sobota, 12 lipca 2014

O powinnościach kapłańskich w ujęciu naturalnym czyli wężowa mądrość

Pietra macie czy nie macie, to z cholerą się sfajdacie
Czy gdyby Jezus nie kosztował z drzewa wiedzy i poznania żyłby sobie spokojnie w swoich okolicach, zajmując się ciesielką do końca długiego i spokojnego życia? Co skierowało go na tory religijnej krytyki uczonych w Piśmie faryzeuszy? Krytyki, jakże popularnej między jego uczniami - a przynajmniej tymi, których wymordowano.
Czyżby jakiś uczony w Piśmie Wojtyła miał prawo pisać o całkowitym zakazie krytyki "Kościoła" w swych encyklikach, który to zakaz miał dotyczyć dowolnego środku przekazu, podczas gdy jedną z podstaw działań Jezusa była właśnie otwarta krytyka ówczesnych religii?
Czyim zatem uczniem był Wojtyła? A może tylko dowodzącym swej omylności papieżem? Omylności ich wszystkich? A do tego głupoty, pazerności i bałwochwalstwa?
Jezus uczył w jaki sposób można krytykować kler - zarówno Żydowski jak i kler rzymskich religii (krytyki skwapliwie pozbyto się i możliwe że nigdy nie napisano o niej po wymordowaniu uczniów Jezusa w obawie przed rzymskimi karami za "herezje" uderzające w religię w której wcieleniem bóstwa był cesarz). Krytyka to nie padanie na kolana przed każdą nadstawiającą do całowania pierścień bestią udającą anioła miłosierdzia, a jakże często rozwalanie posążków w świątyniach.
Interesowanie się religią to jednak kwestia węży. Ale węży mądrych, które wiedzą w kim mają zatapiać swe kły. Jeśli wąż zaczyna kąsać wielkie bydło kopytne, nieuchronnie naraża się na stratowanie. Gryzienie jadowitszych od siebie, też nie popłaca.
O wielkich, w tym świniach, można pomyśleć gdy już umrą, choć gryzienie zgnilizny (w tym moralnej), często wywołuje choroby i śmierć gryzącego.
Zajmijmy się zatem małymi, chorymi z nienawiści szczurkami, rechoczącymi płazami czy pozostawiającymi swe odchody w spichlerzach myszami.
jak pamięta zapewne sporo osób, choroby zakaźne przez wieki roznosiły szczury. Zaczynało się od niewielkich zapalnych ognisk, po czym zaraza roznosiła się po mieście, a czasem kraju. Bywały takie które obejmowały cały kontynent, a nawet świat.
Szczurki, to małe gryzonie o niewielkim rozumku, dla których liczy się głównie ich własna rodzina, czystej krwi szczury, szukające po cudzych śmietnikach swoich frykasów. Jeśli lokalne gatunki wyginą to co to obchodzi szczury? Rodzinka gryzoni wszak przetrwa, a śmietnik ich będzie większy. Ograniczanie populacji szczurów przez mądre węże z wykorzystaniem swoich kłów i głębokiego gardła to wszak podstawa ich egzystencji.
Wróćmy na moment do przeszłości w której pisałem, że o pewnych kwestiach należy wpisać wprost i jak interpretacje są w stanie zmienić rozumienie ludzi, dla których to co powie ich aktualny "interpretator" jest najważniejsze, w przeciwieństwie np. do nadstawienia drugiego policzka.
Lata 20 i 30 XX wieku? Austriacki mały szczurek z wąsikiem na niemieckim śmietniku ogłasza że szczurami są Żydzi i że to oni są źli, roznoszą choroby i należy ich zlikwidować, a w ogóle to niemiecki śmietnik jest za mały. Po czym szczurek z kumplami roznosi zarazę po całej Europie, w wyniku czego mordowane są miliony istot, w tym całkiem sporo inteligentnych.
Gdzie były węże? Czy może stały się już płazami?
Szczurem roznoszącym chorobę jest ten który roznosi chorobę. To proste. Jeśli w wyniku tej choroby ktoś umiera i może okazać się ona zaraźliwa to takiego szczura się likwiduje. I przygląda się otoczeniu czy aby był tylko ten jeden zarażony. Szczur który celowo zabija swoją zarazą jest małym, parszywym szczurem. Bez względu na to, za co uważają go inni, i kto by tego nie interpretował. Bo cudza śmierć jest wówczas faktem i o ile jedna bywa przypadkowa, to zakaźna choroba wywołuje śmierć setek, tysięcy a nawet milionów. W tym węży.
Dlatego, moje drogie węże nadstawiajcie drugie policzki, bo macie całkowity zakaz mordowania i podburzania ludzi do rzucania kamieniami w innych, bez względu na powody; bo jeszcze komuś postronnemu przez przypadek by się coś stało, a wy zostałybyście uznane nawet nie za płazy czy gady a za małe, śmierdzące, chore gryzonie. Macie kły i głębokie gardła więc powinniście się nauczyć od Jezusa niemal zabójczej krytyki. Szczurów, żabć i myszy kupkających w spichlerzach... A może nawet uda się wam dożyć i dorobić np. miana wielkiego, grubego pytona który byłby w stanie zmiażdżyć swoimi splotami nieco większe wściekłe bydło, szalone krowy czy czające się pod wodą krokodyle.
Powinnością węży jest zatem likwidacja małych szczurków krytyką zanim się nie spasą i nie zaczną roznosić zarazę w wyniku której zginie więcej istot. Czasem trzeba jednak zająć się myślącymi że są mądrymi wężami zielonych płazach nawołujących do rozruchów. Bo choć wydaje im się że dopasują się do temperatury otoczenia gdy zrobi się gorąco, to ich skrzeczenie bywa bardzo szkodliwe (w tym dla młodych innych gatunków). Dlatego mądre węże pożywiają się też różnymi żabciami.
Mam nieodpartą potrzebę napisania, że planeta ma was dość. Szeol jak wolicie. Waszych umizgów gdy wokół trwają wojny, wchodzenia do cudzych łóżek gdy ktoś planuje ataki które skutkować będą tysiącami lat skażenia. Wy nie jesteście od nieustannego zajmowania się cudzymi tyłkami, kosztujące mnie i innych za dużo, węże, tylko od pilnowania by szczurki nie wywoływały tragicznych w skutkach konfliktów - bo nie jest powiedziane, że pewnego dnia gdy zniknie ostatnia tęcza, symbol przymierza, na skutek działań szczurków, nie zmyje się was wszystkich za jednym zamachem tak jak kiedyś. Ropuszki które nawołują do religijnych zamieszek bynajmniej nie wydają mi się odpowiednimi na swoich stanowiskach, bo do chorych szczurków już im naprawdę niedaleko.
Pamiętać należy zawsze o patogenach wywołujących choroby, bo szczurki bywają tylko nosicielami. A patogeny? Żeby je odkryć, zaobserwować, zrozumieć że istnieją, czasem trzeba wielu lat. Czasem setek. Do odkrycia antidotum na ich działanie czasem trzeba jeszcze więcej. Zadaniem mądrych węży jest zatem dążenie do odkrycia metod przeciwdziałania patogenom, zamieniającym radosne, wesołe gryzonie, w pryskające zakażoną śliną zwierzęta. A niektóre patogeny widać tylko pod dużym powiększeniem lub z użyciem specjalnych przyrządów. Czasem są to toksyczne "kupki" pozostawione przez zdające się niewinnymi małe, szare myszki. Zawierające w sobie to co myszka gdzieś zje, na przykład na dzikim wysypisku śmieci, z świetlówkami, odpadami szpitalnymi, odpadami z rolniczych ferm czy ubojni.
Ot małe szare myszki robiące "kupki" gdzie im się podoba, powinny być celem mądrych węży, nie niektórych ropuch, których lizanie (niekoniecznie po łapkach) sprowadza halucynogenne wizje, odwodzące od rzeczywistości - chorych szczurów (często u władzy), skrzeku składanego na czyichś młodych przez żaby czy szarych myszek robiących toksyczne "kupki" w żywności.
Patogeny przenoszą się między zwierzętami i ludźmi, o czym mądre węże winny pamiętać, tworząc warunki do życia jednym i drugim.
No. To teraz człowieki znają wężową mądrość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz