niedziela, 2 marca 2014

Ksenobiologia

Parę lat temu usłyszałem historię z pierwszej ręki o tym, że pewna osoba uważająca się za czarownicę, w trakcie tzw. podróży astralnej trafiła do świata który subiektywnie odczuwany był jako stary. Dosyć jednolity krajobraz przecinała płynąca rzeka, z której rzeczona osoba postanowiła zaczerpnąć wody i napić się płynącej cieczy.
Natychmiast dostała okresu.
Po tym zdarzeniu, w trakcie rozmów, zaczęła przejawiać objawy swoistej manii prześladowczej... powoli urwał się z nią kontakt.
Generalnie uważam bawienie się w ziemskich rzeczkach i strumyczkach górskich za bezpieczne, pomimo wielokrotnego dostrzegania odpływów do nich z kanalizacji domków letniskowych położonych na ich brzegach. Jeśli są w nich jakieś bakterie czy żyjątka to zazwyczaj o ziemskim pochodzeniu, co wiąże się też z tym, że ma się na nie wyrobioną pewną odporność w swoim organizmie.
Niestety nie wiem co może przynieść zawartość rzek innych światów, nawet tych, do których podróże odbywa się tylko świadomością. Nie wiadomo jakie ciecze płyną w górskich korytach i czy przypadkiem nie postanowił w nich zakończyć żywota jakiś "Architekt" z filmu R.Scotta, łącznie z zawartością swoich próbówek. Czy te rzeki to przypadkiem nie pozostałości i ścieki martwych światów, w którym czają się obce wirusy, lub ich wzorce, przynoszone przez naiwnych podróżników, nie rozumiejących co może kryć się w wodzie ich własnej toalety, a co dopiero wody innych planet. I mam nieodparte wrażenie, że picie wody z własnej toalety bywa bezpieczniejsze niż picie tego, co może kryć się w korytach obcych planet. Nawet, jeśli są to niezbadane rzeki podróżujących w tzw. astralu.
Dlatego jeśli ktoś zamierza się wybrać w podróż odkrywczą, powinien albo zacząć od przeczytania paru podręczników survivalu, w ostateczności jakichś XVIII-XIX wiecznych poradników przygotowujących do podróży w niezbadane ostępy. Oraz uzbroić się, jeśli nawet nie w urządzenia pozwalające na przetrwanie, to wiedzę jak je zrobić w tym np. filtry cieczy które zamierza się spożywać niczym Alicja w krainie czarów, z naiwnością małych dziewczynek które zjedzą i wypiją wszystko bo tak ktoś napisał na karteczce obok, a następnie przeżyją historie niekoniecznie ze szczęśliwym zakończeniem.
Kiedyś niektóre Alicje płonęły za takie eksperymenty w trakcie swych podróży, przynoszące ze sobą po powrocie elementy i wzorce które oddziaływały na ten świat. W końcu na tym polega ewolucja - na zetknięciu różnych elementów i czekaniu które przetrwa. Czasem z manią prześladowczą wywołaną obcym wzorcem, a czasem obcy wzorzec musi ulec, po wyekstrapolowaniu go z całości swych doświadczeń astralno-podróżniczych.
Kwestie przetrwania "gdzie indziej" czasem polegają na nauce ograniczania sobie wody i pożywienia by nie ulegać pokusie w "innych światach", czasem na nauce przetrwania w obcym środowisku i walki z pasożytami obcych światów, którymi mogłaby się zająć - ksenobiologia. Czasem na zrozumieniu, że jak w grze Endera - ambrozja i nektar leżące przed olbrzymem i będące jego pokarmem, niosą ze sobą śmierć człowieka i aby przejść dalej należy z nich zrezygnować ucząc się jak pokonywać gigantów. Bezlitośnie i ze zrozumieniem zagrożeń niepoznanego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz