niedziela, 8 kwietnia 2012

Gaduła

Miecz słowa który przynosił Chrystus nie był wymuszonymi ślubami milczenia na osobach mówiącymi prawdę, które to śluby są z samej zasady anty-chrystusowe. Milczenie było obce jego uczniom - apostołom, którzy zdecydowanie nie podchodzili do tłumu jak do stada tępych owiec które mają milczeć gdy podaje się im jedynie słuszne interpretacje, ba interpretacje były oczekiwane. I nie wymagały miłości względem faryzeuszy, uczonych w słowie którzy praktycznie poza gadaniem nie robili nic zgodnego z tym w czym byli uczeni. Milczenie w kwestiach prawdy, wymuszane na ludziach jest obce mieczowi przynoszonemu przez Jezusa. Który wszak za pokój błogosławiony nie był.
No po prostu żal dupę ściska jak patrzy się na na te popłuczyny po chrześcijaństwie w obecnych czasach reprezentowane przez co poniektóre indywidua wyciągające od wiernych pieniądze zamiast oddawania im swojego czasu życia na pomoc którą Chrystus rozumiał choćby przez leczenie z chorób i oczyszczanie. Całkowicie darmowe. I to nie tylko indywidua z lokalnego podwórka reprezentujące w zasadzie jakąś inną religię niby-redemptorystów popularyzowanych w pewnych "figurach kreślonych cyrklem" ze względu na przynoszone dochody, ale już nawet tak bezpośrednie jak choćby Edir Macedo czy Sonia i Estevam Hernandes.
Gdy patrzę na te wszystkie obecne szopki, kult drogi krzyżowej i mając te wszystkie nikłe wiadomości o chrześcijaństwie i Jezusie zastanawiam się dlaczego i stwierdzam że ludzie lubią być owieczkami i barankami, lubią czcić cudzy ból i użalać się nad biednym Jezusem zamiast zacząć robić cokolwiek żeby było inaczej. Zamiast robić to co on - aktywnie dyskutować, krytykować, wbijać szpile w tezy kleru i nie tylko kleru czcząc przy tym tylko własnych rodziców i mając właściwe krytyczne podejście do wszystkich. Jezus był pyskatym gadułą, potrafiącym celnie wtrącać i wytrącać argumenty a nie figurką na krzyżu wykorzystywaną przez ten sam światopogląd z którym walczył. Z mentalnością w której najlepiej zakazać się odzywać, odebrać mowę i zamknąć, ocenzurować, wyciszyć. A potem pogłaskać po prąciu znajomego biskupa względnie swojego ministranta. Cóż, dyskusje zawsze bawiły demoniszcza obserwujące potyczki ludzi będących pod ich wpływem. A ja takie jedno mam na co dzień. To tak dla przypomnienia.
Jak rozumiem większość najchętniej zeżarła by dziś Jezusa, szczęśliwa że on znowu się odrodzi. Tylko większość obecnych uważających się za chrześcijan nie rozumie, że kołkiem by im stanęło to ciało gdyby choć pomyśleli co tak naprawdę robią. I gdyby zrozumieli, co On naprawdę o nich wszystkich myśli.
Czego im dziś serdecznie życzę.
Zrozumienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz