niedziela, 17 lutego 2013

Na celowniku

Zgodnie z pewną przepowiedni (konkretnie chodzi o tą Malachiasza), po jednym z papieży coś zniszczy Rzym i jego okolice.
Czy należy traktować to dosłownie jako upadek - dajmy na to - większego kamienia rzuconego przez kogoś bez winy w środek pewnego placu, choć wiadomo że uderzeniem pioruna (szlagiem) łatwiej trafiać, zwłaszcza życzeniowo?
Nie żebym czymkolwiek straszył. Żyjemy wszakże w czasach wychowania bezstresowego i gdzie gołąbek pokoju może być nawet angry birdem.
Czy też należałoby to traktować jako likwidację pewnego podejścia do religii która wzięła początek w mitach chrześcijańskich, a z biegiem lat zamieniła się zupełnie w coś innego z powielaniem przez wszystkich odstępców tych samych błędów?
Oglądając tych wszystkich graczy rpg w Watykanie, grających od wieków chrześcijan, naprawdę trudno nie zgodzić się z takim np. Natankiem. Przecież żaden z nich nie pracuje na rzecz wspólnoty, a tylko na rzecz swojej mitomańskiej gry i własnego punktu siedzenia. Różnica między nimi a zwykłymi graczami jest taka, że oni nie płacą podatków na rzecz wspólnoty. Zwykli gracze wszak widzą różnicę między swoją grą a rzeczywistością w której żyją (poza przypadkami skrajnymi, ale ten wyjątek odnosi się również do Watykanu). Kler wyciąga natomiast wypracowane dobra od ludzi, którym mieli służyć - nie panować nad nimi. Ba wyjątkowo symbolicznie podchodzi do wszystkich nakazów których mieli strzec - żaden z nich raczej nie podciera tyłków chorych czy nie myje im na co dzień nóg. Szaty zaś ich zabarwione czernią. Jakże nie zgodzić się zatem z takim Natankiem gdy mówi "wiedzcie, że coś się dzieje" względem osób ubranych na czarno i zamiast ludzi broniących swoich wydumanych symboli religijnych jak cudownych amuletów i magicznych narzędzi kontroli tłumów? Oraz iluzorycznych, tradycyjnych przywilejów.
A jakiej muzyki słuchają? Strach powiedzieć - nowoczesnych brzdąkań i innych takich Mozartów i Bachów - nowoczesnych w swoich czasach. No strach co z takich mogło wyrosnąć, w czasach gdy jedni namaszczeni chrześcijanie napadali kraje pod władzą innych namaszczonych. Czy to wpływy muzyki?
Wiedzcie, że coś się dzieje gdy słyszycie jakąkolwiek muzykę - każda kiedyś była zbyt nowoczesna dla kogoś.
Wszystko jest prawdą jak już ktoś kiedyś powiedział - tylko interpretacja tego, co jest czym, nie wszystkim zazwyczaj wychodzi. A ewangeliczna księga mistrza gry podaje proste zasady względem graczy. Którzy zawsze chcą je jakoś ominąć, a tu podrzucą kosteczką, a tu będą twierdzić że ten współczynnik mówi coś innego niż mówi, albo że mają magiczne przedmioty dające +50 do testów charyzmy i +35 do inteligencji. Względnie są w obrębie świątyni z aurą dającą +90 do obrony przed czarną magią. A czasem zamkną mistrza gry w komórce i zaczną swoje własne popisy, tworząc swoją księgę zasad mistrza gry, wybieranego spośród nich. Oczywiście większy sens miałoby zgodnie ze starymi zasadami wybieranie spośród wszystkich graczy - nazwijmy to chrześcijan - konkretnego mistrza który potrafi prowadzić rozgrywkę. No ale w taki sposób można by dojść np. do wybranego czarnego mistrza graczy zza oceanu, mającym przy swym imieniu liczbę 44 w kolejności wyboru. Może trzeba poczekać do np. 112. W końcu nie wiadomo jak to będzie. Hi hi hi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz