wtorek, 25 października 2011

Świnia 2

Ostatnim razem pisząc na temat świni doszedłem do wniosku że należy uznać że nikt całej świni nie spożył. I niestety, stwierdzam że to był błąd. Fakty wszak mówią same za siebie, nawet jeśli nie chodzi o kwestie kabalistyczno - pojęciowe. Fakty mówią o RNA pokarmów w krwioobiegu. RNA, które sobie działa, wpływając na strukturę ciała, a czasem na umysł. RNA zachowujące czasem drgania ze spożytych organizmów.
Weźmy sobie hipotetyczną rasę "istot świetlistych" których struktura bazuje w oparciu o pewne, hmm, "pole", które zaczynają konsumować coś ziemskiego. Jak na ich strukturę wpłynęłyby jakieś, hmm, obce struktury? Czy upodobniliby się do spożywanych zwierząt? Czy swoisty genom nie uległby zmianie pod wpływem narażania na długotrałe oddziaływanie np. RNA zawartego w wieprzowince? Czy co pewien czas okazywałoby się że ten genom ulega coraz bardziej, a życie staje się coraz krótsze i bardziej zbliżone do długości życia zwierzaków mieszkających na tej planecie, po przejęciu właściwości RNA? No a kto chciałby żyć niczym świnka w chlewiku? Matuzalem? No ale może właściwego jedzonka - nie było i nie było wyboru i te tysiące lat życia ulegały skróceniu? No wyobraźmy sobie że teoretyczne urządzenia do "materializacji" jedzonka by się zepsuły, względnie źródło energii by się skończyło - i co wtedy? Świnki? Powolne wymieranie? Zaszczepienie w lokalnych istotach "ciała niebiańskiego"? Ewolucja a może i deewolucja lokalna po tym jak już się stwierdziło że "ekspedycji ratunkowej" nie będzie? Ale to taka hipotetyczna sutuacja zakładająca sferę rozrywkową w oparciu o socjotechnikę i działania na ewoluowanych istotach. Które co parę tysięcy lat były "resetowane" po utracie jakiejś kolejnej części swojego pierwowzoru. Oczywiście względem niektórych "wybrańców" zastosowano zakaz stosowania pożywienia które mogłoby w sposób negatywny wpłynąć na ich życie, względnie degenerację genomu lub wpłynąć na gonady rozmnażających się istot, by istotnie skrócić ich życie na przestrzeni wieków lub tysiącleci względnie wpłynąć np. na zdolności umysłowe kreowanych przez specyficzną socjotechnikę i zabawy rpg - ludzi. No a ileż razy można odtwarzać z kamieni - jak w "Metamorfozach" czy nawet z gliny - pierwowzór? Zwłaszcza jeśli się zapomina jak wyglądał początkowy układ cząsteczek i kolejne eksperymenty nie dają sensownych odpowiedzi na populacji która odżywia się inaczej niż konkretnie wybrana pula?
Tak czy inaczej co hipotetycznie mogłoby wywołać RNA wieprzowinki? Wszystkożerność? Chrumkanie? Co by to nie było, jeśli się ktoś dowie, to proszę o informacje, moi drodzy czytelnicy. Bo w sumie to nie wiadomo czy dla populacji korzystne jest RNA z wieprzowinki czy może wręcz przeciwnie. I jak na działanie mózgu może działać RNA drobiu? Może faktycznie przejść na całkowity wegetarianizm? Zważywszy na to, że i tak procent mięsa w mięsie ostatnimi czasy spadł kosztem wzrostu cen i sporej podaży. Ach gdzież te czasy w których mięso było 100% mięsem, szynka 100% szynką, a kiełbasa 100% kiełbasą w cenach i jakości którym odpowiadały. Teraz to nawet badań na populacji nie trzeba robić jak się wie jakie skutki mają chemikalia dodawane do pożywienia. Wiecie jakie to paskudne uczucie jak męczysz się setki lat nad znalezieniem sposobu na rozwój z określonym koszernym jedzonkiem, ograniczeniem czynników mogących powodować niszczenie genomu a tu szast prast ktoś dla kasy wymyśla że dodawanie sztucznych składników może poprawić jakość (!) pożywienia... Jeszcze konkurencja doprowadza do wyniszczenia badanej populacji próbując na chybcika uzyskać odpowiedzi nad którymi się pracuje od tysiącleci, tysiącleci w czasie których wpływa się na całą resztę żeby też się nie mordowała i mieć jakiś materiał porównawczy - co prawda zawsze jest druga opcja w której zaszczepia się przekonania o konieczności obrony za wszelką cenę swojej wiary - no ale. To nie to samo. Naprawdę paskudne uczucie jak się okazuje że osoby które miały pilnować żeby badania miały swój sens okazują się żałosnymi dupkami, którzy nawet nie pojmują, że mają zareagować jak mordują ich braci - ludzi. Ale widać od czasu do czasu trzeba "walnąć błyskawicą" żeby się przypomnieć. Zobaczymy co to będzie... A w końcu ma się też inne placówki do sprawdzenia. Ale to tak tylko wiadomo - imaginacyjnie i hipotetycznie. Gorzej że ludzie znowu się spaskudzili jeśli chodzi o jedzenie i teraz chyba nie wystarczą jakieś standardowe sztuczki z przekonywaniem do standardowej religii.
Choć zważywszy na całokształt to wystarczy drobna manipulacja by tłumy oddawały hołd obrazkowi, niestety. Nie żebym miał jakieś szczególne pretensje o kopiowanie wzorców ze środowiska i robienie ich obrazów - prędzej czy później i tak iluzje obrazów u niektórych biorą górę nad rzeczywistym środowiskiem i większą wagę zaczynają przyjmować nie do prawdy ale swoich wyobrażeń na temat prawdy. Żeby to jakieś sensowne jeszcze było. Ale z jednej strony iluzja "ojca Mateusza" z drugiej biskup w którejś z szatek liturgicznych z niepokalaną Jezusem dziewicą otoczoną gwiazdami niczym w dodatkowej koronie (no i nie pasuje to do pewnego opisu?) twierdzi że "Pan z Tobą" względem jego wyobrażenia Marii. Nie żebym się naśmiewał, ale co miałby robić arkadyjski bożek z mężatą Marią, która nie przepadała za klerem żydowskim i jego wciskaniu się do życia prywatnego, to w zasadzie kwestia imaginacji które przy użyciu nieoryginalnego języka zmieniają nieco swoje znaczenia, zwłaszcza w przypadku stosowania imion własnych i ich tłumaczeń. Wszak nie podejrzewam że biskup chciałby uchybić Bogu twierdząc że obecnie to Bóg jest u Marii a nie np. Maria u Boga. Bo wtedy to nic tylko "walnąć błyskawicą" by trzeba było. No ale to taka drobna złośliwość w porównaniu z niemalże całkowitym wyniszczeniem badanej populacji. Naprawdę paskudne uczucie. Ale może to faktycznie efekt jedzenia wieprzowiny? Zsyła się kogoś żeby uświadomił że zabijać nie wolno i co? I dupa. No ale zwiększenie agresywności jednej z dotychczasowych badanych populacji może spowodować jej ekspansję i możliwość utrzymania diety - czyż nie? Przynajmniej się słuchają, ładnie ułożonych wersów i chwalą Boga. W przeciwieństwie do osób które już nawet swoich własnych oryginalnych języków nie znają. No i na co było to rozproszenie i mieszanie? Ale kim ja jestem żeby podejmować takie hipotetyczne kwestie. Paskudne uczucie. Wzdech.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz