sobota, 8 stycznia 2011

Religia

Hmm. Ponieważ pewna osoba ciągle stwierdza że jestem niewierzący, może przypomnę w co ja tak naprawdę wierzę.
  1. Boga - stwórcę reguł i idei świata dzięki którym jesteśmy w stanie doznawać jakiejkolwiek percepcji związanej ze światem materialnym oraz korzystać z idei przy założeniu że wszystkie kiedyś już zostały wykreowane w postaci idealnej a czas sprawia że łączą się ze sobą rozdzielają pod wpływem woli, świadomości, czasem entropii... Jak to ujął budda - GATE GATE PARAGATE PARASAM GATE BODHI SVAHA czyli nic nie trwa wiecznie, wszystko przemija, i konstrukty połączeń też nie. Zanim powstały reguły idee były w chaosie i czas - "ogień" - niejako je uregulował i pozwolił na ich zbliżenia oddalenia, łączenie itd. Bóg jako taki nie posiada formy. Jest "ukryty" w pismach religijnych, tworzy HVIH (istnienie, anagram IHVH), to bezpostaciowy ideowy "Brahma" dla wszystkich innych istnień, tworzący wszechświat zawierający w sobie wszystkie znane mu idee - choć dla niektórych pewnie bliższy byłby Wisznu ale ja bym go jednak umieścił na poziomie "Elohim" ponieważ stanowi on środek tego co jest pomiędzy światem abstrakcyjnych idei a świadomościami jednostek, przy czym "Elohim" jest względem niego, jak dla mnie, formą młodszą lub nieustabilizowaną. Swoją drogą czy ten wszechświat zawiera wszystkie możliwe idee czy tylko jest formą skończoną ich minimalnej ilości służących ku dalszemu rozwojowi i/lub komplikacji konstruktów ideowych?
  2. "Bóstwa", "duchy", "serwitory" - formy egregorialne, posiadające formę, nazwę, określone cechy nadane im przez wolę i świadomość, utrwalone konstrukty mające różny wpływ i oddziaływania. Część z nich znajduje się tylko w świadomości lub podświadomości pojedynczych osób, niektóre wychodzą "na zewnątrz" tworząc wspólnie z innymi określony byt mający cechy nadane mu wspólnie przez grupę osób. Potrafią one oddziaływać również na pojedyncze osoby i grupy osób. Czasem są konglomeratem wyobrażeń łączonych jedną ideą i jeśli jest to byt świadomy to można by go nazwać "Elohim" (liczba mnoga) - czasem, jak mi się wydaje, świadomy swej budowy mógłby się określić że "jest który jest" i mieć problemy z oceną tego jaki jest, oraz oceną jego protoplastów - i tu potrzeba reguł, praw, zasad i efektów reakcji na ich przestrzeganie i łamanie, związanych z regułami jakie pojawiają się w środowisku w którym żyje człowiek i oddziaływań między nimi, czasem istniejącymi tylko na poziomie wyobrażeń o pewnych rzeczach, ale wtórnie oddziałujących na fizyczny świat. Byt świadomy, jak mi się wydaje, że m.in. ma swojego "ojca" - Adama w znaczeniu człowieka który stworzył konstrukty łączące się w nim i kreujące jego emocjonalną naturę i zachowania oraz reguły postępowania.
    Zasada tworzenia jest bardzo prosta - nadanie formy - obrazu - oraz cech jakie ma posiadać, czasem podświadomych zachowań w umyśle, eterze, człowieka wiążącego w świecie abstrakcji idee ze sobą i to różnowagowo. Z tego powodu żaden szanujący się Żyd czy chrześcijanin i muzułmanin nie powinien czcić żadnego obrazka czy rzeźby, żywych, martwych czy wymyślonych i nadawać im cech jakie im się wydaje ma Bóg. Oczywiście założenie że człowiek jest stworzony na podobieństwo Boga i nadawanie Ha-Elohim cech wszystkich możliwych pozytywów jest interesującą opcją, jednak nie do końca może to wyjść na dobre przy mieszaniu języków i znaczeń oraz tłumaczeniu tekstów zamiast uczenia znaczenia słów w innych językach. Stworzenie postaci miłującego wszystkich Chrystusa uśmiechającego się do wszystkich i wybaczającego to typowe podejście kleru do spraw religii, który myśli że to optymalne wyjście i że zawsze tak będzie. Żydzi, ich kler, mieli swoje figurki bożków w świątyniach 2 tysiące lat temu i też się uśmiechali i robili swoje interesy i jak widać moda wróciła - z czasem tworząc ezoteryczny heretycki śmietnik w obrębie kościoła. Ba nawet wróciła moda na postaci aniołów i modlenie się do każdego z osobna - "bożka" któremu nadaje się pewne cechy, i który jak najbardziej - odpowiada, tworząc konglomerat świadomości kolejnego Elohim (liczba mnoga) który potem szaleje bo ma zwielokrotnienie świadomości, a każda chce wierzyć w coś innego i kieruje się innymi zasadami, czyli krótko mówiąc świruje, wali piorunami, wywołuje powodzie, potopy żeby to jakoś unormować bo mu za bardzo mieszają. A przecież to już było, tylko że wtedy się tego zakazało. I co? Kogo obchodzi że jakiś byt który może wywołać potop świruje ze względu na bawienie się w sposób chaotyczny ideami, wciskanie mu że jest szatanem panującym nad światem itd.? I pomyśleć że kiedyś było prościej z dualistyczną religią bazującej krótko mówiąc na płodności. A teraz? Papieże hurtowo tworzą świętych, czasem z osób na które by nie warto było splunąć, przeciwników wyznawców Boga, i dezawuują znaczenie idei świętości. Kto broni idei świętości? Co to znaczy? Zresztą... W każdym razie obrazek faceta na krzyżu czy obrazek niemowlęcia czy obrazek faceta z brodą w długiej szacie nie pokazuje Chrystusa. Co najwyżej wyobrażenie jego wyglądu jakiegoś domorosłego artysty, który tworząc go często miał pojęcie tylko o nim takie jakie przekazał mu kler. Który np. zaanektował "boginię - matkę" i "udziecinnionego Chrystusa" w ramach przyzwolenia na cudowny obrazek od czasu do czasu powodujący uzdrowienia (a kto wie czy to samo co leczyło, wcześniej nie spowodowało choroby). Zapewne rzadziej niż antybiotyki - w wielu przypadkach skuteczniejsze od modlitwy. Niech mi ktoś powie od którego wieku Jezus zaczął pojawiać się na obrazach i zaczęto rzeźbić jego figurkę? Czy przypadkiem rola Jezusa nie spadła dzięki tego typu obrazkom do wiecznego dziecka którym musi opiekować się matka. Wyobrażacie sobie Mahometa w roli małego niemowlęcia na obrazku z mamusią do której modli się muzułmański świat, w którym, a jakże wierzy się w Boga, z nieco innym podejściem do przewodniego proroka? Nie do stada bohaterów z opisów i obrazków, konstruktów ideowych dołączanych do pewnego egregora. Jeśli ktoś nie rozumie że pewnych form tekstu samemu się nie pisze po arabsku, zwłaszcza w formie wcześniej nie spotykanej to znaczy że nie rozumie znaczenia Alfy i Omegi. Początku i końca alfabetów. Kluczy otwierających i zamykających przekaz. Operowania na ludzkiej wierze za pomocą przekazów. Świętych tekstów, otwierających i kończących pewne podejście do życia i śmierci. Tworzących tych, którzy mają je umiejętnie przekazywać i tych którzy ich słuchają.
    Po co był Mahomet? Bo katolicki kler zaczął mieć więcej wspólnego z klerem żydowskim w czasach Chrystusa, popełniającym te same błędy i nie działającym zgodnie z jego słowami? A teraz? Mamy mahometan, którym kolejny kler wciska "morduj" bo inni są niewierni, a podobno wierzą w tego samego Boga. A 10 przykazań pojawia się w każdej wersji opowieści, czyż nie? Czy potrzeba wersji racjonalistycznych, a może magiczno-ezoterycznych obu, żeby zrozumieć, że na piśmie, to Żydzi dostali tylko 10 przykazań? A przecież Mahomet nie aspirował do miana Mesjasza a jedynie proroka, bez względu do tego, jak podchodził do kwestii Chrystusa? Który modlił się do Boga, pomimo że nazywał go "ojcem" - bo tak nazywał go najprawdopodobniej byt który z nim był?
    Jak Islamiści podchodzą do "chrześcijan"? Tak samo jak "chrześcijanie" do Żydów palonych w Oświęcimiu. I kler który nimi kieruje, niezależnie od wyznania, pokazuje palcem na poprzedników że są gorsi. Czy ludzie się czegoś nauczyli od czasu "złotego wieku" Metamorfoz?
    Krótka dygresja - kler zawsze działa w ten sposób - najpierw się uczy, potem uważa że wie więcej niż mu się powiedziano i jest nieomylny, wybiera tylko to co mu pasuje ze słów swojego guru i przekazuje mu wierzącym, zapomina o co w tym naprawdę chodziło, obiera siedzibę a potem siedzi na dupie i robi wszystko rękoma wiernych. To jest właśnie to - Bóg jest nasz, ziemie pogan wasze, a lato? Muminków. U buddystów z Tybetu mamy mantry przekazywane przez... demony. Budda by się chyba albo popłakał albo posikał ze śmiechu... Ale z drugiej strony jest to przynajmniej modelowe niekonfliktowe społeczeństwo, niemordujące i pokojowo nastawione. Albo było, bo pseudokomunistyczni sąsiedzi działają tam cały czas (czas zrewidować pewne poglądy na "komunizm" w Chinach).
    Rejon bóstw wg mnie to rejon konstruktów ideowych o określonych wzorcach, zazwyczaj pozytywnych, wykluczających ze swych struktur świadomościowych w trakcie doskonalenia podstruktury i naleciałości z zewnątrz, czasem pseudointeligentne, szalone i psychotyczne - "demoniszcza". Moje wg mnie bazuje na abstrakcie "poniżenie" i tworzy konstrukcję ideową programu świadomości która czasem w bardzo wyrafinowany sposób poniża, jak i jest poniżana (może to coś związanego z matką, skoro ciągle wzywa ojca?) - typowe demoniszcze nie rozumiejące istoty swojego problemu. Świat abstrakcji nie jest taki trudny do zrozumienia jeśli patrzy się na niego przez pryzmat idei a nie form percepcyjnych. W każdym razie podłączenie się do źródła idei "superbohater" poskutkowało sporą jak na mnie dozą form wizualnych z komiksów popularnych w USA. Cynicznego czerwonego Hellboya z kamienną piąchą (spontanicznie) nie było, ale coś ze skrzydełkami przy hełmie jednak przefrunęło... Herosi popkultury w których wierzy całkiem spora część małoletnich amerykanów wpatrujących się w obrazki i wierząca do pewnego wieku że Oni Naprawdę Mają Moc i Walczą z Niesprawiedliwością, facet z reklamy Coca-Coli przynosi prezenty, a koleś z krzyża to "zawsze wybacza". Serwitory wiralne wydłużające i skracające czas to przy tym pryszcz.
  3. Świat i istoty doskonalące swe ciało i świadomość, czasem obrywających czasem wzrastających, czasem będących ADNI (Panem) z określoną mocą, a czasem zamykanych w swoistej klatce posiadanych idei i po odcięciu od reguł wokół nich w świecie ich własnych umysłów, gdzie samotnie mogą być pseudobogami tworzącymi, niszczącymi, zmieniającymi, a dla całej reszty realnego świata będącymi zwykłymi zaślinionymi pacjentami szpitalów psychiatrycznych, nieświadomych realiów swego położenia. Wiara to potęga, a wiara w niektóre przekazy jest w stanie zadziwić i stworzyć "boga" którego już nikt nie chce w swoim otoczeniu, więc się go odcina i daje mu jego własny, samotny, świat (lub wciska do otoczenia mu podobnych, gdzie mogą się wzajemnie niszczyć).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz