niedziela, 20 lipca 2014

Syn

Niech będzie pochwalony Adam, człowiek, Syn Ojca, podobny Stwórcy.
Na wieki wieków.
Amen.
Sss...
​​
​Ten który będzie jaki jest, niezmienny, czy może zmienić się i nie istnieć czy jest ograniczony swą niezmiennością egzystencjalną?​
Niektórzy są chwaleni, choć nie za swoje zasługi, a niektórzy karani za cudze błędy.
Czy można chwalić Adama, skoro Bóg stwierdził że ma się wynieść z raju?
Czy można chwalić członków jego rodziny jeśli raj został poza ich zasięgiem?
Czy można chwalić kogoś za to, że posiądzie wiedzę, czy może raczej za to, w jaki sposób z niej skorzysta?
​​
​Jeśli zdobywanie wiedzy miało być cechą nieosądzających chrześcijan, poprzez zmycie "grzechu pierworodnego" ( ];) ) tyczącego się drzewa osądu dobrego i zła, wiedzy o tym co jest dobre i złe, to kto słuchał się rodziców, swych stwórców przy zapoznawaniu się z relatywizmem ocen postępowań moralnych? Czy przyjmowanie nowych założeń co do osądu zastanego porządku nie było często powodem opuszczenia rodzinnych "gniazd"?
​​
Czy przed Mojżeszem można było mordować każdego jak się chciało bo nie było pewnych tablic?
Czy gdyby był wierny przykazaniom staroegipskim mielibyśmy obecnie starotestamentowe "przykazania Mojżeszowe", a on sam czy nie skończyłby żyjąc w pałacu faraona z intratną posadą? Czy ówcześni Żydzi byli wierni panującym przykazaniom i jakie one były przed Mojżeszem?
​​
Czy gdyby Jezus pozostał cieślą, skończyłby na krzyżu, czy miałby swoją rodzinę, stosując się do zaleceń i nakazów ówczesnych kapłanów?
​​
Czy byłby powodem (dość iluzyjnym, zważywszy na jego nakazy i prawdziwy kult władzy i złota tych którzy te wojny rozpoczynali) do rozpoczynania wielowiekowych wojen i waśni religijnych? W imię miłości i wybaczenia oraz zakazu osądzania innych.
​​
Demoniszcza są bardzo kusicielskie. Jeśli chodzi o wciskanie do głów religijnych bzdetów, odciągających od zbadania ich rzeczywistej struktury, zasad działania i sposobów się ich pozbywania niekoniecznie za pomocą skoncentrowanego pola pojedynczej lub zbioru świadomości oczyszczającej z jego wpływów. Na różne religijne sposoby, związane z wiarą.
​​
A celem demoniszczy jest przedłużanie pasożytnictwa, czasem do śmierci ich ofiary, a jako że nie mają problemów z opuszczaniem żywego organizmu, palenie czy inne działanie przeciwne "nie morduj" względem ofiar o różnych poglądach na religię zdecydowanie działa na niekorzyść tych ofiar, bo same demoniszcza przechodzą wtedy na małe, bezbronne dzieci, które same nie potrafią się obronić. Ale w końcu po coś Jezus nakazywał mieszkać u ludzi swoim uczniom i pracować - leczyć i oczyszczać - za otrzymaną strawę i mieszkanie.
​​
Ofiary demoniszczy wszak mają różne doświadczenia i mądrość życiową. O ile przeżyją i są w stanie jeszcze myśleć po działaniach tych, jakże niewidocznych, pasożytów. A trudno pomocy szukać u żabć, chytrych węży i gołębi którym nie wystarczy życiowa prostota bo zamiast własnych skrzydeł wolą transport w rodzaju Maybachów.
​​
Oczyszczanie jednego na rzecz drugiego? Czy nie lepiej poznać zasadę działania, budowę i powiedzmy pseudobiologię demoniszczy by pozbyć się tego jak każdej innej zarazy? A może czekać jak po wykończeniu dziesiątków dzieci, zniszczeniu ich psychiki, wywołaniu schizofrenii u kilkunastu dorosłych dojdą do wniosku że jedną czy dwie osoby warto uzdrowić żeby zostać uznane za "anioły". W końcu jaki jest cykl życiowy demoniszcza? Od głowy do ogona? Czy może podobny do roju?
​​
... straciłem wątek ...
​​
To może o poglądzie na bóstwa? Bardzo fantasy :P
​​
Podważanie woli Boga to jak wiadomo herezja. Bóg zakładamy że może wszystko. W tym chcieć nie istnieć (wtedy go nie ma i herezją jest wówczas twierdzenie że jest), może chcieć istnieć w wielu postaciach (wtedy herezją jest zarówno uznawanie że Bóg jest jeden jak i to że Boga nie ma), może chcieć być jeden i może nawet nie chcieć by go wzywano oddając pod władanie np. Ziemi człowiekowi, bo nie lubi jak mu wyżerał jabłka w sadzie więc miał sobie sam wyhodować własne.
​​
Osobiście zakładam w chwili obecnej, że wokół planety istnieje pole związane z obecnością tzw. strun, będących wg niektórych podstawą istnienia materii. Struny takie, poza cząstkami fruwają sobie przynoszone z gwiazd, ze światłem, niekoniecznie Słońca, a czasem zwyczajnie odbitym od np. Księżyca.
​​
W moim rozumieniu orgon czy jak wolą niektórzy energii chi, to przejaw większych skupisk strun w stanie wolnym, które z racji swego charakteru pozwalają uporządkowanym strukturom np. kryształom kwarcu, tworzyć określone sekwencje drgań, wyczuwalne poprzez zmiany pola elektromagnetycznego człowieka (i z racji swych wymiarów również podatne na jego zmiany). W przypadku źródeł elektromagnetycznych (anten telekomunikacyjnych) są do nich po prostu ściągane i kształtowane w wąskim paśmie, co może odbić się w różnym stopniu na organizmach żywych.
​​
Bla bla bla, Tesla, bla bla bla, zamiana elektryczności na strumień strun, bla bla bla, przenoszenie prądu bez przewodów, bla bla bla.
​​
Miało być o bóstwach.
Otóż w tym polu żyją sobie organizmy żywe. Których funkcje życiowe, cały czas podtrzymywane są drganiami z zewnątrz, wymianą określonych składowych z otoczeniem.
​​
Pole wokół planety jest żywe (tzw. Gaja), jest w stanie zapamiętywać i odtwarzać fragmenty świadomości żywych organizmów, różnego rodzaju, jest w stanie łączyć się ze sobą i współdziałać (choć pewnie budowa wysokich wież podobnych do tych w manuskrypcie Voynicha, z naprzemiennymi warstwami różnych materiałów, mających być odpowiednikami akumulatorów i dział orgonowych Reicha wywołałaby zdecydowaną niechęć hmm "bóstwa" potrafiącego manipulować świadomościami istot w swoim polu). Trudno to nazwać "Bogiem" bo wszak pole choć może wywołać wrażenie wszechmocy poprzez manipulacje świadomością i polem elektromagnetycznym planety, to bez względu na interpretację jest nadal zależne od praw fizyki, choćby tych nieznanych. W polu są w stanie pojawiać się mniejsze i większe skupiska świadomości, dosyć drapieżne względem siebie, czasem współpracujące, szukające kolejnych źródeł swojej świadomości poprzez działania na psychikę i wierzenia żywych istot działających na obszarze ich przebywania.
​​
Jako że byty te korzystają częściowo z sieci między żywymi organizmami, w niektórych rejonach są bardziej "dzikie" (choć obecnie takich terenów zbyt wiele nie ma, ponieważ ich świadomość opiera się o sieci zwierząt). Koncentracja określonych osób na pewnych założeniach, zmienia lokalne świadomości i nie-świadomości (empatyczne wrażenia, wspólnotę nieokreśloną werbalnie), czasem nawet na tyle, by wywołać wrażenie magii - czasem na zasadzie programowania czyjejś przyszłości, czasem jej odtwarzania, z zapamiętanych fragmentów istniejących w sieci, czasem nawet wywoływania zjawisk uważanych za paranormalne, będącymi określonymi koncentracjami świadomości sieci wykorzystującymi zbiorczy ładunek strun z przestrzeni świadomości będących składowymi sieci powiązanych żywych istot.
​​
To nadal nie jest mowa o Bogu, tylko specyficznych etnicznych założeniach tyczących się wierzeń akurat tej planety nazywanej Ziemią. Najwyraźniej w pewnym manuskrypcie pozbyto się tego wszystkiego przez budowę normalizujących pole wież wokół planety, między którymi stworzono "ogrody", zielone tereny dostarczające mieszkańcom pożywienia i określonych rodzajów drgań (strun).
​​
Kształtowanie pola w wieżach wydaje się naturalne przy przyjrzeniu się znajdującym na nich sekwencji wywoławczym. Oczywiście pola "orgonalnego", skoncentrowanych wiązek wielowymiarowych strun. Choć zapewne bez pomysłu Rychnowskiego jak skoncentrować struny na małym obszarze/wytworzyć z energii elektrycznej?/, czy Tesli jak je skoncentrować i przesłać bez przewodnika może to trochę się odwlec w czasie.
​​
Jednakowoż, stabilizatory krystaliczne w postaci wież, normalizujące przestrzeń energetyczną na dużych przestrzeniach to nie jest opcja dla dążących co mordów, bo cóż by było gdyby zaczęły wzmacniać nie to co trzeba? Albo gdyby komuś przyszło na myśl sterować innymi za ich pomocą? Wzmacniając w innych swoją chęć do władania innymi? No, po prostu mordobicie co się zowie, aż do rozwalenia wieży testowej, może do czasu aż ktoś się czegoś nie nauczy.
​​
Dlatego o wieżach póki ludzie nie przestaną się mordować raczej nie ma co dywagować. Zwłaszcza przy obecnych cenach kryształów kwarcu - ciężko sobie w domu zrobić neutralizatory demoniszczy.
​​
... znowu straciłem wątek ...
​​
Czy Bóg był nagi w raju?
​​
Czy jeśli Bóg nie widział nic złego w nagości Adama i Ewy to czy definicja dobra i zła pochodząca z owocu do którego kusił wąż miała kiedykolwiek coś wspólnego z dobrem?
​​
Czy "duch" który inspiruje tylko do dobrego przypadkiem nie jest tak zły że cokolwiek do czego by nie zainspirował byłoby lepsze od tego co takowy duch kiedykolwiek zrobił, zwłaszcza jeśli manipuluje cudzą wolą, a człowiek może się tylko bronić robiąc tylko to co jest przeciwne działaniom pełzającego, a czasem fruwającego paskudztwa zamieszkującego niektóre drzewa?
​​
Czy duch który wywoływał oślepienie przy Piotrze i doprowadzał do śmierci np. Ananiasza i Sefirę miał cokolwiek wspólnego z Bogiem który wskrzeszał Abla? Względnie z leczącym Jezusem? Gdzie są komentarze Piotra dotyczące tego tematu? Czy Jezus pozwoliłby na zamordowanie oszustów?
​​
A może katolicyzm od samego początku jest skażony satanizmem?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz