sobota, 25 grudnia 2010

Egregor

O drzewku wiadomości dobrego i złego - Biblii - pokrótce już było. Z założeniem że jest ono obecnie zdziczałym, szczepionym różnymi obcymi treściami, o rozłożystych konarach, przyjmujących każdego strudzonego wędrowca, niezależnie od poglądów, miłosiernym drzewem. Drzewem zbudowanym z różnych liter, alfabetów, symboli...
Czy nie przypomina to chaockiego sigilla? Pieczęci życzeniowej, która jeśli zaczyna działać to chaota - jego twórca zaczyna cieszyć się jak dziecko, nawet jeśli jego pieczęć zmienia się jak twierdzi w świadomego serwitora który ma wpływ na czasoprzestrzeń. O ile się zmienia, a nie coś zaczyna się za niego podawać. Ale wszak tak łatwo jest ufać we własne możliwości, będąc "wszechpotężnym magiem" który nie jest zdolny pojąć że tworząc udaną dziurę czasoprzestrzenną na poziomie własnego mózgu może sprawić że nim krew do niego dopłynie to do tego czasu będzie mieć już tyle odmiennych stanów świadomości związanych ze śmiercią ilu by sobie zapewne nie życzył. Choć kto wie czy niektórym nie pasowałoby tworzyć takich dziur u innych ludzi. Udane próby z wydłużaniem i skracaniem czasu za pomocą serwitorów są wszak już w Internecie opisywane. Choć nadal nie jest opisane, jak to naprawdę działa.
Egregor, jak jest nazywany w ujęciu magii chaosu, to taki potężniejszy serwitor ("służalczy program"), wytworzony siłą wiary nie jednej lub kilku ale dużej grupy osób. Dla niektórych to bóstwo, określone pole kształtujące świadomość poprzez zawarte w nim treści i programy go tworzących. I tu wracamy do Biblii - w moim ujęciu drzewa wiadomości dobrego i złego, rosnącego na pniu opowieści o stworzeniu człowieka, a może opisania go na glinianych tablicach, i utworzonego za jego pomocą egregora, który, dzięki wszystkim uważającym że można sobie dowolnie operować na przemyślnie skonstruowanym tekście oryginału, zaczął powoluteńku dziczeć. I miłosiernie przyjmować wszystkich pod swój liściasty baldachim gałęzi. Jaki udział miały w tym demoniszcza? Kto wie, choć niektórzy swego czasu zamordowaliby kogoś za choćby zmianę jednego słowa w świętych tekstach. Niektórzy by skazali takich niektórych na ukrzyżowanie za to. A teraz... Zdziczenie, tumiwisizm, i "bóg kocha wszystkich". Tradycyjnie ci którzy mieli tych tekstów pilnować za każdym razem gdy ktoś je poprawia, zmienia, interpretuje, mówią "nie" i "żeby mi to było przedostatni raz" i na tym sprawa się kończy.
Cóż. Ktoś te pierwotne teksty pewnie utworzył, choć kwestie powiązania z Bogiem są tu jak dla mnie mimo wszystko są dosyć luźne. Dla mnie duch który tworzy przemyślną iluzję (a nawet spala) jakiegoś krzaka, czy wywołuje plagi to mimo wszystko nie jest Bóg. Bo Bóg, wszystkich kocha, nawet te biedne żaby i węże którymi jakiś złośliwy demoniszcz uraczył swego czasu Egipt. Nie, ja nie wątpię że tak było. Nawet nie w to że facet z kijkiem z pomocą ducha mógł wywołać rozstąpienie się Morza Czerwonego. Problemem dla mnie jednak jest ocena i interpretacja faktycznych motywów działań tegoż ducha lub duchów.
Na ile siła wiary w Stary Testament i konar drzewa została zachwiana w czasie II Wojny Światowej? Po zabiciu tych wszystkich, wierzących w Torę ludzi, naprzeciw którym wyszli palący ich pseudochrześcijanie? Ludzie oczekują końca świata? Nie, myślę, że to po prostu ponownie runie drzewo. Kolejne drzewo kolejnej opowieści. A ludzie staną się głupcami, rządzonymi przez kolejne bożki tworzone przez egalitarne organizacje "magów", zamieniających się później w kapłanów, panujące "wcielenia bóstw". Nie stanie się to od razu, najpierw ludzie nie będą zapewne wiedzieć że X w równaniu 2+X=4 to 2 (wg obecnych badań ok. 1/4 licealistów próbujących się dostać do armii USA tego nie wie, ale pewnie wiedzą kto to jest Harry Potter; z drugiej strony ciekawe kogo by zaatakowała w imię "amerykańskiego stylu życia" i pseudodemokratycznych wartości armia tępaków jak już by się zasoby ropy naftowej wyczerpały i został tylko węgiel kamienny... "Noteka 2015"?).
Przed śmiercią dużo roślin wydaje owoce. By móc przetrwać. Drzewa zazwyczaj są wieloletnie, ale może akurat to drzewo zaczyna owocować powoli, pod koniec dając już tylko same "zgniłki". I to jest początek jego końca. Cóż byłoby owocem drzewa wiadomości dobrego i złego? Czy mogłyby to być powiązania idei, konstrukcje myślowe, założenia i świadomość człowieczeństwa w pewnym określonym ujęciu? Cóż nasze drzewo jest rozłożyste i ukrywa w cieniu przed Słońcem tak wielu, którzy bez tego cienia już dawno spłonęliby w jego żarze, a drzewo dziczeje, bo nikt go nie przycina, co wiąże się też z jakością owoców którymi żywią się kryjący pod nim.
Smutne jest to, że żywiący się tymi owocami, zamiast korzystać z energii słonecznej, zrywają płaty kory z drzewa i rozpalają nią ogień, a czasem rzeźbią sobie krzyżyki lub wycinają w drzewie serduszka i twierdzenia o wiecznej miłości kogoś do kogoś. A drzewo, co każda osoba która skończyła podstawówkę powinna wiedzieć, żyje dzięki temu, że ma tę korę i że jeśli przetnie się ją dookoła, nawet na wąskim odcinku, to drzewo po prostu obumrze.
Pytanie zasadnicze brzmi zatem czy drzewo już umiera czy tylko jest bardzo chore i zdziczałe?
A może mi się tylko za dużo wydaje?
Bóg wszak kocha wszystkich. Drzewa i zwierzęta też. Zapewne karpie też lubi. Z mojego punktu widzenia to całkiem zrozumiałe. Jest ideologicznym komunistą. Który każdemu daje według jego potrzeb (kto zna film lub książkę "Sekret" powinien zacząć kojarzyć i zapoznać się z istotą ideologii komunizmu, nie łączonego z ateizmem czy totalitaryzmem), a sam daje wg możliwości, a te jak to Bóg ma nieograniczone, w przeciwieństwie do duchów które się za niego podają lub twierdzą że od niego przychodzą. W końcu demoniszcza dużo by chciały, a potem się okazuje że z omnipotencją wiele wspólnego nie mają. Bóg, w moim ujęciu zakodowanym egregorem nie jest, a raczej koderem dającym narzędzia programistyczne i świadomość rzeczywistości kreowanej za ich pomocą. Twórcą idei, czasem zakodowanych w ciągach "bitów" informacji analogowych... Choć akurat pod pewnymi względami niektóre tego typu kwestie są często przekazywane przez wcześniejszych badaczy idei zakodowanych w środowisku w którym żyjemy.
No to... Wesołych świąt.
Dziś znowu powymieniam się świetlistymi literkami z książką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz