wtorek, 9 kwietnia 2013

Jeszcze 39 aktualizacji...

Polityka demoniszczy odnosząca się do wykańczania osób które nie wierzą w wiernopoddańcze błagania o łaski, ciągnie się od wieków. Nie żeby nie przejmowali też drugiej strony - ale to głównie wtedy gdy trzeba było wykończyć ludzi inteligentnych - wierzących czy nie to drugorzędna kwestia. Ważne że inteligencja została zniszczona, zwłaszcza ta, która nie chciała się łatwo poddawać.
Zatem ogólna polityka w zarysie odnosi się do niszczenia inteligencji wśród ludzi i zastępowania jej szczekającymi i nie rozumiejącymi nawet powodów swojego szczekania osobami - a to niby wierzącymi a to niby ateistami a to wierzącymi tak, a to śmak. Zazwyczaj uderzającymi nie bezpośrednio w siebie nawzajem, ale pośrednio w tych którzy są na tyle inteligentni by rozumieć że życie trwa, póki ktoś nie będzie chciał wleźć w butami w nasze własne i nie zdecyduje czy to co robimy jest słuszne z czyichś powodów. W imię wiary, idei, czy założeń np. narodowych które mają się w zasadzie nijak do założeń np. sprzed 1000, 2000 czy 5000 lat, a wszak wtedy też istniało życie - niektórzy nawet mieli poczucie "dumy narodowej", "walki o wiarę" etc. I tak umarli i tak, bez względu na to, w co wierzyli.
Zagrożenie dla demoniszczy zapewne stanowi wiedza o biofizyce ich ciał i sposobie ich działania. A kwestia tego jaką formę przyjmują w interpretujących świadomościach ludzi - to wszak kwestia drugorzędna. Podstawą w takim ujęciu byłoby znalezienie obiektywnego narzędzia badawczego, którego działania nie byłby w stanie zakłócić obiekt badany - a zatem demoniszcza wszelkiego autoramentu i proweniencji.
Zakładając, że wielowiekowa polityka wywoływania wojen i konfliktów wśród ludzi z wykorzystaniem elementów pseudoreligijnych - wierzeń ludzi opierających się o swoje mitologie i doświadczenia przodków opisujących kontakty z demoniszczami jako bytami które potrafią rzeczy które były przypisywane bogom miałaby się kiedyś skończyć, ludzie najpierw musieliby znaleźć odpowiednie narzędzie do udowodnienia przede wszystkim że coś takiego istnieje i nie jest to kwestia wiary a kwestia powtarzalnego empirycznego dowodu. Dowód jednakowoż nie na istnienie Boga czy jego nieistnienie - a na istnienie w przestrzeni w której istniejemy świadomości innych niż ludzkie.
W czyim interesie miałby się on znaleźć?
Kleru wszech autoramentu?
Demoniszczy?
Wierzących?
Ateistów?
To byłoby oczywiście prostsze gdyby przedstawiana przez fanów demoniszczy rzeczywistość była naprawdę taka jak mówią. Jednakowoż skoro niektórzy wierzą w książkę, będącą zlepkiem kilkunastu religii powiązanych twierdzeniem że ich jedynym źródłem jest Jezus, podczas gdy ilość prawdziwych nauk Jezusa jest w sprokurowanej na żądanie bestii - Konstantyna - księdze naprawdę śladowa i jest przez to jedną z najbardziej zakłamanych ksiąg godnych wyznawców księcia kłamstw i traktują jako największą świętość podczas gdy jej autorzy nie mieli tyle problemów z kładzeniem cudzych nauk przydatnych władcy w przeciwieństwie do rzeczywistych w usta Jezusa - to skoro tak, to czego można oczekiwać od "wierzących"? Uwierzą we wszystko, ważne że poda to autorytet któremu uczeni są służyć od wczesnego dzieciństwa. Myślenie? Wystarczy powiedzieć że trzeba myśleć nad tekstami natchnionej księgi. Problem w tym, że niektóre "natchnione" teksty mają swoisty kod weryfikacyjny zawarty w źródle. I gdy zacznie się myśleć i sprawdzać źródła z których pochodzą okazuje się, że Piotr nazywany świętym był wierzącym komunistą, podobnie jak inni członkowie gmin chrześcijańskich, co było solą w oku każdego władcy zważywszy na podejście do własności prywatnej - co zresztą zdyskwalifikowało Mahometa od razu gdy udał się do chrześcijańskiej gminy gdy demoniszcze przemówiło do niego. On po prostu nie rozumiał idei skrywanej przez chrześcijan ze względu na świadomość prześladowań za ich głoszenie. To że nauki chrześcijańskie były głoszone według osób blisko związanych z władzą w czasach Konstantyna wśród tzw. "ciemnych typów" byłoby jasne gdyby zrozumiano ideę rozdawania swego majątku, "wielbłąda przechodzącego przez ucho igielne" itd. itd. jako że osoby związane z władzą były przywiązane do swych majątków i przede wszystkim - swoich niewolników, którzy jako własność prywatna nie mogła zaistnieć w gminie chrześcijańskiej.
A koncepcja pozbawiania wbrew woli własności człowieka, którą wypracował, wszak jest jedną z najbardziej konfliktogennych w dziejach świata. Ot taki demoniszczy pomysł, który sprawdza się wśród oświeconych którzy faktycznie pracują dla dobra innych w ramach swej wspólnoty, natomiast w momencie pojawienia się choć jednej osoby która tego nie rozumie i pragnie wykorzystać innych pojawiają się konflikty na tle własnościowym.
Trzeba umieć myśleć jak demoniszcze żeby to zrozumieć.
No albo jak budda - względem potrzeb. Tych materialnych.
Względnie Piotr w którego towarzystwie Ananiasz z żoną trupem padli za to, że nie zrezygnowali z własności prywatnej na rzecz wspólnoty - wszak było tam też podobno demoniszcze zwane duchem, świętym.
Niektórzy wolą srebrniki niektórzy miasta, wioski, ksiąstewka, hrabstwa itd. itd. na własność by samojedni tymi wartościami władać. Odnosi się do też do tzw. jedynie słusznych opcji politycznych - jeśli tylko określona opcja ma rację i prowadzi do wyniszczenia innej to czym jest w rzeczywistości jak nie określonym chęcią posiadania srebrników czy złociszy opcją chęci władzy absolutnej nad swoimi przeciwnikami. Jezus z ewangelii nie przymuszał do wiary, nakłaniał ale nie przymuszał. W przeciwieństwie do władzy która chce mieć zawsze swoją własność w określonym miejscu świadomości - pod sobą. A demoniszcza - cóż, od wieków starają się by ich istnienie nie było kwestią fizyki a mitu. Konflikty i niszczenie inteligencji czy to z prawej czy to z lewej strony światopoglądów wszak w tym pomagało.
A inteligencja opiera się o wiedzę, nie wiarę czy przekonania. Człowiek inteligentny jest w stanie w przypadku zetknięcia z dowodem przewartościować swoje przekonania. Fanatyk - nie.
Wśród bitew fanatyków dowolnej opcji zazwyczaj ginie to, o co walczą. Przekonania nowych pokoleń. Dzieci. Swoich i nieswoich.
Prawdy lekceważone albo przez jedną albo przez drugą stronę wojowników frakcji która chce władzy nad drugą. Niektórzy ustępują przed siłą lub głupotą.
Kamieniami rzucanymi na oślep w imię obrony przed rzucanymi kamieniami.
W strumieniu na G+ pojawił się niedawno opis fotografii znalezionej w jakiejś książce z podpisem "Wielki wódz Kim Ir Sen rozwiązuje problem którego inżynierowie i naukowcy nie potrafili rozwiązać" - na której stał rzeczony dyskutując z rozmówcami na tle jakiejś budowy.
Prawda jak łatwo rozwiązuje się problemy gdy zagrozi się wsadzeniem do więzienia kogoś za niedotrzymanie terminu prac? Jak łatwo kogoś rozstrzelać za kradzież materiałów z budowy? Tu nie ma miejsca na wieloletnie sądzenie za machloje i kradzieże materiałów z takiej np. autostrady.
Tylko - kto tu jest komunistą?
Ten który kradnie by zyskać własność prywatną dla siebie i polepszyć swój los? Nepotyczny urzędnik w machinie tzw. partii? To ma być komunista? A może ten kto decyduje o życiu innych traktując je jak własność prywatną względem której odnosi się z wyższością decydenta? Sądzić czy nie sądzić oto jest pytanie.
"A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści"
Czy któryś z głoszących to hasło odróżnia komunizm od socjalizmu i rozumie z czym wiąże się brak własności prywatnej? Poza konfliktami z tymi którzy tego nie rozumieją?
Hasło odnosi się do przyszłości. Zatem osoba je wypowiadająca zdaje się być prorokiem przyszłych wydarzeń. Na ile jest fałszywym a na ile prawdziwym powinna wiedzieć sama poprzez sprawdzalność swoich przepowiedni. Komuniści (chrześcijanie po Chrystusie i przed Konstantynem - ci którzy nie padli trupem jak Ananiasz ale trafili na areny) wisieli na krzyżach, względnie palach lub byli konsumowani przez dzikie zwierzęta na arenach ku uciesze m.in. rzymian, których bawiły tego typu "imprezy", więc to raczej można by odnieść do przeszłości.
Najbardziej prawdopodobną opcją kiedy komuniści - osoby rezygnujące z własności prywatnej na rzecz wspólnotowej - trafiliby na drzewa (przy założeniu że władza nie potrzebowałaby jakiegoś "kozła ofiarnego" dla spragnionego krwi tłumu szukającego winnych wszędzie tylko nie wśród "swoich") to w obecnej sytuacji geopolitycznej i najbliższym odcinku jakiś 100-200 lat, to wówczas, gdy małe komuny w krajach np. skandynawskich zostałyby oskarżone o bezwstyd przez fanatyków religijnych i przy obecnym wzroście populacji "muzułmanów" zwyciężyłaby opcja popierająca "zabijanie niewiernych". Wszak chrześcijanie nie wieszaliby na drzewach nikogo trzymając się przykazania "nie morduj". Prawdaż? Niewierni przykazaniu - nie mieliby z tym problemów (to taki demoniszczy dowcipasek - "śmierć niewiernym" czyli nawoływanie do mordu wśród ludzi którzy mają zakazane mordować - inaczej mówiąc mają popełnić samobójstwo jeśli kogoś zamordują - co zamyka wszak dostęp do "raju, hurys itd." /za życia/ - co niektórzy czynią, zgodnie z egregorialnym programem przez brak zrozumienia demoniszczowej pułapki na osoby wierzące w autorytety ale nie rozumiejące że głupców w raju demoniszcze raczej nie jest chętne gościć - a wszakże takich pułapek na niewiernych jest multum, zaiste Koran to natchnione demoniszczem pismo, ale przynajmniej dyktowane a nie składane z różnych religii jak te Konstantyna).
O kultystach spod znaku babilońskiej niepokalanej Jezusem dziewicy nawet nie ma co wspominać bo nawet nie kojarzą kiedy ten kult został wprowadzony do Watykanu i powodach dla których zostało to zrobione - długofalowe plany ośmieszenia struktury kleru katolickiego który nic sobie nie robił z ludzi, traktując jak swoją własność - zwierzęta do wykorzystywania we własnych gierkach władzy. Gier często krwawych, zwłaszcza gdy zyski finansowe były warte zdrad tzw. papieży i sprzymierzania się to z tym czy z innym władcą by zniszczyć konkurenta. Niektórzy wszak pamiętają który tzw. papież wznosił toasty za diabła, a papież wszak ma według katolików dogmatycznie zawsze rację w sprawach wiary (osobiście uważam, że w ciągu wieków istnienia tego urzędu było na nim więcej satanistów niż kultystów religii Konstantyna, chrześcijan w ujęciu nauk Jezusa - nie było). Czy zatem należy przyjąć dogmatycznie że za diabła trzeba wznosić toasty i na stos wrzucać innowierców politycznych opcji władzy nad stadami zwierząt - bezmyślnych owiec i baranów co do których ma się oczekiwania jak do własności prywatnej zamieszkującej wsie czy miasta co do których miało się akty własności? A może mylę się zadając pytania komuś kto może nigdy ich nie przeczyta ani ich nie zrozumie?
Ale o czym mam pisać? Zwłaszcza gdy w tle aktualizacje na laptopie się ciągną? Może o zdrowiu? :]
Wczoraj pół dnia bolała mnie głowa bardzo bardzo. Zapewne efekt stosowanego od piątku ekstraktu z kolendry zwiększającego ukrwienie i wybijającego z tkanek m.in. rtęć. Jednakowoż ze względu na pojedyncze wiązanie siarkowe, nie działające do końca jak powinno. Z tego też względu po powrocie z pracy przespacerowałem się po aptekach w poszukiwaniu kwasu alfa-liponowego (ALA) z podwójnym wiązaniem. W aptekach - nie do dostania, chyba że na zamówienie ("Magicza Apteka" przy Tesco - 90 kapsułek bez podania dawki ile jest tego kwasu w ampułce ok. 33 zł.), albo w ramach kompleksu związków - od ok 34 zł (30 tabletek, 300 mg kwasu na tabletkę) do ponad 50 zł). W Internecie sam ALA - 120 kapsułek, 300 mg - ok 45 zł bez kosztów przesyłki. Dawka dzienna do przyjmowania to jakieś 600 mg. A do tego jakieś komplety witamin, selen, magnez.
Po zażyciu 2 kapsułek głowa przestała mega boleć przechodząc na standardowe na mnie odczucia (uciski, "wata w głowie", kłujące drobne proszki "igiełkowate punkciki", wzrok pogorszony przez efekty "gwiazdek" pod zamkniętymi powiekami nakładającymi się na obraz - coś jak efekt niedotlenienia i mroczki przed oczami przed utratą przytomności tyle że w mniejszym stopniu). Alkohol powoduje tylko szybką utratę przytomności i raczej depresyjnie niż euforycznie - więc nawet upić się nie da bo tylko boli bardziej. :]
Stosowanie środków przeciwbólowych i objawowych tylko ukrywa przyczyny i doprowadza do pogorszenia tego stanu, ale w końcu kto w tym kraju by się przejmował wyleczeniem pacjentów a nie leczeniem pacjentów - 50 zł za wizytę u co poniektórych tzw. lekarzy medycyny.
Wracając do demoniszczy.
...albo nie - aktualizacje się skończyły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz