czwartek, 5 kwietnia 2012

Niebieskie K

Każdy kto miał faktyczny kontakt z "Królestwem Niebieskim" i nie miał podejścia wiernopoddańczego do tez jakoby bytom należy się cześć i chwała bo są - a jak są to "na pewno" są dobre i opiekuńcze - czyli zetknął się z komentarzami cynicznymi, sarkastycznymi, "z góry", szyderczymi, do tego oberwał od niejednego ducha, ten wie, że ze względu na Królestwo Niebieskie żenić się nie należy, dzieci też lepiej nie mieć bo zważywszy na własną świadomość względem tej bandy po drugiej stronie i jej mściwe podejście do ludzi, najprawdopodobniej ofiarami własnych błędów i poglądów padliby właśnie - najbliżsi. Rozumiał to Chrystus, który, pomimo błędu uznania że akurat ten jeden duch z którym rozmawiał jest jakiś inny... ;] ...doszedł do tego wniosku jako jeden z nielicznych. Cóż, całe życie mieć świadomość, co się pałęta po świecie, to naprawdę nic śmiesznego. Naprawdę. Po pewnym czasie zaczyna się uważać, że śmierć wiąże się z wyzwoleniem i nawet cynicznie od czasu daje się to do zrozumienia swoim wielbicielom, będącymi pod wpływem "miłosnego" powiązania z czakrą serca "mistrza".
Wyznawcy duchów, święcie wierzący że "opiekunowie", "anioły" i inne takie to w ogóle ich nie wykorzystują zazwyczaj wierzą w swe uduchowienie i wiążą je ze swoją samotnością i alienacją w najbliższym środowisku. Jakoś nawet przez myśl im nie przychodzi, że ta alienacja jest własnie efektem dobrotliwego wpływu "opiekunów", "aniołków", "duszków Kacperków" i innej maści samotnych, czasem politykujących i rządnych władzy i wpływu bytów lubujących się w hodowli swoich ulubieńców.
Chrystus, w okresie gdy jeszcze nie rozumiał jak bardzo go wykorzystują, opierał się na miłości. No i wpływał na otoczenie tak że naprawdę wiązał ze sobą ludzi, których oślepiała ta miłość. Tworzył wielbicieli - takich jak Piotr, po dziś dzień najbardziej znanego piewcę miłości. Który nie do końca pojął o co chodzi z tym obrzezaniem w sercu - w przeciwieństwie do Chrystusa, który to zrozumiał - po jakimś czasie - czyli to, że tworząc wielbicieli, wcale nie dzieje się lepiej. A podpuszczany przez ducha, podobnie jak Mahomet, zaczął powoli odchodzić od rzeczywistości świata nękanego przez byty różnego rodzaju, dość powszechnie opętujące i doprowadzające do chorób ludzi. Jak się to skończyło? Wiadomo, jak się zebrała kupa wyganianych wcześniej bytów i opętała tłum, to raczej nie ma co się dziwić kolejnym wydarzeniom.
No ale - jak wiadomo np. dzięki thelemie - kupa wyznawców/wielbicieli nieźle podładowuje i czasami traci się rozsądek zważywszy na sumę wszystkich częstotliwości przekazywanych w ramach sieci, która niczym ta pajęcza, pozwala czasem z centrum pociągać nitkami i świadomością tłumów. Co wykorzystywały już takie byty jak Baal (symbol głowy na pajęczych nogach, z cierpiącym panem - baalem) czy choćby Anansi - Pan Pająk. No a duch podpuścił Chrystusa żeby był kolejnym wykorzystującym tę właściwość, robiąc z niego "bożego syna". Bo widzicie - duchy lubią podpuszczać ludzi, pokazywać cuda, a głównie chodzi im o to żeby bawić się ich kosztem - i o ile ja np. na co dzień cierpię bo cały czas odczuwam ból i umiejętnie gram by przeżyć kolejny dzień, to temu cholernemu skurwielowi - demoniszczowi jakoś wszystko uchodzi płazem, w tym towarzystwie "Niebieskiego Królestwa" bo wszak działa na otoczenie tak, bym miał co jeść i nawet czasem miał jakąś rozrywkę, przy czym ze względu na ciągły ból, nie mogę się niczym cieszyć. Ktoś kojarzy rycinę ze skrzywionym Lucyferem - dzieckiem? To nie obraz lucyferycznego ducha, tylko osób pod jego wpływem. Którzy może i całkiem sporo wiedzą, czasem nawet potrafią wpłynąć na otoczenie i wcale nie wydają się tacy źli, podczas gdy są po prostu zmanipulowani przez określony byt. Dlatego w zadnym wypadku nie wierzcie ani jednej osobie która twierdzi że jest w jakiś sposób uduchowiona albo ma kontakt z "aniołami", "duchami" i innymi demoniszczami. Najprawdopodobniej stanowią tylko łakomy kąsek dla wykorzystujących zbierające energię "bateryjki" (no i kto się modli za kapłana, biskupa etc. tworzących sieć) bytów, utrzymujących od wieków te same struktury pod innymi nazwami. Pod przykrywką wojen między ludźmi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz