wtorek, 10 czerwca 2014

Żabcia

Dżungla. Zebranie zwierząt. Lew postanowił podzielić zwierzęta na piękne i mądre. Piękne miały stanąć po lewej stronie, a mądre po prawej.
Na środku została żaba.
Lew pyta: - A ty czemu stoisz na środku?
Na to żaba: - Przecież się nie rozdwoję?!
Oświecenie to cienka granica zrozumienia iż między prawdą rzeczywistego świata istnieją tylko iluzje wiary - iluzje religii, kultywowane i powtarzane przez lata, coraz bardziej oddalające od okruchów prawdy które stały za powstaniem perłowych wydzielin chorych mięczaków. Nie tyle tyczących się Boga ale wymuszające wiarę i poglądy na zasady otaczającego świata.
Jeśli religia wymusza kłamstwa przez wieki na tematy rzeczywistości obiektywnej, w tym zasad panujących na planecie (fizyce), a w innych opiera się o prawdziwe założenia związane z chęcią do życia ludzi wśród takich którzy np. nie oszukują się wzajemnie, to komu ona służy? Poza ustalającymi reguły? I dlaczego nadal się ma ją traktować jako prawdziwą, skoro nadal wiąże się z niekończącymi się oszustwami?
OM!
Bhūr-bhuvaħ Svāh
Tat Savitur-Varenyam
Bhargo Devasya Dhīmahi
Dhiyo Yo Nah Praćodayāt
Słońce daje początek życiu, pozwala na wegetacje, zakończy życie planety. Istota powtarzanej mantry w której nazwy bóstw odnoszą się do ciał niebieskich i relacji między nimi wykorzystywanej przez religie której początki dawali tacy kapłani jak w Egipcie - posiadający wiedzę o świecie i ukrywający ją pod płaszczykiem mitów, lirycznych wieloznacznych tekstów, do których klucze mieli wybrani, ci którzy wykorzystywali sposoby manipulacji tłumem - dzięki złotym otoczkom iluzji otaczającej określone kasty.
Świat jednak jest spory i nie da się wykluczyć nieistnienia pewnych jego elementów bo większość ich nie widzi. Większość osób nie widziała zapewne gołym okiem bakterii i dopiero dzięki mikroskopowi były w stanie tego dokonać. Może więc po prostu brakuje nam narzędzi by dostrzec określone jego elementy których może jest mnóstwo, a może tylko kilka. Ich relacja z człowiekiem może okazać się jednak inna niż zakładają religie.
Patrząc na króliki miniaturki, pupilki niektórych ludzi, nie można zapominać iż te te normalne i duże są skórowane i zjadane, przez te same istoty, które lubują się w słodkich, uszato-futrzatych kuleczkach.
Czy ktoś uświadamia miniaturki o losie ich protoplastów? Lub tych większych króliczków zamykanych w klatkach dla smacznego mięska, ograniczanych do minimum w ciasnych i śmierdzących klatkach z rzucającym czasem jakąś nadgniłą marchewkę "panami ziemi"? Zwłaszcza gdy miniaturkom wystarcza minimalna wiedza i nauka ze "bóg ich kocha" i złudna swoboda ograniczonej ilości abstraktów, które zdolne są przyjąć ich celowo zminiaturyzowane świadomości? Miniaturkom, którym stworzono złudzenie wiary, że nie trzeba wykształcać zdolności do samoobrony przed czymś co lubuje się w hodowlach futrzaków do różnych zastosowań.
Ile doświadczeń trzeba by dojść jak w "Piasecznikach" G.R.R. Martina do tego, że utrzymanie przy życiu i rozmnażanie istot które są świadome, inteligentne i wiedza kto i jak bardzo je krzywdzi nie popłaca? Miniaturki bywają ciekawą opcją w izolowanych terrariach, ba nawet dają im złudzenie bycia mentalnymi gigantami, które tworzą sztukę i oddają cześć swoim [s]twórcom. Którzy na skórki i mięsko tuż obok trzymają takie gatunkowe indywidua, że miniaturki sobie nawet nie wyobrażają możliwości ich istnienia, lub mają je za na poły mityczne istoty.
Cóż może się dziać innego z miniaturkami po tym, jak ogranicza się im zdolności poznawcze do minimum i wiarę w której nie mają prawa badać otaczającego świata i interpretować takim jakim jest, a tylko takim jakim chcą by go widziały - z woli Hodowców i pasterskich pieszczochów? Ot słodkie i zabawne futrzaki którym wydaje się że są końcem łańcucha pokarmowego na tej planecie. Nie zauważając, że ostatnie co żeruje na ciele zazwyczaj jest pełzającym robactwem, które po jakimś czasie nabiera skrzydeł.
Oświecenie w świecie miniaturek jest bolesnym doświadczeniem, zwłaszcza gdy świadomość otoczenia nie wychodzi poza płaski świat, który okrążany jest przez Słońce. Pilnują wszak tego najsłodsze pupilki - futrzaki, lubujące się w kopulacji z młodymi, od początku przybycia hodowców, nakazujące mordować wszystko, co mogło zagrozić manipulującym życiem na tej planecie pasożytom, wszystko co miało inne poglądy niż ich właściciele - kastrujący je mentalnie bo fizycznie robiono już dawniej, dając kapłańską władzę nad tłumami. Pupilki wszak nie powinny się rozmnażać bo gdy ich za dużo, robi się tylko większy kłopot. Jak z kotami, psami czy chomikami. Ot słodziutkie miniaturki swoich protoplastów, które mogły mieć nieco więcej cech niż "dobry", "cichy", "posłuszny" i "miłosierny". Doskonałych dla niewolników.
Czytając o pseudochrzescijańskich biskupach wyrażających żal bo ktoś normalnie nie grzeszy, rozbawionych tym że ludzie są tak głupi iż nie rozumieją nawet tego co taki mówi przy nich, myślę o hodowli pociesznych miniaturek. O specyficznej klasie w której dzieci robiłyby tęskniącym za "normalnymi grzechami" żabciom wiwisekcje niczym ludziom - chwaleni przed wojną przez przytaczanego przez wzmiankowanego słodkiego płazika - "prymusa tysiąclecia" - naziści. Żabcia wszakże wyraziła żal że ktoś tu nie "grzeszy normalnie".
Ileż żabcia mogłaby się przy tym nauczyć?
O dobroci i miłosierdziu bożym.
Dla żabć i słodkich futrzaków - miniaturek.
Tylko czy żabcia zrozumie normalne grzechy skoro najwyraźniej w jej płazim rozumku opisy innych przypadków przez całe życie nie wywołały wystarczającego oświecenia?
Niektórzy wszak od tysiącleci powtarzają mantrę - podstawę wiedzy o świecie rzeczywistym, w którym bez światła to raczej mało co żywego jest w stanie przetrwać. I zdecydowana większość nie rozumie ani jej treści, ani celu. Malutkie kolorowe papużki cieszące się życiem na wolności, dla których wiara stała się celem. Szczytem szklanej góry. Na której zboczach tracą resztki rozumu, prowadzone przez "duchowych przewodników" czasem o formie żabć czy słodkich kopulujących z młodymi futrzaków.
Oświecenie i łaska że łojezu i kurwa mać na chuja pana.
Żabcie winny pamiętać, ze swych nielicznych i najwyraźniej lekceważonych lekcji łaciny, iż homo znaczy człowiek. Niekoniecznie sapiens ale (zwłaszcza) przy załamującej tęsknotą za normalnymi grzechami żabci - na pewno nie erectus. Pomimo tego, iż od wieków żabcie uważają się i za piękne i za mądre gdy lew dokonuje podziałów, a jego futrzaci kamraci normalnie grzeszą kopulując z młodymi.
Wszelkie podobieństwo do nazw frakcji Ingresa jest przypadkowe i z rzeczywistością ma tyle wspólnego co stosunki proporcjonalne smerfów i smerfetki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz