poniedziałek, 31 października 2011

Trójca

Popularną kwestię nauki kleru katolickiego dotyczącą Boga w trzech osobach chyba każdy z mych czytelników zna. Problem z tym, że podejście jakie ma do tej nauki ma się nijak do jej związku z Torą, Stwórcą, Duchem który potem ma pełzać i Adamem - poniekąd synem Stwórcy, stworzonym na Jego podobieństwo.
Otóż każda z tych 3 postaci ma w opowieści własną świadomość i własną wolę - zatem Bóg przejawia się właśnie w każdej z nich poprzez posiadanie własnego "ja". Przynajmniej tak wynikałoby z nauk Chrystusa, gdyby brać pod uwagę, skąd czerpał inspirację. Syn boży - Adam - człowiek, posiadający własną świadomość i możliwość decydowania o sobie ma swoją rodzinę - ludzi przez którą również przejawia się Bóg. Zgadnijcie jak chrześcijanie nazwali rodzinę Adama? Ależ tak, to właśnie kościół - ogół chrześcijan wierzących, że pochodzą od Adama i działających na korzyść tej rodziny. Zatem jaki jest wniosek związany z powyższym? Otóż prawo ustanowione przez cały kościół (a nie tylko pragnący zachować władzę kler, który otrzymał władzę od ochrzczonego dopiero na łożu śmierci Konstantyna, trzymający łapę na sposobie przekazywania nauk oraz kluczach do Pisma - umiejętności pisania i czytania - to jeśli ktoś by nie wiedział co symbolizują klucze papieskie ;) [Α&Ω]). Bóg, jako przejaw świadomej woli - woli która stworzyła Wszechświat jest w każdej z tych trzech, wymienianych w Torze postaci. Niestety potrafił zauważyć to tylko Jezus, w przeciwieństwie do wolących zdobywać fundusze na własne przyjemności kapłanów Żydowskich. Podobno historia się powtarza. Co można zauważyć np. po właścicielach Maybachów wielbiących niepokalaną Jezusem panienkę.
Panienka wszak to inna forma "panny" a więc nie żony Józefa, dziewica to wszak nie matka - Jezusa. Czyli krótko mówiąc innowiercza sekta wzięła górę nad naukami prawdziwych spadkobierców nauk Chrystusa.
Co zaś do ducha nazywanego świętym - to jakoś mi się nie widzi żeby gwałt na Marii można nazwać czymś innym niż stosunkiem pozamałżeńskim. Względnie zapłodnieniem in-vitro. No chyba że to był faktycznie syn Józefa, któremu zaplanowano życie w sposób, które skończyło się dosyć tragicznie - sposób, zapowiadany przez duchy, nazywane aniołami. Zwiastowanie gwałtu jednak mi się nie widzi żeby miało coś wspólnego ze świętością - jednak czyż Chrystus nie był synem Józefa? Wszak wychował go pomimo knowań Heroda z 3 astrologami, którzy dzięki nieświętemu duchowi zapisali się w pamięci ludzi jako "trzej królowie", będąc jedynie wróżbitami wskazującymi ofiary królowi. Tak własnie działa kłamliwy pełzacz i tak nagradza przydatnych mu ludzi - fałszując historię.
A Bóg cóż. Kocha wszystkich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz