niedziela, 30 września 2012

Księga

Jedynym świętym jest Bóg - Allah jak chcę niektórzy, Ojciec jak chcą inni.

Jedyną świętą księgą zatem jest cały wszechświat, niezależny od języka jakim ktoś się posługuje.

Żaden przekaz - którego źródłem jest duch - nie jest jedyny i żadnemu nie należy bezwarunkowo ufać - o czym nauczał Budda. Któremu to przekazowi też nie należy ufać bezwarunkowo bo wszak niektóre zasady pozostają w księdze niezmienne, te na których opiera się cała reszta budowanego świata.

Ten kto niszczy jakiś zapis - dotyczący dziejów na których inni mogą się uczyć lub poznawać zamysły twórcy księgi działa na niekorzyść swoją i innych, niszczy fragmenty zapisanej świętej księgi w której literami są reguły i zasady na których może on istnieć.

Człowiek nie grzeszy. Człowiek popełnia błędy. Które działają na niekorzyść albo jego samego albo jego najbliższych albo w efekcie na własnych potomków względnie innych ludzi.

Człowiek nie potrafi zgrzeszyć przeciwko Bogu, bo wiązałoby się to ze zniszczeniem którejś reguły na podstawie której istnieje wszechświat. Jedyne co potrafi to popełnić katastrofalne błędy względem siebie i innych ludzi, swojego otoczenia, współistniejących z nim stworzeń, roślin, środowiska.

Nie ma Boga nad Allaha i nie ma nieomylnych duchów, ludzi czy istot. Zatem ufać można jedynie księdze którą jest wszechświat. Jako całość. Z wszystkim co się w nim zawiera.

Osobiście drażnią mnie uważający się za wierzących ludzie, którzy niszczą innych bo ci zrobili coś z ich książką z tekstami przekazanymi przez jakiegoś ducha, o niesprawdzalnym imieniu które mogło niekoniecznie być tym które podawał. Ale niektórzy potrafią tylko niszczyć.
Niektórzy jak niejaki wyznawca pedofilii, nie mający nic wspólnego z chrześcijaństwem poza tworzeniem chrześcijańskich ofiar - kłamca, oszust i pedofil nazywany arcybiskupem Paetzem - niszczyciel życia kleryków i innych którzy wierzyli w jakąś sprawiedliwość w jego otoczeniu.
Niech będzie potępiony za życia, ja go potępiam, po kres swego istnienia. Ma za mało sumienia by zrobić to, co inni na których zaczęto wpływać, bo ci którzy wieszali się, czy spalali rozumiejąc słowa Chrystusa mogą jeszcze na coś liczyć. Po śmierci. Paetz jako wyznawca praw bestii nigdy nie był, nie jest i nie będzie niczym więcej jak szatańskim pomiotem. I pisze to człowiek który jest pod działaniem bytu podającego się m.in. za Elohima.

Ja nie wybaczam. Nie jestem Bogiem. Osobiście zawiniliście mi podawaniem się za wyznawców Boga. Łżecie że nimi jesteście bo nie boicie się wystarczająco, by nie robić pewnych rzeczy, licząc na zasady ustalane przez lucyferycznego przydupasa na Rzymskim tronie który od wieków ma z wami umowę - katolicki klerze. Łżecie publicznie i od wieków że macie cokolwiek wspólnego z Jezusem, poza wyzyskiwaniem i wybiórczym stosowaniem zasad które wam nakazał stosować i nauczać. Ja nie wybaczam.

Ktoś osądził, że na moje życie mogą wpływać duchy, byty, odciągać ode mnie ludzi, niszczyć i bawić się mną. Zatem ja będę osądzać. Oskarżać i osądzać w sposób straszliwy i bezwzględny. Liczcie na gumisiowe piosenki stosowane zgodnie ze wzorem. Ale nie tylko.

Dobra to ja sobie wracam do wyobrażania wirujących i drgających struktur układów krystalicznych wokół mnie... Wszak wszystko jest drganiem (mantrą ;) ), tyle że choć utrzymanie werbalnego powtarzania określonych formuł potrafi powstrzymać przed zmianą głównego tematu przez podpuszczalskie demoniszcze o tyle z drugiej strony wybitnie przeszkadza przed generowaniem niewerbalnych sekwencji drgań własnego pola.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz