wtorek, 9 listopada 2010

Etiuda

...Ach, jakże to higieniczny sposób pozbycia się odpadków po wyniszczeniu całego dzieciństwa i młodości - wpakować w religijną obsesję i sztuczne uśmiechy nawrócenia. Jakże to higieniczny sposób na odpadki które powstały w wyniku traktowania jak zwierzęta i pasożytowania na ludziach przez podłe istoty, moralne płazińce istnienia.
Jakże to higieniczny sposób pozbywania się problemów, po wywołaniu chorób, po urządzaniu sobie chorych pedofilnych zabaw w ciałach dzieci opętanych pasożytującymi strukturami kaleczących "chmurek".
Kogóż obchodzą obłąkańcy, schizofrenicy, ofiary pasożytów w które nie wierzy nikt. Niektórzy.
Pasożytów przypatrujących się i żerujących na wschodzie, gdzie drogę strzeże anioł z obosiecznym mieczem. Który zna drzewo. I być może jest spod chińskiego znaku węża. Pasożytów poszukujących ambrozji energii radości i życia noworodków, dzieci, zabawiających się z nimi i okłamywującymi ich otoczenie. Niszczącymi ich mózgi i wspomnienia o poczynaniach potworów.
Czy jakakolwiek religia to zmieniła? Czy to tylko sposób na to by udręczone istoty mogły w coś uwierzyć, że istnieje jakaś lepsza, broniąca je siła? A tak naprawdę, pozostałości, stają się tylko osłoną kolejnych pokoleń pasożytów.
Wiara. Nadzieja. Miłość. Poletek hodowlanych i wykorzystywanych od czasu do czasu o określonych cechach związanych z dziecięcą naiwnością i wiarą. Wiarą w ocalenie przed pustka i cierpieniem. Opętaniem wyniszczającym ciało i umysł.
Ach, jakże wielki jest Bóg. Jakże sprawiedliwy. Jakże potrafi natchnąć.
Graj muzo, graj - do cierpienia już przywykłaś. Jakże słodka, spokojna i cicha jest końcowa podróż do żołądka potwora niszczącego ostatnie resztki świadomości.
A potem narodziny. I od dzieciństwa powtórnie to samo, może trochę inaczej, ale jednak.
Czyż piekło nie jest na ziemi?
Graj muzo, graj.
Na Olimpie jadano ambrozję i pito nektar. Czy myślicie że byty podające się wówczas za bogów zrezygnowały z posiłków? Czy po prostu określiły że jeśli ktoś będzie spełniał zasady (które co jakiś czas dla zabawy się zmieniają) to pewnych młodych ruszać się nie będzie. Chyba że będzie naprawdę rarytasem dla oka głodnego rozkoszy ducha - bóstewka. Czy gdyby pasożytów nie było zbyt wiele to nie przydałby się czasem jakiś potop? Dla ukrycia sprawek co poniektórych... Czy czasem nie potrzeba pozbyć się tych którzy je widzą i potrafią im zaszkodzić...? Czy naprawdę warto wiedzieć czym jest pokarm "bogów"?
Graj muzo, graj.
Ogrzej się przy ogniu palonych potworów które doszły do tej wiedzy. Palonych zanim z niej skorzystały. Palonych wampirów i czarowników. W nowym cyklu i nowym eonie.
Graj muzo, graj...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz