czwartek, 30 września 2010

Intuicja

Od czasu do czasu słyszy się lub czyta, że jakiś zwierzak pokonał kilkaset lub więcej kilometrów w poszukiwaniu swojego ukochanego właściciela. Jak to się dzieje że to jest możliwe? Czy to, że czasem ludzie wiedzą o tym co się stało z kimś bliskim nim jeszcze dostaną wiadomość np. telefoniczną jest z tym jakoś związane? Wydaje mi się że tak.
Zakładam że istnieje coś takiego jak "chi" wokół nas. Oraz że można ją programować swoimi falami mózgowymi, odczuciami, emocjami, informacją o całościowym stanie zdrowia, informacją o aktywowanych gruczołach w różnych rejonach ciała. Wszystko za pomocą przekazanej informacji wykorzystującej skupione pole elektromagnetyczne tworzone przez układ nerwowy.
Zatem jak to się dzieje że zwierzęta czasem działają wspólnie, lub odnajdują drogę do właściciela, względnie jest się świadomym gwałtownej tragedii związanej z kimś bliskim? Dzięki powiązaniom energetycznym między żywymi organizmami. Zapewne sporo na temat "ściągania" energii mogłyby powiedzieć patologiczne tzw. wampiry energetyczne, jednak w realnych, zdrowych stosunkach społecznych wymiana energetyczna poprzez połączenia wydaje się być dwukierunkowa. I choć Chrystus zapewne miał na myśli zerwanie wszystkich połączeń w ramach tej sieci gdy mówił do tłumów podążających za nim że jeśli chcą być jego uczniami mają znienawidzić wszystkich - rodzinę, przyjaciół itd. i wziąć na siebie swój własny krzyż, to jednak sieci przyjaciół wydają się pod pewnymi względami korzystne. Tak przynajmniej wynikałoby z artykułów takich jak ten - "Przyjaciele przedłużają życie". Nie każdy jest Chrystusem i jest energetycznie leczony i doładowywany z zewnątrz po modłach.
Niektórzy tworzą powiązania z ukochanymi zwierzakami i może kiedyś też tak je wykorzystywano, zwłaszcza jeśli się spojrzy na głowy egipskich bóstw. Pamiętać jednak należy, że zwierzęta nie pracują umysłem i choć pewne cechy są w stanie przekazać, to łączy się to też ze swoistym "opętaniem" umysłu, z którym nie wszyscy są w stanie sobie poradzić (np. niektóre samotne staruszki nie widzące niczego poza dziesiątkami kotów wokół siebie, które tworzą z nich część swojego stada).
Kwestię optymalnego sposobu nawiązywania połączeń zapewne już odkryto przed wiekami tam, gdzie odkryto działanie czakramów i podejrzewam, że wykorzystywane jest praktycznie od dawna, choć niekoniecznie jest to wiedza powszechna. Zwykły człowiek wszak nie musi wiedzieć dlaczego nieświadomie zaczyna kogoś darzyć przyjaźnią, kochać, czy czuć ból w okolicach serca przy zrywaniu połączenia z inną osobą. Nie wszyscy przecież starają się by małe dzieci wierzyły że jakiś człowiek jest jakimś prawdziwym przywódcą, władcą, bogiem i przekazywały temu komuś swoją dziecięcą energię - tę wiedzę wykorzystywali dawno temu faraonowie. Tę wiedzę wykorzystywał Hitler i Stalin. Tak przynajmniej wynika z przebiegu ich kariery i oddziaływaniu jakie mieli na otoczenie. I choć dowodów nie mam, nie sądzę by było inaczej.
W końcu Chrystus mówił by czcić ojca i matkę by żyć długo, mieć syna by żyć wiecznie. Mieć powiązania z nimi, a niekoniecznie ze światem jakiejkolwiek polityki. Ze światem jakiegokolwiek kapłaństwa. Bez oddawania czci jakiemukolwiek obrazowi czy rzeźbie. Martwym przedmiotom. Jakiemukolwiek przeinaczonemu duchowi. Czcij Boga, rób co ci karzą, ale nie przywiązuj do tego takiej wagi jak do własnej rodziny. Nawet jeśli jest adoptowana, w ramach przyjęcia Chrystusa do siebie. I to właśnie wynika według mnie z tego, co zostało przekazane.
Co zaś do przekazów stricte telepatycznych (subtelnych częstotliwości) poprzez "chi", to jak dla mnie najpierw trzeba by się pozbyć wszelkich energetycznych brudów i "opętańczych" warstw z siebie. Warto więc zacząć od oczyszczenia siebie z różnych "cosi" przed jakąkolwiek praktyką magiczną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz