niedziela, 21 kwietnia 2013

Nie wiem

Wiem, że nic nie wiem.
To co do mnie dociera to skrawek tego co jest w stanie odebrać moja percepcja i przetworzyć moja świadomość, przy świadomości nałożenia się na to wpojone przez poprzedników określone normatywy opisujące odbieraną rzeczywistość.
Nie jestem z całkowitą pewnością jako "ja" stwierdzić, czy wszystko co dociera z zewnątrz jest prawdziwe, jak również czy interpretacja docierających informacji jest całkowicie poprawna. Mogę w to wierzyć. Ale nie wiem tego. Wiem, że wierzę w pewne zjawiska, ale wiem też że nic nie wiem..
Dla niektórych to co wiedzą to pewnik. Wiara tak silna że jest to wiedza, że staje się to dla nich imperatywem bez którego nie potrafią się obejść, bez którego nie są w stanie zrozumieć, że wierzą, ale nie wiedzą. Dla niektórych tym pewnikiem jest istnienie Boga, dla niektórych - nieistnienie.
Dla niektórych pole bioelektryczne - lub inaczej - drganie każdego przedmiotu tzw. aura - ma kolory, choć nie są świadomi zakresu skali interpretowanych częstotliwości jakie do nich docierają, jak różnią się te skale u różnych osób, jaka jest najmniejsza próbka jaką w stanie są odebrać i zinterpretować oraz jak nakładanie się różnych harmonicznych, składowych jest w stanie wywołać wrażenie identycznych wyników przy zupełnie różnych powodach dla których uzyskuje się podobne subiektywne i osobnicze wyniki. Niektórzy wierzą że wiedzą w to, że mają niebieską aurę. Ja wierzę że ktoś mi mówi że widzi taki a taki kolor. Nie wiem czy na pewno mi to powiedział, ale zakładam prawdziwość tego. Jednak wiem że nic nie wiem. Nie wiem nawet czy tamta osoba istnieje. Zakładając nawet że istnieje to jaki zakres częstotliwości opisuje, czy jej świadomość poprawnie interpretuje, czy mnie nie okłamuje...?
Wiem, że nic nie wiem.
Zakładam że ten pełen zakres niewiedzy to taki początek dla którego swoistym odpowiednikiem w całym zakresie mej ignorancji jest Ain Soph z którego kreuje się fragment rzeczywistości opisywany przez świadomość i sprawdzalne wzory określonego świata pojedynczej jednostki - "ja" dla której zbiór wszystkich czynników docierającej do niego, interpretowanych i przetwarzanych, łącznie z iluzyjnymi i marzeniami - stanowi podstawę egzystencji, choć im bardziej się wierzy że się wie, tym dalej jest się od świadomości swej totalnej ignorancji. Wiem, że nic nie wiem. Złudzenia bywają bardzo realne. Przekonania o swej nieomylności też.
Z niewiedzy, z pełnej gamy możliwości zamkniętej regułami świata fizycznego za każdym razy tworzy się się nowy człowiek. Zanim powstanie - nie wiadomo jaki będzie, można tylko wierzyć, mieć pewne przesłanki - ale jaka będzie jego świadomość? Jego wiara w wiedzę na temat swojego "ja"?. Czy będzie chciał odrzucić prawdę świata wokół i zacznie manipulować swą świadomością by iluzja zdawała się prawdą, by wewnętrzne reguły myśli stały się iluzorycznie boskie, gdy zaczną wnikać w podstawy założeń istnienia, reguł w których rodzi się i umiera każdy człowiek? Szaleństwo dla osób z zewnątrz, zabawa w boga wewnątrz, oszalałego człowieka, którego przekonano że może naginać świadomość by była obca światu realnemu, szaleństwo samotności reguł które ustala się samemu lub które się wpaja jako prawdziwe.
Co jest białe, co jest czarne? Co odbija, co pochłania? Wiem, że nic nie wiem.
Na ile jest się jednak samotnym a na ile członkiem sieci współzależności, utrwalonych informacji? Przekonywanej do wiary w to, że coś jest wiedzą? Przekonywanej w absolutyzm swej doskonałości określonego przekonania na temat wiedzy. Wiary.
Wiem, że nic nie wiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz