Ostatnią osobą która by miała umierać za czyjeś winy byłby Chrystus. Nie po to stwierdził że jeśli czymś zgrzeszysz to masz to odciąć by umierać za bandę pedofilskich kapłanów, w tym oszukanych przez demoniszcza z takiego rodzaju jak mój. Modlitwa? Na drugi plan. Na pierwszym powinno być rozwinięcie umysłu tak by można było samodzielnie sobie poradzić z potworkami z jego rodzaju. To ciało jest świątynią, więc świątynia jest tam, gdzie jest człowiek, a nie kolejna budowla siedzących na dupie kapłanów, podających się za uczniów Chrystusa. Uczniowie Chrystusa chodzili piechotą do ludzi.
W świecie duchów panuje przekonanie o tym że potrzebne są zasługi (a przynajmniej z tego co do mnie dociera to właśnie wynika...chyba że wszystko zwali się na demoniszcze - bo tak najprościej - tyle że skoro jest jeden to co z całą tą resztą? Widocznie jest taka sama.), że trzeba zasłużyć na to żeby nie być z demoniszczem. Buddyjskie przekonania. Według Chrystusa - wystarczał chrzest, a przed potworkami z rodzaju demoniszcza mieli chronić jego uczniowie. Oczyszczać i ochraniać. Bez względu na "dobre uczynki" jak to ujął Jezus.
Niestety, jak to zwykle bywa, okazało się że kapłanatowi któremu zaczęły umykać możliwości oczyszczania w miarę upływu czasu i zaprzepaszczania słów Mesjasza oraz stosowanie się coraz bardziej wybiórczo do tego o czym mówił. Do słów kapłanów, którzy zamiast samodzielnie leczyć i oczyszczać zaczęli kazać się modlić i wybłagiwać pomoc. Tworzyć zasługi, obce prawdziwym chrześcijanom. Świadomym jak eks-kat-oprawca apostoł że całe życie jest się w stanie być pod wpływem złośliwych machinacji demoniszczy niszczących świadomość i ludzkie uczucia.
Niestety, jak to zwykle bywa, okazało się że kapłanatowi któremu zaczęły umykać możliwości oczyszczania w miarę upływu czasu i zaprzepaszczania słów Mesjasza oraz stosowanie się coraz bardziej wybiórczo do tego o czym mówił. Do słów kapłanów, którzy zamiast samodzielnie leczyć i oczyszczać zaczęli kazać się modlić i wybłagiwać pomoc. Tworzyć zasługi, obce prawdziwym chrześcijanom. Świadomym jak eks-kat-oprawca apostoł że całe życie jest się w stanie być pod wpływem złośliwych machinacji demoniszczy niszczących świadomość i ludzkie uczucia.
Handlarze zasług. Tym się stał ten duchowy, niewidzialny świat. Obcy chrześcijanom spod znaku ryby, bliski tym, którzy umieścili Chrystusa na krzyżu. Żeby nie mógł z niego zejść i cierpiał. Niczym Prometeusz przybity do skały z wydziobywanym przez sępy przy każdej mszy ciałem. Dzielenie się posiłkiem, nawet ostatnim, zmieniło znaczenie. I zmieniło się w rytuał. Obcy każdemu chrześcijańskiemu niewolnikowi sprzed setek lat. Niestety, przed Chrystusem wymadlanie pomocy też istniało. Tak jak opętujące i niszczące w różny sposób ludzi demoniszcza też. W tym "energetycznie".
I wiecie co?
W świecie gdzie podobno wybaczanie jest najważniejsze - ja nie wybaczam. I wolę się od odciąć od wrednych złośliwych demoniszczy, każdego rodzaju, w tym ludzkiego, i nie mieć z nimi nic wspólnego. Uśmiechnąć się i powiedzieć OM. Bo przyjaciół poznaje się w biedzie, a wrogów po szeptach i złośliwościach, "nożach" za plecami i w plecach. Dzięki temu wie się, że już się jest przez nich osądzonym i w zasadzie oni już z tobą też nie chcą mieć nic do czynienia.
W świecie handlarzy zasług. Względem kogoś lub czegoś.
I wiecie co?
W świecie gdzie podobno wybaczanie jest najważniejsze - ja nie wybaczam. I wolę się od odciąć od wrednych złośliwych demoniszczy, każdego rodzaju, w tym ludzkiego, i nie mieć z nimi nic wspólnego. Uśmiechnąć się i powiedzieć OM. Bo przyjaciół poznaje się w biedzie, a wrogów po szeptach i złośliwościach, "nożach" za plecami i w plecach. Dzięki temu wie się, że już się jest przez nich osądzonym i w zasadzie oni już z tobą też nie chcą mieć nic do czynienia.
W świecie handlarzy zasług. Względem kogoś lub czegoś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz