wtorek, 21 maja 2013

Zdziczałe psy

Goniec* grozi biskupowi
Jezus nauczał by służyć ludziom. Oczyszczać ich, leczyć, wypędzać z nich złe duchy. Obmywać im stopy.
Nie ceremonialnie, ale na co dzień służyć każdemu człowiekowi. I to nakazał swoim uczniom.
Niestety. Ludzie, ci którzy zaczęli podawać się za jego uczniów - dziczeli. Zaczęli łasić się do innych panów, klękać i merdać ogonkami na każdy ochłap który byle cesarzyna raczył im rzucać przed zajadłe mordki walczące o każdą kostkę z pańskiego stołu. Wydzierające każdy kęs z ust głodnych i potrzebujących, mających pracować na ich coraz bardziej spasione, zezwierzęcone zewłoki udające i wmawiające innym, że są chrześcijanami. Zawłaszczające sobie prawo do decydowania o słowach które ktoś kiedyś wypowiedział. Zdziczałe psy - pasterskie, które jak to w naturze bywa okazują się gorsze, bardziej zajadłe i szkodliwe od inteligentnych stad wilków.
Bo taki jest obecny i wcześniejszy kler - od ugrzecznionych pokojowych mopsików i pudelków z utrefionymi kokardkami na ogonkach, po morderczych wyznawców walk na śmierć i życie o każdy kawałek pańskiego poletka - w co wierzą bo tak im kazano wierzyć, do którego zostały przywiązane łańcuchami "miłości".
A Jezus i jego uczniowie - wędrowali, nie przywiązując się do żadnego skrawka ziemi, która to w całości wszak miała być zawiadywana przez człowieka. Nie przez rasowe i mniej rasowe kundle mające aspiracje do nauczania religii.
Jezus nauczał by służyć ludziom.
Nie Bogu.
Boga wszak miano się lękać i mu ufać. O swoją służbę zadbał na długo przed pojawieniem się człowieka i kolejne pieseczki szczekające z radością o jego miłosierdziu, nie potrafiące nawet zmaterializować byle rybki by nakarmić głodnych i praktycznie wykorzystać teurgicznej wiedzy, wciąż tylko służące swoim interesom w wielorakim znaczeniu, naprawdę nie są mu potrzebni. Nigdy nie byli. Uczniowie Jezusa byli potrzebni ludziom. A ludziom na pewno nie były potrzebne psy Konstantyna i wszystkie ich późniejsze odmiany, te mniej i bardziej rasowe, mniej lub bardziej zdziczałe i te skamlące i te kąsające po stopach. Psiarnia to a nie kościół.
No ale to ludzie. Podobno mają "uczucia religijne". Tak niesamowicie rozwinięte że jak widzą krew kapiącą z ran to zamiast starać się uleczyć albo ściągnąć z krzyża jakąś figurę to padają plackiem i cieszą się. Wyobrażacie sobie? Czują odór krwi, widzą że kapie i się cieszą, radośni z posiadania "uczuć religijnych". Przekleństwo na głupców którzy nie zrozumieli. Jezus leczył ludzi. A pieseczki czczą Jego krzyż.
Dla mnie jest to zniewaga moich uczuć religijnych takiego poziomu, że aż kusi się o posądzenie o opętanie osobową głupotą, panującą już w czasach Babilonu.
Oczywiście, mógłbym, jak to erepegowcy mają w zwyczaju poudawać Pana. Takiego z różkami, ogonkiem, kopytkami - pochodzącego z Arkadii boga pasterzy który ma flet. Pana, którego imię zamiast oryginalnego wpisano na życzenie pieseczków do tzw. Biblii Tysiąclecia od wydania III. Pana, który, jako wyznawany duch w kraju nałogowych alkoholików - wyznawców Bachusa - o największej statystycznej ilości stosunków płciowych - ukłon zgadnijcie w stronę kogo - wszak niewątpliwie w układzie założeń ezoteryczno-religijno-egregorialnych został tu uznany za świętego i przywołany 1978 roku życzeniem arcykapłana niepokalanej Jezusem dziewicy i mieszkańców tej zapadłej dziury Kosmosu. Oczywiście samodzielnie funkcjonować często nie sposób, więc po sprawdzeniu lokalnej sytuacji w której absolutnie nikt nie rozumiał żadnej z nauk Jezusa - poza standardowymi parafrazami "live long and prosper", "kochajcie bliźniego swego, a jak nie to jak zapłacicie odpowiednią kwotę to kler wam wybaczy" - z racji uznania przez pieseczki pasterskie że mogą one sobie do woli działać na polu składania tekstów i przekazywanych nauk w imię swoich przywilejów, wyniknęła konieczność dopasowania się do tekstów przekazów i nauk nikolaitów. Mieszkam sobie w Mikołowie jakby ktoś pytał.
Pukam sobie w wierszykach pieczęcie, ślę listy do pieseczków - które jak to zwierzątka mają w zwyczaju - pisać i czytać nie są na tyle umne by dać jakąkolwiek odpowiedź. Irytujące. A ja sobie pukam w pieczęcie i gdzieś tam powódź, gdzieś huraganik czy tornado, a gdzieś pęknięta szybka w samolocie.
Cóż, straszliwy sędzia miał się pojawić po najgorszej bestii w historii - przypomnijcie mi w którym to roku zmarło się temu kolesiowi w Chinach który swoimi decyzjami doprowadził do śmierci milionów ludzi, przekraczając znacznie możliwości tego faceta z wąsami za wschodnią granicą Polski? Nie czuję się jak On. Na siłach by was za jednym zamachem, o biedne i naiwne istoty śmiertelne potopić nieco dłuższym oddziaływaniem jak głupie robactwo które tylko niszczy i doprowadza do ruiny, niegdyś urocze regiony w których można było urządzać pikniki.
Jakież to szalone podejście cierpiącego, niedowartościowanego człowieka... W końcu pozostaje tylko demoniszczy złośliwy głosik demoniszcza podającego się za Elohim (nawet "Elohimka"), Ismaela, parę bóstw - działającego na umysł jak pięciokilowy młotek z filigranowym wzorkiem o mentalności socjolożki pierwszego roku studiów licencjackich zazdrosnej o penisa roztaczającego swego czasu kilka fantastycznych opowiastek przed piszącym te słowa dla swych drogich czytelników.
Gdybym był Jezusem to zapewne przybili by mnie do krzyża i wielbili. Przyglądali się nieludzkiemu cierpieniu w czasie gdy spożywaliby popcorn vel pukane ziarna i oczami wpatrzonymi w obraz hołdowali swoim "uczuciom religijnym". A przybili by za to, bo twierdziłbym że człowiek tylko zawiaduje własnością Boga i nie ma prawa posiadać żadnej własności - w tym niewolników. Choć teraz może to trochę dziwne się wydaje, dwa tysiące lat temu było to zbrodnią przeciwko cesarstwu. Jego "odbitemu-głosowi-podziemnych-duchów" - "echognomii" takowej. Nie ma prawa posiadać jako jednostka - bo wszak Ziemia została oddana rodzinie człowieka - Adama (bez rozróżniania jakich kolorów mieli skórę "prarodzice") - czyli rodzinie - wspólnocie. Która nie znała w obrębie wspólnoty pieniędzy, banków i innych wymysłów ludów które systematyzowały sobie założenia wynikające z równoważników czasu życia poświęcanego na pracę, nie znała ich wszak żadna beznarodowa, równoprawna (brak prawa do posiadania włąsności prywatnej = brak niewolnictwa) względem swych członków gmina chrześcijańska.
No i jak tu się nie denerwować jak wspomni się ostatnie powiedzmy 17 wieków nauk zdziczałych parszywych pasterskich kundli Konstantyna? Czy ja wyglądam na mopsika kochającego "pana" swym serduszkiem i mającego gryźć inne kundle które ktoś szczuje na "dom mojego pana". Tyle że to nie dom Jezusa, tylko parszywych kundli wykorzystujących szczeniaki do swoich lubieżnych, bezkarnych zabaw.
Pod względem kalendarza Majów i ichnich "kinów" to może i wyglądam na "siedzącego psa". Którego boli głowa. I który pisze sobie na blogu zatytułowanym "Imaginacje".
Chuja mi zrobicie?

[następnego dnia]

Po położeniu się po 17 i przespaniu do pory w której trzeba wstać i iść pracować - ból głowy nieco ustąpił, poza standardem "wypchanej czaszki i ugniatanego mózgu".
Stwierdziłem, że twierdzenie iż ktoś rani moje uczucia religijne bo czci narzędzie katów [krzyż], czy jakieś śmieci (np. drzazgi z narzędzia katów) uważając je za cudowne - jakże bezrozumnym i głupim trzeba być by czcić narzędzia katów, zwłaszcza że nigdy nie wiadomo kto stanie się ich ofiarą, to przesada. Zobojętniałem emocjonalnie patrząc na kłamstwa trwające od wieków w telewizjach (w tym wpychających się na siłę do multipleksów), radiach, prasie, ambonach... Zobojętniałem gdy przypominam sobie te wszystkie ofiary niewolniczych cierpień, batożonych robotników, gwałcone kobiety i wykorzystywane dzieci, w imię zdrady dokonanej przez katolicki kler - przed wiekami i z czego nie rozliczył się do dnia dzisiejszego. Z żadnej zbrodni, do której doprowadziło ugięcie kolan przed Konstantynem i dopasowanie nauk pod jego wolę. Ponad tysiąc lat szatańskich zbrodni i twierdzeniu, że taka jest wola Boga. Zbrodni w czasie krucjat nakłaniania do mordów w imię osoby która zakazywała rzucać choćby kamień w bliźniego.
Głupota...
Bóg oddał ziemię człowiekowi nie po to by się na niej rządzić i by rządzić się miał na niej szatan albo ktoś kto twierdzi że jego prawo pochodzi od Boga. Prawo do rządzenia bowiem ma człowiek każdy - takie samo, a decydować może o niej jak rodzina ludzi o równych prawach. Lecz niejednakowo mądrych - niestety. Najgorsi z nich to tacy, którzy celowo wykorzystują głupotę i niewiedzę innych dla własnych korzyści. Naśmiewają się z cudzej ignorancji, wykorzystują by zdobyć władzę lub majątek.
Jakże odrażający wydaje się ktoś kto błogosławi narzędzia wojny. Odrażający i plugawy. Kapłan wojny i śmierci. I jak bezradny gdy woła sługi o swego Actimelka po nocy spędzonej w objęciach Bachusa. Bez względu na to jaki "kościół" reprezentuje. Jeśli taki ktoś twierdzi że ma cokolwiek wspólnego z Dawcą Życia - łże i nie będzie mu wybaczone. Nigdy.
Jezus nauczał że grzech można wybaczyć, że jeśli ktoś zawini bratu - ten ma mu wybaczyć. Nie jakiś psychicznie chory na pożądanie władzy czy gruntów pseudochrześcijański kapłan sprzedający odpusty - który nie ma nawet prawa do nazywania się chrześcijaninem. Bo Jezus wyobraźcie sobie nakazał uczniom dochowywać swoich przykazań. Odpusty to łamanie tych przykazań. Jedno z wielu kłamstw serwowanych przez kler podający się za chrześcijański, któremu najwygodniejsze jest gdy człowiek nie myśli, tylko kocha bliźniego swego jak siebie samego i wiernie klęka przed swoją lokalną bestią nauczającą zupełnie czegoś innego niż Chrystus, z pisma ułożonego na życzenie bestii - Konstantyna. Życzącego sobie niewolnictwa i prawa własności niewolników od kleru układającego teksty tzw. ewangelii, wyrzucających z ich treści wszystko, co mogło zagrozić władzy ich nowego pana, w zamian za rozliczne przywileje. Za co są do dziś nienawidzeni przez całą "drugą" stronę egzystencji która miała do czynienia z efektami ich zdrady. Za ponad 17 wieków zdrad każdego chrześcijanina. I to nie koniec - wszak po dzisiejszy dzień gwałciciele Jezusa nic sobie nie robią z okłamywanych i wykorzystywanych ludzi.
Jezus uczył by leczyć ludzi i by wybaczać tym którzy nam zawinili. To jedyny odpust jaki był i jest możliwy w chrześcijaństwie. Nie przez księdza, kapłana tylko każdego człowieka któremu się zawiniło. Oczywiście istnieje coś takiego jak wypowiedzenie win zgodnie ze Starym Testamentem przed społecznością. Jednak czy Jezus coś wspominał na temat zasad mojżeszowych...?
Jezus uczył służenia ludziom. Bóg swoje sługi już miał i ma. I nie potrzebuje "Actimelków" ani sługusów którzy potrzebują sługusów. Jeśli padacie na kolana przed kimkolwiek kto tego oczekuje i usiłuje wykorzystać swoją wyimaginowaną władzę - jak całkiem spora liczba szatańskiego kleru na całym świecie i to nie tylko tego podającego się za chrześcijański czy przed jakimkolwiek człowiekiem podającym się za króla czy kogoś "urodzonego lepiej" - to wiedzcie, moi drodzy czytelnicy, że macie do czynienia z bestią która nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem poza bezczelnym wykorzystywaniem niewiedzy innych czym było i jest chrześcijaństwo. Czasem jest to tylko Cerber ze schizofrenicznym stylem tworzącym 3 osobowości trzymającym dwa klucze do piekielnej bramy którą jest on sam tworząc teksty odciągające od prawdy - przez wieki, coraz bardziej odległe od pierwotnych treści przekazów. Wystarczy jednak, że Cerbera nazwie się tytułem Boga (np. Ojcem Świętym) popełniając tzw. świętokradztwo i już zaczyna się odmykać więcej niż ktokolwiek by przypuszczał.
Zdziczałe psy.
Czy naprawdę moi drodzy czytelnicy myślą, że bozia się jakoś strasznie zmieniła od czasów Sodomy i Gomory? Od eonów jest taki sam.
Jeśli ludzie nie potrafią żyć ze sobą w zgodzie to czy myślicie że którykolwiek nadaje się na sługę Boga? Po tej drugiej stronie naprawdę nie chcą starych dziadów pieprzących frazesy o cudownej Marii dziewicy, bo problemów mają dość i bez żałosnych i infantylnych kardynałów dla których najważniejsze jest który ma wyższą pozycję, większe przywileje i większe wpływy i niekoniecznie chodzi o dochody.
Czy obecny czas jest najgorszym czasem prześladowania chrześcijan? Dzięki masonom i ich reformom wprowadzanym już w Konstytucji 3 Maja (jeśli chodzi o Polskę) pewne prawa się zrównywały - a wszak równość praw w rodzinie - wspólnocie chrześcijan - to podstawa. Każdy klerykał twierdzący, że szlachta ma większe prawa niż inni (w tym do prawa pierwszej nocy) to zdrajca nauk i przykazań Jezusa, niedochowujący żadnego z nich. Dwa tysiące lat niewolnictwa to mało? Nie można powiedzieć że niewolnictwo jest zgodne z prawem większości społeczeństw (a wszak jednym z powodów "ochrzczenia" Polski przez zdradziecki kler było swoiste myto za przewóz niewolników z wschodu na zachód) - problem, że zaczęło się je nazywać inaczej. Wy, moi drodzy czytelnicy, tak naprawdę nie wiecie czym jest chrześcijaństwo, kojarząc je z wiarą mopsików, labradorów, pudelków, a czasem dogów czy innych pochodnych - wilków wpuszczanych między owce. Nic niezwykłego. Naprawdę. Pan ich wszystkich kocha i trzyma żelazną rózgę w postaci pióra - by jak któryś chciał ugryźć pańską rękę otrzymał pisemną reprymendę pisaną ze zrozumieniem i miłością do pieskiego życia i niedoli życia w kojcu.
Jakże im źle. Wyobraźcie sobie, że nikt, absolutnie nikt nie chce odgadnąć ich życzeń i pod nosek przynieść "Actimelka" - jaka ta służba niedobra, że jeszcze ma pretensje o to, zamiast wzorem starych niewolniczych szkół znać zwyczaje swoich panów. No tragedia po prostu że nikt nie głaszcze po spasionym brzuszku. Ot taka zabawna psina wywodząca się od psów pasterskich. Szczekająca zajadle i potrafiąca nawet prezydenta przychylić do swojej miski z napitkiem.
No czyż nie można ich kochać? Tak wiernie patrzą w górę i ślepka wytrzeszczają. Nie żeby mieli cokolwiek wspólnego z chrześcijanami, tymi którzy potrafili zerwać z niewolnictwem i uwolnić swoich własnych niewolników by sprzeciwić się prawu cesarstwa. Oj takie psiny bywają urocze, tylko że na dłuższą metę - szkodliwe, zwłaszcza gdy zaczynają uważać że ich Cerber trzymający klucze do piekielnej bramy to w zasadzie siedzi sobie na pokaz.
No i jak się nie dziwić gdy później przez teksty piekielnej bramy przenikają do świata historie, których nigdy nie było, które zmieniają pierwotne znaczenia słów?
Cerber wszak miał pilnować bram a nie bawić się kluczami i tytułować się mianem Boga.
Zdziczałe psy.
O taka scenka:
Wielkie wpatrzone wielbiące oczka pieska który właśnie coś brzydkiego narobił na pańskim dywanie.
- Niedobry piesek, niedobry...
[wzdech]
[tfu] - masz patyczek, aport, aport...
No i czy piesek zrozumie? Marne szanse. Będzie wielbić i wpatrywać się w swego pana. Bo tak go nauczono. Wytresowano. Zidioktrynowano. Zpsowacono.
Nie żeby dotyczyło to wszystkich. Nie. Taki J.Tuwim rozumiał co to znaczy być chrześcijaninem. Ponadnarodowcem. Ponadwyznaniowcem.
Kochajmy zwierzęta, nigdy nie wiadomo kiedy na takie wyjdziemy w cudzych oczach - to przesłanie wynikające z nauk Buddy.
Franciszek z Asyżu przemawiał do zwierzątek, mam wrażenie że obecny papież katolicki, ma podobne zadanie, przy czym efekt może być podobny.
Gołębie srają na głowy wszystkich, bez względu na to co im się przed chwilą wykładało.
*) Goniec - figura w szachach nazywana również konikiem. Goniec to taki posłaniec. A posłaniec to anioł (nie mylić ze skrzydlatym monstrum). Niektóre gry wydają się iście ponadczasowe...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz