środa, 4 kwietnia 2012

Martwy brud

Willy Coyote
Duchy w większości przypadków mają ograniczoną możliwość szkodzenia ludziom. Działają zatem na poletku minimalizmu - brudach, pyłach, kurzu, a jako że uważają że mają większą rację niż np żywi ludzie czynią ze swoich ofiar "nieczystych", czyli np uszkadzają na poziomie mikroskopijnym określone rejony ciała (np. jelita), lub przebijają ochronne pole elektromagnetyczne w celu wprowadzenia "pod nie" różnego typu mikro zabrudzeń wywołujących mikro zakłócenia elektromagnetyczne. Czyli robiąc to co nazywa się "atakiem energetycznym" jeśli robi to jakiś "wampir psi" czy kolejny wielbiciel walk z rodzaju "roztomiłych" satanistowatych wielbiących mordowanie brudem na poziomie przeciętnego biblijnego "duszka Kacperka" usiłującego wywołać posłuch wrażeniami zmysłowymi i powolnym mordem żywych ludzi. Ach jakże trzeba być nieczystym by wymyślić zabijanie brudem. W sumie to nic dziwnego - zakłócenia które ten "brud" wywołuje zabijają rozsądek i "mądrość".
Czujesz że jesteś "brudny"? Myjesz ręce do krwi i dalej czujesz brud? Oczywiście, psychiatra powie ci że tylko ci się wydaje, problem w tym że ze względu na własne doświadczenia w zakresie "zabrudzeń" mogę stwierdzić że w zasadzie problemem nie jest to, że coś się odczuwa - problemem jest przyczyna tego odczuwania. A to, że czegoś nie widać, nie oznacza, że tego nie ma. Możliwe że jest tylko niezbadane i wystarczająco małe by to przeoczyć wewnątrz organizmu, ale wystarczająco silne by wywołać wrażenia zmysłowe - wszak percepcja rodzi się w mózgu a tu może dotrzeć sygnał zakłócony przez mikroskopijne "ciała obce". Osobiście czuję cały czas "niezmywalną" warstwę w prawej dłoni, po tym, jak większość pyłów i zanieczyszczeń została z niej usunięta przez pewien byt parę lat temu (co spowodowało dla przypomnienia osadzenie w przestrzeniach międzykrystalicznych i wewnątrz kryształu rdzawego pyłu, z podejrzeniem o zawartość żelaza). Z biegiem czasu ciało znów się zabrudziło i spadło wyczucie, jednak nadal można wyczuć "brud". Zapewne jakbym miał większego świra i nie kojarzył innych rzeczy byłoby to w stanie doprowadzić do maniakalnego mycia rąk. A przy stałym wyczuciu do zdrapywania na siłę tego, co siedzi w środku.
Willy Coyote
KOJOT (Indianie południowo-zachodni ale znany również na innych terenach). Naciągacz, błazen. Stwórca i nauczyciel ludzi. Podobnie jak Loki, Kojot cały czas się czai, sprawiając kłopoty i robiąc psikusy. Dla Zunisów, Kojot jest herosem, który ustanowił prawa dzięki którym ludzie mogą żyć w pokoju. Indianie Pomo utrzymują, że Kojot stworzył ludzi a następnie ukradł słońce żeby ich ogrzać. Siuksowie mówią, że stworzył konie.
Chinook opowiadają jak Kojot i Orzeł zeszli do Krainy Umarłych by sprowadzić swoje martwe żony. Na granicy znaleźli mały domek oświetlony tylko księżycową poświatą. Każdej nocy stara kobieta połykała księżyc i zmarli pojawiali się w domku. Bogowie rozpoznali swoje żony między zmarłymi i obmyślili plan. Następnego dnia, po tym jak stara kobieta zwymiotowała księżyc a zmarli zniknęli Kojot zbudował ogromną drewnianą skrzynię. Umieścił w niej liście roślin każdego rodzaju. Kojot i Orzeł zabili starą kobietę. Kojot założył jej szaty. Gdy nadszedł czas połknął księżyc. Zmarli pojawili się. Ale Orzeł umieścił skrzynię za wejściem. Gdy Kojot zwymiotował księżyc zmarli wylecieli i zostali złapani do skrzyni. Kojot przekonał Orła, by pozwolił mu nieść skrzynię. Ale Kojot bardzo chciał zobaczyć swoją żonę i otworzył skrzynię. Dusze zmarłych uniosły się jak chmura i zniknęły na zachodzie. Właśnie dlatego ludzie umierają na zawsze, nie tak jak rośliny, które obumierają zimą ale zielenią się wiosną.
Naprawdę wyczuwanie w "głowie" różnych zagęszczeń niczym macek Cthulhu zwiniętych i grzebiących w mózgu bywa mniej przyjemne niż odczucie "brudnej ręki". Zaś odczucie spotkania z bytami z "drugiej strony" przywoływanych pod wpływem "brudu" ich znajomków można porównać chyba tylko do wrażeń kreskówkowego kojota który zagania strusia do tunelu, w którym to światełko na jego końcu oznacza nadjeżdżający z przeciwka pociąg.
Czujesz się "nieczysty"? Może zatem i w twojej okolicy przebywa demoniszcze stosujące metodę "kija" i "marchewek" wykorzystywanych według własnego widzimisię, nie mającego nic wspólnego z rzeczywistością rozumnego świata Stwórcy, natomiast mającego wiele z walką o władzę, ukrycie, dominację. Pod względem pasożytniczo-zwierzęcym.
Oczywiście duchy które z politycznych względów "swoim" zakazują mordować, ale inne ludy to już - jak najbardziej, wszak psychika ludzka jest taka że z jednej strony "naszym" nic nie może się stać, ale "innym" to już nie jest takie oczywiste. Oczywiście tylko Chrystus nie dzielił na "naszych" i "waszych", "mojsze" i "twojsze" bo preferował wspólnotę poniekąd w założeniach komunistyczną zważywszy na ewangeliczne działania osób oddających absolutnie cały majątek na rzecz wspólnoty chrześcijan do której dołączali. Ba był osobą która darmo leczyła i to wbrew interesom i założeniom religijnym ówczesnego i późniejszego podszywającego się pod chrześcijan kapłaństwa. I choć niektóre założenia nieco bardziej "ezoteryczno-magiczne" kierowałyby w stronę praw przekazanych przez będącego pod wpływem ducha Mojżesza (ducha zazdrosnego i mściwego, który najwyraźniej niejedno jabłko w życiu zeżarł) to jednak rzeczywistość magiczna, jak wynika z moich doświadczeń, opiera się głównie o wpływ bytów które coś robią w ramach odgrywanego przez nie systemu rpg, a nie obiektywnego oddziaływania określonych czynności. No a kto powiedział że taki byt nie może być "ufokiem"? No ale niektórzy wierzą w duchy i duchom.
Willy Coyote
Taki Mahomet... Niby wszyscy islamiści oddają cześć Allahowi a tak naprawdę robią dokładnie to czego chciał duch podający się za Jego wysłannika, napuszczający i dzielący ponownie jak za Mojżesza na ludzi "wiernych", "niewiernych", "czystych", "nieczystych" stosując jakże starą zasadę - "dziel i rządź".
Allah jest wielki. Ale duchy - jakże małe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz