piątek, 22 czerwca 2012

Dna

Od paru dni coś na mnie oddziałuje nieco oczyszczająco. Zaczęło się od śmierdzenia moczem pokoju bez określonego źródła z podejrzeniem ukrytego działania mojego kota. Obsikującego mnie demoniszcza z podejściem skrzatów szczających do mleka tym razem bym nie podejrzewał, gdyż jakoś zaraz po tym zacząłem lekko odczuwać te wszystkie "energetyczne" przepływy szlifowanych kryształów, a zwłaszcza nieszlifowanych fragmentów geod z wykształconymi naturalnie ametystowymi formami. I o ile zapach na trochę się stracił, to w czasie ostatnich medytacji zacząłem go czuć od własnej skóry, wraz z odciąganiem odczuwalnych "zagęszczeń" z pewnych obszarów wnętrza ciała, przez niektórych kojarzonych z głównymi czakrami. Bynajmniej nie czuję się już dobrze, ale w trakcie medytacji śmierdzenie moczem wskazuje na konkretne problemy zdrowotne i to raczej nie związane z poprzednio opisywanymi rozwiązaniami.
Opisywałem już parę razy, gdy eks-znajomy chciał "pokazać mi" przekazując swój "brud" z głowy. W efekcie ja zacząłem czuć się jakby ktoś polał mi mózg kwasem. A później zacząłem czuć "piasek" w głowie z coraz gorszym samopoczuciem przez ostatnie lata. A jak wyglądają kryształki kwasu moczowego? Małe ostre "szpileczki"?
Ataki "energetyczne"? Czy któryś z tych którzy je przeprowadzają zastanawiali się kiedyś co się właściwie dzieje u drugiej strony, czy też wierzą w swoją potęgę i "ciemną stronę mocy"? A to wszak tylko własności sieci powiązań między organizmami - ktoś wciska że ktoś jest nieczysty i ten się czuje gorzej? Bo w ramach przekazuje mu informację o konieczności wykrystalizowania się pewnych elementów w organizmie, wytrącenia się i to tylko za pomocą określonych, wyćwiczonych fal mózgowych oraz czegoś co umownie można nazwać "chi". Chińczycy się na tym zapewne znają. Nawet ich służby specjalne. I nie tylko ich.
Naprawdę nie trzeba wiele by stworzyć mordercę idealnego. Pół średniowiecza tępiono wiarę w magię, tyle że to była tylko iluzja na temat swoistej biotechnologii organizmów żywych. Demony? To że niektóre istoty byłyby w stanie doskonale opanować znajomość funkcji mózgu i efektów działań mentalnych przez wieki jest w zasadzie zrozumiałe. Wciskanie mitów i stanie na straży przekazów jest również zrozumiałe, zważywszy na to, że pewne technologie byłyby ryzykowne w rękach i głowach małolatów którzy ciskają w siebie swoistymi odchodami. Jak najbardziej prymitywne zwierzęta. I to jest poziom wykonujących wszelkiego typu "ataki energetyczne". I tak są wykorzystywani własnie przez manipulujące nimi demoniszcza. Jak psychicznie chore małpki ciskające w siebie czym popadnie. Oj, pewnie dopadnie mnie teraz stado wywyższających się "wampirów" względnie innych wyznawców idei wciskania komuś nieczystości. A przecież można kogoś tak bardzo kochać, że będzie się cięlęcymi oczyma wpatrywał jak niektórzy w księży i spełniał każdą, najbardziej odrażającą zachciankę. Rozumiecie mesjanizm Jezusa?
No i dlaczego wszyscy tak bardzo trzymają się starych tekstów i interpretacji? Konkurencji wszak nikt nie lubi. Nie jeśli siedzi się na tronie i dzieli i rządzi. A osoby pod wpływem duchów bywają wielce religijne, religijnością przygotowanych przekazów. A Bóg - twórca zasad fizyki, matematyki, biologii? No gdzież on jest w tych historyjkach kultystów? Jeśli duchy wpływające na ludzi są swoistymi pryzmatami to co zobaczy się gdy pozbawimy się pryzmatu? Nic? A może wszystko. Nie rozszczepienie ale całość? Dlatego przekazy stare należy jak najbardziej zachowywać, ale krytykować i to nie pod względem domniemywanych mankamentów autorów, ale pod względem mankamentów treści. I taką Dodę należałoby skazać nie za obrazę "uczuć religijnych" - moje gdy jeszcze byłem typowym ateistą urażano na co dzień i obecnie jak widzę nadal uraża się uczucia religijne ateistów np. religią w szkole, tylko za szkalowanie zmarłych, zwykłe przypisywanie i obmawianie bez poparcia dowodowego. Arcykapłan niepokalanej Jezusem dziewicy miał władzę by ekskomunikować pedofilów z grona swoich podwładnych, by ekskomunikować każdego polityka prowadzącego do wojny, rzucającego kamieniami w sposób świadomy i wbrew nakazom Chrystusa - i co? I opowiadał dowcipy o kremówkach. Wybaczając. Nakazując wybaczenie podwładnym mu oprawcom. Nakazując wybaczać rechoczącym więźniom "nawracającym się" dzięki czemu są szybciej zwalniani z więzień. Czy on przypadkiem nie był pod jakimś wpływem, skoro pod jego nosem dokonywano zbrodni? Ale Doda "idzie" do Strasburga bronić swych praw i wolności. Nie będąc ofiarą żadnego pedofila, mordercy, gwałtu. A żyjący władający w białych szatkach "papa" (bo biały to on nigdy nie był - wszak "białe jest czarne" jak mawiają lokalni politycy podświadomie wykazujący jakąś imaginacyjną inteligencję) nie jest tak łatwą ofiarą jak martwi sprzed wieków.
A ja cóż, będę jak na razie chyba śmierdział moczem ze swędzącymi czerwonymi plamkami na skórze które pojawiły się wraz ze zmianą diety na zawierającą więcej mięsa i bolesnymi krostkami na płatku ucha.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz