czwartek, 15 września 2011

Pieczęć

Sigillum Dei AEmeth - choć bardziej to pieczęć wierzeń na temat prawdy
System który w opisie niektórych jest systemem reprezentującym uniwersum, jest systemem który oddaje w swych założeniach uniwersum organizmu człowieka. I w takim znaczeniu należy rozpatrywać wszystko, co się z nim wiąże.
Mowa rzecz jasna o tzw. "systemie enochiańskim", który, choć raczej jest to odosobnione zdanie, ma się nijak do tez prezentowanych przez obecną większość jego zwolennników, z oszukanymi wielbicielami tzw. "Bibili szatana" La Veya na czele, kojarzącymi tylko jego niemrawą twórczość związaną z ukryciem tajemnicy oryginalnych kluczy przekazanych przez Dee i Kelleya przed zwolennikami opcji przeciwnej zamierzeniu ich twórcy. Czyli wszelkiej maści "szatanistami". System enochiański, o którym zaś pisał Crowley w Liber LXXXIV, a który, jak wydawało mu się zapewne miał dawać władzę nad światem, również nie jest tym do czego cały ten system, sprawdzających zdolności analityczne, wiedzę i umiejętności, oraz podejście do rzeczywistości przez testującego "choronzona", który stanowi wg mnie swoistą równoważnię, dla oczekiwanych celów - im bardziej odległych od istoty i celu powstania "zewów", tym bardziej negatywnie ustosunkowany do osoby z nich korzystających i tworzący coraz to nowe przeszkody na drodze jej życia. Do zablokowania światła naczyń włosowatych i otępienia jak u Crowleya włącznie, lub do śmierci jak u La Veya na zapalenie płuc. Choronzon, jest tu punktem równoważącym cele i efekty działań na uniwersum żywego organizmu. Nie cudzego, lecz własnego.
Uniwersum które w tzw. "sigillum dei aemeth" wskazuje jak odległe jest ono od prawdy, a jak ma się realnie do wiedzy i wierzeń XVII wiecznego społeczeństwa.
Jednym z kluczy do rozwiązania jest imię Galen na obrzeżu pieczęci. Autorytet medyczny przez wiele wieków, pomimo popełnionych błędów i nieprawdziwości stawianych przez siebie tez, stanowił punkt, wokół obracała się cała ówczesna wiedza "medycyny zachodniej". Wiedza i wiara w jego słowa. Wiara, stanowiąca element czegoś, co nazwalibyśmy dziś zaprogramowanym polem egregora, utrzymującym tę wiarę i działającym na umysły osób pod jego wpływem. Wiary, która działała w świecie zdominowanym przez swoiste pojmowanie chrześcijaństwa - łącznie z przedefiniowaniem niedzieli jako siódmego dnia (czyli jawnym łgarstwem), co w pieczęci jest zobrazowane przez zmianę kolejności "aniołów" rządzących - jak chcą opracowania magiczne - danymi dniami tygodnia (48 liter + krzyż wewnątrz okalających 40 liter to wszak kolejno Zaphkiel, Zadkiel, Cumael, Raphael, Haniel, Michael, Gabriel - czyta się co określoną liczbę liter ;) ). Zatem w obrębie "chrześcijańskiego" pola, zestaw informacji, w połączeniu ze znaczeniem symbolicznym figur i liczb, reprezentował uniwersum - człowieka, którego formować można równie łatwo - jak wosk, z którego miała być wykonana pieczęć.
Uniwersum zarówno ciała jak i umysłu, w obrębie którego "choronzon" potrafi wywoływać "efekty specjalne" w postaci np. widocznych piorunów z jasnego nieba, grzmotów etc. przy obiektywnym dla pozostałych ludzi braku wydarzeń godnych wzmianki. Choronzon jest tu elementem, w pewnym sensie, osądzającym zachowania i zadającym bodźce w celu obserwacji efektów zachowań osoby korzystającej z zewów. Jeśli jesteś nerwowym człowiekiem to lepiej z nich nie korzystaj, bo zestaw który na tobie zostanie wypróbowany jest związany z pełną gamą tego, co może zaserwować wierzący w percepcję mózg, oraz efektami jakie może mieć ta wiara (łącznie z percepcją podgryzających robali na własnym ciele i radosnej "energetycznej kulki" - choronzona udającego aniołka i prowadzącego do pastora na niedzielną mszę). Efekty dramatyczne w postaci burz które da się wszak wywołać nawet bez metod opisywanych przez dr Reicha w ramach eksperymentów z orgonem (które to metody zostały opisane w książkach które "demokratyczne" USA nakazały oficjalnie spalić - co następnie uczyniono w latach 50-tych ubiegłego stulecia), nie należy zatem się nimi specjalnie przejmować bo skoro da się sterować pewnymi zjawiskami, to znaczy że niektóre byty wykorzystują je właśnie do straszenia, w celu zachowania kontroli - niezależnie od efektów psychologicznych relatywnej percepcji "rzeczywistości magicznej".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz