poniedziałek, 5 września 2011

Obrzezanie

Dlaczego "prawo miłości" jest drugoplanowe i wtórne na rzecz 10 przykazań?
Bo miłością da się sterować. Jak świadczy o tym wiele sekt których członkowie w finiszu wierząc swemu guru popełniali samobójstwo. Tak, bo niektórzy są w stanie w sposób kontrolowany wzbudzić miłość w drugiej osobie - mniejsza o to jak, ci co wiedzą czasem stają się zaślepionymi guru decydującymi za innych względem tego w co mają wierzyć. Miłość, odbierającą rozum w stosunku do zasad, którymi należałoby się kierować w życiu. Kierować rozumowo. Miłość, jakkolwiek piękna bywa zwodnicza.
I nie ma tu nic do rzeczy kradzież jedzenia dla swojego dziecka - bo komu się wtedy kradnie? Najwyraźniej nie komuś kto kieruje się miłością i dzieli się choćby swoim ostatnim posiłkiem, choćby na pamiątkę pewnego wydarzenia. Nie komuś kto kieruje się "nie zabijaj" w stosunku do potrzebującego. Nie względem kogoś kto nie daje nawet możliwości zarobku na to jedzenie. Kto wyrzuca z pracy i pomimo posiadanych środków nie korzysta z nich w miarę swoich możliwości pomagając na miarę potrzeb.
Miłość każe wspomóc głodujących, rozum każe dać im pracę. Uzależniając głodujących od pomocy bezpośredniej miłości, jak świadczą o tym wyniki państw afrykańskich, daje zdecydowanie negatywne efekty. Państwa w których dano możliwości pracy - te klęska głodu powoli omija. Miłość potrafi zabijać nieświadomie. Kochając swoje ofiary. Miłością nieświadomej dziewicy babilonu względem skutków swych przedsięwzięć, jadącej na smoku o wielu gadających, w tym o miłości, głowach.
Kościół który nawołuje do zwiększenia liczby potomstwa nie opróżniając wcześniej całkowicie wszystkich sierocińców nie jest kościołem chrześcijańskim. Dlaczego? Bo nie nawołuje do przyjęcia Chrystusa do swego domu. Bo nigdy nie wiadomo kim jest baranek. Może być sierotką i do tego ofiarą pedofila - księdza pedofila - który w ramach "kary" zostaje przeniesiony do innej parafii. Baranek który ma podobnoż otworzyć pieczęcie. Widocznie będzie miał/ma za co. Bo na to przyzwalają ci, którzy mianowali się nauczycielami kościoła poprzez brak odpowiedzialności przed swymi ofiarami. Taki kościół tworzy tylko nowe ofiary. Do strzyżenia i przyjmowania często wydumanych nauk. W prawdziwych wspólnotach chrześcijan sierot nie było.
Ktoś kto rozumie "nie zabijaj" rozumie też, że nieopłacalne jest głodzenie innych. Głodni ludzie wywołują rewolty jeśli tylko pojawia się ktoś kto ich prowadzi. O czym niektórzy zapominają. Tak jak ci, którzy wpatrują się w przeszłość zapominają by nie czynić obrazu tego co jest - po to by tworzyć tylko nowe i lepsze niż jest. Ale kto rozważa w dzisiejszych czasach powody przykazań na rzecz nakazów i katechizmu oddalonego od podstaw religii, która ma się czelność zwać się chrześcijańską. Gdzie są te interpretacje pisma ludzi o których mówili i pisali uczniowie Chrystusa? Gdzie są te talenty? Wybite z głowy przez "nieomylnych"? Gdyby byli nieomylni nie byłoby interpretacji tylko wykładnik. Wykładnik sekciarskiego guru. Człowiek bywa omylny. Bo jest człowiekiem. Bez względu na stanowisko jakie piastuje. A konsekwencje zbyt często wybaczanych błędów bywają tragiczne - dla wszystkich zainteresowanych.
W dzisiejszych czasach gdy powie się księdzu, że duch z którym się rozmawia przedstawia się jako "Elohim" (co nawiasem mówiąc oznacza według ewangelii że ksiądz rozmawia osobiście z "barankiem") można co najwyżej liczyć na wzywanie "matki boskiej" i egzorcyzmy. Na Jasnej Górze. Niestety podejrzewam że takich wypadków było już więcej i za każdym razem smok pożerał swoją ofiarę. Bo nie była najwyraźniej wystarczająco naszpikowana "siarką". Tylko żywiła się słowami o miłości Pana (co także jest co najmniej dwuznaczne). Co zabawne, całą tę sytuację rozumie tylko piszący te słowa. Wszak kto powiedział że jest i był tylko jeden "baranek" na tym świecie który rozmawiał lub rozmawia z przedstawiającym się jako "Elohim" duch?
Struktury nauczycielskie powinny świecić przykładem, a tego niestety nie można powiedzieć o wielu członkach kleru. Nie mówiąc że poglądy jakie reprezentują często mają się nijak do nauk głoszonych przez Chrystusa. Siebie także bym nie stawiał za wzór - zdecydowanie za dużo siarczystej magii było w mym życiu. Ale wszak człowiek bywa omylny. Bez względu na to, kim jest. Kwestią natomiast drażliwą jest to, kiedy popełnia błędy świadomie, a kiedy nie. I co jest błędem. Ewangeliczna świadomość czegoś co niektórzy nazywali "świadomością grzechu".
Świadomością robienia czegoś co jest w zasadzie przeciwne mojemu własnemu ja.
Przeciwne czemuś co kochałem. Przeciwko temu co zostało uznane za normalność.
I co ze mnie zostało?
Świr. Piszący o duchach i własnej rzeczywistości, którą niektórzy by uznali za wyssaną z palca lub za efekt działania alkoholu lub zbytniego nadużywania halucynogennych roślin i grzybów.
O tempora, o mores...
Prawo miłości jest drugorzędne względem rzeczywistości w której niejaka Doda czy Nergal dzięki miłości fanów są na topie, a zrozumienie dlaczego w ogóle mogli się wybić trzeba szukać w konsekwencjach braku walki z kłamstwem wśród mieniących się nauczycielami. Kłamstwem, które ma i miało szerokie spektrum działania. Walki, która nie polegała na doprowadzaniu do zrozumienia przez niepokornych, tylko na niszczeniu, zabijaniu, wyklinaniu, paleniu itd. Walki, która miała odbywać się na słowa wśród sporów interpretacyjnych, bez łamania m.in. "nie zabijaj". Czemuż się dziwić, że lekceważenie własnych podstawowych zasad po latach zebrało taki a nie inny plon?
Kochajcie swych nieprzyjaciół, jeśli potraficie. Bo tą miłością, jeśli jesteście mądrzy, będziecie potrafili sterować zakochanymi. Jak tarotowy diabeł wiążący miłością nieświadomych kochanków, niczym szatan podający Ewie jabłko i skazujący na łańcuchy świadomości co jest czym. Jak guru sekty który nakazuje zabić się swemu wyznawcy w imię miłości i wiary. Jak diabeł będziecie się uśmiechać i ferować wyroki co jest słuszne, a co nie, tworzyć reguły, karać i nagradzać sobie wiernych. 10 przykazań skazując na zapomnienie w imię katechizmu, wykładni, jedynej i "nieomylnej". Zrozumienie i naukę myślenia prowadzącą do zrozumienia pozostawiając daleko w tyle w imię nowych encyklik czy też "szatańskich biblii". Uśmiechający się diabeł z czaszką martwego barana nad głową, głową martwego Amona. A może z krzyżem z figurką Chrystusa, nazywanego barankiem? Uśmiechający się i gładzący po główkach dzieci, podczas gdy jego podwładni robią sobie dobrze ich kosztem. Uśmiechający się i zapominający że kościół to ogół wiernych, a nie tylko on i podwładni mu kapłani. Uśmiechający się, bo tę naukę trzyma zamkniętą w kluczach Alfa i Omegi - pisma które wykłada on i jego uczniowie. W papieskich kluczach które najwyraźniej ma nie tylko on.
Jeśli masz miłość w sercu obrzezaj je, by nie dopuścić by uczucia kierowały twym osądem i działały wbrew dekalogowi.
Na drodze ku oświeceniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz