Gdy ideał sięga bruku Strzeż się strzeż Wiedz że coś się dzieje Gdy ideał sięga bruku Kamień w ręce wyważony I zbadany z każdej strony Ze strukturą, kryształami Wszech pierwiastków atomami Zdaje się zbadany wielce Każdą miarą będąc w ręce Cóż jest celem ideału Rozpoznanie wszech wymiarów Tej kamiennej bryły bruku Bez litości i posłuchu Choćby grał i jęczał skrycie Czy w cierpieniu czy w zachwycie Drgając swemi cząsteczkami Ideału jest to kamień Gdy podnosisz go do ręki Panem bądź swej wszech udręki Czy wiesz wszystko o nim już? Czy też rani cię jak nóż? Twa świadomość nie-rozumu Godna tłumu, pustki tłumu Czy odrzucisz go do kogoś? Ciężką perłę prochów gwiazdy Której prawdy wszak nie pojmie Ani jeden... czasem każdy Gdy ideał sięga bruku Zważać musisz na swe cele Gdy obliczy trajektorię Dziać się może wszakże wiele Lecz gdy wieprz oberwie głazem Wiedza umknie wraz z nim razem Więc tak zważaj mój nieszczęsny Na to co w swym trzymasz ręku Czy poświęcisz go swym wieprzom Czy też nauce oraz pięknu...
środa, 18 grudnia 2013
Gdy ideał sięga bruku....
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz