piątek, 13 kwietnia 2012

Wolność

Poniekąd czuję się jak prorok Jeruzalem, nawiązując do ostatnich Faktów i Mitów. Ale generalnie cóż zrobić - większość ludzi którzy twierdzą że bóg przez nich przemawia, wierzy że jest tak w istocie, ja po obserwacji siebie stwierdzam, że to co najwyżej mówi człowiek pod wpływem jakiegoś "ducha". Zaś sprawdzalność przepowiedni zależy od wpływów rzeczonego na większym lub mniejszym obszarze. No i gdzie tu Stwórca dający człowiekowi wolną wolę, skoro coś nakazuje pod swoim wpływem mówić, "prorokować" czy czasem powtarzać ogólnie znane kwestie w ramach utrwalenia wiary że jakikolwiek byt ma prawo do nazywania się bogiem. I to bez względu na to czy przypomina fragmenty przez ludzi których psychika skłania się ku przestrzeganiu dekalogu, czy też fałszywie "prorokuje" z udziałem różnych cudów mających wskazać na daną postać jako prawdziwą w celu uwiarygodnienia danej postaci. Postaci która popada w religijny obłęd pod wpływem działającego bytu. Lub bytów bawiących się swoimi ludzikami, których pozbawiają własnej woli - lub grają z nimi, pozbawiając ich tego, co można by w pewnych przypadkach określić "normalnością".
Z góry uprzedzam że będę nawoływać do przestrzegania dekalogu, przy czym jako Boga nie uważam tu przemawiających bytów czy "ducha", w szczególności nie uważam że jakikolwiek byt wymuszający na innych swoją wolę podstępem lub siłą ma cokolwiek wspólnego z Bogiem oddającym ziemię człowiekowi. A to że to niektórym wykorzystującym dzieci bytom sprawia radochę? Pozbawiając je normalnego życia? Wszak w momencie gdy taki byt zaczyna wpływać bezpośrednio na osobowość człowiek przestaje być sobą, czasem staje się tylko narzędziem, a czasem po prostu się zabija lub jest zamykany w zakładzie psychiatrycznym. No bo osobiście na co dzień to nawet nie uważam że żyję. Moje "ja" zeszło na plan dalszy i tylko rozparło się wygodnie demoniszcze pokazujące swoim fanom jak bardzo potrafi być podłe kosztem piszącego te słowa, który jako jedyny chyba rozumie jak bardzo podłe potrafią być małe złośliwe lucyferyczne kulki, których miejsce powinno być w miedzianych nocnikach. No i wszak moich drogich czytelników jakoś żaden się do tej pory nie znalazł który potrafiłby się go skutecznie pozbyć.
Widzicie, niektórzy szczą i srają na krzyże, plują na świętych i nic im nie jest. A niektórzy są tak sterowani że nawet jakby im przyszło coś takiego do głowy to nie mogą, bo polityka demoniszczego wykorzystywania skłania do określonych zachowań jego ofiarę. A otoczenie? Te "duchowe"? Nie takie rzeczy już widziało, i to w efekcie działań podłości kleru, polityków i osób ogólnie pragnących wykorzystywać sytuacje i ludzi. W tym ich dzieci na drodze ku ich wizji świata. Co tam jedna ofiara, skoro było już ich miliony - wszak ma co jeść, pić i gdzie spać.
Liczy się statystyka i elementy które są opiniotwórcze, które aktywnie działają by być opiniotwórcze, które często wydają się być właściwe, by w efekcie okazać się tylko celem kolejnego demoniszcza by przekazać to co ono chce. Więc jak tu nie kierować się dekalogiem w którym nie ma nic na temat władzy, ale jest związany z całą rodziną - człowieka.
Zaś nestorem tego rodu w ujęciu biblijnym jest żonaty Adam. Nie duszek Kacperek, demoniszcze, anieliszcze czy jakieś inne ufo. Nie żaden polityk, kapłan czy nawiedzony prorok.
Jaki jestem ja? Na pewno nie osobą która chciałaby uchodzić za wzór, a czasem nawet nie osobą którą trzeba słuchać, choćby z racji tego że jestem omylny i nie wiem wszystkiego. Nie wiem czy dla większości bardziej opłacalne nie jest uczestniczenie w przepychankach bytów i zastępowanie faktycznych problemów tematami dosłownie idiotycznymi i wartymi lepszych czasów (choćby "wojna o krzyż" - czczenia krzyża w dekalogu nie ma jakby ktoś nie zauważył). Moich opinii i rad i tak mało kto słuchał w ciągu mojego iluzorycznego życia i pewnie będzie tak nadal. Z demoniszczem siedzącym na karku wśród tłumu bytów oceniających, komentujących, obserwujących i nie robiących latami nic - może to i lepiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz