Jezus odmawiał szatanowi gdy ten mu proponował władzę nad krajami (królestwami), gdyż rozumiał konsekwencje podejmowania decyzji za innych. Nie mówiąc już o tym, że szatan nigdy nie miał prawa czegokolwiek ofiarowywać człowiekowi, ani od niego wymagać, zwłaszcza na planecie otrzymanej od Stwórcy, będącej kolebką ludzi - rodziny Adama.
Zwykły kłamca gdy kogoś oszuka może poprosić o wybaczenie osobę którą okłamał. Kłamca u władzy oszukuje wielu, czasem wszystkich, wykorzystując swoją władzę dla korzyści własnej lub bliskiej mu garstki osób - w porównaniu z wykorzystywaną większością.
Poseł który nie spełnia obietnic wyborczych, nie pracuje by je spełnić i nie działa aktywnie by je spełnić jest kłamcą, oszustem i wymaga odpowiedniego osądu. Jeśli uzyskuje korzyści np. w ramach poparcia w przyszłości na wysokopłatne stanowiska za określone ustawy, lub uniki prawne, względnie zaciąganie długów wśród państw które mają później gwarantować odpowiednie stanowiska takiej osobie, to jest to zdrada narodowa kwalifikująca się nie tylko pod trybunał stanu ale także pozbawienie wszelkich praw obywatelskich do końca życia.
W chrześcijaństwie (nie mylić z katolicyzmem) wybaczyć mogły tylko ofiary swojemu winnemu, po tym jak winny przyszedł do ofiary i poprosił o wybaczenie. Jeśli ofiara była chrześcijaninem, to jak uczył Jezus powinna mu wybaczyć. Ale nie musi.
Poseł będący oszustem, doprowadzający do zwiększania np. deficytu budżetowego elementarnymi brakami względem swojego wychowania obywatelskiego (traktowanie wyborców "z góry" nie oznacza że nie ma się tego samego punktu siedzenia pełzającego robactwa jak większość podających się za bogów duchów, których pełzanie w szlamie polityki porównywane do ruchów węża jest uwłaczające dla tego biednego zwierzęcia) czyli zrozumienia swojej służalczej roli względem wyborców, jak również brakami w liczeniu wywodzącymi się zapewne jeszcze ze szkoły podstawowej gdzie zamiast uczyć się liczyć, dbał głównie o swój zewnętrzny wizerunek i odpowiednie znajomości - nie jest raczej w korzystnej sytuacji z punktu widzenia wszelkich "sądów ostatecznych".
Wyobraźmy sobie, że taki poseł musi przeprosić osobiście każdą ofiarę którą oszukał i uzyskać od niej wybaczenie, względnie zapracować na to by mu wybaczyły (i doprowadzić do tego by ofiara wybaczyła, czyli została albo chrześcijaninem względnie buddystą choć ci ostatni z biegiem czasu względem głoszonych nauk są jeszcze dalej od swego protoplasty niż pedofile podający się za arcybiskupów wśród katolików).
Wybaczyć musiałaby ofiara - nie Bóg, nie Jezus, nawet nie jakiś duch podający się za anioła czy bóstwo, nie jakiś klecha dla którego liczy się głównie to, co dostanie na tacę czy odpowiednie fundusze za poparcie takiego czy innego posła ze swojej mównicy i rzecz jasna uprawiający odpowiednia politykę swojego suwerena któremu musi być bezwarunkowo posłuszny (musząc bezwarunkowo łamać nawet przykazania dawane przez Jezusa swoim uczniom) - ale ten któremu zawinił. Każdemu z osobna.
No i czy Jezus nie postąpił sprytnie nie garnąć się do polityki czy kapłańskiego osądzania ludzi i określania taryfy - tyle za to przewinienie, tyle za tamto? Przecież stwierdził - nie sądźcie to nie będziecie sądzeni, a jak ktoś przyjdzie osobiście, to powinno się mu wybaczyć.
To takie cudowne rozwiązanie dla każdego widzącego świat przez różowe okulary, cieszącego się z towarzystwa duszków - Kacperków, uczciwych polityków i prawa do wolnej wypowiedzi i kończącego na palach, krzyżach, stosach względnie - ciupie i w łańcuchach jeśli nie szafocie w innych czasach lub miejscach.
Oczywiście te różowe okulary to drobna przesada, bo tkwi w tym mały kruczek. Otóż trzeba być takim chrześcijaninem jakim nauczał Jezus, a nie jakim naucza kler. Jezus, który święcie wierzył że lepiej by sobie ktoś odciął to czym grzeszy nim miałby się spotkać z karą po śmierci.
Ach, ileż czasu zajmie takiemu Rostowskiemu szukanie po śmierci wszystkich oszukanych obywateli tego państwa i proszenie ich o wybaczenie za oszustwa jakich dokonuje, za braki w swoim wykształceniu... a może po prostu ma problemy ze wzrokiem? ...któremu umyka wielomiliardowe zwiększanie deficytu wspólnoty, której częścią się nie czuje, bo zrezygnował z niej na rzecz obcych państw i wspólnoty członków ich rządów z którymi czuje się lepiej niż z najbiedniejszymi, uczciwymi płatnikami podatków w Polsce, dla których tacy jak on stanowią prawo?
No i kogóż się wyśle by go pilnował aż nie wybaczy mu każda osoba?
Każda oszukana osoba...
Czy też może wystarczy odpowiednio spreparowany program nadzorczy bazujący na określonych zasadach scalających wszechświat i takie bezduszne "piekiełko" kontroli przez bardzo, bardzo, bardzo długi czas? Oparte o neuronalne siatki i pola energetyczne... No ale pstt... Jakby politycy, wojsko albo kapłani się dorwali do narzędzi władzy absolutnej to znowu trzeba by potopu, a po wiekach jakiś Owidiusz opisywałby jak to tylko naiwnych oszczędzono, którzy nie mieli bladego pojęcia o dokonaniach co poniektórych ludzi.
Niech będą przeklęci za życia posłowie za niedotrzymanie swoich obietnic, wszyscy którzy przysięgali na Boga i złamali tę przysięgę. Niech dopadnie ich to, co mnie. Podające się za Elohima demoniszcze.
Jezus zdecydowanie odradzał przysięgi. Władzy którą mógł uzyskać przez szatańskie manipulacje np. kłamstwa, w tym wyborcze, zdecydowanie się wyrzekał w trakcie kuszenia.
Czy moim drogim czytelnikom podoba się taki wyrok ostateczny?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz