poniedziałek, 20 grudnia 2010

Drzewo

Drzewo wiadomości dobrego i złego? Czy to tylko rajskie wspomnienie przeszłości zamkniętej w opowieści z którego pnia wywodzą się wszystkie inne wersje biblijnych dziejów? Gałązki i listki słów, wyrażeń, zmieniających pierwotne znaczenie, odchodzące od źródła. Pierwotnego pnia, pierwotnego języka, oryginalnego tekstu, będącego protoplastą dla wszystkich odchodzących od niego odgałęzień. Drzewo, które miało uczyć myślenia, umiejętności wysnuwania wniosków na podstawie podanych założeń, wątpliwości i szukania rozwiązań poza drzewami, wywołującego wstyd niewiedzy, prowadzącego do "zejścia z drzewa". Z ukrywającym się niewidzialnym wężem między jego gałęziami.
Duchem, psychotyczną, złośliwą, pasożytniczą, energetyczną kulką, której pozbyć się jest gorzej niż łonowych wszy. I którą należy deptać bezlitośnie, choć z mojego subiektywnego punktu widzenia nadaje się ona tylko do zamknięcia w dobrze przewodzącym prąd elektryczny miedzianym nocniku w który waliłyby pioruny sprawiedliwości. Za tworzenie oświecających co do zła "lucyferków" - chore marudy które doświadczyły zła i potrafiące swoim jabłuszkiem wiedzy o nim zatruć niejedną, choćby najpiękniejszą, dzieweczkę i uśpić nim czujność kościelnych bęcwałów, obnoszących się swymi wysokimi koronami. Wszak na setki lat jest się w stanie uśpić czujność opowiadając jacy źli są inni, samemu siedząc w tym samym miejscu.
Leżę na łóżku, przed szafą z lustrem pośrodku. Widzę odbicie smutnego człowieka leżącego w pomarańczowym świetle stojącej obok lampy. Patrzę na Biblię i widzę kręgi liter obracające się w innej przestrzeni, tekstów, symboli których nie potrafię odczytać. Trzymam ją w lewej ręce, w prawej kryształ ametystu, który kieruję w środek obracającego się kręgu. W jednej ręce książka - gałązka, różdżka z Drzewa z zaklętymi w niej od wieków treściami, słowami, w drugiej zimny kamień fioletowego blasku. Krąg wiruje i kieruję go w lustro, niczym portal w szafie. I wołam lwa. O tak. Wołam Lwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz