niedziela, 29 maja 2011

Kevin

Przypomniałem sobie dziś "Mallrats" czyli "Szczury z hipermarketu". W tle konsumpcjonistycznego społeczeństwa tworzy się opowieść o miłości, kreowaną i reżyserowaną przez niskiego, małomównego grubaska w długim czarnym płaszczu, pojawiającego się w filmie z gadatliwym i ekstrawertycznym kumplem. Nie tylko zresztą w "Szczurach..." ale i w "Dogmie" czy w "Pogoni za Amy", "Clercs" i paru innych działając na drugim planie, ale jednak będąc postacią którą się zapamiętuje.
W społeczeństwie kreowanym przez superbohaterów, często zapomina się o ludziach którzy działają w tle. Tworzą te wszystkie miejsca pracy dla całej reszty ludzkości nie posiadających super mocy, zarabiających na bilety do kina na filmy Kevina lub jak pospolici złodzieje ściągający je wprost z sieci (czyli zarabiający na dostęp do Internetu i prąd żeby z niego korzystać, swoją drogą ktoś ma przyjść jak złodziej, więc kto wie czy nie za pośrednictwem sieci, nie wiadomo skąd i gdzie). O ludziach którzy pracują żeby coś mieć, czegoś się nauczyć i bawić. Bawić w świecie w którym istnieją superbohaterowie którzy chronią ich świat przed kosmitami, szaleńcami i superprzestępcami. W świecie który istnieje na kartach komiksów, książek, filmów.
Filmy Kevina pokazują wymyślony świat kreujących i wielbicieli światów superbohaterów. Wymyślony świat, w którym zakończenie nie zawsze jest cukierkowo słodkie. Wymyślony świat odciągający od rzeczywistości, tak samo jak rzeczywistość w której żyją jego bohaterowie. Magia "ruchomych obrazków" utrzymujących mit szczęścia tego świata, na którym większości żyjących wcale nie jest wesoło. W świecie w którym końcem świata dla wielu byłby brak ropy naftowej i gazu generujących zanieczyszczenia po spaleniu, brak firm farmaceutycznych tworzących szczepionki które u wielu dzieci wywołują poważne problemy zdrowotne na całe życie, brak firm chemicznych tworzących nowe kombinacje starych środków pod nowymi nazwami, równie niebezpiecznymi co stare, świat w którym zmieniłyby się stosunki produkcji i konsumentów do towarów, w tym spożywczych, tak, by większość wyprodukowanych towarów nie była wyrzucana przez sklepy, hipermarkety, czy "ponownie przetwarzana" i "odświeżana" przez fabryki żywności. Świat w którym "demokratyczne" oligarchie kapitalistów zachodnich wykorzystują "komunizm" Chin do zdobywania większego kapitału, wyszkolonych we własnym kraju "terrorystów" islamskich do zdobywania większej władzy i uprawnień nad przeciętnymi obywatelami. Świat w którym przywódcy kościołów dobrotliwie się uśmiechając nie robią nic ze swoimi przedstawicielami - pedofilami, oszustami i nie odcinają się od nich kategorycznie, najwyraźniej uważając że drugi policzek mają nadstawiać ofiarne owce i barany, a nie wilki w czarnych, purpurowych i białych szatkach, przy czym nie twierdzę że wszyscy są tacy, jednakże żaden biskup który nie ekskomunikuje, lub przynajmniej nie pozbawia święceń kapłańskich i nie wykopie na zbity łeb księdza z duchowieństwa, który jest pedofilem, nie jest żadnym biskupem tylko głupim, bezzębnym, wyleniałym psem pasterskim który bardzo kocha swego Pana, ale nie jest mu do niczego przydatny, bo poza szczekaniem już nic nie potrafi, natomiast wydaje mu się stale że to on panuje nad stadem, z którego ciągle ktoś mu wykrada owce. Świat w którym "komunizmem" nazywa się ustroje w których intratnymi stanowiskami obsadza się rodzinę i znajomych, czy morduje przeciwników politycznych lub jakichkolwiek innych, a przeciętnych obywateli wykorzystuje do niewolniczej pracy - jakby to miało cokolwiek wspólnego z założeniami idei, których twórców mordowali ci sami którzy później podszywali się pod ideę bo potrafiła znaleźć uznanie ludzi którzy sami nie chcieli władzy, a zawsze trafiali pod jakąś władzę wykorzystującą idee. Idee superbohaterów walczących ze "złem" ale nie będących doskonałymi i nie pozbawionymi wad. Omylnych, dających się zwieść i często pragnących miłości bohaterów filmów Kevina.
W rzeczywistości której żyjemy przyszłość, przynajmniej ta, która pod pewnymi względami interesuje mnie zawodowo, należy do materiałów "dwuwymiarowych". Grafenu, elektronice bazującej na nim, mikroprocesorach, układach scalonych które znajdują się we współczesnych pralkach, lodówkach, żelazkach... Grafenu, którego przemysłową metodę produkcji mamy opracowaną w Polsce. Grafenu, który będzie wypierać krzem i współczesne układy, oferując zmniejszenie wielkości, energochłonności i zwiększenie wydajności. Grafenu o którym ktoś wspomniał raz w polskiej telewizji, po czym tradycyjnie zastąpiono go księżmi, wojującym Kaczyńskim, Smoleńskiem, posądzeniami, aferami, oddawaniem wydobycia gazu łupkowego amerykanom których technologie wcale nie są takie bezpieczne jak się je promuje etc. Grafenu, który przy sensownej polityce mógłby stworzyć w Polsce "Dolinę Grafenową". Jeśli chodzi o niebieski laser (do dysków Blue-Ray) to podkłady do jego przemysłowej produkcji również mamy i są w Polsce produkowane. Ale rzeczywistość Polska to rzeczywistość marszów pseudochrześcijan-obrońców życia, z których większość nawet nie adoptowała jednego dziecka z sierocińca, przyjmując pod swój dach Chrystusa, zgodnie z Jego słowami, rządzących życiem innych ludzi, patrzących na kłody w ich oczach, zamiast wychować choć jedno niechciane dziecko w duchu chrześcijańskim, rzeczywistość polityków którzy zamiast o rozwiązywaniu problemów, przerzucają się winami, wyzywają od "komuchów" czy "pisiorów", zamiast, jeśli podobno są chrześcijanami, wybaczyć sobie winy i nadstawiać drugi policzek jak się oberwie w pierwszy. Zwłaszcza jeśli jest za co. Ale... Tu rozgłos się liczy bardziej niż prawda, wszak "kłody" w czyichś oczach są ważniejsze od swoich, które odciągają od własnych przewinień. Denuncjacja to wszak podobno "judaszowa" metoda wypłynięcia na bezpieczne wody statystyk politycznego poparcia.
O ja wiem że ja mam osobiście gigantyczne "bele w oczach", co nie znaczy że nie widzę ich u innych. U innych, którzy często uważają się za kogoś kim nie są lub uważają innych za gorszych poddając ich osądowi. "Nie sądźcie, albowiem będziecie sądzeni"? Czy to znaczy "pośle, zamknij mordę" i zachowaj swoje opinie dla siebie lub prokuratury, jeśli widzisz naruszenie prawa i zrzeknij się mandatu poselskiego, jeśli nie potrafisz rozwiązać w sposób konstruktywny problemów swoich wyborców? Wyborców, którzy czasem są fanami filmów Kevina.
Demagogów mamy wszak wielu. Dyskusji o przyszłości grafenu w Polsce nie, jak również o ewentualnej współpracy z innymi państwami by go wykorzystać, nie na zasadzie oddania za bezcen "naszym kochanym sojusznikom z zachodu" którzy nie mieli problemu z podziałami Polski na równi z "złymi sowietami" po II wojnie światowej i wcześniej. Podziękujmy Churchillowi za 40 lat "komunizmu" w Polsce, bo to wybory takich jak on sprawiały, że w pierwszej kolejności były brane pod uwagę interesy własnych narodów, a nie sojuszników czy wrogów. Informatyków, i to całkiem niezłych, wygrywających światowe konkursy informatyczne, którzy wyjeżdżali pracować na rzecz obcych krajów mamy wszak sporo. Emigrantów, którzy bardzo kochają Polskę, pod warunkiem że w niej nie mieszkają i nie mają do czynienia na co dzień z Kaczyńskimi, Tuskami, Rydzykami, zasadami podatkowymi i polskimi płacami. Patriotów, którzy są patriotami póki mieszkają gdzie indziej i krytykują wszystko co "niekatolickie", "niepolskie", a gdy zaczynają krytykować władze "demokratyczne" czy poczynania kleru zostają odsunięci na margines świadomości społecznej.
Mam nadzieję że nigdy nie będę politykiem. Wykończyliby mnie nerwowo wszyscy za wszystko. To świat wypominających "judaszy", którzy nie płacili na "Centrum Zdrowia Dziecka" i żyją dzięki pustym sklepowym półkom i occie, dzięki ówczesnemu wyżowi demograficznemu i okresowi kiedy oddano do użytku ludziom mnóstwo mieszkań, w których żyją po dzień dzisiejszy. A dziś? Podobno jesteśmy na 200 którymś miejscu jeśli chodzi o przyrost naturalny na świecie. Natomiast idzie nam świetnie jeśli chodzi o z założenia nierozmnażający się watykański produkt eksportowy z Polski czyli zawód "ksiądz katolicki". Podległy systemowi feudalnemu i podatkowemu obcego państwa Watykan. Który najwyraźniej z moim demoniszczem rady dać sobie nie potrafi i bardzo często mu ulega. Zbyt często.
Badania opinii publicznej, o których się słyszy, to tak naprawdę badania opinii warszawiaków, ze względu na obniżone lokalne koszty rozmów telefonicznych. Czy poza Warszawą, mój czytelniku, znasz kogoś kto był poddany tym wszystkim badaniom których wyniki pokazują w TV? Jakie ty masz właściwie poglądy dotyczące zasad życia w społeczeństwie, bez określania nazwą systemu politycznego? Najpierw je określ, a potem zastanów się jaki system tak naprawdę popierasz. Weź statystykę spełnionych i niespełnionych obietnic wyborczych różnych partii, polityków i określ na kogo chcesz głosować w przyszłych wyborach, bez patrzenia na innych, decyzję telewizyjnego spikera, sondaż czy kapłana - pamiętaj "Bogu co boskie, cesarzowi co cesarskie" oraz że technologię produkcji grafenu mamy w Polsce, tak jak mnóstwo ekonomicznych problemów, które jeśli są rozwiązywane kredytami mogą skończyć się tak jak w Grecji - rozważaniem o sprzedaży Parthenonu. Co osobiście uważałbym za kulturową klęskę która wymagałaby z góry waleniem piorunami w winnych tego stanu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz