poniedziałek, 9 stycznia 2012

Karma

Jaki wpływ na karmę ma człowiek poddany "praniu mózgu" czy hipnozie? Gdy ktoś inny wymusi na nim określone zachowania? Jaki wpływ na karmę mają działania opętanego człowieka? Działa to na plus czy na minus, a może jest obojętne?
Czy swoista sprawiedliwość powiązana z "karmą" istnieje? Czy jest tylko iluzją, która aby faktycznie działała, musi być podporządkowana osobom które potrafią samodzielnie podejmować decyzje, bez sztucznego wymuszania na nich innych działań, często szkodzącym innym osobom lub zmiany światopoglądu na taki, który do tego doprowadza. Lub, co też bywa możliwe, do zniszczenia osobowości i zastąpienia jej iluzyjnym programem. Czy obojętnośc patrzących na proceder "prania mózgu" oznacza że są obojętni względem tego i względem siebie nie oczekują niczego więcej? Np. wprogramowania konieczności odśpiewywania gumisiowej piosenki i cieszenia się z tego, że się ją wielokrotnie odśpiewuje w szczęśliwych chórkach? Więc może karma nie istnieje? Tak samo jak jakakolwiek sprawiedliwość poza boską sprawiedliwością reguł fizyki i prawem pięści do tworzenia własnych reguł moralnych. Lub pseudomoralnych. Wzorowanych na prawie naturalnym przyrody - gdzie silniejszy zjada lub wykorzystuje słabszego, czasem żyje w symbiozie, ale w sporej dozie przypadków - pasożytuje. Jak wszelkie istoty "duchowe" na organizmach żywych.
Co gdyby np. chasydzkiego rabina który się odrodził w śląskiej rodzinie nie mającej nic przeciwko krupniokom i innym szyneczkom, otaczające duchy wielbicieli nazistów doprowadziły do całkowitego upadku? Gdyby odciągnięto od niego rodzinę i lekceważono sobie wszystkie zachowania które mogłyby mu pomóc?
Niszcząc wszystko to czego dokonał za swych poprzednich "wcieleń"? Taka hipotetyczna sytuacja, w której nie interweniuje żaden miłosierny "bóg", ani żaden z tego przeklętego stada duchów odciągających ludzi od udzielenia jakiejkolwiek pomocy człowiekowi? Cóż, może warto by się w tym momencie przyjrzeć temu co utrzymuje na Jowiszu oko cyklonu w jednym miejscu? Skoro ogólny zestaw deprawacji po jednej ze stron doprowadzający do nieświadomości drugiej okazuje się zbyt szkodliwy... Zwazywszy na mordy które pozostawiane były bez odpowiedzi...
Czy falowo-kwantyfikowalna zmiana postaci i ciała "ducha" pociągnie za sobą zmianę osobowości? W zdrowym ciele zdrowy duch?
Myślę, że niektórzy powinni się o tym przekonać osobiście.
Choć z drugiej strony jak oceniać kogoś kto potrafiłby w pełni przekształcić osobowość (i nie tylko) kogoś w coś zupełnie innego z wprogramowanymi elementami destrktywnymi związanymi z osobowościami innych istot? Czy wielbiciele kogoś takiego to uczniowie Boga czy po prostu wierzący że ktoś taki jest bogiem?
Z mojego punktu widzenia widzenia jesli się wierzy to w jakiś sposób zawsze poznaje się go po świecie, zasadach i regułach w nim zawartych. Oddawanie hołdu duchom które może i czegoś się nauczyły - wielbiąc Boga i poznając reguły świata w którym istnieją oraz nabywając praktyczne umiejętności - nie ma nic wspólnego z oddawaniem hołdu Bogu. Wielbiciel to nie uczeń jak zauważał Sai Baba.
Jak rozumiem Abrahamowi ukazał się swego czasu uczeń. Nieco bardziej zaawansowany niż Chrystus czy Sai Baba - dla którego przemiana i przeprogramowanie osobowości co poniektórych "duchów" nie stanowiła problemu.
Cóż. Skoro duchy zapomniały co to znaczy świętość, to trzeba będzie im w końcu przypomnieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz