sobota, 25 września 2010

List do Rzymian

List do Rzymian 1:13
Nie chcę też, byście nie wiedzieli, bracia, że wiele razy miałem zamiar przybyć do was - ale aż dotąd doznawałem przeszkód - aby zebrać nieco owocu także wśród was, podobnie jak wśród innych pogan. Jestem przecież dłużnikiem u Greków, jak i u barbarzyńców, tak uczonych, jak i niewykształconych.
Komentarz
Wiecie co, jak to sobie czytam List do Rzymian pisany przez św. Pawła, to stwierdzam że prawie nic się nie zmieniło od tamtych czasów jeśli chodzi o podejście do Prawdy, przestrzegania zasad, życia. Jest mniej różnic niż co poniektórym się wydaje. Pozory biorą górę nad prawdą. Aktorzy stają się bożyszczami tłumów, wybrańcy kultywują Mamonę, a kapłani katoliccy 1:22 mają głęboko w dupie to, że magiczne obrazki z rodzaju częstochowskiej "Madonny z Dzieciątkiem" powinno się już dawno spalić i zrobią zapewne wszystko by do tego nie doszło. Bez względu na to czy przedstawia tak naprawdę Izis z wiecznie potrzebującym opieki Horusem, która trzyma się tej rzeczywistości dzięki kultowi kobiety. Gdzie tu chwała Boża? Czym to się różni od tego co było tysiąclecia temu? Magiczne obrazki z ludźmi na nich. Figurki Chrystusa z którego zrobiło się wiecznie cierpiącą ofiarę kapłanów. Jak czytamy 1:18 "Albowiem gniew Boży objawia się z nieba na wszelką bezbożność i nieprawość tych ludzi, którzy przez nieprawość nakładają prawdzie pęta". Obrazek ochronił Częstochowę czy Bóg? Czy komuś z tych mnichów przyszło do głowy kiedyś że ocalenie zawdzięczali Bogu? A może Elohimowi, który miał dosyć zasadnicze podejście do tworzenia obrazków czegokolwiek co na niebie, ziemi i pod wodą?
Mam wrażenie że kapłani wszędzie są tacy sami. Wierzą w to co im się przekaże i po pewnym czasie przestają myśleć o tym co było kiedyś i że przyzwyczajają się do tego co mają. Potrzebują Mesjasza żeby zwalić na niego wszystkie grzechy, które ten wybacza, nawet jeśli nic o nich nie wie. Albo proroka który nawet jeśli nie wybacza, to mówi czasem za dużo i nie to czego by się od niego oczekiwało. Widzicie Mesjaszem z mojego punktu widzenia może być każdy. Każdy kto będzie mieć prawdziwego pecha, bo życie z czymś co podaje się za Elohima to wyobraźcie sobie nic miłego. Mam wrażenie że Chrystus własnie dlatego tak chciał chronić dzieci i wskazywał na nie mówiąc że to co im uczynicie, uczynicie Jemu. Chrystus zdawał sobie sprawę że Ten Który Nadejdzie (Nadszedł?) może być zawołanym Mścicielem z boską mocą niszczenia. Mszczącym się za to wszystko co w Jego imieniu zrobiono bezkarnie w przeszłości.
Kto w obecnych czasach mógłby być obrzezanym w sercu Żydem czy Grekiem o których pisał św. Paweł? Nie rozśmieszajcie mnie że miałby to być ktoś opowiadający dowcipy o tragedii Żydów, Romów, Polaków, i innych nacji oraz mniejszości seksualnych (też ginęli w m.in. Oświęcimiu). Który z tych podających się za kapłanów wierzy jeszcze w Boży gniew? Mają przecież kogoś wiszącego na krzyżu kto wg nich ciągle im wybacza. Tylko że pewne rzeczy można wybaczyć tylko raz a inne wcale. Czy któryś z tych podających się za kapłanów ludzi uczył kiedykolwiek greki i oryginalnych języków ewangelii swoich wiernych? A wiecie że za wykorzystywanie języków rodzimych przy nauczaniu rzucano klątwy? Czy one nadal obowiązują? Kogo przeklinał i za co św. Paweł?
Dla mnie każdy może być wyzwolicielem. Może być tym kim chce - wiara to potęga i każdy ma prawo do bycia tym kim chce po warunkiem spełniania zasad przekazanych człowiekowi przez Elohima. Wraz z uwagami ludzi którzy byli pod jego wpływem. Często mają oni inne spojrzenie na świat, a to jaki on ma być ma zależeć od człowieka, a nie od żadnego ducha. Jeśli wierzyć Stwórcy który dał nam ten świat pod panowanie. Bo duchy, często mają swoje plany odnośnie ludzi którzy przekazują ich słowa, niekoniecznie korzystne dla nich, ale za to dla innych; czasem w celu zapunktowania w innym miejscu rzeczywistości. W celu zmiany statystyki w której jednostki liczą się na tyle, na ile wpływają na świat wokół i odkształcają te wszystkie światy, królestwa świadomości, których jest tyle ile ziarenek piasku w Gangesie jak już ktoś to poetycko ujmował.
Cóż, mój czytelniku, jeśli wierzysz w Chrystusa, ściągnij go z krzyża - przynajmniej u siebie w domu. Jeśli będziesz mieć wizję, sen, widzenie z Chrystusem na krzyżu to nie padaj na kolana i nie gap się jak w obrazek, tylko Go z tego krzyża ściągnij i ulecz. Przynajmniej w swoim umyśle - potrafisz, zawsze potrafiłeś. Próbuj, czasem pomoc zależy od czyichś wyobrażeń. A nie wszyscy chcą iść do więzienia za niszczenie figurek w świątyni, co właśnie robił Chrystus. On uczył że masz pomagać bliźnim. Czy bliźni pomogą Chrystusowi?
Czy piszę z sensem czy tylko ze świadomością że wiara to potęga? Świadomością że umysł może zmusić ciało do tego by żyć setki lat bez obcinania telomerów? Ze świadomością wiary wieków, powiązań, sieci chi-informacyjnych między ludźmi? Czy komuś jeszcze zależy na przyjściu Mesjasza czy tylko na tzw. "niewiernych"? Niewiernych którzy tak naprawdę kryją się np. w tworze La Veya?
Ludzie bywają naiwni i bywają pod wpływem kapłanów. Kapłanów którzy czasami nie mają zbyt wiele wspólnego ze Stwórcą, za to wiele z oskarżającym ich później Elohimem np. za to, że dali się skusić do łamania przykazania o nie zabijaniu, nie stosowaniu się do słów Chrystusa, czy traktowaniu słów proroków na równi z przykazaniami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz