poniedziałek, 19 maja 2014

Opcje

Mądrzy nie chcą władzy nad innymi bo wymaga to nieustannych ocen zachowań których nie są źródłem, panowania nad głupcami którzy kradną ich własny czas życia.
Głupcy chcą panować nad innymi lub by panowano nad nimi, widząc w tym nieustannie własne korzyści poprzez zysk z kradzieży czasu życia innych lub oddawanie go w imię wyimaginowanych korzyści niemyślenia i zdawania się na cudze decyzje we własnych sprawach.
Mijając codziennie punkt na mapie Ingressowego krzyża - portalu stwierdziłem że takie jak on niewątpliwie wskazują terytoria opanowane przez niewidzialne pasożyty, wpływające na życie materialnych mieszkańców okupowanych rejonów. W sposób niedostrzegalny wpływający na życie ludzi, nieświadomych ich wpływów, współistniejących w ich otoczeniu od wieków. Bytów które nagradzają wiernych możliwością kopulacji z określonymi im poddanymi, zdając ich na kultury obce i modele religijne jakże obce chrześcijaństwu. Wskazują punkty gdzie byty z satysfakcją mordują na krzyżach człowieczeństwo - możliwości intelektualnego rozwoju osób które byłyby w stanie im zagrozić. Które niszczą ich zdrowie i budują klatki poprzez wpływy na otoczenie osób, dla których przygotowują koszmar za życia - pełen bólu, chorób i nieszczęść towarzyszących im od dzieciństwa.
Pasożyt wpływający na świadomość i panujący nad ludźmi, których choroby wydają się opętaniem, gdy są one faktycznym elementem ich oddziaływań.
Patrząc na wiszącego na krzyżu człowieka, który wyrzekał się władzy w trakcie kuszenia, trudno potraktować tego wszechotaczającego pasożyta, więżącego fragmenty świadomości pól ludzi którzy uważali go za życia za bóstwo dając możliwość pseudodecydowania o życiu żywych ludzi, lub których nienawidził za prawdę o nim samym, którym tworzył piekło złudzeń percepcji świadomości. Pasożyt będący zarówno szeolem jak i szatanem, w którego wnętrzu znajdują się więzione, zamknięte pola świadomości. To takie pseudoreligijne ujęcie tematu.
Pasożyt zabijający możliwości twórcze w ludziach negujących jego boskość? Niedowartościowanego i pragnącego by wciąż pisano o nim i czczono, w formach do jakich się dostosowuje, ważne by ludzie wierzyli w duchy i nigdy nie poznali jego fizycznej podstawy istnienia. By "wierni" nie odkryli sposobu jak pozbyć się niszczącego świadomość, nagradzającego swych najgorszych sługusów - religijnych kłamców, gwałcicieli i morderców ludzi, możliwościami wykorzystywania dzieci, posyłającego opętanych przez siebie kapłanów by udając aniołów - posłańców boga miłosierdzia - kradli, oszukiwali, wywoływali wojny i konflikty między ludźmi, by mogli do woli gwałcić dzieci i bez trudu się bogacić na pastwiskach ludzi pozbawianych świadomości, myślących i patrzących na to co robią inni, a nigdy nie tworzących i nie dających nic z własnego "ja", którego są latami pozbawiani.
Pasożyt ten nigdy nie był, nie jest i nie będzie Bogiem, choć potrafi wiele, w końcu jest na tyle stary że móc zrozumieć więcej niż niszczone przez niego osobniki. Pomimo iż potrafi tworzyć ludziom złudzenia bóstw, duchów zmarłych czy iluzji przemawiających różnymi głosami. Mimo iż potrafi oddziaływać złudzeniami percepcji bezpośrednio na świadomość tłumów tworząc zbiorowe halucynacje. Mimo iż potrafi tworzyć proroków z ludzi którym bezpośrednio zmienia świadomość, a których nauki prowadzą do kultów, bardziej lub mniej odległych, w których jest dobry lub zły ale zawsze jest.
Odcięty od reszty wszechświata.
Na wygnaniu.
Bawiący się żywymi istotami, niezależnie od gatunku i ich formy, bo każda jest mu obca, a jednocześnie jest stanie stać się jego częścią, pracująca zgodnie lub przeciwko woli neuralnej siatki zbiorczych mini umysłów decyzyjnych pozbawianych własnego "ja". Świadomości pozbawianych osobowości i mających rolę obiektywnych decydujących elementów logicznych wykorzystujących z kolei świadomości innych w ramach niedoskonałego algorytmu, którego częścią są nie tylko ludzkie fragmenty osobowości, ale także fragmenty innych gatunków zamieszkujących tę planetę - tworząc czasem iście demoniczny konglomerat cech, pragnień i złudzeń. Pole to wszak bazuje na percepcyjnej wiedzy istot będących pod jej wpływem, ze zbiorem ich fragmentów wiedzy, uczuć, emocji, interpretacji poznawanej percepcyjnie rzeczywistości.
Istot o podobnych poglądach tworzących zbiory podpól o określonych cechach w globalnej sieci żywych organizmów. Podpól w skonfliktowanej wewnętrznie globalnej sieci myślących fragmentów.
To nie bóg, to po prostu "obcy" pasożytujący i traktujący inne organizmy jak swoje stada przyszłych fragmentów osobowości, wybiórczych fragmentów (wszak nie wszystkie warto podtrzymywać, ani trzymać w złudzeniach tortur, anie w nieustannym złudzeniu ekstazy), być może byt który mógłby istnieć w stanie symbiozy. Tylko że zbiór rozmaitych poglądów i doświadczeń z nimi związanych w algorytmie porządkującym wydaje się bardziej optymalny i jednocześnie konfliktogenny niż inne, przez większość jego podsieci zapomniane, opcje.
I jak nie przypomnieć sobie w takim momencie o wiszącym człowieku na krzyżu, który wyrzekał się władzy, który kazał wykupywać niewolników swym uczniom z rąk rzymian i którym miał panowanie jednych nad drugimi osobiście głęboko w dupie a oficjalnie by nie zostać skazany na śmierć za poglądy tyczące się wolności niewolników i opinie nad ich władcami, myślący o tym jak w obrębie istniejącego cesarskiego prawa zmienić rzeczywistość na taką, w której nie byłoby niewolnictwa. 30 srebrników i około dwa tysiące lat ciągnącego się niewolnictwa zawdzięczamy staraniom kleru udającego anioły miłosierdzia by zachować swą władzę, poprzez manipulacje wszelkimi tekstami źródłowymi, mordowaniu przez wieki ludzi, choćby za posiadanie tekstu biblii w zmienionej przez kler formie. Kleru każdego rodzaju, bo pamiętać należy że to co czczą to duchy, które bynajmniej Jezusa nie ocaliły od krzyża, a który uczyniły z niego iluzję bóstwa wiszącego i zamordowanego, którym znaczą swe terytoria.
Duchy których fizyki istnienia nie poznano od wieków. Wszak dla ich posłańców prawda zazwyczaj warta była tylko stosów, a ziemia nadal jest płaska i Słońce krąży wokół niej. A kto myśli inaczej jest dla nich heretykiem którego należy zabić za poglądy wbrew "natchnionym tekstom" i "świętym" z których wielu opuszczało własne rodziny dla iluzji i złudzeń pseudoreligijnych, stając się narzędziem pasącego swą trzodę na rzeź mrocznego pasterza i wskaźnikiem "świętości" dla zdrajców wszystkich nauk Jezusa - czy to traktowanego jako proroka czy jako mesjasza. A nawet filozofa nazywanego nauczycielem przez swych uczniów, nie za ich "pana".
Bóg to nie szeol, szatan, bóstwa czy duchy. Religia Boga to nie klękanie przed krzyżykami, kapłanami - wybrańcami, niewolnictwo, poddaństwo i panowanie. To nie złudzenia interpretacji przemijających tekstów, które trwają krócej w skali wszechświata niż życie mrówki w skali tysiąclecia. Religia Boga to religia która milion lat temu była taka sama jak będzie za miliard.
Bazująca na tym co nieprzemijalne i co trwało od początku i trwać będzie do końca. Nie przemijalnych jednostek, a nawet nie pojedynczych planet, o czymś tak nieznaczącym jak kraje i cywilizacje które przemijają z wiatrem historii i znikają jedna po drugiej od wieków. Niezależnie od lokalnych niewidzialnych pasożytów, decydujących co kto ma wiedzieć i ich standardowych złośliwości bazujących na statystycznych danych co większość ludzkości jest w stanie uznać za np. poniżenie.
Póki nie uwierzy, że dręczona osoba w coś nie uwierzyła, coś uwalniającego, miłosiernego i zsyłającego uwolnienie, cokolwiek, tylko nie w prawdę.
Ani niebieską ani zieloną z punktu widzenia Ingressa ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz