poniedziałek, 30 września 2013

Opcja 0

Wierzący iż Bóg ma jakieś plany, oraz że ich życiem kieruje jakaś siła muszą założyć że wolna wola człowieka to mit. Wszak cokolwiek by nie ustalało dla niego losów czy historii byłoby sprzeczne z samą istotą wolnej woli - i to nie na zasadzie wyłamujących się jednostek z raz ustalonych scenariuszy. Bo scenariusze wcale nie muszą być realizowane przez określonych aktorów - czasem wystarczy marna trupa by rzeczy zaczęły przejawiać określony, często niezbyt korzystny dla ogółu - bieg rzeczy.
Manipulacje ludźmi bywają rozmaite. Czasem mają na celu i w założeniu wywołać całkowite wyniszczenie określonej nacji lub wyznawców określonych religii. Dla niektórych byłby to rzeczywisty koniec świata, jednakowoż dla tych, którzy zazwyczaj przeżywają byłoby to nieszczęście które spada na - innych. A jeśli do tego wierzacych w coś innego byłoby to określone jako "boska kara". Tyle, że z Bogiem nie mająca nic wspólnego.
Co mogłoby w dzisiejszym świecie - albo raczej za kilkadziesiąt lat, gdy islam zwycięży Europę nie militarnie czy z udziałem żywych bomb, a za pomocą prostego przyrostu naturalnego - doprowadzić do "przewidywanego", a raczej wymyślanego na bieżąco pod wpływem innego demoniszcza bawiącego się w scenariusze rpg (bo jeśli Bóg miałby określać plany i tworzyć role dla ludzi to byłby graczem rpg (jako żywy Bóg) względnie mistrzem gry (określający scenariusze cudzych losów), co jak bodajże twierdzi katolicki kler oznacza że jest pod wpływem szatana bo wszak gdyby nie był to byłby za wolną wolą człowieka ;] ) np. wymordowania katolickiego kleru i jego wiernych fanów?
Biblia. A jak? Gdyby na ten przykład udowodniono że fragmenty zostały przekłamane przez kler i to nie tylko pseudochrześcijański. Również przez Żydów i to wiele wiele wiele wieków przed tym niż ktoś pomyślał o Chrystusie. Kler, któremu hojnie płacono za dopasowywanie zasad nauczania, czy pismo uznawane za święte pod potrzeby lokalnych władyków. Udowodniono za pomocą sumy kontrolnej wersów przekazywanych przez "duchy" ludziom. Matematycznego kodu dzięki któremu można by poznać co jest a co nie jest prawdą. Prawdą w ujęciu faktycznego przekazania określonych treści. Niekoniecznie prawdziwych.
Oczywiście zakładając że Islam w tej chwili trzyma się oryginalnej wersji zapewne suma kontrolna wypadałaby o wiele lepiej niż w przypadku pisma w którym pewien król opłacał świątynie 666 talentami złota. Niekoniecznie z rodu Dawida, jednakowoż, kto by się dziś spierał o to z kapłanami. Względnie ileż to talentów złota humorystycznie można by zliczyć gdyby określić sumę którą przekazał niejaki cesarz Konstantyn klerowi niby chrześcijańskiemu za przyjęcie określonych założeń religijnych?
To bynajmniej nie jest nowy pomysł. Kler katolicki miał wiele powodów by palić wszelkie biblie i mordować osoby które umiały je czytać w przeszłości. Oczywiście łamiąc tym samym wszelkie przykazania Jezusowe i trzymając się faryzejskiej nauki pisma. A nie jego ducha. Coś jak litery i ducha prawa biblii, którego każdy protestancki czy katolicki inkwizytor skazujący ludzi na tortury był najwyraźniej całkowicie pozbawiony. Wszak do zrozumienia by być dobrym dla innych nie trzeba stosów i wielu lat studiów teologicznych.
Gdyby istniał kod który potrafiłby bez wątpliwości pokazać fałsz kapłanów określonej religii - bez względu na to, czy faktycznie by wierzyli swoim poprzednikom i jacy by nie byli w rzeczywistości, jakimż objawieniem i tryumfem ich adwersarzy byłoby gdyby okazało się, że od wieków, ba tysiącleci - zwyczajnie łżą. I jaki cudowny, objawiony, boski wręcz powód do mordów "niewiernych".
Czyż fanatyzm nie jest zły? Zważywszy na to że każdą z tych ksiąg, które dotyczyłyby kody weryfikujące dyktował w mniejszym lub większym stopniu - jakiś "duch". Planujący, wymyślający scenariusze wręcz ponadczasowe, realizowane przez jego ofiary. Mordujące się nawzajem i łamiące tym samym podstawowe zasady - w tym "nie morduj".
Oczywiście można by się pokusić o zastosowanie podobnych zasad rozkodowywania pisma jak w przypadku tzw. "enochiańskich tablic" w których po rozkodowaniu można znaleźć nieco imion "standardowych" goeckich demonów, czy bytów uznawanych za bóstwa czy bogów, jednakowoż jak mi się wydaje alfabet łaciński nie zawiera tych wszystkich możliwości wartości liczbowych które pojawiają się w alfabecie hebrajskim. Dlatego tak sobie tylko gdybam...
Jednakowoż gdyby komuś jednak udało się dojść do sumy kontrolnej to powinien pamiętać, że jabłuszko z drzewa poznania i wiara w słowa różnych bytów może spowodować dosyć szybkie wygnanie z dotychczasowego raju na rzecz obszarów objętych morderczą wojną fanatyków, dla których ważniejsze jest słowo ducha niż życie człowieka. Wojny w której różne byty podające się za "anioły" (tylko - tu taki mały kruczek - jakiego boga?) zbierałyby krew zarżniętych ofiar.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz