niedziela, 11 września 2011

Rocznica

Bóg którego nie ma... ?
Najwyraźniej boga o jakim każą się uczyć nie istnieje. Nie ma miłosiernego, sprawiedliwego ojczulka. Są tylko byty które każą w niego wierzyć, ofiarom swoich działań, ofiarom wykorzystywanym i dręczonym przez wiele lat, doprowadzanym do tego, co niektórzy nazwaliby poniżeniem. Nie ma takiego boga, który by tego pilnował. Nie ma, natomiast są tylko chętne do ferowania wyroków byty, dla których doprowadzanie do chorób i tresowanie swoich "podopiecznych" nie jest niczym złym - dla nich to tylko kolejna zabawa. Bo demoniszcza dalej działają, niszcząc życia ludzi którzy nie wierzą w iluzję boga rozsiewaną przez służalcze kleryckie podnóżki. Gdyby faktycznie istniał jakikolwiek raj, zabawy potworów, które niektórzy nazywają aniołami, które od czasu do czasu podają się za upadłe, a od czasu do czasu za święte - i to w większości, nie jednostkowo - byłyby niemożliwe. Bo takie demoniszcza już dawno by zniszczono, inaczej ujmując "pochonąłby ich piekielny ogień", a w zasadzie wystarczyłoby rozerwanie ich struktur na drobne szczątki.
Dobra nie ma. Zła nie ma. Jest tylko wykorzystywanie innych przez drugich. Hierarchia, którą tak sobie ukochał kler. Widać wziął przykład z potworów które uważa za anioły. Ze swojego bożka - gwiezdnowojennego imperatora - pozostawiając faktyczną religię Chrystusa na łaskę panków i szlachetków, podających się za lepszych od innych.
I tak można być latami pod obserwacją "aniołków" i nie zaznać uzdrowienia, bo to nie jest cel istnienia tego typu bytów. Ich celem jest utrzymanie władzy. Jeśli zaczniesz błagać o łaskę - o wtedy po długim czasie i jeśli jest to w ich aktualnym interesie, związanych z utrzymaniem własnej pozycji to wtedy ci pomogą, byś sławił ich imię. Nie za nic. Za nic, to może uzdrowi cię święty. Anioł tak nawiasem mówiąc to posłaniec, i nic poza tym. Obserwujące byty tak naprawdę z mianem posłańców nie mają nic wspólnego. To samo wszelkie gadające demoniszcza, przekazujące jakiekolwiek treści.
I można umierać latami, być otepiały po ich działaniach, które niszczą mądrość. Mądrość, która nie odpowiada komuś, kto woli władać posłusznymi głupcami. Mądrość której się obawia. Mądrość, której nie chce, poza jej iluzją w ograniczonych ramach posłuszeństwa religijnego.
Posłuszeństwa? Jakiego posłuszeństwa?
Od dzieciństwa coś, demoniszcze, rozmawiało ze mną, wykorzystywało i niszczyło wspomnienia, pozostawiając mrok i wpływ oddalający od ludzi. Słysząc jak przed innymi podawało później opisy mych słów lub czynów jakoś nie dawało się zauważyć, by przed tym wspominało o swoim udziale w tym co się działo. Nie miało wszak problemu chwalić się swym "zwierzątkiem" gdy leżałem chory, po czym doprowadziło do "uwolnienia", by następnie zaraz wpłynąć na umysł niszczony całe życie, i doprowadzić do ponownego doprowadzenia do "zagęszczenia" pola wokół ciała, a następnie stałego, przez kilkadziesiąt miesięcy, ocierania się cząsteczek o tkankę nerwową, pod okiem obserwujących bytów.
Nie ma miłosiernego i dobrego boga w takim ujęciu o jakim mówi kler.
Jedyny jaki może istnieć to Bóg w ujęciu kabały. Bo ten gadający i wyniszczający mędrców i ludzi to osobiście "szatan", wolący i podtrzymujący struktury hierarchiczne w celu utrzymywania swej władzy.
Co pozostało po zniszczeniu mędrców? Kler. Rządzący się prawami, które mają się nijak do zasad Chrystusa. Kler, który dziś nie potrafi ani oczyszczać, ani porządnie odpętywać ludzi. Kler. Bo mędrców wykończył, podający się za "pana" szatan, którego kwestie z lubością cytowali apostołowie. Szatan, który nie ma nic przeciwko powielaniu struktur i trzymania władzy wśród wyznawców "Kościoła Szatana", czy "lucyferystów", którzy tak naprawdę nie mają pojęcia ani o buncie, ani o Lucyferze, co najwyżej znają baśnie na jego temat. Bo bunt przeciwko władzy to nie podstawianie pyszczka pod kolejnego kapłańskiego fajfusa jak to chciał niejaki A. Sz. La Vey. I nie chodzi tu też o anarchię, tylko o władzę wspólnoty, bez równiejszych od innych. Taką chrześcijańską wspólnotę.
I pomyśleć że 10 lat temu zapisywałem się do ŚKF.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz