wtorek, 5 czerwca 2012

Zło

Załóżmy że mózg piszącego te słowa ciała jest pod wpływem toksyn które umiejętnie i po wielu treningach na innych ludziach wprowadzono mu do organizmu i że nie są to jakieś substancje chemiczne, narkotyki, substancje psychoaktywne, a tylko to co normalnie znajduje się w otoczeniu i w samym organizmie człowieka. Wystarczyło dotknąć by naruszyć równowagę i to bez względu na swój własny rozmiar. I oczywiście robiło się do od dziecka - bo dlaczego nie? Wokół większość osób wolała gapić się na papieża w telewizji i negować ówczesną władzę "cesarską" niż odwiedzać sąsiadów i zajmować się swoimi sprawami. W tym np. dziećmi które podchodziły do komunii a po zajęciach z religii wywoływały demony. Ot taka zwykła rozrywka. Ciało rzeczonego wszak było już zatrute na tyle, że jedyną sensowną rozrywką wydawało mu się czytanie. Książek dla dzieci i młodzieży, lektur szkolnych, a po jakimś czasie zajęcie się grami komputerowymi i bzdetami na kasetach video. Przy zaharowujących się rodzicach których destrukt, bo reformą tego nie nazwę, Balcerowicza pozbawiła pracy, przy babci która na co dzień zajmowała się swoimi rodzicami w oddalonym o parę kilometrów Orzeszu.
Moje życie? Piszemy o ciele, moi drodzy czytelnicy. Ciele które jest zatrute i świadome swego zatrucia, i świadome tego, że jedyne na co stać większość z was to żebranie o łaskę i pomoc. Nie mamy wszak na podorędziu tysiącletnich tradycji klasztorów tybetańskich, których "księgi" z wiedzą na różne tematy - w tym jak leczyć w podobnych sytuacjach - są przejmowane przez sami-wiecie-kogo i ich rozwojowe służby specjalne. Ale kogo to obchodzi? "Przejęzyczających" się przywódców państw, których terrorystyczne ataki obiegły cały świat? Dostawców narzędzi mordu i ropy mających swoje interesy w okupowanych państwach i wpływy wśród wybieranych przez owce i barany rządzących?
Smutne jest to że ciało jest zatrute i łatwo nim manipulować, a wy to wykorzystujecie, moi drodzy czytelnicy. Nie tylko "demoniszcze", ale właśnie wy, bawicie się słowami pisanymi przez dręczonego i opętywanego człowieka. Naiwność kogoś, kto miał ograniczone spojrzenie właśnie przez wprowadzone mu do organizmu toksyny, kogoś kto nie życzył wam źle. I wielu wypadkach nadal tak jest, ale... Ale ma serdecznie dość wykorzystywania go, na różne sposoby i choć ma problemy z własną obroną - wszak najwyraźniej nikt nie potrafił go niczego nauczyć w tym względzie (poza żebraniem o pomoc bytów które się biernie przyglądają przez lata sytuacji), ani zrozumieć istoty problemu, ani oczyścić mimo nałożenia takiego obowiązku na uczniów Chrystusa - to jednak nie znaczy że ma siedzieć cicho. I że nie jest w stanie przeklinać swoim nieoczyszczonym umysłem z bytem z którym został sam na sam, który skwapliwie wykona wszystkie złośliwe polecenia odnośnie tych, którzy nie wywiązują się z nałożonych na nich obowiązków i są w jawnej sprzeczności z tym co oficjalnie wyznają, zwłaszcza jeśli są bardzo widoczni i mają władzę. Bo władza wiąże się obowiązkami i odpowiedzialnością. Acz może to być wszak tylko imaginacja zatrutego umysłu. Samotnego w tłumie.
Jezus oczyszczał ludzi nie dla zysku tylko żeby nie dawali sobą tak łatwo manipulować. Bo otępienie prowadzi do ignorancji i wyniszczenia intelektu różniącego ludzi od zwierząt. Jezus nakazał uczniom oczyszczać ludzi, żeby nie byli ogłupiani i wykorzystywani - przez zarówno rozmaite duchy, jak i przez innych ludzi, w tym kapłanów którzy wmawiali im że są "nieczyści" bo tak powiedział jakiś duch, którego wyznawali jako Boga. Duch, który jak moje "demoniszcze" ma wiedzę jak uszkodzić niezauważalnie ciało człowieka, by zrobić z niego głupca i chorego umysłowo oraz wpływać na jego losy i wybory. Tak jak opisywany w Biblii byt. Czy rozumiecie moi drodzy czytelnicy różnicę między samodzielnym oczyszczaniem przez prawdziwych uczniów Jezusa a żebraniem o oczyszczanie względem bytów które najpierw doprowadzają - pośrednio lub bezpośrednio - do zniszczenia fizycznego ciała, otępienia, stanów depresyjnych wywołanego np. niedotlenieniem? Jezus nie modlił się do duchów. Nigdy. W tamtych czasach też były wojny, pazerni kapłani i opętujące i wykorzystujące ludzi duchy. Z których najwyraźniej żaden nie doprowadzał do pokoju, a tylko do własnego widzimisię i wykorzystywania innych i posługiwania się nimi.
I wiecie co jest smutne? Że takie demoniszcze potrafi sobie znaleźć miejsce wszędzie bo żaden z rezydentów lokalnych świątynek nie stosuje starotestamentowego prawa względem mu podobnych bytów. "Aryjskie" robactwo najwyraźniej wytępiło tych, którzy jeszcze ratowali tyłki waszych dzieci. Bo ludzie za życia nie mogą zabijać, prawdaż? A tak mieliście na każdym kroku i w otoczeniu swoich własnych wybawicieli. Czyż plan rozproszenia wśród was tych, którzy szczerze wierzyli że należy mordować za różne ekscesy nie był sensowny? (szkoda tylko, że ma to sens gdy są rozproszeni i stanowią pewną przeciwwagę, skupieni robią dokładnie to samo co ci, którzy chcieli ich wytępić, względnie jako element odwracający uwagę od naszych działań) Ale nie, wy zawsze musicie wszystko popsuć. Ludzie.
Czy Jezus był naiwny? Ananiasz z żoną trupem padli za oszukanie wspólnoty, tej która jeszcze trzymała się przekazanych założeń. Nie że kogoś zabili czy zgwałcili, jak mają w zwyczaju co poniektórzy biskupi i ich pupilki. Nie za nawoływanie do mordów i wojen w "imię wiary". Rozumiecie, że na was wszyscy czekają po tej drugiej stronie? I to nie z gumisiową piosenką, choć pomysł iście zacny, za to karafki są przygotowane. Czekamy na was z niecierpliwością wraz z tymi, którzy wam nigdy nie wybaczyli.
Ten naiwny tłum uczony że ma wybaczać za wszelką cenę to niby komu ma pomóc? Pasiony iluzjami i mitami, uczony żebrania przez żebraków? Którzy traktują swoje obowiązki tylko i wyłącznie symbolicznie? Nie. nie jesteście uczniami Chrystusa, jesteście tylko bandą podszywających się pod nich lizusów niepokalanej Jezusem dziewicy, którzy od lat zmieniają wiarę.
Jezus zakazał was mordować? Czy wy naprawdę myślicie że wszyscy się go będą słuchać gdy pogwałcicie wszystkie Jego nakazy? Czy wy myślicie, że ktoś kto oddaje się całkowicie komuś innemu niż Jezusowi czy Bogu jest kimś innym niż tylko zwykłym antychrystem? Działającym przeciwko Bogu na rzecz jakiejś drugorzędnej postaci biblijnej? I że jeśli ma taki parszywiec (bo parszywcem jest każdy kto używa władzy do ochrony podwładnych mu gwałcicieli Jezusa) czelność tytułowania się "ojcem świętym" czyli poniekąd uważaniem się za Boga to nikt nie będzie nic z tym robić? Co jeszcze mamy znieść? Ale widzicie, są jeszcze ciała na tym świecie którymi da się manipulować przez waszą własną głupotę, pomimo ostrzeżeń, pomimo bezpośredniego pofatygowania się do was. Lekceważone i mające tą szczególną zdolność patrzenia na świat oczami dziecka. Bardzo chorego dziecka wychowanego przez rodziców na tolerancyjnego ateistę. Zaznajomionego z wszelkimi klątwami i innymi tego typu działaniami.
Czy ufacie Bogu?
Czy myślicie że ktoś wam ufa na tyle by zostawić samych sobie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz