sobota, 19 maja 2012

Z obserwacji

Kotek - grafika 1
Jeśli we własnym domu, w łóżku, dopada cię w dzieciństwie (i/lub później) "demoniszcze" to twych późniejszych modlitw będzie słuchać tylko banda nierobów, przyglądających się jego wcześniejszym działaniom. Demoniszcze - to albo pedofilny pupilek "duchowej" wierchuszki podobnej klerowi katolickiemu albo pseudożywy automat przez takową produkowany do wyniszczania osób dla których hierarchiczny sposób myślenia o władzy jest całkowicie obcy - w obu przypadkach oznacza to po prostu że jest obcy życiu i w pierwszej kolejności winni być eliminowani ci, którzy go "wyprodukowali" lub popierają - jako równie obcy życiu jak ich twory - a następnie ich "automaty" które działają na psychikę nieświadomych ofiar jak 5 kilogramowy młotek z filigranowym wzorkiem. Tu nie chodzi o Boga - tak samo jak nie chodzi o Boga gdy ktoś przystawia ci lufę do głowy i każe coś zrobić.
Jeśli we własnym domu "demoniszcze" wywołuje chorobę, to modlitw będą słuchać tylko byty które były przy tym gdy to robił, nowe może, ale tylko może, pojawią się wtedy gdy pomimo choroby, zaczniesz odwiedzać ludzi i miejsca w których często przebywają inne - "pielgrzymować" by udowodnić jak bardzo potrzebujesz swojego "pana". Później, te same nieroby które były przy tym jak cię zaczynano wyniszczać nagle będą w stanie cię leczyć, uzdrawiać, "egzrcyzmować", sprowadzać pomoc i to niezależnie od tego co zrobiłeś wcześniej. Bo demoniszcza wierzą w hierarchię. Jak mrówki w mrowisku w której jest królowa a poza nią tylko robotnice, nieco strażników i trutnie. Wierzą w pana, nie w życie. Wierzą, że trzeba błagać o to, by ofiary im podobnych pozbywały się swych problemów z ich pomocą i to dopiero po tym jak uznają zwierzchność "duchów", na planecie którą Stwórca oddał we władanie żywemu, materialnemu człowiekowi. Podobno. Bo z mojego obecnego punktu widzenia to jest to tylko kolejna blaga. W moim domu "demoniszcze" robi od mojego dzieciństwa, a pewnie i wcześniej, co chce i łże na ile potrafią programy ku temu przeznaczone. Mordujące osobowość ich ofiar, powoli, po doprowadzeniu do chorób ciała fizycznego, wyniszczające psychikę i związki z ludźmi.
Bóg jest dla takich jak one tylko elementem rozgrywki - trzeba udowodnić że się wierzy. Jeśli będziesz się modlił do Boga to pomoże ci grupa istot, które do tej pory się przyglądała jak cię dręczą, a potem wykorzysta do oświecania na temat rzeczywistości w której żyjesz - chemtrailsów, zmów koncernów farmaceutycznych, szczepionek, zdrowej żywności itd. - bo one tez mają swoje przekonania i będą grać, choć zostawią ci pewien margines swobody i będą działać "na rzecz dobra".
Jak wygląda system w bardzo ogólnych założeniach, związanych m.in. z lokalnymi przekonaniami różnych grup?
Modlisz się o pomoc Boga - dostajesz "oświecenie" i przymus walki ze złem tego świata i o "zdrowie" oraz margines swego własnego życia.
Modlisz się o pomoc inne byty ("świętych" itp.), w tym demony - dostajesz religijną paranoję - mniej lub bardziej wymuszoną, związaną z umiejętnościami wzywanego bytu" i psychiczne więzienie związane z wiarą, przy czym wierzysz że tak właśnie powinno być i wszystko jest w najlepszym porządku, z marginesem na swoje własne życie. "Demony" wywołują szczególnie zjadliwe paranoje w których manie prześladowcze i obwinianie nie tych osób co trzeba, zdają się na porządku dziennym. Wystarczy popatrzeć na spore grono miłośniczek radia dyrektora Rydzyka, wyznawczyń pewnego bytu podającego się za matkę Jezusa, który o hebrajskim czy aramejskim to może i słyszał, ale nie preferuje, a który potrafi wywołać zajadłą nienawiść do innych ludzi czy efekty działania szydercy W.Cejrowskiego (rolę szydercy przypisuje się szatanowi, a szatan wypowiadający się o chrześcijaństwie - i nie tylko - przez człowieka to diabeł).
Kotek - grafika 2
"Anioły"? Większość po zrozumieniu systemu panującego dawno odeszła. Ci co zostali, dopasowali się do zachowań tych "na dole". Z cynizmem i złośliwością wykorzystując dokładnie wszystko by jak na dole bylo na górze. Łącznie z eksperymentami na dzieciach, w ilości przekraczającej biblijny tysiąc do wybaczenia, których to działań nie potępił i nie skazał na piekło żaden mianujący się "nieomylnym" papież katolicyzmu. Łącznie z uśmiechniętym Janem Pawłem II machającym na mój koszt (ściągający daninę od mojego państwa) z okienka i dowcipkującego na temat "kremówek" w czasie kolejnych wizyt promujących hierarchiczny tryb wiernopoddaństwa bezmyślnych owiec i baranów.
Czy wiecie że satanizmem jest nakłanianie do wojny? Jakiejkolwiek prowadzącej do mordów nie tylko ciała fizycznego, ale również psychiki ich ofiar. Bez względu czy wywołuje ją papież "w imię wiary", Bin Laden, czy politycy na usługach handlarzy bronią dla których niczym w USA - 99% ludności posiadających 25% majątku kraju nie jest na tyle ważna ile zyski tego 1% i jego wpływu na rządzenie całą resztą. Polska również dąży do tego modelu, m.in. dzięki poprzedniemu przydupasowi szatana (a jest nim każdy kryjący pedofili i dający im możliwość ponownego wyniszczenia psychiki kolejnego dziecka, zdradzający słowa Chrystusa - że cokolwiek robi się dziecku - robi się jemu osobiście) - Janowi Pawłowi II dla którego własne pomniki najwyraźniej były ważniejsze od ofiar swoich podwładnych (oczywiście uważam, że szkoły imienia oficjalnego ochroniarza pedofilii wśród kleru ze wstydu zapewne nie spłoną ale jaki to temat do rozmów dla młodzieży w świeckim konstytucyjnie państwie), obrażający moje uczucia religijne związane z chrześcijaństwem. (BTW Czy któryś z moich drogich czytelników zapamiętał początek poprzedniego zdania czy też jak w dowcipie okazuje się że ludzie pamiętają tylko końcówkę?).
Satanizmem nie jest ubieranie się na czarno. Życie to nie kreskówka która przyzwyczaja do tego, że zło jest brzydkie i czarne, a dobro piękne i białe. Satanizmem jest wyszydzanie - z innych nacji, kultur, poglądów, religii, zachowań, koloru skóry, preferencji seksualnych. Dowcipkowanie na temat Żydów czy polaczków, robienie psów z policjantów (jedyne miano psów pasterskich, należy się z powodów tradycji kapłaństwu robiącemu z ludzi owce i barany) - od żałosnych dowcipów do totalnego lekceważenia służb porządkowych i palenia samochodów na ulicach wcale nie taka daleka droga i to nie przez anarchistów, ale osoby mające przynajmniej jedną "komunię". Satanizmem jest lżenie i szukanie kłód w oczach u innych, często nie będących członkami własnej parafii osób. Satanizmem jest rzucanie kamieniami w demonstrujących ludzi jak również rzucanie przez demonstrantów kamieniami w tych wokół. Dotyczy to np. demonstrujących górników swego czasu, którzy z łańcuchami i śrubami wybierali się do Warszawy. Barbara nigdy nie była Jezusem, a Jezus do żadnej kobiety się nie modlił. A Jezus z tego co mówił - "kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamieniem". Najwyraźniej w swoją niewinność wierzyło sporo, tyle że z pierwszym rzuconym kamieniem ją traciło, po tym jak osądziło kogoś że jest winny na tyle by w niego rzucać ("nie sądźcie, albowiem będziecie sądzeni"). Nie żebym uważał się za niewinnego, to raczej kwestia obserwacji.
Z moich obserwacji wynika, że byty "duchowe" nie lubią jak im się przeszkadza w ich rozgrywkach i w porządku pozwalającym na wyniszczanie osób. Jezusa nienawidziły za naukę, ktora miała zapobiegać agresji (jeśli lubicie oglądać walki, filmy wojenne itd. to nie jesteście jedyni, przy czym niektóre istoty lubią przy tym "czuć" to, co bohaterowie dramatów, samymi pozostając poza "ekranem", dlatego reżyserują pewne wydarzenia i wpływają na mniej świadome osoby) co pozbawiłoby zabawy całkiem sporej ilości bytów.
Bo piekło i raj jest tuż obok.
Zależy od scenariusza w którym się znajdziecie.
Ja najwyraźniej dostałem rolę wyniszczanego błazna.
W otoczeniu które oczekuje błagań.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz