czwartek, 9 maja 2013

Ciało

Jezus nakazał się dzielić na swoją pamiątkę jedzeniem z przyjaciółmi. Tak wynika z opowieści o tzw. ostatniej wieczerzy. Nie w formie rytualnej, co sobie zaanektował kler w celach wyodrębnienia się z tej grupy i przyznania sobie prawa do dawania cudzego ciała komuś innemu, ale jako sposób w jaki miano traktować własność - pożywienie. Jako część wspólną którą należało się wzajemnie dzielić.
Ot to takie komunistyczne nastawienie co do własności - jak w przypadku komuny Piotra i usiłujących się do niej dostać Ananiasza i Sefiry.
Co jednak z obecnym rytuałem?
Jeżeli przyjąć, że w wyniku magicznego rytuału zamienia się ono w rzeczywiste ciało Jezusa to w jaką konkretnie część tego ciała? Oczywiście, dla mężczyzny, częścią którą zazwyczaj się bezszkodowo dla siebie pozbywa to rzecz jasna - sperma (pomijając włosy, paznokcie i złuszczany naskórek).
To oczywiste rozumowanie zapewne przyjął Edziu zwany Crowleyem wymyślając swoje "ciasteczka światła" wykorzystywane w trakcie odprawianych przez siebie rytuałach - specyficznych mszach. Oczywiście - jeśli ktoś wierzy w magię, w tym seksualną jak niejaki La Vey który zaproponował rytuał nieco bardziej bezpośredni ze strony kapłana dzielącego się swym nasieniem jako będącego przedstawicielem swoistego bóstwa. Oczywiście dotyczy to rytuału z książki nazwanej "biblią szatana". ;>
Oczywiście praktykowanie formy rytuału z zamianą pieczywa w ciało przez wieki nie sprawiło że ludzie przestali rzucać kamieniami w bliźnich - często nawet wręcz przeciwnie. Co zważywszy na bezpośredniość przekazów ostatniego stulecia i odwołanie się do rytuałów przedchrześcijańskich wskazuje raczej że motywem wykorzystania tego rytuału była raczej konieczność znalezienia religijnego elementu scalającego, religii tworzonej dla cesarza Konstantyna.
Oczywiste jest również, że zarówno rytuały Edzia jak i Antosia z chrześcijaństwem nic wspólnego nie miały. Jak również wszelkie inne które wykorzystują motyw spożywanych określonych elementów ciała - choć jak wiadomo katolickim kapłanom, specjalnie to nie przeszkadzało od wieków (zwłaszcza tym papieżom pijącym toasty za diabła, doskonale rozumiejących naturę swej zdrady i czczenie głupoty ludzkiej - babilońskiej dziewicy - dzięki której utrzymywali swą władzę). Niektórzy rozsmakowali się nawet w młodych ciałach, bez względu na to jaki skutek miało to na ludzi i a zwłaszcza - swoje ofiary, za cichym lub głośnym przyzwoleniem swoich suwerenów - po dziś dzień.
Jeżeli przyjąć, że w wyniku magicznego rytuału transmutacji ciało zmienia się jednak w elementy ciała Jezusa które nie są tak bezboleśnie odrywane od ciała, to mamy wariant kanibalizmu dokonywanymi niby przez sępy na Prometeuszu, któremu wciąż odrasta wyrwane ciało. Sam kanibalizm oczywiście również nic z chrześcijaństwem nie ma wspólnego, jak również branie udziału w celowym wyrywaniu komuś na żywo kawałka ciała żeby zaspokoić swoje "duchowe potrzeby" wymuszone nauką kleru, pragnącego utrzymać władzę nad ludźmi i dla którego bawienie się w katów i kanibalistycznych szefów diabelskiej kuchni nie było wszak i przed wiekami niczym specjalnym, choć "pieczyste" ofiary palone na cześć pogańskich duchów woleli jednak ewangelicy.
Jeżeli jednak rytuał jest tylko symboliczną, pozbawioną znaczenia pamiątką po jakimś całkowicie hipotetycznym wewnętrznym kręgu lucyferian w kardynalskich szatach Watykanu, czczących głównie swoją władzę czyli wartości satanistyczne, do obowiązków ucznia Jezusa podchodząc tylko i wyłącznie symbolicznie i za nic mając nauki np. tyczące się niewolnictwa (w tym poddaństwa pańszczyźnianego) przez kilkanaście wieków trwania tej konstantynowej sekty i wewnętrznych spisków, układów i wierzeń nie mających nic wspólnego z chrześcijaństwem, poza jawnym wykorzystywaniem imion i zmienianiu treści przekazów ku czci bestii przed którą uklękli - Konstantynem i przy współudziale ducha oferującego władzę Jezusowi, którą ten - odrzucił, odrzucając tym samym imię pana ziemskich królestw czyli stając się takim samym człowiekiem u władzy jak każdy inny członek rodziny Adama (który to pogląd był obcy dla tzw. papieży i cesarzy) - jeżeli tak, to tzw. kapłani bezczelnie łżą przy świadkach że dokonują jakiejkolwiek przemiany, względnie święcie wierzą, że Jezus zrobiony był z mąki i moszczu winnego.
Rytuały magiczne były obce Jezusowi. Jako zatwardziały komuch niczym Róża Luksemburg odrzucał przemoc w szerzeniu swej wiary. W tym tyczącej zniesienia niewolnictwa i braku prawa do posiadania na własność niewolników, dość przykrej tezy zarówno dla kapłanów jak i gospodarki rzymskiego imperium.
Na pamiątkę Jezusa można jednak dzielić się jedzeniem z biedniejszymi i jeśli ktoś może - przyjąć go do siebie jako adoptowane dziecko, zgodnie z jego życzeniem względem nauk w których każde dziecko jest nim samym i trzeba je umiejętnie wychować, by siłą lub kłamstwem nie usiłowało wymusić swej władzy nad innymi dziećmi. W końcu - każdy popełnia błędy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz