poniedziałek, 10 grudnia 2012

Pryszcz

Według instrukcji watykańskich pedofilia to mały pryszcz przy homoseksualiźmie. Traktowanemu jako choroba - wyleczalna, czasem jako efekt działania szatana a najczęściej efekt braku ojca.
O braku ojca najwyraźniej świadczy homoseksualizm wśród kleru, np. poznańskie orgietki duchowieństwa i im podobne cytowane w prasie konwersacje SMSowe z 18 latkami - ani chybi brak opieki ze strony ojca. Którego podobno katolicy mają tylko jednego. Brak wiary? Czy też choroba psychiczna, dość popularna w pewnych kręgach kleru zdającego się tylko na opiekę matki - wszak o ojcu zapominają zbyt często tworząc w sobie kompleksy Edypa.
Choroba psychiczna?
Któż zatem zezwala na to, by chorzy psychicznie nauczali ewangelii? Inni wariaci? A może to opętanie? Szatańskie opętanie zarówno tych którzy podsuwają pedofilom kolejne tereny gdy tym się omsknie nóżka, jak i zmieniających tereny szaleńców. Psychicznie chorych wielbicieli roszczących sobie prawa do nauczania. Nauczania ewangelii z punktu widzenia tradycji katolickiej - zdrajców Chrystusa. Którym zawsze pasowało nauczanie przez psychicznie chorych, zakompleksionych miłośników mamuś i nie potrafiących się bronić przed nienormalnymi zachowaniami i działaniami kleru - dzieciaczków.
Czy papież jest chory psychicznie? Opętany? Czy jest tylko głupim figurantem spiskujących purpuratów?
Jak głupim trzeba być by zezwalać na pedofilię wśród nauczycieli ewangelii? Czy wystarczy nazwać to psychiczną chorobą? A może już opętaniem? Opętaniem babilońską dziewicą? Niepokalaną Jezusem? Dziewicą nie mającą nic wspólnego z macierzyństwem? Dziewicą nie przekazującą ani jednej nauki w chrześcijaństwie, które nazywa się chrześcijaństwem ze względu na Jezusa a nie jego rodziców.
Czy tego typu głupota/choroba/opętanie nie koliduje z piastowanym urzędem? I to nie tylko papieskim. Kardynalskim. Arcybiskupim. Biskupim etc. etc.?
Fani małoletniego Jezusa lubią go zapewne za to, że jako niemowlę nie wygłaszał poglądów i nauk które stanowią podstawę chrześcijaństwa. Że nie pyskował z faryzejskim klerem tylko ciumkał cycka jak każde małe dziecko? Fani, którzy przestaliby by być fanami gdyby przyszło im w rzeczywistości z nim dyskutować z pozycji wykładowców Pisma a nie przyglądania się z satysfakcją wiszącemu na krzyżu upokorzonemu bezrozumną siłą człowiekowi.
Lud zawsze wielbił widowiska, a wypowiedzi Jezusa przyciągały uwagę. W tym również widowiska kończące się śmiercią głównego bohatera, nawet jeśli wcześniej był ich ulubieńcem. Oto mentalność Kalego - jak my pyskujemy to dobrze, jak nam pyskują to się zamyka i morduje. Lub pozbawia pracy dzięki swoim wpływom jak niejaki Michalik policjanta który śmiał wlepić mu mandat, ten sam Michalik który psychicznie chorym na mocy watykańskich instrukcji i mocy zysków ze strzyżonych owiec pozwala nauczać i wykorzystywać kolejne ofiary. Katolicki kler pod tym względem ma wielowiekową tradycję, do której tak chętnie odwoływał się poprzedni arcykapłan niepokalanej Jezusem dziewicy, mający niczym Stalin już za życia swe pomniki. I podobne, encykliczne, podejście do prawa do dyskusji z głoszonymi przez się tezami.
Cóż, z chorymi psychicznie względnie opętanymi czy też głupcami nie ma co dyskutować. I tak wiedzą lepiej. Gołąb wszak w swoim rozumieniu wygrywa na szachownicy na którą nasra i poprzewraca figury.
Wydaje im się że wiedzą. Zwłaszcza jeśli opierają się o tradycje, o których czasem zapomnieli celowo, bo nie chcą pamiętać, jak również koliduje to z ich oficjalnym wizerunkiem medialnym, kolidującym z możliwością zysków. Zwłaszcza, gdy opierają się o tradycje klątw na narody, których nie raczą ściągnąć pomimo wygranych procesów jak chociażby Polska z Watykanem swego czasu. Gdy opierają się o tradycję rzezi i wojen religijnych, nepotyzmu i nominacji małoletnich wypierdków do godności kardynalskich. Niektórzy pamiętają tych dupczących co podleci padalców, wykorzystujących koneksje z tatusiem na papieskim tronie.
Jakże psychicznie chorym trzeba być by odwoływać się do katolickiej tradycji? A może opętanym? Czy też bezkreśnie głupim dobrodusznym figurantem kliki trzymającej w rękach fundusze watykańskiego banku, mającym pozory władzy i swój balkonik do machania do uśmiechniętych tłumów. W których nie widać zbyt wiele uśmiechniętych ofiar papieskich instrukcji dotyczących m.in. pedofilii. I nie tylko pedofilii. Mającego pozory wpływów na politykę i reprezentowaną przez siebie religię. Żyjącego w swoim własnym iluzorycznym świecie. W świecie gdzie nie ma ofiar swoich decyzji. W którym wszystko jest piękne, białe i najlepiej finansowane przez inne kraje, do których zamiast piechotą, jak wymagał Chrystus, wybiera się samolotami, kuloodpornymi autkami i gdzie radosne tłumy spijają kremówkowe opowiastki z uwielbieniem i uniżonością. Poddaństwem i tradycyjnym padaniem na kolana przed łaskawą ręką z wyciągniętym pierścieniem - przynajmniej nie kolanem ze śmietaną. Przed dobrotliwym uśmiechniętym staruszkiem który odpowiada jako udzielny władca za wszystkie czyny swoich podwładnych.
W tym kilkadziesiąt tysięcy sprawców pedofilii w takiej np. Holandii czy Irlandii.
Odpowiedzialny za miliony tradycyjnych kłamstw i zdrad na całym świecie.
Uśmiechnięty dobrotliwy staruszek.
Nie wygląda na takiego złego...
Stara panna Teresa też nie wyglądała na jędzę pastwiącą się nad pensjonariuszkami w swojej instytucji.
Kiedy ostatni raz w Rzymie był potępiający kler za faktyczne przewiny i niezgodność działań z przykazaniami Jezusa uczeń Jezusa? Czyżby czasach tzw. apostołów? Przecież nie od czasów poddaństwa wymogom Konstantyna względem religii. A public relations opanowano bez wątpienia już wieki temu. Służ albo giń - prawdziwa dewiza Watykanu. Wszak nie każdy chce wykazać się odwagą jak Jan Paweł I w zwalczaniu przestępczości zorganizowanej wśród swoich wyborców. Niektórym wystarcza pisanie, wspominki o kremówkach, machanie z balkonu i grzebanie się we wszystkim, tylko nie w pomyjach i purpurowym szambie własnych terenów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz