niedziela, 1 września 2013

ιερείς

Jak każdy osobnik, któremu wciskano na siłę "Quo vadis" w szkole w jakiejkolwiek postaci, zapewne nieobca jest ci wiara w cudowną moc egzorcystyczną krzyża, jaką rzymscy urzędnicy stosowali wobec prawdziwych chrześcijan. Owo narzędzie kaźni, tortur i męczenia, wielu duchom błakającym się po ziemi zapadło w pamięć i do dziś obawiają się skutków umieszczenia na krzyżu.

Rzecz jasna najbardziej znienawidzoną i zohydzonym elementem rzeczywistości dla prześladowanych był wszak ten ustawiczny element krajobrazu na którym umierający i ludzkie, gnijące szczątki, zwisały smętnie przytwierdzone zazwyczaj sznurami do różnych wersji krzyży - w tym do podobnych w kształcie X.
Czasem był to też zwyczajny pal i o ile nauka krzyża polegająca na świadomości "zmartwychwstania", możliwości odrodzenia do nowego życia w przypadku wybaczenia za błędy przez np. rabina przyjmującego do nowej wspólnoty była rozumiana dosłownie jako nauka, to nikt w ówczesnych czasach nie myślał o tym by jakikolwiek martwy przedmiot, traktowany jak talizman, cudowny przedmiot łączyć w jakikolwiek sposób z chrześcijaństwem, poza traktowaniem zbitych na krzyż desek i tych którzy go wykorzystywali do katowskich praktyk jako najgorszego wroga chrześcijaństwa, Jezusa i wszystkich jego prawdziwych uczniów.

Oczywiście symbolem rozpoznawczym była alfa (względem tej dosyć znanej alfy i omegi) - a konkretnie symbol byka, ponieważ ten piktogram - ideogram oznaczał właśnie byka (alef w hebrajskim również oznacza byka), który to symbol rysunkowo nieco przypomina rybę (po odwróceniu o 90 stopni), a to znaczenie podawane tym którym nie można było ufać, zostało zatarte w pamięci po wymordowaniu przez jednego z poprzedników Konstantyna wszystkich prawdziwych chrześcijan, rozumiejących znaczenie tego rozpoznawczego znaku, pozostawiając po sobie wszelkie męty "stanu kapłańskiego", którym nikt nigdy nie zaufał względem znaczenia owego "byka".

W czasach Jezusa i jego prawdziwych uczniów nie było "stanu kapłańskiego" w ramach chrześcijaństwa - a tylko równoprawni członkowie wspólnot, do których można było przystąpić dobrowolnie, po przekazaniu całości majątku na ich rzecz. W prywacie pozostawiając tylko to, co zezwolił na posiadanie Jezus swoim uczniom - a co to konkretnie było, to trzeba by zajrzeć do wielokrotnie przeredagowywanych i wybieranych ewangelii (sandały, ubranie). Co nie zmieniło tego, że pojawił się kler który zawsze chciał mieć więcej niż inni, żerujący na niewiedzy ludzi, wydzierający ostatnie pieniądze od poczciwych obywateli cesarstwa rzymskiego, który z przyjemnością uczestniczył w cyrkowych popisach, pogryzając przekąski w trakcie co krwawszych pokazów na piasku areny, z lubością słuchający kazań jarmarcznych pseudokapłanów.

Jarmarcznych, nie mających nic wspólnego z prawdziwym chrześcijaństwem, walczącym zarówno z prywatną własnością (w końcu Ananiasz z Sefirą za pozostawienie sobie prywatnej własności zamiast przekazanie jej wspólnocie padli trupem), lichwą (pożyczanie na procent było domeną żydów, sprzeczną z zasadami chrześcijan - co oznacza że w dzisiejszych czasach nie ma ani jednego chrześcijańskiego banku, z bankiem Watykanu na czele), niewolnictwem - nieważne za kogo uważali cię rzymianie, przez wiarę stanowiłeś rodzinę Adama - człowieka - w którą wierzył Jezus - czyli musiałeś przyjąć że bez względu na stan jesteś równy drugiemu człowiekowi należącemu do tej rodziny przez wiarę, co było szczególnie znienawidzoną tezą dla cesarzy, dla których równość z niewolnikami traktowanymi jak zwierzęta była tezą obcą, nienawistną i grożącą rewolucją wśród poddanych.

Niech będą przeklęci wszyscy którzy uklęknęli przed Konstantynem - bestią przez którą niewolnictwo trwało przez setki lat pod auspicjami chrześcijaństwa, zbierając krwawe żniwa gwałtów, śmierci i morderstw - i jego zaleceniami względem tego co nazywać chrześcijaństwem a co nie. Nie ma wybaczenia dla szatańskich wypierdków podających się za chrześcijańskich kapłanów, kapłanów których nigdy nie było wśród wspólnot chrześcijan, a których "stan" pojawił się dzięki łaskom bestii - który skusił kler władzą; kler który nigdy tej władzy nie odrzucił - w przeciwieństwie do kuszonego przez szatana Jezusa. Kler, który dzięki władzy danej mu przez bestię skazywał każdego powracającego Jezusa na śmierć, za słowa sprzeczne z polityką bestii.

Cudaczne rytuały kleru, który oddał pokłon Konstantynowi, wraz z szatami, nakryciem głowy na cześć Mitry (to jeden z ówczesnych popularnych bogów) obrażają moją wiarę na co dzień. Smutne jest to, że nikogo nie obchodzi najwyraźniej jak wielką obrazą dla Jezusa jest nazywanie katolicyzmu, protestantyzmu i wszelkich wywodzących się z korzenia czcicieli krzyża, a nie jego nauki, wiarą chrześcijańską. Przy czym muszę to dodać, dla mnie jest obrazą większą, bardziej drażliwą i co najważniejsze - kosztowną. Bo z MOICH podatków ta banda darmozjadów, pedofilów - gwałcicieli Jezusa (jak powiedział co uczyni się dziecku, uczyni się Jemu osobiście, co większość tych katolickich pseudobiskupów nie mających żony ma głęboko w dupie), a policja i prokuratura tego państwa nie robi z tym nic, liżąc stopy wybrańców bestii i całując podstawione pierścienie, na palcach które wcześniej zagłębiały się w ministranckie impoderabilia.

Sekta która drąży struktury tego państwa, tak obca chrześcijaństwu, a tak bliska tajnym strukturom Opus dei, daje się jednak rozpoznać. A to pojawiają się indywidua które zabierają swe dzieci z przedszkoli z dziećmi z niepełnych rodzin (Jezus wszak powiedział iż przyjmując do domu osierocone dziecko, Jego się przyjmuje, a nie jakiś bestialski kawałek ciasta z mąki mającego w wyniku magicznego rytuału stać się ciałem człowieka w wyniku czego popełniony zostałby symboliczny kanibalizm) - gdyby choć jeden chrześcijanin w tym rządzie przyjął osierocone dzieci znaczyłoby że jeden przyjął Chrystusa pod swój dach... Niestety, szatańskie podnóżki, sekciarze w rodzaju Terlikowskich Jezusem napchanych mają pełne gęby i wołają, o wołają... Ale w mych oczach już są martwi. Piekielne narzędzia babilońskiej kurwy - dziewicy - nazywanej Maryją, a która z MATKĄ Jezusa nie ma nic wspólnego, więcej wszak w niej z bóstwa WooDoo (Erzulie) czczonego z wykorzystaniem obrazków z Izajaszowego wyobrażenia nierządnicy babilonu. No ale iluż mamy wśród kleru wiernych prorokom którzy niekoniecznie wyznawali to samo co Jezus?

Któż tak potrafi upokorzyć Jezusa jak kler?
Jezusa, który rozbijał posążki w świątyniach i nie był najłagodniejszy słowem wobec trzymających nosy w piśmie faryzeuszy, symbolicznie podchodzących do wiary mojżeszowej.

PS. Testowy tekst który umieściłem na wordpressie - oficjalny nie przyjmuje cssów w wersji darmowej, blog.pl ma zaś taką zadyszkę, że ograniczę się do bloggera.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz