poniedziałek, 18 czerwca 2012

Uśmiech

To, że rezydenci lokalnych świątynek są wygodni wiadomo nie od dziś.
Dlaczego uważa tak ktoś kto, przysłuchuje się oceniającym zachowania bytom? Bo kończy się na dyskusjach, ocenach i przyglądaniu się stopniowej, wieloletniej degradacji. A to najwygodniejsze - doprowadzenie do poziomu zwierzątka, nierozumnego, posłusznego pierwszemu lepszemu bytowi który pojawi się w jego otoczeniu. Przyglądaniu się demoniszczom które bawią się losami swoich ofiar. Codzienną udręką, często nieświadomych ofiar, sterowanych z umiejętnym lekceważeniem przez obserwujące to wszystko przez quasi-nazistowskich "lekarzy" z obozów koncentracyjnych byty oceniających zachowania swoich pacjentów. Sprawiedliwość? Tylko reguł fizyki. Żadna inna nie obowiązuje w tej "innej" rzeczywistości, poza siłą i strachem przed siłą, w ramach hodowania określonych typów ludzi. Posłusznych. Wiernych. Bezkrytycznych. W wielkim "rajskim ogrodzie" gdzie preferowane są ozdobne rośliny - kartofle, które wszak tę funkcję niegdyś pełniły, zaraz potem stając się warzywem deserowym.
Cóż jednak zrobić - ich wszak nie widać, a przynajmniej nie widać, gdy jak w moim wypadku, oślepiono mnie na ten świat w dzieciństwie, nie dopuszczając do namierzenia swoich oprawców. A z głosem to bywa różnie, zważywszy na umiejętności demoniszczy do kreowania wirtualnych przestrzeni audio. No ale gdy słychać "opiekunów" odciągających ode mnie chcących mi pomóc ludzi którzy odczuwają ich fizyczne to powiązanie wydaje się jasne. To cholerstwo po drugiej stronie najwyraźniej od dzieciństwa planowało moje wyniszczenie, degradację, ośmieszenie i doprowadzenie do śmierci. Jeśli nie fizycznej to psychicznej i emocjonalnej.
Myślicie że kto się przyglądał nazistom w Auschwitz? Oczywiście ci, którzy określonych typów zachowań związanych z pokojową koegzystencją nie preferują, natomiast wolą iście Marsowe kulty oraz pseudochrześcijańskich przydupasów mianujących się "świętymi ojcami" z których żaden nie ma prawa do tej tytulatury. Bez względu na kultystów twierdzących inaczej.
Demoniszcza są przewrotne. Po latach wyniszczania doprowadzają zazwyczaj do określenia wyznania rzeczonej ofiary i udawania aniołka jeśli jest ku temu okazja, a jak nie ma to po prostu do nawrócenia kolejnego kartofla. Święcie przekonanego że jakiś byt mu pomógł. Że należy mu wierzyć. Że trzeba przekonaywać innych do tej a nie innej opcji.
A gdzie te wszystkie "aniołki" były wcześniej? Tuż obok, odciągając od ofiar wszelką pomoc, w zamierzeniu po odpowiednim przycięciu umysłu tworząc wiernopoddańcze, bezkrytyczne, deserowe kartofle. Oczywiście przewrotność demoniszczy bywa i taka by tworzyć takie osoby jak ja - którym w zasadzie i tak nikt nie wierzy, mogą pisać co chcą, w tym zazwyczaj prawdę, ale i tak zostaną uznane za zdecydowanie nienormalne. I słusznie. Bo trudno być kimś takim jak ja wśród niezliczonej rzeszy ziemniaków. Np. być burakiem. To naprawdę smutne, że nie dość, że robi się na tym polu ze mnie rzodkiewkę to jeszcze świadomą swego smutnego losu. Aż bym sobie smarknął z uczuciem, ale to nikogo nigdy nie wzruszało i nie wzrusza.
Wokół od wieków towarzyszą nam wielbiciele seriali obyczajowych, kryminalnych, militarnych i innych. Boga w tym nie było od początku, choć większość zapewne będzie łączyć jedno i drugie przez całe życie. Kartofli raczej się nie sieje ;]
Co można zrobić? Jeśli czytasz te słowa, to prawdopodobnie "twoi" albo nie mają pojęcia o tym co tu pisze i jesteś tu przypadkiem, z drugiej strony może i jesteś celowo z uwarunkowaniem do oceny mojej świrowatości i z zapotrzebowaniem na monotematyczną rozrywkę antyklerykalną. Jeśli jednak nie chcesz być całe życie pod czyimś wpływem, niestety zamiast czytać te słowa musisz rozwinąć i siebie i swoje dzieci, żeby przypadkiem nic podobnego Cię nie spotkało. Chyba że wolisz stan ozdobnego, deserowego kartofla.
Stan kartofla, który bezkrytycznie prosi swoich wyzyskiwaczy o możliwość bycia niewolnikami i możliwość bycia deserem, przekąską, źródłem nieustannej zabawy serialowych wielbicieli pukanych ziaren, którzy są przy nas, zbyt często. Stan kartofla który wielbi największe potwory przyglądające się wam, moi drodzy czytelnicy i steruje waszymi losami by wyhodować wiernych swym mocodawcom zdrajców państwa w rodzaju członków Opus Dei - różnych Marii, Jurków czy innych takich, całujących po rękach swoich panów. Bynajmniej nie aryjczyków, choć w zamyśle niewolnictwa i wywyższania się mających ze sobą więcej wspólnego niż się niektórym wydaje. Tylko bandę ukrywających pedofilów klerykałów, dla których dusza to tylko środek do uzyskania własnych korzyści. Wypełniających każde polecenie swoich przełożonych. Niewolników udających demokratów. W Wielkiej Brytanii by to nie przeszło - jak z pewną minister - ale tamtejsza królowa, w przeciwieństwie do lokalnej, nie jest naiwną dziewicą oddającą pedofilom majątek poddanych, a więc swego Kościoła. Kościół w Polsce jest niestety na przegranej pozycji.
Zdrajców, którzy - jak członkowie PZPR będącymi nimi tylko nominalnie by chronić podwładnych z Solidarności - kandydowali do Sejmu przed 1989 rokiem by przejąć władzę i oddać władzę. Obecny system oparty jest na zdradzie, najpierw ich, potem na zdradach przechodzących między partyjkami posłów, zdradzających wyborców którzy głosowali na te partyjki. Następnie zdradach obywateli i to bez względu na stronę, zdrady wyborczych obietnic, z jednej strony podlizywanie się imperialistycznemu klerowi katolickiemu, któremu naprawdę zależało tylko na majątku, a nie na ludziach - zdradzającemu ludzi przez dwa tysiąclecia, ludzi których mieli do pługa i całowania zarówno upierścienionych dłoni jak i zwisających obleśnych fajfusów i jakoś nie było ani miłosierdzia ani sprawiedliwości. Ale czegóż się spodziewać po zdrajcach Chrystusa?
Czegóż można się spodziewać po systemie opierającym się na obietnicach i zdradach obietnic? Panie Palikot, krzyż dalej wisi w Sejmie, a wystarczyłoby się przyczaić i go po prostu zdjąć, tak samo jak go zawieszono. Ale jak rozumiem woli pan palić kadzidełka. To naprawdę wielce symboliczne, jak pana podświadomość pragnie ulec jakiemuś bóstwu.
Ach gdzież te czasy PRLu i cenzura blokująca świńskie gazetki, nieobyczajne parady i niedopuszczająca do władzy Imperium Romanum. Gdzie ta kontrola informacji, prasy i telewizji. Ach gdzież to wychowanie obywatelskie z mundurkami, niby w jakiejś Japoni, ze szkolnymi akademiami z pieśniami patriotycznymi a nie kolejną obowiązkową mszą i cytatami z popularnego dramatopisarza, arcykapłana niepokalanej Jezusem dziewicy, strażnika współpracy z mafią, pana pedofilów, pasterza zdrajców - Karola Wojtyły. BTW Czy naprawdę chcecie poznać pełną i prawdziwą tytulaturę papieży katolickich?
No gdzież ten Gierek ze swoim mieszkankiem? Czyżby obecni możnowładcy z willami czy własnymi telewizjami byli bliżej ludzi niż ludzie których majątek liczyło się w talonach na maluchy? A mogło być tak pięknie... Kler mógł znać swe miejsce (cesarzowi co cesarskie...), a jak komuś zależało na tradycjach podziemia mógł się zapisać do PZPR i rozwalać organizację od środka. Istny raj dla niektórych. Z cenzurą i drukowanymi skrycie materiałami nieseksualnej treści, która nie miała problemów z wypuszczaniem seriali w rodzaju Alternatywy 4 czy Zmiennicy na ekrany telewizorów.
Komu było tak źle, że był wyż demograficzny i nie robiono z "wypadku" niejakiej Madzi kasowego serialu. Czyż nie rośnie nam pokolenie kolejnych wielbicieli pukanych ziaren?
Gdzie te czasy gdy milicjanta traktowało się jak stróża prawa a nie jak psa? Wiecie w czym tkwił problem? W ludziach. Niektórzy zawsze chcą odreagować swoje problemy na innych, a niektórzy zawsze w jakiś sposób będą chcieć wykorzystać władzę. O demoniszczach, które obserwowały od wieków wojny, mordy, gwałty i inne takie nawet nie ma co wspomnieć bo tak czy inaczej niektóre zawsze usiłowały się wtrącać uważając że mają większe prawo do podejmowania decyzji niż ludzie pod ich wpływem. Niektóre zdecydowanie powinno zamknąć się na gumisiową piosenkę w miedzianych nocnikach na parę miliardów lat. A niektórym wybić zęby metodą Drukpy Kunleya.
Wiecie jacy byli w większości ludzie w tym strasznym PRLu? Nie ci z zaciekłością walczący, ale ci którzy starali się żyć w państwie i ustroju w którym się urodzili i ci którzy pamiętali biedę sprzed II wojny światowej? Ci którzy oddawali co cesarskie cesarzowi, a bogu co boskie budując salki katechetyczne dla swoich dzieci? Mentalnie jak odpowiedniki serialowych bohaterów Wojny domowej, Pana Samochodzika i Templariuszy, Czterech pancernych i psa. Bawiący się, wychodzący na imprezy z zakładów pracy, jeżdżący na wczasy - może nie do Egiptu, ale w ramach poznawania kraju - i to nie dla wybranych pracujących po 16 godzin na dobę, tylko dla zwyczajnych pracowników zakładów pracy, którzy mieli płacone nadgodziny jeśli musieli pozostać dłużej w pracy. Niestety, jak zwykle trzymający w łapach środki produkcji i kapitał, w tym ludzki, i ich wierzenia doprowadzili do ponownego rozkradania majątku Kościoła przez kler i garstkę zdrajców wyborczych obietnic. Nic nowego. Zaiste.
Naprawdę nie warto się żenić w tym kraju i to nie tylko na marne finanse ale przede wszyzstkim ze względu na "Królestwo Niebieskie". Pomyśl co to znaczy być kilka wieków z ukochaną osobą i tą samą teściową, wszak życie wieczne łączy się z tym że śmierć nie rozłącza. A kto się bardzo stara, moi drodzy czytelnicy, pilnować waszych przysiąg. Jezus miał pomyślunek, no nie? Choć tych stad zakonnic jednostronnie pragnących go poślubić chyba nie przewidział. Ale kto go tam wie. Tylko trzeba rozumieć o co mu chodziło - jak już przysięgasz to do samej śmierci będziesz z kimś, a jeśli małżonek zemrze i powtórnie się ożenisz to po prostu będzie przyczynek do rezygnacji z małżeństwa monogamicznego ;] To efekt życia wiecznego w ujęciu demoniszczym.
Smutne, naprawdę smutne. No a ja nawet mam problem z tymi kolumnami światła żeby trafić tego złośliwego drania. Zresztą, ja - moje "ja" - znika od lat. Czasem mam wrażenie że pozostanie po mnie tylko uśmiech - jak u kota z Cheshire. Bez względu na to, jak mogło by być naprawdę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz