poniedziałek, 24 października 2011

Bestia

Czy 666 jest liczbą człowieka? A może liczbą dwóch 333 która jest jak chciał niejaki Crowley liczbą Choronzona, złośliwego szatana który pojawił się w ramach "enochiańskiej magii"?
Czy ktoś kto zniszczyłby cały świat byłby bestią? Według Apokalipsy świat zostanie zniszczony w wyniku otwarcia pieczęci przez "baranka", czy zatem "baranek" ma się okazać apokaliptyczną bestią? A może w ogólności chodzi tu o "chrześcijan" otwierających sobie dostęp do "zakazanej" wiedzy, co nie spodobałoby się kontroli bytów, które w rezultacie, chroniąc swoje własne "astralne" tyłki, doprowadziłyby albo do kolejnego potopu, albo kataklizmu, po którym niczym u Owidiusza w "Metamorfozach", trzeba by odtwarzać ludzi, przy okazji odpowiedzialność zrzucając na jakąś biedną ludzką ofiarę, a swoje działania pokazując jako "boską karę" - a Stwórca musiałby skończyć swój sobotni odpoczynek i zacząć nowy tydzień pracy?
Czy zatem 666 jest liczbą człowieka czy liczbą dwóch jednocześnie działających istot dążących do władzy, które chcą posłużyć się ludźmi? Dwóch szatanów posługujących się antynomiami przeciwko sobie, a figurkami na ich "szachownicy" są ludzie w świecie Stwórcy, świecie reguł fizyki.
Czy Apokalipsę dyktował Chrystus, czy też coś co się za niego podawało? Chrystus, który raczej magią się nie interesował i nakazywał nadstawiać drugiego policzka miałby zniszczyć Świat? Baranek miałby zniszczyć świat? Dekalog zakazuje mordowania, islamiści, przynajmniej niektórzy, również potrafili we wszystkim dostrzec Boga, skąd więc zatem odezwy do "mordowania" niewiernych? Czyżby Mahometowi chodziło o wrzucanie "duchów" namawiających do łamania m.in. zakazu zabijania w płomienie? Wszak jeśli tak bardzo pragną mordu, to powinny same go odczuć. Oko za oko - ząb za ząb. Ludzie wszak bywają słabi i omylni, a Iblis potrafi namieszać w głowach, nawet w głowach osób uznawanych za "świętych" - jak uczy historia osób uznawanych za święte w kościele katolickim. A wszak kwestia interpretacji słów działających pod wpływem duchów musi mieć jakiś określony wyznacznik - korzystny dla ludzi lub wręcz przeciwnie. A ziemia wszak została przez Stwórcę oddana ludziom a nie jakimś "duszkom Kacperkom o mentalności lucyferycznych iblisów".
Kto pierwszy zaczął numerować ludzi? Czy księgi indeksów kościelnych zawierają jakieś numery identyfikujące ludzi? Czy państwa nadają numery ludziom? Kto potrzebuje historii postępków i archiwum numerowanych działań na listach? Logowania wycinków działań, przypadków i historii nie opisujących człowieka, tylko jego czasem błędne działania, przechowując często w nieskończoność to co mogło zostać już dawno wybaczone. Co to za numery w Apokalipsie?
Czy człowiek potrafi być bestią? Istnieje to prawdopodobieństwo że potrafi, sztuka w tym by zmniejszać prawdopodobieństwo zaistnienia sytuacji w której mógłby nią być, przez stopniowy proces wychowawczy.
Proces oparty o nauki, które oświecają pod wpływem "ducha", bywają dobre i złe, niczym kęsy jabłka z drzewa poznania dobrego i złego, a w końcu prowadzą do pożerania samego siebie przez istotę samych nauk. Uroboros czy myśli o czymś poza pożeraniem swego ogona?
Np. o ludziach którzy się w niego wpatrują? Jak i czy nauki "pożarły" Chrystusa, Mahometa i poprzedników oraz nastepców? Jabłuszko z drzewa poznania dobrego i złego i duch który wywołuje religijne obsesje pseudonauk odciągających od podstaw. W przypadku Biblii - postawy Abla którego ożywia Stwórca, "ojciec" Adama, na której wzoruje się Chrystus, a w przypadku tzw. chrześcijaństwa nauk dręczonych przez "diabły" świętych którzy tworzyli nowe religijne iluzje będąc często naprawdę omylnymi zwłaszcza jeśli np. chodzi o to jak wygląda Ziemia, odciągając od prawdy, naukowej prawdy nieskażonej chęcią zdobywania funduszy i stanowisk, kultem Mamony - religią naprawdę starą, a nielicującą z godnością prawdziwego naukowca.
Odciągając od prawd na temat tego, jak właściwie wygląda "szatan" pod względem fizyki świata Stwórcy - ośmieszając i niszcząc naukowców którzy byliby w stanie odkryć metody badawcze i technikę pozwalającą udowodnić że szatan istnieje, że nie ma nic wspólnego z Bogiem (w kwestii Boga pozostaje kwestia pudełka z kotem Schrodingera), i że głównym motorem jego postępowania jest tworzenie nowych religijnych nauk w celu zabawy w swoje gierki i scenariusze rpg kosztem dręczonych i opętywanych ludzi. Zamieniając naukowców w magów, alchemików... "pożerających" swoje własne życie na rzecz poznawania nowych prawd i wierzeń na temat prawdy.
Czy duch kusi kobiecą naturę człowieka? Hmm. Może o tym kiedy indziej.
Chrystus zatem z mojego punktu widzenia wziął przykład z Abla. Pominął kwestię Mojżesza, przy czym stosował się do przekazanych przez niego praw z założeniem, że nie powinien działać jak Kain czyli m.in. nie powinien nikogo zabijać, pomimo tego co nakazywało prawo Mojżeszowe. To się nazywa bunt przeciwko tradycji i "nakazom boga" przy dochowywaniu wierności dekalogowi. Czy jednak tak do końca? Hmm. Następnie przekazał mnóstwo nauk, leczył ludzi, oczyszczał, wyganiał złe duchy etc. zapoczątkował niby to nową erę. Oświecał i nauczał. Przyniósł światło nadziei wyzwolenia się z okowów szatańskich podstępów i nakazów mordów, a co w rezultacie otrzymał? Kler żydowski posłuszny nakazom zasadom zabijania potępił go i wyklął oraz skazał na śmierć.
A kolejny kler zaczął wyznawać krzyże, posążki, obrazki, duchy ludzi, Maryję zapominając poniekąd o Stwórcy, rodzinie Adama, Ablu, Kainie i powodach dla których Chrystus nauczał co nauczał, oraz o tym, że Abel nie zabijał, dzięki czemu Stwórca go ożywił.
Niestety szatan działał skutecznie wpływając na jednostki tak, by utworzyły ponownie klerykalną strukturę hierarchiczną, zamiast uczniów wychodzących do ludzi. W strukturze hierarchicznej zaś wystarczy jeden błąd na górze, by przez setki lat doły cierpiały z jego powodu. Działając na ludzi tak, by tworzyli sekty skupione wokół pojedynczych osób i powielały ich błędy i zamiast usuwać przeszkody, tworzyli nowe kłody na oczach swoich wyznawców. Swoich, a nie wyznawców Chrystusa. Swoich, którym nakazywano mordować "za wiarę" zamiast przyjmować cios w policzek, swoich, którym nakazano czcić śmierć na krzyżu, bronić materialnego krzyża zamiast jego nauki. Swoich, przed którymi ukrywano treści pisma, zabijano za jego posiadanie, ukrywano znaczenie w imię zachowania własnych interesów i władzy. Do czasu, gdy już niemalże całkowicie zapomniano dlaczego, do czasu aż indoktrynowani przez lata w seminariach przestali myśleć na rzecz bezkrytycznej wiary w hierarchię która nie wypełnia już praktycznie ani jednego polecenia Chrystusa, pozostawiając sobie tylko symbolikę i magiczne rytuały mające zrobić wrażenie na naiwnych ludziach.
Żaden uczeń Chrystusa nie ma prawa posiadać ani kawałka ziemi, bo ich królestwo nie jest z tego świata. Każdy który pragnie majątku oddaje hołd mamonie. Dla takich nie ma miejsca w królestwie niebieskim. Miejsce uczniów Chrystusa jest przy ludziach a nie w budowlach.
Tako, moi drodzy czytelnicy, rzecze wam zodiakalny wąż, który stwierdził że w tej erze wodnika trzeba by zadbać o rybki w stawie oraz o jakość wód w których pływają.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz