynie, wszystko przemija, czemu zatem po tysiąckroć powtarzać te same słowa mantr których znaczenia od powtarzania się nie zrozumie, co najwyżej jakiś "strażnik" da energetycznego kopa i obejmie swoją ochroną. Czy to zbliża do oświecenia i rozwinie umysł, pozwoli na zrozumienie? Czy powtarzanie modlitw różańcowych pomaga osobie która je powtarza stać się kimś lepszym czy kończy się na wpływie lokalnych rezydentów świątynek i walce o wpojoną wizję świata w której to że w tym kraju ktoś jest niedożywiony i zabija się z powodów socjalnych nie jest tak ważne jak kolejny posążek Jezusa, obrona telewizji jakiegoś dyrektora dbającego głównie o własny interes czy obwinianie o wszystko Żydów, masonów i pedałów, o cyklistach nie wspominając, zapominając o organizacjach w rodzaju Opus Dei działających w ukryciu w celu wyciągania majątku państwowego w gronie polityków na których mają głosować indoktrynowane od dzieciństwa osoby.
Nowy porządek świata? Ktoś stare założenia nazwał nowym porządkiem? To żałośnie śmieszne. Bogaci u władzy, "pańszczyźniani chłopi" całujący po rękach plebana, indoktrynowani od dzieciństwa przez szkołę i media "jedynie słusznym wyznaniem" z całym przekonaniem uważający że oni są dobrzy a wszyscy inni - źli. W zasadzie dotyczy to każdej opcji - tej z drugiej strony też. I co mają zrobić takie osoby które widzą, rozumieją że to to samo stare z tłumami przy publicznych egzekucjach - przy krzyżach, na arenie, przy rozrywaniu końmi, paleniu na stosach - wielbiącymi populistyczne płytkie wyjaśnienia i dążącymi jako jednostki do pieniędzy, władzy, seksu, sukcesu w tym rozrodczego a jako tłum do racji tłumu i wygranej nad słabszymi, pokazanie że poglądy naszego tłumu są lepsiejsze, choćby dzięki wbicia ich kijami palantowymi "naszym wrogom" z drugiego tłumu. Z którego jednostek kojarzy się rzadko kiedy z widzenia tylko jednostki o których poglądach i przekonaniach decyduje wiara i przekonania "naszego" tłumu czasami trafiająca na przypadkowego przechodnia siłą samochodu-pułapki lub siłą krzyża, na którym umieszcza się milczące w agonii ryby.
Czy Jezus mówił - idźcie do synagogi i módlcie się do Boga? Czy mówił coś o posłuszeństwie kapłanom? Nie przypominam sobie. Mówił o tym jak ludzie mają zachowywać się względem siebie bo jeśli chodzi o Królestwo Niebieskie to dawno je wykończyły demoniszcza różnego rodzaju, "strażnicy", dzięki odwiecznej głupocie kapłanów względem mitologizowania na potrzeby tłumów jasnych zasad i ukrywania wiedzy dla garstek wybranych, które to garstki często wymierają, pozostawiając po sobie tylko niewtajemniczone pokolenia wiernych mitom wyznawców, uważających się za wybranych głosicieli Prawdy, którzy nawet gdy mają stolarza leczącego modlitwą tłumy, to posyłają go na wojnę. Wojnę, która nigdy by nie zaistniała gdyby nie przyzwyczajenie ludzi do rzucania kamieniami z jednoczesnym mówieniem o miłosierdziu. Gdyby banda urzędasów nieochrzczonego Konstantyna (zatem w strukturach nie mająca nic wspólnego z chrześcijaństwem gdyż narzucona nie przez brata ale przez niewiernego polityka dążącego do własnych korzyści) kiedykolwiek zamiast wysyłaniem na wojny, krucjaty - w tym dzieci - a więc małych Jezusów - naprawdę wierzyła w to co głosi, to chrześcijanie może byliby jeszcze na tym świecie, a nie tylko kultyści uważający się za "prawdziwych" działających symbolicznie na polu miłosierdzia, a realnie na polu odzyskiwaniu władzy Imperium Romanum i walkach miedzy sobą o papieski stołek i wpływy, pieniądze, kochanki i dorodnych ministrantów. Będących w stanie ukrzyżować każdego w imię tej władzy, zapominając o nauce krzyża na rzecz obrony symbolu, który ma się nijak do tej nauki.
Naprawdę mierżą mnie te "miesięcznice" kultywowane przez pseudochrześcijan, których polityka doprowadziła do wzrostu wskaźnika samobójstw ze względów socjalnych wśród ochrzczonych obywateli tego państwa. Mierżą mnie pseudopatriotyczne odezwy emigrantów którzy płacą nie podatki dla Polski tylko obcym krajom i mają czelność nazywania się patriotami w swoich zamkniętych kółkach wyznawców ideologii oderwanej od rzeczywistości. Niedobrze mi się robi gdy widzę osoby w garniturkach poniżej 30 roku życia które strasznie narzekają na komunizm i kartki które tak jakby zostały wprowadzone swego czasu postulatem Solidarności - to jakby ktoś nie pamiętał tego drobnego faktu. Wy tego nie pamiętacie. Nie pamiętacie też kopulacji w ramach pierwszej nocy z panną młodą dla pseudochrześcijańskiej szlachty. Wśród chrześcijan nie było różnic stanów, szlachty ani wywyższania się. Nie było narodowości, polityki i niewolników. Nie wśród prawdziwych chrześcijan. Popłuczyny które obecnie znajdują się na rynku wiary można określić że wręcz zawierają homeopatyczną ilość chrześcijaństwa w całości przekazów rozwodnionych przez udający świętoszków kler, działającym leczniczo tylko na niektórych, sprzedawanym w coraz mniej przypominających prawdziwe "butelki" budynkach sakralnych z coraz bardziej tandetnymi, seryjnymi etykietkami z obowiązkowym krzyżem i osobami. Oraz tekstami arcykapłana niepokalanej Jezusem dziewicy.
Nowy porządek świata? Żartujecie chyba sobie... To naprawdę już było.
Który zbór, tłum, jest lepsiejszy, bardziej ważny i który ma rządzić? Żaden.
Podstawowy błąd uważania, że ma się jedyną rację skutkował tylko tym, że nawet jeśli Jezus przychodził, to wyznawcy przekazów i mitów nie tylko go nie słuchali, ale często wsadzali nieszczęśnika a to do jakiegoś narrenturmu, a czasem nawet palili na stosie mimo iż mówił naukową prawdę (łamiąc przy okazji przykazanie o mordowaniu czy też zabijaniu - i nie, nie będzie im wybaczone, bo mogą to zrobić tylko ich własne ofiary). Od Piotrusia się zaczęło, czyż nie? Wystarczyło tak łatwo nim manipulować by w imię lepszej sprawy zaczął uważać się za coś lepszego od swoich braci. Ale w porównaniu z wieloma "następcami" to był wcieleniem dobroci i miłości, o której tak pięknie pisał, a przy okazji zastanawiał się jak bez użycia magicznego pierścienia "rządzić nimi wszystkimi" być może by nauki nie przeminęły. A może to tylko kolejna imaginacja? W tych czasach przecież nie było czegoś takiego zorganizowany kler podający się za chrześcijański. Za to byli nieźli mówcy - jak Paweł, mający swoje własne poparcie.
Ujednolicenie zasad doprowadziło do "jedynie słusznych" założeń przekazywanych przez władze, które zaczęły uważać się za lepszych od swoich braci - co spowodowało odejście od ewangelicznego prawa do interpretowania pisma, ba nawet sprzecznego w założeniach od ogólnie przyjętego zgodnie z założeniem iście buddyjskim, że nie można wierzyć bezkrytycznie w żaden przekaz, żadną interpretację i zakładać że ten kto przekazywał innym wiedział wszystko, nie mylił się lub nie kłamał, choćby w wierze że robi to dla ich dobra. Szczególną ostrożność wszak trzeba zachować przy interpretowaniu tez podawanych z lub pod wpływem "duchów".
Niektórym wydaje się że sztuka, architektura i cokolwiek co powstało w ciągu wieków ma cokolwiek wspólnego z chrześcijaństwem, poza samą tematyką. Niestety albo tworzyli je artyści w czasach gdy papieże mieli nieślubne dzieci i kochanki, sami często korzystający z zamtuzów, albo budowali architekci którzy mieli udział w wojennych konstrukcjach - a wszak jedyną świątynią według Chrystusa jest ciało człowieka, więc tak naprawdę żaden architekt nie zbudował (spłodzić to może i spłodził) żadnej budowli sakralnej którą ktokolwiek i kiedykolwiek miał prawo podając się za ucznia Chrystusa nazwać świątynią.
Ale ale... czy to nie czasy panów? Niewolników? Szlachty? No właśnie - na pewno nie chrześcijan, bez względu na to za co się podawali, albo jak uczono ich wierzyć. Wszak bijali się między narodami "chrześcijan" (wśród chrześcijan nie ma ani Żydów ani Greków ani jakiejkolwiek nacji są tylko bracia i siostry) o ziemię i władzę nad ludźmi, których bynajmniej nie uważali za braci. No może tylko gdy siedzieli na innym tronie. Poniekąd dzięki rozwojowi sanitariatów każdy ma teraz swój własny "tron", czasem nawet w szmaragdowozielonej łazience, co jakże przybliżyło wieśniaków i królów w ramach odprawiania określonych rytuałów oczyszczania swego wnętrza.
Czy mam się czuć jak wąż chińskiego zodiaku, poniekąd biały, zgodnie z mitami wysłany przez Benzaiten, córkę morza, niczym Afrodyta czy Wenus - opiekunkę urody, wąż ze znakiem wagi i Wenus w zodiaku, nazwany też Krukiem z runami kennaz w karneolu i gebo w różowym kwarcu, mieczem obosiecznej miłości. Ślepym na świat duchów z nożem do papieru w kształcie miecza z symbolami Słońca i Księżyca. Wydającym wyroki. Oj ale czy to nie brzmi zbyt fantastycznie?
Czy lepiej zatem być białym szczurem Daikoku?
A może po prostu - człowiekiem.

wtorek, 19 czerwca 2012

Śluby

Większość z Was, moich drogich czytelników, kojarzy formułkę wypowiadaną w czasie ślubu "kto zna jakieś przyczyny dla jakich to małżeństwo nie może dojść do skutku niech powie teraz albo niech milczy na zawsze".
Otóż widząc te wszelkie jednostronne zaślubiny kobiet z "Jezusem" po prostu nie mogę milczeć. Jego tam naprawdę nie ma. To główna przeszkoda w zawarciu ślubów w wszelki możliwy sposób.
Ja wiem że dla niektórych białe jest czarne, a czarne białe i że siłą sugestii i wmawiania przez wieki że zaślubia się Chrystusa niektórzy i niektóre wierzą, że tak jest w istocie. Nic bardziej mylnego. Ponieważ brak jest świadomego, cielesnego małżonka mówiącego "tak", to z mojego punktu widzenia jest to przeszkoda która jest przeszkodą fundamentalną we wszelkich ślubach "z Chrystusem". To, że reszta milczy, nie oznacza że król nie jest nagi. Dlatego, niech zamilknie na wieki, pozbawiony mowy zostanie ten, kto uświadomiony, nadal daje zezwolenie na takie śluby.
A dotychczasowe śluby tego typu uznaję za nieważne.

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Uśmiech

To, że rezydenci lokalnych świątynek są wygodni wiadomo nie od dziś.
Dlaczego uważa tak ktoś kto, przysłuchuje się oceniającym zachowania bytom? Bo kończy się na dyskusjach, ocenach i przyglądaniu się stopniowej, wieloletniej degradacji. A to najwygodniejsze - doprowadzenie do poziomu zwierzątka, nierozumnego, posłusznego pierwszemu lepszemu bytowi który pojawi się w jego otoczeniu. Przyglądaniu się demoniszczom które bawią się losami swoich ofiar. Codzienną udręką, często nieświadomych ofiar, sterowanych z umiejętnym lekceważeniem przez obserwujące to wszystko przez quasi-nazistowskich "lekarzy" z obozów koncentracyjnych byty oceniających zachowania swoich pacjentów. Sprawiedliwość? Tylko reguł fizyki. Żadna inna nie obowiązuje w tej "innej" rzeczywistości, poza siłą i strachem przed siłą, w ramach hodowania określonych typów ludzi. Posłusznych. Wiernych. Bezkrytycznych. W wielkim "rajskim ogrodzie" gdzie preferowane są ozdobne rośliny - kartofle, które wszak tę funkcję niegdyś pełniły, zaraz potem stając się warzywem deserowym.
Cóż jednak zrobić - ich wszak nie widać, a przynajmniej nie widać, gdy jak w moim wypadku, oślepiono mnie na ten świat w dzieciństwie, nie dopuszczając do namierzenia swoich oprawców. A z głosem to bywa różnie, zważywszy na umiejętności demoniszczy do kreowania wirtualnych przestrzeni audio. No ale gdy słychać "opiekunów" odciągających ode mnie chcących mi pomóc ludzi którzy odczuwają ich fizyczne to powiązanie wydaje się jasne. To cholerstwo po drugiej stronie najwyraźniej od dzieciństwa planowało moje wyniszczenie, degradację, ośmieszenie i doprowadzenie do śmierci. Jeśli nie fizycznej to psychicznej i emocjonalnej.
Myślicie że kto się przyglądał nazistom w Auschwitz? Oczywiście ci, którzy określonych typów zachowań związanych z pokojową koegzystencją nie preferują, natomiast wolą iście Marsowe kulty oraz pseudochrześcijańskich przydupasów mianujących się "świętymi ojcami" z których żaden nie ma prawa do tej tytulatury. Bez względu na kultystów twierdzących inaczej.
Demoniszcza są przewrotne. Po latach wyniszczania doprowadzają zazwyczaj do określenia wyznania rzeczonej ofiary i udawania aniołka jeśli jest ku temu okazja, a jak nie ma to po prostu do nawrócenia kolejnego kartofla. Święcie przekonanego że jakiś byt mu pomógł. Że należy mu wierzyć. Że trzeba przekonaywać innych do tej a nie innej opcji.
A gdzie te wszystkie "aniołki" były wcześniej? Tuż obok, odciągając od ofiar wszelką pomoc, w zamierzeniu po odpowiednim przycięciu umysłu tworząc wiernopoddańcze, bezkrytyczne, deserowe kartofle. Oczywiście przewrotność demoniszczy bywa i taka by tworzyć takie osoby jak ja - którym w zasadzie i tak nikt nie wierzy, mogą pisać co chcą, w tym zazwyczaj prawdę, ale i tak zostaną uznane za zdecydowanie nienormalne. I słusznie. Bo trudno być kimś takim jak ja wśród niezliczonej rzeszy ziemniaków. Np. być burakiem. To naprawdę smutne, że nie dość, że robi się na tym polu ze mnie rzodkiewkę to jeszcze świadomą swego smutnego losu. Aż bym sobie smarknął z uczuciem, ale to nikogo nigdy nie wzruszało i nie wzrusza.
Wokół od wieków towarzyszą nam wielbiciele seriali obyczajowych, kryminalnych, militarnych i innych. Boga w tym nie było od początku, choć większość zapewne będzie łączyć jedno i drugie przez całe życie. Kartofli raczej się nie sieje ;]
Co można zrobić? Jeśli czytasz te słowa, to prawdopodobnie "twoi" albo nie mają pojęcia o tym co tu pisze i jesteś tu przypadkiem, z drugiej strony może i jesteś celowo z uwarunkowaniem do oceny mojej świrowatości i z zapotrzebowaniem na monotematyczną rozrywkę antyklerykalną. Jeśli jednak nie chcesz być całe życie pod czyimś wpływem, niestety zamiast czytać te słowa musisz rozwinąć i siebie i swoje dzieci, żeby przypadkiem nic podobnego Cię nie spotkało. Chyba że wolisz stan ozdobnego, deserowego kartofla.
Stan kartofla, który bezkrytycznie prosi swoich wyzyskiwaczy o możliwość bycia niewolnikami i możliwość bycia deserem, przekąską, źródłem nieustannej zabawy serialowych wielbicieli pukanych ziaren, którzy są przy nas, zbyt często. Stan kartofla który wielbi największe potwory przyglądające się wam, moi drodzy czytelnicy i steruje waszymi losami by wyhodować wiernych swym mocodawcom zdrajców państwa w rodzaju członków Opus Dei - różnych Marii, Jurków czy innych takich, całujących po rękach swoich panów. Bynajmniej nie aryjczyków, choć w zamyśle niewolnictwa i wywyższania się mających ze sobą więcej wspólnego niż się niektórym wydaje. Tylko bandę ukrywających pedofilów klerykałów, dla których dusza to tylko środek do uzyskania własnych korzyści. Wypełniających każde polecenie swoich przełożonych. Niewolników udających demokratów. W Wielkiej Brytanii by to nie przeszło - jak z pewną minister - ale tamtejsza królowa, w przeciwieństwie do lokalnej, nie jest naiwną dziewicą oddającą pedofilom majątek poddanych, a więc swego Kościoła. Kościół w Polsce jest niestety na przegranej pozycji.
Zdrajców, którzy - jak członkowie PZPR będącymi nimi tylko nominalnie by chronić podwładnych z Solidarności - kandydowali do Sejmu przed 1989 rokiem by przejąć władzę i oddać władzę. Obecny system oparty jest na zdradzie, najpierw ich, potem na zdradach przechodzących między partyjkami posłów, zdradzających wyborców którzy głosowali na te partyjki. Następnie zdradach obywateli i to bez względu na stronę, zdrady wyborczych obietnic, z jednej strony podlizywanie się imperialistycznemu klerowi katolickiemu, któremu naprawdę zależało tylko na majątku, a nie na ludziach - zdradzającemu ludzi przez dwa tysiąclecia, ludzi których mieli do pługa i całowania zarówno upierścienionych dłoni jak i zwisających obleśnych fajfusów i jakoś nie było ani miłosierdzia ani sprawiedliwości. Ale czegóż się spodziewać po zdrajcach Chrystusa?
Czegóż można się spodziewać po systemie opierającym się na obietnicach i zdradach obietnic? Panie Palikot, krzyż dalej wisi w Sejmie, a wystarczyłoby się przyczaić i go po prostu zdjąć, tak samo jak go zawieszono. Ale jak rozumiem woli pan palić kadzidełka. To naprawdę wielce symboliczne, jak pana podświadomość pragnie ulec jakiemuś bóstwu.
Ach gdzież te czasy PRLu i cenzura blokująca świńskie gazetki, nieobyczajne parady i niedopuszczająca do władzy Imperium Romanum. Gdzie ta kontrola informacji, prasy i telewizji. Ach gdzież to wychowanie obywatelskie z mundurkami, niby w jakiejś Japoni, ze szkolnymi akademiami z pieśniami patriotycznymi a nie kolejną obowiązkową mszą i cytatami z popularnego dramatopisarza, arcykapłana niepokalanej Jezusem dziewicy, strażnika współpracy z mafią, pana pedofilów, pasterza zdrajców - Karola Wojtyły. BTW Czy naprawdę chcecie poznać pełną i prawdziwą tytulaturę papieży katolickich?
No gdzież ten Gierek ze swoim mieszkankiem? Czyżby obecni możnowładcy z willami czy własnymi telewizjami byli bliżej ludzi niż ludzie których majątek liczyło się w talonach na maluchy? A mogło być tak pięknie... Kler mógł znać swe miejsce (cesarzowi co cesarskie...), a jak komuś zależało na tradycjach podziemia mógł się zapisać do PZPR i rozwalać organizację od środka. Istny raj dla niektórych. Z cenzurą i drukowanymi skrycie materiałami nieseksualnej treści, która nie miała problemów z wypuszczaniem seriali w rodzaju Alternatywy 4 czy Zmiennicy na ekrany telewizorów.
Komu było tak źle, że był wyż demograficzny i nie robiono z "wypadku" niejakiej Madzi kasowego serialu. Czyż nie rośnie nam pokolenie kolejnych wielbicieli pukanych ziaren?
Gdzie te czasy gdy milicjanta traktowało się jak stróża prawa a nie jak psa? Wiecie w czym tkwił problem? W ludziach. Niektórzy zawsze chcą odreagować swoje problemy na innych, a niektórzy zawsze w jakiś sposób będą chcieć wykorzystać władzę. O demoniszczach, które obserwowały od wieków wojny, mordy, gwałty i inne takie nawet nie ma co wspomnieć bo tak czy inaczej niektóre zawsze usiłowały się wtrącać uważając że mają większe prawo do podejmowania decyzji niż ludzie pod ich wpływem. Niektóre zdecydowanie powinno zamknąć się na gumisiową piosenkę w miedzianych nocnikach na parę miliardów lat. A niektórym wybić zęby metodą Drukpy Kunleya.
Wiecie jacy byli w większości ludzie w tym strasznym PRLu? Nie ci z zaciekłością walczący, ale ci którzy starali się żyć w państwie i ustroju w którym się urodzili i ci którzy pamiętali biedę sprzed II wojny światowej? Ci którzy oddawali co cesarskie cesarzowi, a bogu co boskie budując salki katechetyczne dla swoich dzieci? Mentalnie jak odpowiedniki serialowych bohaterów Wojny domowej, Pana Samochodzika i Templariuszy, Czterech pancernych i psa. Bawiący się, wychodzący na imprezy z zakładów pracy, jeżdżący na wczasy - może nie do Egiptu, ale w ramach poznawania kraju - i to nie dla wybranych pracujących po 16 godzin na dobę, tylko dla zwyczajnych pracowników zakładów pracy, którzy mieli płacone nadgodziny jeśli musieli pozostać dłużej w pracy. Niestety, jak zwykle trzymający w łapach środki produkcji i kapitał, w tym ludzki, i ich wierzenia doprowadzili do ponownego rozkradania majątku Kościoła przez kler i garstkę zdrajców wyborczych obietnic. Nic nowego. Zaiste.
Naprawdę nie warto się żenić w tym kraju i to nie tylko na marne finanse ale przede wszyzstkim ze względu na "Królestwo Niebieskie". Pomyśl co to znaczy być kilka wieków z ukochaną osobą i tą samą teściową, wszak życie wieczne łączy się z tym że śmierć nie rozłącza. A kto się bardzo stara, moi drodzy czytelnicy, pilnować waszych przysiąg. Jezus miał pomyślunek, no nie? Choć tych stad zakonnic jednostronnie pragnących go poślubić chyba nie przewidział. Ale kto go tam wie. Tylko trzeba rozumieć o co mu chodziło - jak już przysięgasz to do samej śmierci będziesz z kimś, a jeśli małżonek zemrze i powtórnie się ożenisz to po prostu będzie przyczynek do rezygnacji z małżeństwa monogamicznego ;] To efekt życia wiecznego w ujęciu demoniszczym.
Smutne, naprawdę smutne. No a ja nawet mam problem z tymi kolumnami światła żeby trafić tego złośliwego drania. Zresztą, ja - moje "ja" - znika od lat. Czasem mam wrażenie że pozostanie po mnie tylko uśmiech - jak u kota z Cheshire. Bez względu na to, jak mogło by być naprawdę.

piątek, 8 czerwca 2012

Miłość raz jeszcze

Jezus zwracając się do wielbiącego go tłumu stwierdził że kto chce za nim podążyć musi znienawidzić rodziny i przyjaciół.
Kazał też kochać swych wrogów.
Dlaczego?
Bo jeśli z premedytacją zakochasz swego wroga w sobie, jesteś w stanie zrobić z nim wszystko. Będzie sam chciał aby tobie samemu się wiodło jak najlepiej. Oczywiście trzeba to zrobić umiejętnie, i to zazwyczaj nie tylko na poziomie powiązania okolic tzw "5 czakry - serca" ze sobą (trzeba umieć dojrzeć miłość i odtworzyć tę częstotliwość z wprowadzeniem powiązanych z nią emocji drugiej osobie - skrótowo).
Jednakowoż sama miłość w rezultacie może dać - albo tłum nierozumnie podporządkowywujący się wykorzystującym miłość "panom", którzy nie tłumaczą powodów i kwestii "obrzezanego serca" tłumom wielbicieli - co prawda nie Sai Baby - ale mającemu z nimi wiele wspólnego, "panom" którzy chronią się iluzją i miłością swoich poddanych, oszukiwanych i uczonych tylko kwestii które przybliżają do poddaństwa, a nie do zrozumienia. Bo kwestia nienawiści jest ważna o tyle, by nie dawać się podporządkować tym którzy nas otaczają i kochają - rodzinie i przyjaciołom. Nie za wszelką cenę i nie z powodów miłości. Trzeba znienawidzić by się uwolnić, ale to nie znaczy że ma się robić komukolwiek krzywdę. Nienawiść to tylko stan umysłu. Miłość także. A Jezus preferował świadome kochanie swoich "wrogów" - tworzenie powiązań tylko z wybranymi, i epatowanie miłością względem otoczenia, które nie było na tyle pojętne by zrozumieć polecenie znienawidzenia i odcięcia się od wpływów ludzi wokół. Od ich woli. Myśli. Przekonań.
To nie kwestia opuszczenia rodziny się liczyła, ile zerwanie z przymusem zależności. Acz miała się dotyczyć tych, którzy zrozumieją, reszta - miała kochać się wzajemnie i wszystkich wokół i nawet kamienia nie podnieść na nikogo innego. Wojny? Jak w świecie gdzie wrogowie pod przymusem nieobrzezanego serca, miłości, świadomi tego ale nadal kochający, zaczynają spełniać wszystkie zachcianki dotychczasowych przeciwników miały by istnieć jakiekolwiek wojny?
Czy myślicie że macie do czynienia z chrześcijaństwem wokół siebie? Czy kochacie Żydów, masonów, pedałów i cyklistów skoro to "wszystko przez nich". Czy kochacie tych których uważacie za wrogów? Czy tylko oddajecie hołd niepokalanej Jezusem dziewicy z miłością na ustach i napletkiem w sercu? Czy oni was kochają i robią to, czego od nich chcecie z miłością tęczowej flagi? A może tylko wy jesteście winni takiego stanu rzeczy? Oraz wasi "panowie" z ambon cytujących wybrane fragmenty z "jedynie słuszną interpretacją", która sama w sobie jest wbrew ewangelicznemu nakazowi interpretacji.
Jak dochodziło do wielotysięcznych samobójstw w różnych sektach? Wszak kochali swoich guru. Guru którzy wykorzystywali miłość swoich wielbicieli. I na których wpływano by się zabili, w momencie gdy zaczynali stanowić zbyt wielką konkurencję - co często pociągało ofiary wśród ich wielbicieli. W ten sam sposób w jaki kochacie swoich "papieży", przy czym oni kiedyś mieli na tyle rozumu by faktycznie trzymać się zasad chrześcijaństwa i karać tych spośród swoich podwładnych, którzy doprowadzali do odejścia od Chrystusa. Ale to było jeszcze na długo przed urzędasami Konstantyna. Gdy umierano za miłość, a nie rozkazywano mordować w imię miłości. Jesteście winni. Wasza wina jest wielka. Gdy wierzono w słowa Jezusa, a nie w wymysły o Jego matce. Wymysły i brednie wyznawców niepokalanej Jezusem dziewicy.
Czy mam was naprawdę zacząć kochać tak bardzo że zrobicie absolutnie wszystko czego sobie zażyczę? Czy może jednak pójść drogą odejścia od potrzeb, w tym potrzebą oddziaływania na was, drogą buddyzmu. I z uśmieszkiem przyglądać się waszym poczynaniom? W tym gwałtom na nieletnich i wykorzystywaniu naiwnych ludzi do swoich celów?
OM
Czyż nie należy skupić się na miłości względem krajów islamskich?
Chiny już zaczęli kochać - kapitaliści - wykorzystujący naiwność i pracowitość przeciętnego chińczyka, który zazwyczaj z aparatem władzy nie chciałby mieć nic wspólnego.

środa, 6 czerwca 2012

Imprimatur

Czuję się zniesmaczony. I znużony. Do tego coś mi znowu trochę oczyszcza i przypomina stare metody gdy niby to jak jakiś delfin przypominałem sobie sekwencje piszczeń, drgań i wibracji dochodzących ze słuchawek i ich oddziaływań na moje wnętrze i w przyspieszonym tempie odgrywałem je w pętli w swej głowie. Znużony imperator cywilizacjo podobnych gierek.
Nie wiem jak wy, ale ja mam dość wojen na tym świecie. Na tamtym też, ale co was to obchodzi. Ludzie. Moi drodzy czytelnicy. Ale cóż mam zrobić? Zachęcać was do pokoju? Miłości i pielęgnowania kwiatków w ogródku? Liczyć na czyhających wzajemnie na siebie kardynałów, marzących o kolejnym konklawe, konwersujących na pewne tematy z przedstawicielami nieświętej rodziny - mafii? Każdy który z nimi współpracuje automatycznie pozbawia się jakichkolwiek święceń - wszak nawet przymuszony iść za przykładem prawdziwych męczenników za wiarę. Bo o ile rozumiem przymuszonych zwykłych ludzi do współpracy, o tyle każdy kto uważał się za ucznia Jezusa, a poszedł na ugodę z nieświętą rodziną ma na sobie znamię zdrajcy - i to nie Judasza którego sumienie jednak ruszyło, tylko prawdziwego zdrajcy, dla którego nie ma i nigdy nie było wybaczenia. Czy wy sobie myślicie że jak już zaczynacie się podawać za uczniów Chrystusa i twierdzicie, że macie "powołanie" to nic nie znaczy? Jak rozumiecie jesteście na końcu kolejki do rozpatrywania waszych pośmiertnych zażaleń, a najbliżej tych, którzy z przyjemnością napełnią "anielskie karafki".
Mnie naprawdę daleko do twierdzenia że jestem uczniem Jezusa. A jednak pewne kwestie poruszyłbym tylko gdybym był chory, zniechęcony i kompletnie znużony iluzją życia pod przymusem demoniszczych wpływów. A wy? Przecież modlicie się i wierzycie w ochronę, której ktoś taki jak ja, przeklęty komuch, nigdy w życiu nie miałem prawa mieć. A dla was wykorzystywanie funduszy wierzących, które miały pomóc takim jak oni, są kierowane w rejony, którym daleko do świętości. Zatem najwyraźniej potrzebny wam ktoś taki jak ja. I wyroki, o jakich w życiu nie myśleliście że są możliwe. I one nie mają dotrzeć do was. Tylko do tych którzy są przy was.
Niniejszym, obejmuję anatemą każdego współpracującego w sposób świadomy z jakąkolwiek organizacją przestępczą, oraz wszystkich ich członków. Co wiąże się z pozbawieniem wolnej woli i swobody działań i prawa do dokonywania jakichkolwiek działań bez kontroli mającej prowadzić do przymusowego życia zgodnie z 10 przykazaniami, wszystkimi zaleceniami Jezusa odnośnie stanu posiadania względem osób podających się za Jego uczniów, jak również przymusowym działaniem na rzecz pokoju na świecie, w tym usuwania z gronia wiernych polityków dążących do jakiejkolwiek wojny oraz popierających jakąkolwiek okupację dowolnej społeczności na świecie. Dotyczy to także dowolnego imama czy taliba który namawia do samobójstwa lub propaguje samobójstwo w celu zgładzenia innych osób. W imię Allaha pozbawiam was prawa do posiadania wolnej woli, bo jesteście zbyt głupi by zrozumieć jak bardzo jesteście omamieni przez Iblisa - lub jak wolą niektórzy przez marketingowe kłamstwa Lucyfera. I skazuję na kontrolę która ma was odwodzić od każdej myśli o występku przeciwko życiu. Kogokolwiek. Dotyczy to także każdego satanisty bez względu na to jakie ma zapatrywania na to co wyznaje, skoro jest tak oszukany że nie rozumie że podając się dobrowolnie za satanistę jakiegokolwiek typu oddaje się pod panowanie kogoś niesamowicie złego to właśnie informuję że wystawiono rachunek i bardzo zły duch pozbawia was waszej "niezależności" i nakazuje działać na rzecz ustanowienia pokoju na świecie. Pod przymusową kontrolą, która specjalnie dla was będzie kontrolą świadomą, po to żebyście byli świadomi cały czas jak łatwo się wami manipulowało i manipuluje. To takie piekło świadomości za życia.
Ze względu na ofiarę Kilina względem smoka nakazuję wszelkim duchom i demonom wschodu na natychmiastowe rozpoczęcie działań odstraszających względem jakichkolwiek osób ingerujących w porządek Tybetu i państw ościennych. Jeśli po tej drugiej stronie jest jakiś demon któremu zależy na opętywaniu i wyniszczaniu człowieka to każdy pragnący wtargnąć na teren świątyni lub klasztoru buddyjskiego najeźdźca (pragnący ograbić, przelać krew, zmienić siłą porządek etc. etc.) stanowi dla was ofiarę z którą zrobicie co chcecie pod warunkiem że nigdy nie skrzywdzi ona już w żaden sposób żadnego człowieka (bez względu na kolor skórę, narodowość, przekonania etc. etc.). Dura lex sed lex.
Kolejną kwestią są politycy i wojskowi zezwalający na tortury i doprowadzający do jakichkolwiek skażeń co w efekcie również doprowadza do cierpień. Niniejszym pozbawiam was prawa do wolnej woli i zgodnie z uprzednimi zaleceniami co do działań w celu naprawy popełnionych przez siebie i sobie podobnych szkód i krzywd.
Ten, do którego przemawia byt
podający się za Elohima, Ismaela, Ra i paru innych.

wtorek, 5 czerwca 2012

Zło

Załóżmy że mózg piszącego te słowa ciała jest pod wpływem toksyn które umiejętnie i po wielu treningach na innych ludziach wprowadzono mu do organizmu i że nie są to jakieś substancje chemiczne, narkotyki, substancje psychoaktywne, a tylko to co normalnie znajduje się w otoczeniu i w samym organizmie człowieka. Wystarczyło dotknąć by naruszyć równowagę i to bez względu na swój własny rozmiar. I oczywiście robiło się do od dziecka - bo dlaczego nie? Wokół większość osób wolała gapić się na papieża w telewizji i negować ówczesną władzę "cesarską" niż odwiedzać sąsiadów i zajmować się swoimi sprawami. W tym np. dziećmi które podchodziły do komunii a po zajęciach z religii wywoływały demony. Ot taka zwykła rozrywka. Ciało rzeczonego wszak było już zatrute na tyle, że jedyną sensowną rozrywką wydawało mu się czytanie. Książek dla dzieci i młodzieży, lektur szkolnych, a po jakimś czasie zajęcie się grami komputerowymi i bzdetami na kasetach video. Przy zaharowujących się rodzicach których destrukt, bo reformą tego nie nazwę, Balcerowicza pozbawiła pracy, przy babci która na co dzień zajmowała się swoimi rodzicami w oddalonym o parę kilometrów Orzeszu.
Moje życie? Piszemy o ciele, moi drodzy czytelnicy. Ciele które jest zatrute i świadome swego zatrucia, i świadome tego, że jedyne na co stać większość z was to żebranie o łaskę i pomoc. Nie mamy wszak na podorędziu tysiącletnich tradycji klasztorów tybetańskich, których "księgi" z wiedzą na różne tematy - w tym jak leczyć w podobnych sytuacjach - są przejmowane przez sami-wiecie-kogo i ich rozwojowe służby specjalne. Ale kogo to obchodzi? "Przejęzyczających" się przywódców państw, których terrorystyczne ataki obiegły cały świat? Dostawców narzędzi mordu i ropy mających swoje interesy w okupowanych państwach i wpływy wśród wybieranych przez owce i barany rządzących?
Smutne jest to że ciało jest zatrute i łatwo nim manipulować, a wy to wykorzystujecie, moi drodzy czytelnicy. Nie tylko "demoniszcze", ale właśnie wy, bawicie się słowami pisanymi przez dręczonego i opętywanego człowieka. Naiwność kogoś, kto miał ograniczone spojrzenie właśnie przez wprowadzone mu do organizmu toksyny, kogoś kto nie życzył wam źle. I wielu wypadkach nadal tak jest, ale... Ale ma serdecznie dość wykorzystywania go, na różne sposoby i choć ma problemy z własną obroną - wszak najwyraźniej nikt nie potrafił go niczego nauczyć w tym względzie (poza żebraniem o pomoc bytów które się biernie przyglądają przez lata sytuacji), ani zrozumieć istoty problemu, ani oczyścić mimo nałożenia takiego obowiązku na uczniów Chrystusa - to jednak nie znaczy że ma siedzieć cicho. I że nie jest w stanie przeklinać swoim nieoczyszczonym umysłem z bytem z którym został sam na sam, który skwapliwie wykona wszystkie złośliwe polecenia odnośnie tych, którzy nie wywiązują się z nałożonych na nich obowiązków i są w jawnej sprzeczności z tym co oficjalnie wyznają, zwłaszcza jeśli są bardzo widoczni i mają władzę. Bo władza wiąże się obowiązkami i odpowiedzialnością. Acz może to być wszak tylko imaginacja zatrutego umysłu. Samotnego w tłumie.
Jezus oczyszczał ludzi nie dla zysku tylko żeby nie dawali sobą tak łatwo manipulować. Bo otępienie prowadzi do ignorancji i wyniszczenia intelektu różniącego ludzi od zwierząt. Jezus nakazał uczniom oczyszczać ludzi, żeby nie byli ogłupiani i wykorzystywani - przez zarówno rozmaite duchy, jak i przez innych ludzi, w tym kapłanów którzy wmawiali im że są "nieczyści" bo tak powiedział jakiś duch, którego wyznawali jako Boga. Duch, który jak moje "demoniszcze" ma wiedzę jak uszkodzić niezauważalnie ciało człowieka, by zrobić z niego głupca i chorego umysłowo oraz wpływać na jego losy i wybory. Tak jak opisywany w Biblii byt. Czy rozumiecie moi drodzy czytelnicy różnicę między samodzielnym oczyszczaniem przez prawdziwych uczniów Jezusa a żebraniem o oczyszczanie względem bytów które najpierw doprowadzają - pośrednio lub bezpośrednio - do zniszczenia fizycznego ciała, otępienia, stanów depresyjnych wywołanego np. niedotlenieniem? Jezus nie modlił się do duchów. Nigdy. W tamtych czasach też były wojny, pazerni kapłani i opętujące i wykorzystujące ludzi duchy. Z których najwyraźniej żaden nie doprowadzał do pokoju, a tylko do własnego widzimisię i wykorzystywania innych i posługiwania się nimi.
I wiecie co jest smutne? Że takie demoniszcze potrafi sobie znaleźć miejsce wszędzie bo żaden z rezydentów lokalnych świątynek nie stosuje starotestamentowego prawa względem mu podobnych bytów. "Aryjskie" robactwo najwyraźniej wytępiło tych, którzy jeszcze ratowali tyłki waszych dzieci. Bo ludzie za życia nie mogą zabijać, prawdaż? A tak mieliście na każdym kroku i w otoczeniu swoich własnych wybawicieli. Czyż plan rozproszenia wśród was tych, którzy szczerze wierzyli że należy mordować za różne ekscesy nie był sensowny? (szkoda tylko, że ma to sens gdy są rozproszeni i stanowią pewną przeciwwagę, skupieni robią dokładnie to samo co ci, którzy chcieli ich wytępić, względnie jako element odwracający uwagę od naszych działań) Ale nie, wy zawsze musicie wszystko popsuć. Ludzie.
Czy Jezus był naiwny? Ananiasz z żoną trupem padli za oszukanie wspólnoty, tej która jeszcze trzymała się przekazanych założeń. Nie że kogoś zabili czy zgwałcili, jak mają w zwyczaju co poniektórzy biskupi i ich pupilki. Nie za nawoływanie do mordów i wojen w "imię wiary". Rozumiecie, że na was wszyscy czekają po tej drugiej stronie? I to nie z gumisiową piosenką, choć pomysł iście zacny, za to karafki są przygotowane. Czekamy na was z niecierpliwością wraz z tymi, którzy wam nigdy nie wybaczyli.
Ten naiwny tłum uczony że ma wybaczać za wszelką cenę to niby komu ma pomóc? Pasiony iluzjami i mitami, uczony żebrania przez żebraków? Którzy traktują swoje obowiązki tylko i wyłącznie symbolicznie? Nie. nie jesteście uczniami Chrystusa, jesteście tylko bandą podszywających się pod nich lizusów niepokalanej Jezusem dziewicy, którzy od lat zmieniają wiarę.
Jezus zakazał was mordować? Czy wy naprawdę myślicie że wszyscy się go będą słuchać gdy pogwałcicie wszystkie Jego nakazy? Czy wy myślicie, że ktoś kto oddaje się całkowicie komuś innemu niż Jezusowi czy Bogu jest kimś innym niż tylko zwykłym antychrystem? Działającym przeciwko Bogu na rzecz jakiejś drugorzędnej postaci biblijnej? I że jeśli ma taki parszywiec (bo parszywcem jest każdy kto używa władzy do ochrony podwładnych mu gwałcicieli Jezusa) czelność tytułowania się "ojcem świętym" czyli poniekąd uważaniem się za Boga to nikt nie będzie nic z tym robić? Co jeszcze mamy znieść? Ale widzicie, są jeszcze ciała na tym świecie którymi da się manipulować przez waszą własną głupotę, pomimo ostrzeżeń, pomimo bezpośredniego pofatygowania się do was. Lekceważone i mające tą szczególną zdolność patrzenia na świat oczami dziecka. Bardzo chorego dziecka wychowanego przez rodziców na tolerancyjnego ateistę. Zaznajomionego z wszelkimi klątwami i innymi tego typu działaniami.
Czy ufacie Bogu?
Czy myślicie że ktoś wam ufa na tyle by zostawić samych sobie?

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Więzienie

Więzienie demoralizuje. Co myśleć ma dziecko któremu wstawiono do pokoju niewidzialnego potworka lubiącego pedofilne zabawy? Nieświadomego dziecka, na który umysł i ciało wpływa takie małe niby nic nie znaczące demoniszcze, z manią wielkości przedstawiające się jako Elohim? Co myśleć po latach ma o dozorcach - i nie chodzi tu o nieświadomych tego faktu rodziców, odciąganych każdego dnia od prawdy na temat ich potomstwa. "Anioły stróże"? Ta banda, którą bawi wykorzystywanie ludzi? Bez względu czy to są "kosmici", "duchy", czy "anioły", nie zmienia to faktu wieloletniego, bezkarnego wpływania na nieletnich. Zgodnie ze starym testamentem takie byty powinny były być zgładzone dawno temu. Zamiast tego, mamy do czynienia z przydupasami wielbionymi przez kler, hitlerowcami błąkającymi się po świecie i mordującymi tych, którzy myślą inaczej niż oni, wielbicielami krzyży, którzy umieszczają z przyjemnością "komunistów" i agentami bezpieki którzy robią co chcą z tymi drugimi. Jedno czego po latach jest pewne dziecko, to że nie ma żadnych chrześcijan, natomiast jest wieczne piekło - dla żywych ofiar tego "porządku". Iluzyjne miłosierdzie nabijających kabzy pseudouczniów Chrystusa, wierzących bardziej w niepokalaną Jezusem dziewicę niż w prawdę o samych sobie. Osobiście się wstydzę za to, że ktokolwiek kiedykolwiek mnie ochrzcił. To większy wstyd być członkiem kościoła katolickiego niż być komuchem, pedałem, masonem, Żydem czy nawet cyklistą. Wstydzę się bycia członkiem pseudochrześcijańskiego kościoła. Nie Jezusa, cokolwiek bym nie myślał, ile bandy klechów którzy już dawno zapomnieli że mają służyć, a nie panować. Żałosnej bandzie zmanierowanych facetów, którzy dobrotliwie wybaczają sobie największe podłości robione wykorzystywanym przez siebie owcom i baranom - bo za to was mają, moi drodzy czytelnicy. Acz nie wszyscy, ale ich raczej nie ma "u góry".
Czy rozumiecie na czym polegało wybaczenie według Jezusa? Winny miał przyjść do tego któremu zawinił a ten miał wybaczyć - bratu. Nie miał wybaczać kapłan, Jezus czy Bóg. Do tej pory nie wybaczył wam nikt, rozumiecie? Natomiast w użyciu są karafki na krew którymi skrapia się wasze ofiary żeby zaznały spokoju i odeszły. Krew ciot w sukienkach, którym się wydaje, że ich panowanie trwać będzie wieczność. Ale widzicie, was - owce i barany - robi się od wieków w ten sam sposób. Przez każdą religię. Popatrzmy na takich Azteków - ich bogowie poświęcali się sami żeby stworzyć świat. Czy któryś z ich kapłanów poświęcał siebie? Nie. Za to z lubością poświęcali innych. Coś jak co poniektórzy wyznawcy Allaha. I to jest właśnie prawda o waszych kapłanach. Wszech religii, politykach i partiach. Ważne żeby owce i barany miały chleb i igrzyska, reszta jest już dla was mało ważna. Nie ważne są zdolności jakie macie, a w zasadzie dla nas jest ważne byście ich nie wykorzystywali. Dlatego czujcie się oświeceni. Bądźcie tępi, ograniczeni i módlcie się, żeby wam ktoś pomógł. To jest stanowisko waszego kleru. Waszych polityków. Waszych władz. Nie wierzycie? Spójrzcie na swoje "reformy oświaty" i poczytajcie komentarze portali internetowych w których w takich USA ludzi po starych Polskich zawodówkach i starym systemie brano wręcz za inżynierów. Ale... Nie było reklam, marketingu, hałasu informacyjnego, Internetu i seriali z "mięsnym jeżem". Posłuchajcie waszych kapłanów - nie, nie róbcie nic żeby się rozwinąć "ezoterycznie", nie brońcie się, pozbądźcie się wszystkich zdolności obronnych, tylko płaćcie i padajcie na kolana przed swymi panami. Rozumiecie? Bez względu na to co wam się wydaje jedni mają się lepiej, inni gorzej. A obecnie wracamy do stanu w którym bardzo nieliczni mają się lepiej, kosztem całej reszty. No ale dla was komunizm był zły. Średniowiecze (było "przed wojną" co stanowi dla niektórych wyznacznik dobrobytu) z publicznymi egzekucjami w których rozrywano skazańców na strzępy ku uciesze gawiedzi, bardzo religijnej, najwyraźniej odeszły w wasze zapomnienie. Nie moje. Wasze. Ten dziki, podniecony śmiercią tłum... Z "aniołami stróżami" którzy wielbią ten rodzaj seriali i pukane ziarna konsumowane przy darmowej rozrywce. Dozorcami rzeczywistości.
Wy? Wy się macie za inteligentną rasę? Pasożyty pseudoaryjskie wam jakoś nie dały do zrozumienia że sami siebie jesteście w stanie wyniszczyć? Małe katastrofki atomowe i ich ofiary nie dały wam do zrozumienia że nikt wam już nie pomoże? Za bezdenną głupotę was samych? Naprawdę żal jest tylko jednostek. A może wam się wydaje że ktoś ma być na waszych usługach za nic? Nie, widzicie, niektórzy robią sobie z was aktorów własnych scenariuszy. Żeby zabić nudę, a w was wzbudzić nadzieję. Kolejną iluzję polepszenia bytu. Iluzję okupioną milionami ton śmieci i kosztem kolejnych wymarłych gatunków roślin i zwierząt. Wiecie jak łatwo było się pozbyć przed wiekami tych którzy już wymyślili atomowe rozwiązania palących kwestii? Zakosztowali swoich własnych tworów. Nad Morzem Martwym. Ale wszyscy się starzejemy, niektórzy umierają szybciej a niektórzy rezygnują widząc powtórkę tej samej głupoty. Jesteście głupi, tak niewyobrażalnie głupi że nawet nie chcę przytaczać skali bo jest mi was mimo wszystko trochę żal. Moi drodzy czytelnicy.
Czy wy naprawdę sądzicie że da się wam kontakt z kimkolwiek spoza waszego własnego zoo? O ja wiem, że wy szukacie kontaktu i słuchacie przekazów. Z lubością słuchając przygotowanych tekstów. Wytrawnych graczy rpg. I nie rozumiecie, że póki sami czegoś ze sobą nie zrobicie to naprawdę nie będzie lepiej. Nikomu. Poza pupilkami co poniektórych, lubiących swoich simów. Niektórzy trafiają niestety w szpony istot które wolą - eufemistycznie rzecz ujmując - wprowadzać ich w stan wiecznego cierpienia, za życia. Grzebanie się w waszej ewolucji dało tylko interesujący obiekt do testów. Na zapyziałych terytoriach wszechświata. A wy nie rozumiecie tego? Póki dajecie się sterować - jak piszące ciało te słowa - i nie zauważacie sterowanych, lekceważycie sobie to zjawisko, tak długo małe pedofilne istotki, będą wpływać na losy o wiele większej ilości osób, niż wam się wydaje. Może zrozumiecie kiedyś słowa Buddy. Nie należy wierzyć bezkrytycznie w żaden przekaz.
Zwłaszcza w te w których odwołuje się do niszczenia intelektu odróżniającego od zwierząt. Intelektu który może się różnić między sobą, ale w każdej postaci jest w stanie rozumieć, że głupota jest szkodliwa. Że ignorancja może prowadzić do śmierci. Że ignorowanie czegoś co dzieje się daleko nie sprawia że tego nie ma. I że nie może następnego dnia zawitać pod nasze drzwi. Zwłaszcza przy obecnym i przyszłym stanie techniki, bo zdolności umysłowe które na to pozwalały istniały od zawsze, tępione przez obawiający się utraty władzy kler. Który obecnie sam padł na kolana i zdolny jest tylko o żebranie o pomoc. Przed bestią, dla której nierówność społeczna jest podstawą istnienia. Dla której ogłupianie jest podstawą działanie. Ogłupianie z pozorami prawdy która jest w stanie pociągać tysiące, miliony osób na manowce kłamstwa. Przed bestią która skrycie manipuluje za pomocą swych agentów nieświadomymi ludźmi, których oślepia się by ich nie dostrzegli i nie pozbyli się raz na zawsze.

sobota, 2 czerwca 2012

Władza

Jak wynika z moich doświadczeń, wywołanie katastroficznej burzy dla demoniszczy wydaje się łatwiejsze niż wyleczenie, do którego potrzebują swoistego konsylium. Czyli jak to w życiu bywa, rozpierdzielić komuś życie potrafią z łatwością, ale do pozbierania w całość tego, co ich pobratymcy zniszczyli, to już zbyt wielu możliwości nie mają lub po prostu jest im wygodniej obserwować ofiary swoich lub swoich znajomkó (wszak jakoś nie dostrzegam by tym co faktycznie szkodziły od dzieciństwa stała się jakakolwiek krzywda, natomiast mnie jako ich ofiarę, po tym jak zacząłem robić to, co we mnie wpojono, najwyraźniej spotykały i spotykają same nieszczęścia i swoisty ostracyzm, spowodowany działaniami i wpływami "tych po tamtej stronie"). Zaistem czemuż mam się dziwić hitlerowcom, jeśli miały takie towarzystwo wyuczone na pseudochrześcijaństwie mającym w dupie ofiary i wspólnotę ponadnarodową - wszak żaden z tych, którzy z taką lubością wywyższał jedną narodowość ponad drugą nigdy nie był prawdziwym chrześcijaninem. Co dotyczy też wszelkich katolickich papieży, którzy przywłaścili sobie władzę do koronowania władców. Władców, którzy przez sam fakt trzymania się swej narodowości i stawianiu jej ponad chrześcijaństwo, zgodnie zresztą z fałszywą nauką kleru poddanego hierarchii urzędasów nieochrzczonego Konstantyna, wykluczali się, choć nieświadomie, z grona tych którzy mogli nazywać się chrześcijanami. Ostatni będą pierwszymi?
Ależ to takie proste bo łatwe do przewidzenia co banda klerykałów zrobi w przyszłości z założeniami religii która odbiera jej cały majątek doczesny i zabrania posiadania czegokolwiek poza parą sandałów. Pierwsze to trzeba było usunąć możliwość czytania i interpretowania pisma - o było nakazywane przez apostołów przez maluczkich, ale posiadających dar interpretacji, mordowanie przez katolickich pseudohrześcijan tych, którzy posiadali pismo, zwanym świetym, z którego wycięto te fragmenty, które tyczyły się stosunków społecznych i majątkowych związanych z pierwszymi gminami chrześcijańskimi. Ale nie do końca, wszak siostry i bracia zostali. Zakonni. Z majątkami i latyfundiami, na których pracowali wierzący w nauki i nierówność spoleczną, różnicę stanów etc. etc. oszukiwani ludzie.
To nie jest pochwała jakiegoś światowego systemu rządów, zazwyczaj gromadzenie kapitału w rękach mniejszości, w tym kapitału ludzkiego, prowadzi zawsze do tego, że ci którzy ten kapitał mają w łapach, chcą go utrzymać. Jeśli nie sami, to dla rodziny - dzieci, lub partyjnych względnie religijnych kolesi.
Jak w tym wszystkim ma wymuszanie na ludziach pewnych zachowań przez "drugą stronę"? Jak na dole tak na górze. Skoro ludzie nieświadomi są tego jak się nimi rządzi w ramach polityznych i religijnych knowań to dlaczego mam się np. osobiście spodziewać tego że po "tamtej stronie" jest inaczej? Że bandy oszukańczych politykierów lub religiantow będą kierować losami moimi i ludzi których uczy się wierzyć. Ufać. Bandzie zakłamanych i niespełniających obietnic wyborczych polityków, ani trzymających się nakazów ubóstwa klerykałów? Czego mam się spodziewać?
Że jakiś postawiony klerykał - pedofil (wszak tyle osób się modli za duszyczki biskupów, księży i papieży...) przydzieli rajską fuchę nad nieszczęsną nieletnią ofiarą i będzie ona miała piekło na ziemi - a jakieś demoniszcze istny raj? Niech będzie przeklęty każdy papież który nie rozumie, że w stoi jako ostatni w ogonku chrześcijan, za to że jako ten który trzyma władzę nie korzysta z niej na tyle, by z własnych szeregów nie pozbyć się robactwa. Łacznie z poprzednim, którego osobiście przekląłem, "drżeniem" by miał trening przed tym przed kim miał stanąć. Robactwa, którego naprawdę nie znosiły co poniektóre starotestamentowe byty, mające w pamięci Sodomę i Gomorę i nie wybaczające, za to zasobne w karafki na krew którą polewają ofiary podwładnych zakłamanych podających się za chrześcijan kapłanów.
Raj dla potworków które mają chody wśród ustanawiających konkretnych "opiekunów" względem ludzi. Widzicie - przypadkowych ofiar nie ma. Gdyby to, w co całkiem spora grupa wierzących i ufających wierzy, to ani jeden pedofil nie tknął by ani jednego dziecka, gdyby to była prawda - a wokół było pełno "aniołków", to nie byłoby morderstw, wojen ani celowego wyniszczania. Za to całkiem interesujące państwo policyjne, z Wielkim Bratem w postaci "aniołów stróży" patrzących na ręce i zakazujących grzechu, przy czym zawsze pozostawałaby kwestia - kto kontroluje "aniołów stróży"? Kto daje im przydziały? Jedno co jest pewne, że to nie jest Bóg. Szatan? Byłoby gorzej niż jest, ale na moje oko wcale dobrze też nie jest.
Widzicie, to wcale nie jest źle mieć "ochronkę" do czasu uzyskania pełnoletności, która uczy podstaw, zachowań i rozwija zdolności jakie się miało i ma jako gatunek. No ale. Komuś zawsze wpadnie do głowy że lepiej rzadzić ogłupiałymi baranami i owcami niż świadomymi ludźmi, którzy są w stanie się opierać działaniam pedofilnych przydupasów kleru katolickiego. I nie tylko kleru. Takich "polityków" i "wierzących" to już nie liczy się w setkach czy tysiącach. Ja osobiście mam tego dość. A wy? Moi drodzy czytelnicy?
Droga ofiaro pedofila, któraś została zlekceważona przez biskupa gdy poszłaś na skargę, pamiętaj że miałaś przy sobie "aniołów stróży", tyle że to nigdy nie były anioły. Anioł to posłaniec, ktoś kto przynosi posłanie. Od Boga, nie od matki Jezusa, nie od jakiegokolwiek syna. A Bóg, jeśli wierzyć co poniektórym przesłaniom niektórych sióstr jasno daje do zrozumienia że nie zezwala na to do czego przyzwyczaili się wyznawcy niepokalanej Jezusem dziewicy. Ona sama zaś jest najwyraźniej postacią która ma za nic ofiary wyznającego ją kleru. I w jawny sposób sprzeciwia się sprawiedliwości posłania i bezpośredniego nakazu, z dodatkowymi "efektami specjalnymi" spadającymi na głowy opierających się maluczkich ludzików. Bez względu jak wysoko im się nie wydaje że są.
Czy pamiętacie proroka Izajasza? Otóż Mesjasz ma popełnić wszystkie (lub prawie wszystkie) błędy jakie może popełnić człowiek. W ujęciu kleru byłby to wręcz satanista, przy czym, umiałby wam ładnie wytłumaczyć dlaczego pewnych rzeczy nie należy robić, tworzyłby umoralniające przypowiastki (generalnie wymysły, ale mające czegoś nauczyć - coś jak podejście Buddy do kłamstwa) etc. etc. Czyż Jezus nie był idealny do tej funkcji, począwszy od okrzyknięcia go głównym "satanistą" przez współczesny mu kler, oskarżanie go o wypędzanie duchow "mocą Belzebuba"? Bo widzicie, i teraz i wtedy kapłani byli pazerni. I mieli w dupie nakazy jakie na nich nakładało pismo z obowiązującymi na pierwszym planie 10 przykazaniami, i drugoplanowymi tekstami Mojżesza gaworzącego z ichnim demoniszczem. Można w tym ujęciu uznać Jezusa za największego satanistę wszechczasów. Co wszyscy wielbiciele symbolu jego pięciu ran (pentagram) czy też cnót rycerskich (pentagram), jak również ochronnego (pentagram) powinni mieć na uwadze i rozumieć, że On sam w zasadzie miał gdzieś symbole, a naprawdę nienawidził krzyży na których umierali różni ludzie. W tym chrześcijańscy męczennicy.

17 klucz

O ja
płomień tlenu krwi
cierń mikrouszkodzeń
co w pułapce szyfru
tkwi
O ja
płomień tlenu krwi
spalam ból umysłem
co w mroku nocy
śni
O ja
płomień tlenu krwi
sługa Boga
co sam służy
mi