poniedziałek, 5 listopada 2012

Medytacja

Kup główkę czosnku.
Rodzimego.
Albo dwie.
Zjedz ząbek.
Ostry.
Śmierdzący.
Aromatyczny.
Poczuj go.
Jak wypełnia ciało.
Zbadaj go.
Smak.
Zapach.
Odczucie czosnku.
Reakcje organizmu.
Poznaj wszystkie reakcje.
Od głowy po czubki palców.
Odczucia w żołądku.
Wszystko co przenika.
Wszystkie percepcyjne odczucia.
W całym ciele.
Dotyk.
Fakturę główki czosnku.
Falę drgań materii.
Ciepło właściwe łupin.
A potem wyobraź to sobie.
Zwielokrotnij.
Przepływające ostre wrażenie.
Przez ciało.
Odtwórz go.
Bądź czosnkiem.
A jak ci się uda to zacznij z lawendą.
Olejkiem eterycznym do aromaterapii.
W żadnym wypadku zapachowym - sztucznym paskudztwem.
Kontynuuj z czymś co wiesz jak wygląda i jak rośnie.
Stopniuj i powtarzaj.
Naucz się tego.
Od najmocniejszych i najostrzejszych.
Brudny organizm tylko to odczuje.
Jeśli będzie ci niedobrze to ok.
Wiedz, że Coś się dzieje.
Powtarzaj z mniejszymi dawkami.
Aż przestanie - wtedy wróć do dawki.
Ząbku czosnku.
Lub kropel esencjonalnej rośliny.
Zobacz jak to jest być sosną.
Bursztynem żywicznych soków.
Drzewem wrośniętym w ziemię.
Sączącym wodę.
Odżywiającym korzenie.
Z wiatrem we włosach.
...a na razie bądź czosnkiem.
Niech Cię poczują.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz