sobota, 9 kwietnia 2011

Smok

Smok jak każdy fantasta wie, może mieć wiele głów, a ujeżdżać go są w stanie nadobne dziewice, Kitary czy inne osoby które kochają smoki, patrzące zapamiętale w ich wyłupiaste, gadzie ślepia. Ach jakże wiele osób twierdzi że kocha smoki. Baśniowe, mityczne, zionące ogniem, zabijające, spalające i walczące. Często ze sobą. Czasem z ludźmi. Lubiące przekąszać sobie czasem nadzianym barankiem czy owieczką. Coś jak katolicki kler, z wieloma gadającymi głowami, niepokalaną Jezusem dziewicą na sobie i totalną nieświadomością tego, z czego Jezus nakazywał oczyszczać swoim uczniom ludzi.
Tak przynajmniej wynika z moich dotychczasowych kontaktów z katolickim klerem. Rozkradającym majątek kościoła katolickiego - nacjonalizacja majątku kleru oznaczała że majątek wchodzi do puli własności całego narodu Polskiego, czyli jak chce kler 97% katolików. Czyli Kościoła. Okradanie ludzi (w tym mnie osobiście, jako że należę do tego narodu) uważam za bardzo szatańskie i nie mające nic wspólnego z domniemywanym uważaniem się za "święty kościół" przez smocze, apokaliptyczne łby, których nieświadomość i lekceważenie problemów zarówno duchowych ludzi, jak i ochrony środowiska we współczesnym świecie związanym z życiem człowieka najprawdopodobniej, doprowadzi do jego upadku. Zwłaszcza że wiele rozmodlonych dziewic, nawet w beretach, będzie się patrzeć w gadzie, smocze ślepia, wierząc że robi to co chciał Chrystus. Bo tak je nauczono. Patrzeć na mękę na krzyżu i słuchać tych którzy go na ten krzyż wsadzili i nie chcą puścić. Czy najprostszym sposobem ukrycia antychrystów jest pokazanie przez nich innego zamiast przyjęcia swego "krzyża" i dojrzenia "belek" we własnych oczach? Wydział duszpasterstwa Kurii Biskupiej w Katowicach do tej pory nie odpowiedział mi na żaden list. Łącznie z pytaniem o egzorcystę. To się właśnie nazywa obojętność hierarchii kleru na problemy ludzi.
A problemem mogą być np. "duchy". I to nie tylko pod względem "opętań", a raczej w kwestii wprowadzania do organizmu chmury mikrocząsteczek substancji o różnych zapachach, blokujących w efekcie naczynia włosowate. Powodujące zatory w naczyniach krwionośnych. Otępiające przez blokadę lub zahamowanie dostarczania tlenu i innych substancji do komórek organizmu. Po co opętywać osobę która zatruta nie jest świadoma efektów swoich poczynań? Która nie działa po przemyśleniu i zrozumieniu możliwych przyszłych efektów, tylko robi to w sposób który raczej wskazywałby na jednostkowy wpływ zewnętrzny niż osobowość działającego człowieka. Tak działa "pył" mojego demoniszcza, blokuje możliwość rozumienia i przeciwstawiania się mu, otępia. Po wydostaniu się przez skórę i zetknięciu z oczami, błonami śluzowymi powoduje podrażnienie - pieczenie. Przy wychodzeniu przez skórę powoduje powstawanie pod nią sporadycznie bladych, nasiąkniętych, swędzących bąbli. Gorzej jeśli akurat to co wychodzi i powoduje te bąble akurat znajduje się w czaszce.
Ilu znasz księży, mój czytelniku, którzy oczyszczają z pyłów które masz w swoim organizmie, w tym wywołujących alergie różnego typu? Tylu właśnie znasz świadomych uczniów nauk Chrystusa. Ilu znasz uzdrowicieli, bioenergoterapeutów, którzy uzdrawiają za darmo ("darmo otrzymaliście, darmo dawajcie")? Tylu znasz świadomych uczniów nauk Chrystusa.
Efekt jest taki że mnie ciągle boli głowa, jestem niewyspany, w głowie czuję piasek i brak sensu swojego istnienia. Oraz możliwości konstruktywnego pozbycia się demoniszcza w sposób ostateczny i w miarę racjonalny. Skoro mi szkodzi teraz to pewnie innym też potrafi zadać trucizny w atmosferze w której oddychają, niszcząc im życie. A kto wie jakie choroby poza depresyjnym nastawieniem wywołują te wyziewy - wszak nie mają na celu polepszenie warunków życia ofiary.
Oczywiście poza stadem owiec i baranów na których się eksperymentuje i zabawia, pojawia się chroniony przez demoniszcza obszar kleru. Wszak są pożyteczni jak mi się wydaje z jego punktu widzenia - trzymają w nieświadomości tłumy, co pewien czas wymadlają (;)) u innych demoniszczy pomoc i ogólnie działają dla swego dobra. Demoniszcza wszak nie działają na wszystkich - tylko na wybrane ofiary, co zapewne im wystarcza do zaspokajania swoich sadystycznych i psychopatycznych potrzeb niszczenia życia. W tym samym czasie zapewne komuś innemu są w stanie nawet pomóc, pod warunkiem utrzymywania przez niego mitu jakiejś religii. Nie dlatego że zbliża ona ku Stwórcy, ale dlatego że utrzymuje mit. Co chroni istnienie demoniszcza i jego egzystencję.
Gdzie są leczący ludzi uczniowie Chrystusa?
Wszak każdy z nich dokopywał demoniszczom którym to odpowiada trzymanie ludzi w nieświadomości co do tego jak im dokopać, a modlili się tak jak im nakazał Chrystus. Nie do swojej matki ani do żadnego innego człowieka czy innego anieliszcza. Co może wyda się dziwne pewnemu księdzu egzorcyście który stwierdził że to w sumie wszystko jedno czy jest się katolikiem czy ewangelikiem, ważne żeby trzymać się Biblii z mojego punktu widzenia pewne elementy są znacząco różne w obu doktrynach, a umizgiwanie się do każdej opcji spowodowało tylko to że katolicyzm jest zlepkiem heretyckich przekonań, cesarskiej uległości urzędniczej Konstantynowi (który ochrzcił się na łożu śmierci), mitów i bajd, tak odległych od chrześcijaństwa, jak to tylko możliwe. Może satanizm jest tylko o krok dalej, choć bardziej szczery w stosunku do tego czego chcą oszukiwani wyznawcy.
Ciekawe co by było gdyby niepotępiony do tej pory przez żadnego katolickiego papieża Hitler wybił wszystkich Żydów... Czy zostałoby zerwane przymierze zawarte z niejakim Noe, którego symbolem miała być tęcza? W końcu jedna ze stron zniknęłaby ze świata. Kolejny potop czy jednak Ragnarok by się wówczas szykował gdyby USA wykorzystałyby nieco więcej bomb nuklearnych w efekcie czego nastąpiłaby nuklearna zima? Gra w cywilizację?
Ze smoków najbardziej lubię Falamezara. Fantus mimo wszystko miał nieokreślone poglądy polityczne. Symbolem Chrystusa zaś jest jednorożec.
(...)
Io Pan! Io Pan! Come over the sea
From Sicily and from Arcady!
Roaming as Bacchus, with fauns and pards
And nymphs and satyrs for thy guards,
On a milk-white ass, come over the sea
(...)

A.Crowley "Hymn to Pan"
Ciekawe że mlecznobiały osioł to też określenie jednorożca. W takim ujęciu Pan przybyłby na "Chrystusie". Jak na razie jedynym takim krajem gdzie to jest możliwe - jest Polska z Biblią Tysiąclecia w której występuje imię Pan.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz